Ten pierwszy miał miejsce, gdy zdrzemnęłam się w pokoju po południu. Z początku sen był normalny, ale potem tak jakby zaczęłam rozumieć, że to sen, i po prostu ja (moje ciało?) chciało się z tego przebudzić. Pamiętam to bardzo wyraźnie, sen był bardzo podobny do rzeczywistości. We śnie budziłam się w tym samym miejscu, gdzie zasnęłam w rzeczywistości, przekonana, że już się obudziłam. Gdy jednak przeszłam dalej, w przedpokoju stała jakaś rzeźba, przekonałam się, że nadal śnię... Znowu budzę się we śnie, tak samo jak wcześniej, tym razem jest jednak noc. Nie, to nie może być noc, zasypiałam przecież w dzień. Znowu pobudka. Tym razem okna zasłonięte, ale przecież nie dotykałam rolet. Fałszywych przebudzeń było jeszcze kilka jak nie kilkanaście. Za każdym razem rozpoznawałam że śnię przez drobne różnice w przestrzeni. Czułam wtedy, że mocno chcę się obudzić. Wpadłam w panikę, ale czułam, że nadal wolno oddycham i wolno bije mi serce. Ten sen był wyjątkowy, bo uświadomiłam sobie że śnię w jego trakcie, a nie tak jak zawsze już po nim. Wkrótce udało mi się obudzić, co było dość nieprzyjemne.
Wczoraj też tak było. We śnie robiłam coś w salonie, potem poszłam spać. Potem śniłam, że śniłam... I chciałam się obudzić. W tym przypadku też uświadomiłam sobie, że śpię. Leżałam na plecach z ręką na głowie i to było cholerne dziwne uczucie. Znacie to uczucie, gdy już prawie zasypiacie, wasz oddech się wyrównuje i praktycznie o niczym nie myślicie tuż przed snem? Wtedy tak się czułam. Mój rozum wiedział, że muszę się obudzić, ale moje ciało było zablokowane. We śnie strasznie trudno próbowałam się obudzić. Przekręcałam się wtedy na bok, ale w tym samym momencie czułam, że nadal leżę na plecach. Próbowałam jedną ręką złapać ramy łóżka i się podnieść, ale wtedy nadal mnie resetowało. Znowu tak kilka razy chcę się obudzić, wpadam w panikę, ale ciało takie powolne... We śnie widzę przez drzwi, jak ktoś wchodzi do domu. Znowu budzę się we śnie. W końcu udaje mi się obudzić na serio, i jak się okazało, leżałam tak jak we śnie, na plecach z ręką na głowie. Automatycznie przyspieszył mi puls, a potem się uspokoiłam.
Przepraszam za długi tekst, ale ja po prostu nie umiem się wysłowić
Co to było? Jakaś mieszanka fałszywego przebudzenia, paraliżu, półsnu? Za każdym razem mogę powiedzieć że byłam świadoma i brak możliwości przebudzenia (nie ruchu, przebudzenia) mnie przerażał.
Pozdrawiam tych, co to przeczytali
Użytkownik Redie edytował ten post 29.04.2016 - 22:51