Skocz do zawartości


Zdjęcie

Stosy kłamstw o Inkwizycji


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
16 odpowiedzi w tym temacie

#1

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Obraz Świętej Inkwizycji, pokutujący w potocznej świadomości i bezustannie ugruntowywany przez media, ma tyle samo wspólnego z historyczną prawdą, ile Księstwo Mołdawii z serialu "Dynastia" z prawdziwą Mołdawią.

O Świętej Inkwizycji słyszał każdy. Przy dziesiątkach okazji przywołuje się ją jako symbol najstraszliwszego w dziejach cywilizacji masowego prześladowania, fanatyzmu i kontroli myśli. Liczni autorzy każą nam widzieć w niej historyczny pierwowzór hitleryzmu i stalinizmu. Każda napaść na Kościół i religię katolicką obowiązkowo zawiera odwołanie do jakoby powszechnie znanych, a nie odpokutowanych zbrodni Świętego Officjum. O owych enigmatycznych zbrodniach przypomina bez przerwy - ale i bez konkretów - prasa, filmy, literatura. Nawet pornografia z lubością wyżywa się w kojarzeniu tortur z lochami Inkwizycji i zakapturzonymi mnichami.

Kto by jednak chciał ową najczarniejszą z legend skonfrontować z dziełami historyków - nawet tych nie kryjących swej niechęci do Kościoła i religii - przeżyje głębokie zdumienie, że wszystko było inaczej. Znajomość choćby tylko podstawowych faktów każe stwierdzić, że cała ta wymyślona w ostatnich stuleciach legenda okrutnej, fanatycznej i zbrodniczej Inkwizycji ma tyle wspólnego z historyczną prawdą, ile księstwo Mołdawii z serialu "Dynastia" z istniejącym naprawdę państwem o takiej nazwie.

Nie twierdzimy tu, że Inkwizycja nie istniała ani że poszczególni jej sędziowie nie dopuszczali się postępków, z dzisiejszego punktu widzenia, godnych głębokiego ubolewania. Niektóre fakty z dziejów Inkwizycji, wyrwane z historycznego kontekstu, budzą w dzisiejszym człowieku zrozumiały odruch sprzeciwu. Kłamstwo czarnej legendy opiera się jednak na całkowitym przeinaczeniu historycznego tła i proporcji. W istocie bowiem, jak piszą Jean i Guy Testasowie, na tle ogólnie panujących obyczajów Inkwizycja była najbardziej obiektywną instytucją swej epoki.

O wydarzeniach sprzed wieków nie można wyrokować nie znając mentalności czasów, w których miały miejsce, ani wypadków, które do nich doprowadziły. Potoczna wiedza o Inkwizycji, ukształtowana przez osiemnastowiecznych, fanatycznych antyklerykałów i rozbudowana przez ich następców, opiera się właśnie na oderwanych faktach, przeinaczanych, wyolbrzymianych i obudowywanych całkiem fantastycznymi hipotezami. Co istotne, czarnej legendy Inkwizycji nie tworzyli historycy, nawet najbardziej stronniczy.

Autorytetami od okrzyczanych zbrodni Świętego Officjum stali się głównie pisarze i scenarzyści, których nikt nigdy nie próbował rozliczać z rzetelności czy obiektywizmu.

Czym w ogóle była Inkwizycja? Czarna legenda każe widzieć w niej coś na kształt kościelnej tajnej policji, stojącej ponad prawem i dysponującej nieograniczonymi prerogatywami do więzienia, torturowania i mordowania kogo tylko jej się spodobało. W istocie zaś Inkwizycja powołana została w chwili ogarniającego Europę kryzysu społecznego właśnie po to, aby położyć kres szerzącemu się bezprawiu, i, lepiej lub gorzej, zadanie owo wypełniła, oszczędzając staremu kontynentowi wielu krwawych zawieruch.

Współczesnemu człowiekowi sam fakt potępiania przez Kościół herezji i zwalczania ich usiłuje się przedstawić jako rzecz z gruntu naganną, jak gdyby pierwowzór totalitarnych tendencji do tłumienia wolności myśli. Zapomina się przy tym, że religia chrześcijańska stanowiła w państwach średniowiecznych podstawę społecznego ładu, równie niekwestionowaną, jak dzisiaj demokracja i prawa obywatela. W przypadku większości herezji zakwestionowanie owej ideologicznej podstawy było środkiem służącym walce z ustrojem. Atak na dogmaty wiary zbiegał się nierozdzielnie z atakiem na króla lub feudalnego pana, towarzyszyły mu zawsze żądania natury politycznej, zazwyczaj także odwieczny postulat wszelkich rewolucji, aby wymordować bogatych i rozdzielić ich mienie między biednych - czyli samych heretyków. W formie sporów religijnych znajdowały ujście konflikty o podłożu ekonomicznym lub narodowościowym, i to one właśnie nadawały tym konfliktom temperaturę prowadzącą do okrucieństw.

