Co ciekawe, ostatnio podobny temat poruszono w Polsce.
Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz chce przez pół roku wyjaśniać zgłaszane mu przypadki nielegalnego testowania broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach. Wiele wskazuje jednak, że sprawa rzekomego testowania broni E wynikła z pewnego rodzaju nieporozumienia lub wprowadzenia szefa resortu obrony w błąd.
Radary mogą być źródłem zagrożenia, dlatego ich użycie ograniczane jest wieloma przepisami. Fot/Defence24.pl
Sprawa ujrzała światło dzienne w czasie konferencji „Problemy współczesnej polityki. Konflikty zbrojne i terroryzm” zorganizowanej w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (uczelni związanej z dyrektorem Radia Maryja o. Tadeuszem Rydzykiem).
Jedna z uczestniczek konferencji zapytała ministra Macierewicza: „Czy państwo polskie posiada strategię wobec nielegalnych badań, tzn. testowania broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach, i czy wiadomo w jaki sposób takie badania pojawiły się w naszym kraju. Niektórzy badacze tego zjawiska, jak np. Cheryl Welsh, piszą, o takich niedozwolonych eksperymentach na obywatelach w Stanach Zjednoczonych i także o ukrywaniu tego problemu, o trudnościach, a właściwie niemożności dochodzenia swoich praw przez obywateli amerykańskich i właściwie niemożności obrony w tej sytuacji? I chciałabym zapytać, jaki jest stan wiedzy w obliczu tego zagrożenia, bardzo podstępnego, ukrytego, czy są dopracowane jakieś strategie rozpoznawania i przeciwdziałania?”.
Znaki ostrzegawcze przed promieniowaniem elektromagnetycznym ustalone w Polskich Normach. Fot/Defence24.pl
Minister Macierewicz potwierdził, że „w Stanach Zjednoczonych takie badania są analizowane” oraz, że w ciągu ostatnich 15 lat zgłaszali się do niego ludzie z terenu Polski (co najmniej dziesięć osób), którzy twierdzili, że byli poddawaniu takim badaniom i nie mogli nigdzie znaleźć pomocy i ochrony. Sprawdzenia „poselskie” wykazały, że w większości wypadków przyczyny nie były związane z eksperymentami. Natomiast skargi pochodziły przede wszystkim z dwóch obszarów: z Dolnego Śląska i z Zachodniopomorskiego, choć według Macierewicza może to być zjawisko szersze.
Minister ON odpowiedział również, że „…Teraz takie analizy robimy, żeby zidentyfikować gdzie są ludzie, którzy skarżą się na tego typu dolegliwości i tego typu sytuację. Myślę, że za jakieś pół roku będę mógł Pani odpowiedzieć coś więcej. Z tych ułamkowych informacji, które do mnie dotarły, Dolny Śląsk, okolice Legnicy i ziemia zachodniopomorska - to są główne obszary, gdzie takie skargi, nasilenie tych skarg jest największe”.
Broń elektromagnetyczna nie jest przeznaczona dla ludzi
Zadaniem broni elektromagnetycznej (określanej jako broń E) jest wygenerowanie tak silnego impulsu elektromagnetycznego, by mógł on unieruchomić lub nawet zniszczyć szeroko pojęte systemy elektroniczne (przede wszystkim przez wzbudzanie dużych prądów indukowanych w antenach, kablach elektrycznych i elementach metalowych, niszczące termicznie wszystkie, niezabezpieczone podzespoły elektroniczne). Nie jest więc to uzbrojenie skierowane bezpośrednio przeciwko ludziom, chociaż jest zaliczane do broni masowego rażenia.
Silny impuls elektromagnetyczny może bowiem zniszczyć np. urządzenia sterowania w elektrowni, albo systemy wspierania życia w szpitalu. Po użyciu wpłynie więc pośrednio na bardzo duże grupy ludzi, mogąc nawet spowodować ich śmierć. Zjawisko wykorzystywane w broni E stało się powszechnie znane w czasie testów bomb atomowych. Ich wybuchom towarzyszył bowiem silny impuls elektromagnetyczny, który był w stanie zakłócić pracę różnych systemów elektronicznych i to nawet na bardzo dużych odległościach.
