Okej - oglądnąłem to sobie i powiem tak.
To fajnie, że masz jakąś pasję ale sugerowałbym, żebyś podchodził do niej z nieco większym dystansem. Ja rozumiem, że celem takich filmików jest min zbudowanie atmosfery grozy i tajemniczości, bo tego właśnie oczekują ich odbiorcy ale robienie tego na siłę nie przekona nikogo.
A na tym nagraniu wszystko tak naprawdę robione było na siłę.
Od namaszczonego tonu głosu nagrywającego, po nadinterpretację nagranych dźwięków. Od pretekstu nagrania, po powód ucieczki z cmentarza. Od narracji „na Wołoszańskiego”, po sposób komentowania tego, co się usłyszało..
Dodatkowo, w uzyskaniu odpowiedniego klimatu, z pewnością nie pomagał fakt, że filmik nagrywany był tuż przy ulicy, po której, mimo tak później pory jeździły samochody (ja naliczyłem chyba trzy przejeżdżające auta). Pomijam tu oczywiście fakt, że ich przejazd nie mógł pozostać. obojętny, na to, co się nagrywa – bo jednak takie auta trochę hałasują.
Kolejna sprawa, dość głośne zachowanie nagrywającego, który tak bardzo wczuł się w rolę, że sam zagłuszał swoim gadaniem głosy, które nagrywał. Ja rozumiem, że atmosferę grozy buduje się też dzięki odpowiedniej narracji ale tu było jej zdecydowanie za dużo (i była zbyt natarczywa).
Podobnie jak pytanie „Jak masz na imię?”, które padło chyba kilkanaście razy i to w sytuacji, kiedy już padała na nie „odpowiedź”. Rozumiem, że celem tej wyprawy nie było poznanie imion wszystkich zmarłych przebywających aktualnie na tym cmentarzu? W takim przypadku warto było może zapytać o coś innego.
- Jak masz na imię?
- Anioł
No, muszę powiedzieć, że micha mi się w tym momencie roześmiała od ucha do ucha.
Pomijając kwestię, że „anioł” to dość...rzadkie imię z tego, co się orientuję i ja osobiście tam wcale „anioła” nie usłyszałem tylko „Anię” ale sam fakt biegania w nocy po cmentarzu, tuż przy ulicy i wykrzykiwania poważnym tonem pytań „Czy ktoś tutaj jest?” oraz dopytywania go zaraz potem, tak z marszu, o dane osobowe, w sytuacji kiedy sam odgłos był ledwo słyszalny i naprawdę, trzeba bardzo dużo dobrej woli, żeby uznać, że wydaje go ktoś intencjonalnie jest samo w sobie dość zabawne.
Choć trzeba przyznać, że jeśli później, na kolejne „jak masz...” pada odpowiedź "Michał", to w zestawieniu z tym „aniołem” stawia sprawę w nieco innym świetle.
Swoją drogą, musiało to dość dziwnie z boku wyglądać – np. dla tych miejscowych, przechodzących akurat za murem cmentarza 
Brakowało mi też bardziej rozbudowanego wprowadzenia, bo jedynym pretekstem samej eksploracji cmentarza (przynajmniej tak to wynikało z czołówki filmu) był fakt, że „paru miejscowych wspominało o dziwnych dźwiękach”.
No cóż – jak dla mnie „dziwne dźwięki” to trochę mało żeby się zasadzać na ducha na cmentarzu – tym bardziej, że ani słowa na temat tej „dziwności” nie usłyszałem, a bazując na doświadczeniach z tego forum, bardzo łatwo mi sobie wyobrazić, że za „dziwne” ludzie uznają wszystko, co chcą uznać (z takich, czy innych powodów)… Ostatnio był tu temat, w którym ktoś słyszał głos sarny i to go zainspirowało do zbadania problemu przy pomocy użytkowników paranormalne…
Tak, że wiesz.
Podsumowując.
Hobby fajne ale jak ma to w przyszłości wyglądać bardziej przekonująco, to sugeruję mniej namaszczenia, większy krytycyzm w stosunku do tego co się nagrywa, większą dbałość o dobór miejscówki (ta ulica obok naprawdę psuje klimat), no i przygotowanie sobie większej ilości pytań niż tylko jednego, wiodącego - „Jak masz na imię?”
Na razie daję ocenę 3.0