Trzeba wyjątkowo złej woli, by kwestionować fakt, iż Kościół wczesnego średniowiecza był wobec herezji bardzo wyrozumiały.

Jego reakcją na rozmaite nauczania, kwestionujące ustalenia Kościoła, były z reguły dyskusje, polemiki i synody, na których w świetle Pisma Świętego starano się znaleźć prawdziwe rozwiązanie spornych kwestii. Interwencje władz świeckich zdarzały się sporadycznie, zazwyczaj wtedy, gdy pojawiało się realne niebezpieczeństwo rozbicia jedności kościoła, co zagrażałoby także państwu.

Atmosfera wieku XII różniła się jednak zasadniczo od stuleci poprzednich. Przede wszystkim, nad chrześcijańską Europą zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo Islamu. Prowadzona z nim walka i ruch krucjatowy oraz związana z tym spirala obustronnych wojennych okrucieństw w ciągu kilku pokoleń pogrzebały średniowieczną tolerancję. Zarazem stopniowe przemiany ekonomiczne zachwiały wewnętrznym pokojem, pchając zubożałe tłumy do rewolt, a feudałów do wyniszczających wojen domowych. Było to stulecie nie notowanych od czasu wielkiej wędrówki ludów społecznych napięć, dzikich okrucieństw i obłędnych nierzadko ideologii, pragnących przewrócić świat do góry nogami.

Głoszenie takich ideologii spotykało się, z oczywistych względów, z ostrą reakcją zagrożonych władców. Pod hasłem walki z herezją stosowali oni coraz okrutniejsze represje. Z drugiej strony, oskarżenie o herezję było dobrym sposobem zniszczenia przeciwnika lub wymówienia posłuszeństwa feudalnemu suwerenowi. Herezja stała się powszechnie nadużywanym orężem w politycznych rozgrywkach, często pretekstem do zwykłych grabieży. Tradycyjnie wyrokowanie o herezji leżało w kompetencjach biskupów, ale szybko przestało to wystarczać - lokalni dostojnicy Kościoła byli nazbyt często zastraszani lub korumpowani przez feudałów.

Powołanie systemu obiektywnych sądów, podlegających bezpośrednio papieżowi, władnych ustalać, co rzeczywiście jest herezją, a co nie, było w tej sytuacji jedyną możliwością przeciwstawienia się ogarniającemu Europę chaosowi. Nieprzypadkowo w dekrecie Papieża Grzegorza IX, określającym zasady funkcjonowania trybunałów inkwizycyjnych, czytamy iż jednym z ich podstawowych celów ma być niedopuszczenie do karania za herezję osób niewinnych.

Jedną z charakterystycznych cech antykatolickiej propagandy jest wybielanie wszystkich historycznych przeciwników Kościoła Rzymskiego. Człowiekowi dzisiejszemu podsuwa się prostacki, czarno - biały obraz historii. Wszyscy, którzy kiedykolwiek z jakichkolwiek pozycji zwalczali katolicyzm, obsadzani są w nim w roli szlachetnych idealistów, prześladowanych za śmiałość myślenia przez fanatyczny, żadny władzy i kierowany wyłącznie chęcią ugruntowania swej pozycji kler.

W taki wyidealizowany, krańcowo odmienny od prawdy sposób przedstawia się zwłaszcza sektę Katarów, zwanych również Albigensami, głównego wroga Kościoła u zarania Inkwizycji i bezpośrednią przyczynę jej powołania. Doktryna Katarów zakładała generalne potępienie dla świata, a nade wszystko dla ciała ludzkiego. Świat był bowiem według "doskonałych" dziełem szatana, seks i prokreacja - najgorszą z możliwych zbrodnią, spędzanie płodu uczynkiem zalecanym, a jedyną drogą ratunku dla grzeszników "oczyszczenie" przez rytualną śmierć głodową (osoby wskazane przez katarskich przywódców zamurowywano w głodowym bunkrze, zupełnie tak, jak czynili to kilka wieków później hitlerowcy). Sekciarze dopuszczali się na katolikach, a zwłaszcza na duchownych, masowych morderstw, które burzyły krew współczesnych. I choć jest faktem, że potem dorównały im z nawiązką okrucieństwa pacyfikujących Prowansję wojsk krzyżowych - złożonych głównie z od pokoleń śmiertelnie z południowcami skłóconych Normanów - to robienie z Albigensów niewinnych owieczek jest doprawdy absurdem.