Pojęcie broni E pojawiło się jednak dopiero wtedy, gdy naukowcy znaleźli sposób na generowanie „zabójczego dla elektroniki” impulsu bez eksplozji nuklearnej. Co więcej, zaczęto pracować nad technologiami zmniejszającymi do akceptowalnych rozmiarów taki generator fal elektromagnetycznych, pozwalając na jego umieszczenie w standardowych bombach lub rakietach.
Prace badawcze w tej dziedzinie są prowadzone w kilku państwach (m.in. w Rosji, Chinach i Stanach Zjednoczonych), ale na pewno nie sprawdza się ich wyników w Polsce na Dolnym Śląsku, a tym bardziej na Polakach. Państwa te nigdy nie przyznały się zresztą do posiadania na swoim uzbrojeniu bomby E i dlatego nie zaryzykowałoby jej przeniesienia do Polski.
Na pewno nie posiada jej również Polska i jest bardzo mało prawdopodobne, by ktoś u nas prowadził badania wpływu broni elektromagnetycznej na ludzi, tym bardziej że nie jest to jej główne zadanie.
O jakie skargi i nielegalne eksperymenty chodzi?
Znamienną informacją w całej tej sprawie jest wymienienie obszaru Legnicy i Dolnego Śląska jako miejsca, skąd pochodziło większość skarg. Mogłoby to bowiem wskazywać na Rosjan, którzy stacjonując w tym regionie mieliby teoretyczną możliwość wykorzystywania Polaków jako „króliki doświadczalne” przy testach nowych, „tajnych” broni. Minister Macierewicz wspomina jednak o skargach w ostatnich piętnastu latach, a rosyjskich wojsk w Polsce nie ma już od 18 września 1993 roku. Wskazanie na Dolny Śląsk i region Zachodniopomorski wyklucza więc działanie Rosjan (chyba że zostałyby użyte systemy kosmiczne, których istnienia nikt jak dotąd nie potwierdził).
Najbardziej zaskakuje nadanie tak dużej rangi tak małemu problemowi. Minister Macierewicz sam wskazał tylko na dziesięć skarżących się osób, jednak zaznaczył, że większość skarg była bezzasadna. Oznacza to, że w ciągu piętnastu lat tylko maksymalnie cztery osoby skarżyły mu się na prowadzone na nich testy z wykorzystaniem broni elektromagnetycznej. Nie jest to więc zjawisko powszechne – wskazujące na permanentne „badania” lub prace w tej dziedzinie.
Znak ostrzegawczy przed promieniowaniem elektromagnetycznym stosowany w Stanach Zjednoczonych. Fot/Defence24.pl
Nie wiadomo więc, kto w resorcie obrony robi „analizy” i dlaczego potrzeba będzie pół roku by całą sprawę wyjaśnić. Nie wiadomo też komu. W czasie konferencji w Toruniu pytanie ministrowi Macierewiczowi zadała, przedstawiając się oficjalnie, pani „Maria K. z Bydgoszczy”. Nie wiadomo więc jaką instytucję, czy grupę ludzi ona reprezentuje, chociaż jej wiedza (pytanie było czytane z kartki) była zadziwiająca. Pani K. zadając pytanie wymieniła bowiem nazwisko Cheryl Welsh, która znana jest bardzo niewielkiej ilości specjalistów – m.in. jako autorka prac „Survey of Evidence Regarding Mind Control Experiments”.
Pani Welsh reprezentuje grupę osób w Stanach Zjednoczonych, która twierdzi, że amerykańskie agencje rządowe próbują nielegalnymi eksperymentami (w tym polem elektromagnetycznym) wpływać na umysły ludzkie – a więc nielegalnie kontrolować obywateli. Jest ona np. cytowana w opracowaniu „Psychopaci z FBI i NSA prowadzą tajne, nielegalne, sadystyczne, perwersyjne i psychopatycznych eksperymenty telepatyczne i ataki na setki tysięcy niewinnych obywateli amerykańskich” („FBI and NSA psychopats are conducting these non-consensual secret, illegal, sadistic, perverted, and psychopathic synthetic telepathy experiments and psycho-electronics weapon attacks on hundreds of thousands of innocent american citizens”).