Chęć wywołania u współczesnych odrazy i jednostronnego potępienia dla Kościoła Rzymskiego każe także przemilczać prawdę o charakterze ruchów reformacyjnych i ich przywódcach. Raczej nie wspomina się o chorobliwej nienawiści Lutra do Żydów, o jego licznych wezwaniach do pogromów oraz pismach, w których snuł plany całkowitego wyniszczenia i wypędzenia z Europy wyznawców judaizmu. Nie wspomina się o charakterystycznej i dla niego, i Jana Kalwina obsesji ścigania czarownic. Co więcej, z wyjątkową perfidią przypisuje się "polowania na czarownice" właśnie Inkwizycji, co jest wierutną bzdurą.

To fakt, że przed sądami inkwizycyjnymi stawali ludzie oskarżeni o czary. Kilkakrotnie nawet, zwłaszcza w późniejszym czasie, zapadały w takich sprawach wyroki skazujące. Częściej jednak Inkwizycja uniewinniała podejrzanych i powściągała zapędy ludności; w jednym z procesów w Hiszpanii trybunał inkwizycyjny przyjął nawet wykładnię, na mocy której złożenie oskarżenia o czary mogło zostać uznane za herezję - co na długie lata zlikwidowało tam problem czarownic. W istocie właśnie historia renesansowych "polowań na czarownice" może być dowodem, że istnienie Inkwizycji zapobiegło stoczeniu się krajów katolickich w otchłań zbiorowej histerii i masowych morderstw, jak to się stało w tej części Europy, gdzie podobnej wyższej instancji zabrakło. Według szacunków Briana B. Levacka, zawartych w książce "Polowanie na czarownice w Europie", w wieku XVI w całej Europie spalono za czary około 300 tysięcy osób, głównie kobiet. Dwie trzecie z nich zginęło w protestanckich Niemczech, a około 70 tysięcy w oderwanej od Kościoła Anglii.

Jeśli szuka się w historii prawdy, nie amunicji do kampanii propagandowych, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Inkwizycja w większości wypadków działała w atmosferze antykatolickiego terroru, wojny, broniąc tradycyjnego porządku przed ewidentnie zbrodniczymi rewolucjami. Nie od rzeczy jest pamiętać, że wielu inkwizytorów poniosło męczeńską śmierć, niektórzy z rąk heretyckich powstańców, inni z polecenia władców, dla których ci nieprzekupni i niezależni sędziowie byli często przeszkodą.

Jednym z głównych elementów czarnej legendy jest podkreślanie rzekomego okrucieństwa Inkwizycji.

Sugeruje się, jakoby Inkwizycja znała tylko jeden wyrok - śmierć na stosie, i jakoby szafowała nim bez umiaru. Sugeruje się, że całe postępowanie sądowe Inkwizycji oparte było na wyrafinowanych torturach. Twierdzi się wreszcie, że Inkwizytorami byli ludzie o sadystycznych skłonnościach, fanatyczni mordercy i psychopaci, ogarnięci manią zabijania.

Do jakiego stopnia jest to sprzeczne z prawdą, najlepiej świadczą zaczerpnięte z opracowań historycznych liczby. Bernard Gui, jeden z ulubionych szwarccharakterów antyinkwizycyjnej literatury, jako Inkwizytor Tuluzy w latach 1307 - 1323 wydawał średnio jeden wyrok śmierci na sto rozpatrywanych spraw (ściślej biorąc, była to decyzja o przekazaniu oskarżonego sądowi świeckiemu, albowiem Inkwizycja sama wyroków śmierci ferować wówczas nie miała prawa). Działo się to w samym sercu nieformalnego "państwa" Albigensów, jeszcze wówczas aktywnych. Ten fakt dość słabo przystaje do owego fanatyka, ogarniętego manią tropienia i palenia na stosie sług szatana, jakiego znamy z kart "Imienia Róży" Umberto Eco.

Równie zaskakująco w porównaniu z czarną legendą wyglądają zapisane w dokumentach efekty działalności okrzyczanej szczególnie okrutną i bezwzględną Inkwizycji Hiszpańskiej. Ustalenie dokładnych danych dla całej Hiszpanii jest rzeczą sporną, istnieją bowiem źródła dawne, choć o kilkaset lat późniejsze od Torquemady, szacujące liczbę spalonych na stosie przez Inkwizycję - w ciągu całej jej kilkusetletniej działalności - nawet na trzydzieści tysięcy. Jest to największa z kiedykolwiek rzuconych liczb; wymienia ją Juan Antonio Llorente, historyk zdecydowanie niechętny Kościołowi, nie wskazując jednak żadnych konkretnych źródeł tych danych. Nawet jeśli przyjąć tę liczbę bezkrytycznie, jak uczyniła to część dawniejszych historyków, wydaje się ona stosunkowo skromna w porównaniu z osiągnięciami choćby republikańskich władz tejże Hiszpanii, które w czteroleciu 1936-39 zdążyły zgładzić ponad sześćdziesiąt tysięcy obywateli za takie zbrodnie, jak arystokratyczne urodzenie, zbyt duży majątek, zbyt wysokie wykształcenie bądź śluby zakonne.

Zupełnie inny jednak obraz wyłania się, kiedy sięgniemy do fragmentarycznie zachowanych źródeł z epoki. W uważanym za szczególnie "gorący" hiszpańskim okręgu Bajadoz w ciągu 1O6 lat (1493-1599) skazano na stos... 20 osób. Podobne liczby zawierają dokumenty z innych archiwów. Według dzisiejszych szacunków, sporządzanych na podstawie źródeł z epoki, na ok. 50 tys. procesów, jakie odbyły się przed trybunałami inkwizycyjnymi w całym kraju w latach 1560-1700 wydano mniej niż 500 wyroków śmierci - około jeden na sto.

Okres wcześniejszy, od roku 1484 do 1560, budzi więcej rozbieżności. Najbardziej niekorzystne dla Torquemady szacunki historyków mówią o stu tysiącach procesów i około dwóch tysiącach wydanych wyroków śmierci (ich wykonywanie, o czym za chwilę, nie jest jednak wcale pewną sprawą).

Nawet jeśli uznamy te dane za prawdziwe, trzeba pamiętać, iż - znowu - inkwizycja działała tutaj w warunkach podwójnej wojny, bowiem działaniom zbrojnym na granicach towarzyszyły bardzo silne, mające właściwie znamiona wojny domowej, napięcia etniczne. Inkwizycja Hiszpańska, odmiennie niż w innych krajach, została wmontowana w państwowy system sprawiedliwości i na polecenie królowej Izabelli zajmowała się nie tylko wykrywaniem sprzyjających Maurom agentur wśród żydowskich conversos (które, wbrew twierdzeniom niektórych propagandystów, faktycznie istniały), ale także sądzeniem części przestępstw kryminalnych. Przed trybunałami zreorganizowanej przez Torquemadę Inkwizycji stawiani byli złodzieje kościołów, koniokradzi, sodomici czy mordercy, których, co trzeba uwzględnić, spora liczba znajduje się zapewne wśród skazańców.

Bardzo dokładne dane zachowały się natomiast co do hiszpańskiej części "Nowego Świata", gdzie, wedle legendy, inkwizytorzy mieli towarzyszyć okrutnym zdobywcom i z krzyżem w ręku dokonywać na Indianach krwawych masakr oraz palić ich na stosach. W istocie np. w Meksyku pomiędzy rokiem 1574 a 1715 odbyło się... 39 egzekucji.

Właściwych proporcji nabierają te liczby dopiero na tle realiów epoki, w której - wedle osławionego prawa Magdeburskiego - każdy sąd grodzki, złożony z najzupełniej przypadkowych mieszczuchów i zadającego męki "mistrza", mógł wymierzyć 21 rodzajów "kwalifikowanej" (tj. połączonej ze specjalnymi torturami) śmierci za przestępstwa takie, jak kradzież czy cudzołóstwo. W Strasburgu w samym tylko październiku 1582 skazano na stos 134 czarownice - dokładnie dwa razy więcej, niż wynosi zsumowana liczba ofiar pięciu największych auto da f? w dziejach Inkwizycji Hiszpańskiej. W księgach miejskich Genewy znajdujemy zapis, iż w 1545 Kalwin kazał tam spalić za czary - bez żadnego sądu - 31 osób.