W Polsce też istnieje duża grupa osób o takich poglądach i wszystko wskazuje na to, że Ministerstwo Obrony Narodowej będzie się z ich powodu zajmowało tą sprawą. Tymczasem problem, o ile w ogóle istnieje (co jest bardzo wątpliwe) potencjalnie dotyczy działalności Polaków na Polakach, a więc powinien być rozwiązany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zgodnie zresztą z zasadą, że każdą skargę – jaka by ona nie była, trzeba rozpatrzyć. W ten sposób postępują również amerykańskie agencje państwowe, chociaż klasyfikują podobne doniesienia do takiej samej kategorii, jak skargi Amerykanów na UFO. Oczywiście należy zakładać, że badania nie są prowadzone przez polskie wojsko, ale o tym przecież wiedziałby resort obrony narodowej.
RADHAZ - zagrożenie promieniowaniem elektromagnetycznym
Bezsensowność skarg na broń elektromagnetyczną w Polsce wcale nie oznacza, że promieniowanie elektromagnetyczne w naszym kraju nie stanowi problemu. Mówimy tu jednak o wpływie urządzeń wykorzystujących promieniowanie elektromagnetycznym, a nie broni elektromagnetycznej.
Wojsko wykorzystuje dwie klasy urządzeń powodujących zagrożenie. W pierwszej umieszcza się systemy walki elektronicznej (WRE), których konkretnym i zamierzonym zadaniem jest zakłócanie systemów radioelektronicznych przeciwnika. Negatywny efekt działania systemów WRE jest więc pożądany, nie pozwalając przeciwnikowi np. nawiązać łączność lub sterować systemami bezzałogowymi.
W drugiej klasie umieszcza się wszystkie urządzenia, które swoim działaniem może niezamierzenie, negatywnie wpłynąć na całe otoczenie: zarówno na systemy mechaniczne jak i organizmy żywe – w tym ludzi. Zagrożenie takie jest cały czas badane i kontrolowane, a jego poziom dopuszczalny w odniesieniu do ludzi określają Polskie Normy. Ponieważ nie ma możliwości wyeliminowania wszystkich urządzeń wykorzystujących niebezpieczne promieniowanie elektromagnetyczne, dlatego określa się wokół nich strefy zagrożenia i je odpowiednio oznacza. Nie ustawienie takich ostrzeżeń (np. wokół radarów) jest karalne.
W wojsku sytuacja jest bardziej skomplikowana, ponieważ tutaj zwraca się również uwagę na wpływ promieniowania elektromagnetycznego na uzbrojenie i sprzęt. Problem takiego zagrożenia w NATO określa się skrótem RADHAZ (Radio and Radar Radiation Hazards).
W ramach specjalnej grupy roboczej RADHAZ WG ustalono np. procedury działania okrętów i statków powietrznych, w otoczeniu aktywnych urządzeń radiolokacyjnych i radiowych. Dzięki nim te okręty oraz statki powietrzne, znajdując się w pobliżu cywilnych lub wojskowych instalacji i urządzeń, są wzajemnie bezpieczne, biorąc pod uwagę wpływ promieniowania elektromagnetycznego na ludzi, urządzenia, paliwa (zagrożone są materiały łatwopalne o temperaturze zapłonu mniejszej niż 60 stopni C), materiały łatwopalne i uzbrojenie zawierające materiały elektrowybuchowe.
W przeszłości zdarzały się bowiem sytuację, gdy na samolocie kołującym w pobliżu radarów zaczęła wybuchać amunicja (zawierająca materiały elektrowybuchowe). Dlatego określa się wskaźniki zagrożenia ludzi promieniowaniem elektromagnetycznym (PRAD), wskaźniki wrażliwości na promieniowanie elektromagnetyczne systemów uzbrojenia, amunicji i materiałów łatwopalnych (SRAD) oraz wskaźniki szkodliwości nadajników urządzeń radiolokacyjnych i radiowych (TRAD).
- Maksymilian Dura, Defence24.pl
Źródło: Defence24.pl