Do dziś zachowały się zapiski niektórych Inkwizytorów, których antykatolicka propaganda wykreowała na potwory w ludzkich skórach. Z owych zapisków wyzierają jednak sylwetki nie zbrodniarzy, ale sędziów, pragnących przede wszystkim ustalić prawdę.

W swoim podręczniku dla inkwizytorów wspomniany już Bernard Gui uczy, że Inkwizytor powinien "zawsze zachować spokój, nie dać się ponieść złości ani oburzeniu... powinien nie zatwardzać swego serca i nie odmawiać zmniejszenia albo złagodzenia kary zależnie od towarzyszących okoliczności... W przypadkach wątpliwych powinien być ostrożny, powinien wysłuchiwać, dyskutować i badać, aby dojść cierpliwie do światła prawdy".

Równie nie przystają do otaczającej autora legendy zachowane zapiski znienawidzonego Tomasza Torquemady. Zredagowane przez niego Instrukcje pełne są napomnień, aby sędziowie nie ulegali gniewowi ani łatwym uproszczeniom, aby pamiętali o miłosierdziu i o tym, że ich celem jest zwalczanie grzechu, nie grzeszników.

Na takich wskazówkach raczej nie wychowywali się fanatyczni zbrodniarze. Niechętni religii historycy zazwyczaj wszystkie te wskazania odsuwają na bok, z lekceważącą kwalifikacją "hipokryzja". Po cóż jednak miałby Torquemada udawać w swoich prywatnych, w ogóle nie przeznaczonych dla niczyich oczu zapiskach, które pełne są podobnych myśli? Przed kim odgrywałby komedię, żyjąc w ascezie i przeznaczając cały majątek na wsparcie dla ubogich - w tym często dla rodzin osób skazanych przez jego trybunały? Przed swymi współczesnymi na pewno niczego odgrywać nie musiał, a trudno podejrzewać, by przewidział encyklopedystów, oświeceniowy antyklerykalizm i dzisiejszą antykatolicką propagandę.

O ile wyłaniające się ze źródeł postacie inkwizytorów zdumiewają, to przyjrzenie się procedurom pracy trybunałów inkwizycyjnych w zestawieniu z czarną legendą wręcz szokuje.

Wspominaliśmy już tutaj o dominującym w renesansowej Europie prawie magdeburskim, wyjątkowo okrutnym, znającym jeden jedyny dowód - przyznanie się oskarżonego do winy, i jeden jedyny sposób zdobycia tegoż dowodu - tortury. Proces przed zwyczajnym, świeckim sądem czasów renesansu w ogromnej większości przypadków był sprawdzianem odporności podejrzanego na ból. Chronić go mogło tylko wysokie urodzenie lub przynależność do grup mających własne sądy (jak np. wojskowi). Zwykły plebejusz, aby zostać uznanym za niewinnego, musiał wytrzymać pięciokrotne "palenia", czyli tortury. Nawiasem mówiąc, stąd pozostałe do dziś w polszczyźnie powiedzenie "pal go sześć" - w ustach prowadzącego przesłuchanie oznaczało to ostatnią, szóstą kolejkę tortur, po której już bez dalszych indagacji wypuszczano podejrzanego na wolność.

W wypadku sądów inkwizycyjnych, żaden z ich sędziów nie miał wątpliwości, że jego celem nie jest skłonienie oskarżonego, by się przyznał, ale ustalanie prawdy. Stąd Inkwizycja przywróciła szereg instytucji nie znanych Europie od czasów antycznych oraz dodała szereg nowych, przejętych później przez sądy świeckie i uważanych dziś za nieodłączny warunek wolności obywatelskich.

I tak, oskarżony przed trybunałem inkwizycyjnym nie tylko mógł, ale na stanowcze polecenie Grzegorza IX musiał korzystać z usług obrońcy - zawodowego prawnika. Wyrok wydawał wprawdzie zawodowy sędzia, ale miał w tym obowiązek konsultowania się z liczącą od kilku do dwudziestu osób ławą przysięgłych, którą instrukcje Świętego Officjum nakazywały wybierać spośród najbardziej szanowanych miejscowych obywateli. A wreszcie, innowacja wręcz rewolucyjna - oskarżonemu i jego obrońcy sąd miał obowiązek udostępnić wszystkie zebrane dowody winy, wraz z podaniem nazwisk zeznających przeciwko oskarżonemu świadków. Mówiąc nawiasem, tym ostatnim groziły bardzo surowe - do śmierci włącznie - kary w wypadku udowodnienia fałszywych oskarżeń.

Od połowy wieku XIII inkwizytorom wolno było posyłać skazańca na tortury, instrukcje jednak wyraźnie zabraniały uwzględniania wydobytego na torturach zeznania jako materiału dowodowego, stąd w praktyce nie korzystano z tej możliwości zbyt często. Zupełną nowością w historii była przyjęta właśnie przez Inkwizycję zasada, iż człowiek niepoczytalny nie może być sądzony ani karany. Stąd wymogiem sądu była rozpoczynająca przewód obdukcja lekarska. Dokonujący jej medyk mógł, stwierdziwszy zły stan zdrowia, zabronić stosowania tortur, a stwierdzenie choroby psychicznej podsądnego automatycznie uwalniało go od wszelkiej odpowiedzialności.

Uniknąć kary można było zresztą także na wiele innych sposobów; instrukcje Inkwizycji przewidywały różnorakie formy łagodzenia wyroków i amnestii. Jeszcze w ostatniej chwili przed egzekucją skazany mógł publicznie ukorzyć się i uniknąć stosu.

Tę ostatnią karę stosowano jednak rzadko. Trybunały wymierzały głównie rozmaite kary kanoniczne, nakładały grzywny, nakazywały noszenie znaków hańby, wreszcie udział w "obrzędzie pojednania" - auto da fe. Wiele przeinaczeń dotyczących Inkwizycji Hiszpańskiej opiera się na kłamliwym utożsamieniu tego ostatniego obrzędu ze spaleniem na stosie. W istocie w większości wypadków miał on charakter całkowicie bezkrwawy - jego punktem kulminacyjnym było zapalenie... świec, trzymanych przez wyznających swe winy nawróconych heretyków. Gdy przyjęło się łączyć auto da fe z quemadero (stosem), liczba spalonych stanowiła z reguły kilka procent ogólnej liczby pokutników; w dużych auto da fe z udziałem ponad stu skazanych, bywało ich kilku, bardzo rzadko kilkunastu. Wystarczyło jednak, dzięki prymitywnej manipulacji słownikowej, utożsamić zapisane w dokumentach liczby uczestników auto da fe z liczbą spalonych na stosie, a już liczba rzekomych ofiar "inkwizycyjnego terroru" została w potocznej świadomości pomnożona kilkunastokrotnie.

Przymierzmy wiedzę, którą na temat Inkwizycji dysponujemy, do tła epoki. Do rzezi, jakie w tym czasie urządzali katolikom Henryk VIII lub Cromwell (Robert Steel w szanowanym dziele Social England pisze wręcz: "W Anglii liczba powieszonych za herezję przewyższa trzydzieści do czterdziestu razy analogiczne dane dla działalności Inkwizycji Hiszpańskiej"). Do morderstw dokonywanych przez Luteran i Hugenotów, do praktyki ówczesnego prawa karnego. Nawet szczególnie ponoć "krwawa" Inkwizycja Hiszpańska prezentuje się na ich tle niezwykle skromnie. Tym bardziej, że przecież Inkwizycja w większości wypadków spełniała zadanie, dla którego ją powołano - ocaliła spójność i byt katolickich królestw, zapobiegła wielu rewolucjom, rzeziom, wojnom domowym i masowym zbrodniom. Trzeba o tym koniecznie pamiętać, zanim przystąpi się do wyliczania w jej dziejach rzeczy, których człowiek dwudziestego wieku nie akceptuje.

Tym bardziej trudno o jakiekolwiek porównanie działalności Inkwizycji ze zbrodniami Rewolucji Francuskiej, kiedy to tylko w ciągu dwóch lat (1792 - 94) zamordowano 36.000 ludzi, w tym 12.000 bez żadnego w ogóle wyroku sądowego. Trudno znaleźć jakiekolwiek proporcje pomiędzy działalnością Inkwizycji a krwawą pacyfikacją katolickiej Wandei, czy ze zbrodniami Komuny Paryskiej, nie mówiąc już o stu kilkudziesięciu milionach ofiar dwudziestowiecznego komunizmu.

Mimo to nie słyszy się jakoś, aby komuś, kto odwołuje się do idei praw człowieka i obywatela, do wolności, równości i braterstwa, do sprawiedliwości społecznej albo republikanizmu, kazano wstydzić się i bić w piersi za owe miliony grobów, jakie po sobie te idee pozostawiły. Natomiast kilkuset skazanych przez Inkwizycję Hiszpańską, w cudowny sposób pomnożonych do dziesiątek, a nawet już setek (!) tysięcy, jest bezustannie przywołanych jako argument przeciwko katolicyzmowi i przy każdej okazji opatrywanych żądaniem jakichś specjalnych ekspiacji oraz pokut.

Ten stan rzeczy będzie się utrzymywał tak długo, jak długo pozwolimy naszym współczesnym trwać w historycznej ignorancji na ten temat. Przekazanie im prawdy o Inkwizycji i położenie kresu czarnej legendzie pozostaje wielkim zadaniem dla historyków i publicystów.

Rafał A. Ziemkiewicz
(artykuł ukazał się w Gazecie Polskiej dnia 26 września 1996 roku)

Żródło: http://www.datapolis...zes/inkw_rz.htm
  • 0

#2

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czytając ten tekst nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. Kiedy dotarłem do końca i zobaczyłem autora, zdecydowałem się na to drugie. Rafał Ziemkiewicz którego uważałem za intelektualnego racjonalistę napisał tekst, przy którym polałem się jogurtem (w ramach reklamy - Jogobella o smaku pieczonego jabłka) tak trzęsły mi się ręce przy niektórych zdaniach. Ja rozumiem że tekst napisany dość dawno (1996), że zleceniodawca (Gazeta Polska), ale jeśli to nie jakaś prowokacja, to na Ziemkiewiczu nie zostaje czarna plama, On tym tekstem wytarzał się w kałuży błota.

Argumentacją autora można wybronić każdego zbrodniarza. Niemieccy pacyfikatorzy Warszawy także robili to w ramach "wprowadzenia ładu i przywrócenia normalności". Jak dorosły poważny człowiek może używać takiego argumentu? Podoba mi się podejście które uwzględnia kontekst społeczno-kulturowy danych czasów, ale zabijanie niewinnych ludzi jest z już natury niewytłumaczalne i bezzasadne. Mordowanie ludzi nie może stanowić wentylu bezpieczeństwa. Znam wielu ludzi z których opiniami się nie zgadzam, ale nigdy nie przyszło mi do głowy aby ich zabić w imię wyższych racji. Trzeba nazwać rzeczy po imieniu, Inkwizycja zabijała ludzi, tak samo jak robili to stalinowcy sędziowie wczesnego PRL.

Niejasne są przytoczone tu historyczne fakty. Pada takie stwierdzenie, jakoby inkwizycja funkcjonowała aby kara (ciekawe określenie na ludobójstwo) nie dosięgła osób niewinnych. Zapewne chodzi tu o dokument Canon Episcopi, powstały na początku X wieku. Jednak ten dokument realnie nigdy nie wszedł w życie. Z historii wiemy, że nie wszystko co ma w deklaracji swego powstania piękne słowa, jest w praktyce piękne. Kiedy do władzy na Tronie Piotrowym doszedł Jan XXI, przekonany o istnieniu wszechobecnego zakamuflowanego zła, maszyna inkwizycji nie miała już nie tylko hamulców, ale i kodeks drogowy dziwnie wyparował, więc i owe hamulce nie były już potrzebne. Pada również takie stwierdzenie, że oskarżony mógł bez problemu udowodnić swoją niewinność :) Jeśli nie chciał się przyznać - oznaczało to że jest winny, ponieważ powszechnie wierzono w tzw. "czar milczenia" - w moc diabła nie pozwalającą przyznać się do winny. Gdy dana osoba przyznała się do zarzucanych przestępstw, obowiązywała znana do dziś zasada confessio est regina probationem - przyznanie się jest koronnym dowodem. Z racji swojego religijnego charakteru, "inkwizycyjny wymiar sprawiedliwości" był farsa w której materiał dowodowy był rezultatem mocy sił nadprzyrodzonych! Taką samą farsą, jaką jest dziś obrona Torquemady, który spalił na stosie kilka tysięcy osób, poprzez przyrównanie go do większych zbrodniarzy. Tak jakby obrońca w swojej mowie użył argumentu, "co prawda mój klient zabił parę osób, ale w historii byli i więksi mordercy!"

Jedno z tych zdań zabolało mnie najmocniej. "Jeszcze w ostatniej chwili przed egzekucją skazany mógł publicznie ukorzyć się i uniknąć stosu." Pomijając że nie do końca jest to prawdą, jak można napisać coś takiego. Należy wyraźnie zaznaczyć, że na podejrzanych nie wymuszano przyznania się do winy, ale przede wszystkim podania nazwisk innych, niewinnych ludzi, co pasowała do wizji świata inkwizytorów - świata tajnych spisków. Przypominają mi się tu słowa Johna Proctora ("Czarownice z Salem") kiedy przyznaje się do absurdalnych zarzutów w celu uniknięcia śmierci: "nie jestem godzien całować stopy ludziom, którzy woleli zawisnąć niż kłamać" Ziemkiewicz również, tak jak ja, nie jest tego godzien, po prostu nie wypada pisać takich rzeczy. Zresztą sam pierwszy spłonąłby na stosie - ludzie zbyt mądrzy, byli wtedy na pierwszej lini podejrzanych o kontakty z diabłem.
  • 0

#3 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Tego pana co napisał ten teks powinno się zamknąc w kaftanie bezpieczeństwa.
Większych bzdur nigdy nie czytałem.

Dobre sobie - święta Inkwizycja, która nie ma nic wspólnego z mordami, gwałtami, grabierzami i niszczeniem.

Wytłumaczcie to Indianom...
  • 0

#4

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Mordowanie ludzi nie może stanowić wentylu bezpieczeństwa. Znam wielu ludzi z których opiniami się nie zgadzam, ale nigdy nie przyszło mi do głowy aby ich zabić w imię wyższych racji.


A ja się cieszę, że kilku ludziom przyszło do głowy żeby zabić Hitlera i Stalina w imię wyższych wartości - szkoda że zamachy się nie udały. Zabijanie jest czasem sprawiedliwe - ale to kwestia światopoglądowa, poza tematem.

Dobre sobie - święta Inkwizycja, która nie ma nic wspólnego z mordami, gwałtami, grabierzami i niszczeniem. Wytłumaczcie to Indianom...


Muhad nie szafuj tak kaftanami bezpieczeństwa bo pokazałeś taką ignorancję jak mało kto :) Co miała inkwizycja wspólnego z Indianami? Wiesz co to była inkwizycja w ogóle? Jak byś wiedział to byś nigdy w życiu nie miał skojarzeń inkwizycji z Indianami :D Właśnie o takich ignorantach ostatnio fajnie napisał JKM: nie wiedzą zbyt wiele ale mają pewne hasła - klucze wbite do głów i na nie reagują:
"Kończąc: dzisiejszy "intelektualista" to kaleka, któremu w szkole, na uczelni i poprzez TV nałożono końskie okulary. Choćby pokazywać 30 przykładów, że np. seksizm jest lepszy od uniseksu, taki "intelektualista" jak pies w doświadczeniu nieboszczyka Pawłowa będzie bryzgał śliną i ujadał. Bo nauczono go, że seksizm jest zły - i koniec!
Mało kto potrafi myśleć samodzielnie, inaczej niż słyszy w TV! A im dłużej przebywał w państwowych ośrodkach przymusowej indoktrynacji zwanych "szkołami" - tym gorzej!
"
  • 0

#5

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie zrozumieliśmy się. Tak jak mówisz, abstrahując od kary śmierci jako takiej, to jest różnica kiedy w imię porządku publicznego dąży się do zlikwidowania (nie lubię tego słowa, ale niech będzie) osoby groźnej dla społeczeństwa, a mordowaniem przypadkowych ludzi w celu pokazania siły, na zasadzie "noo, ktoś następny chce wychylić nosa?". Nie można porównywać zbrodniarzy wojennych do prostego chłopa który ponosi śmierć, bo jego sąsiadowi zdechły krowy. Inkwizycja działała na zasadach NKWD, nigdy nie wiesz kiedy przyjdą i o co się oskarżą. Nie można moralnie uzasadnić trzymanie w ryzach ludzi przy pomocy terroru. Widziałem jak w temacie o filmie, opiewałeś dziś rzekomy skok w sądownictwie jaki przyniosła z sobą inkwizycja. Za przeproszeniem ale inkwizycja nie mieści sie nawet w nowożytnej definicji sądu. Sąd decyduje o ewentualnej karze przy pomocy przedstawionych dowodów, na podstawie racjonalnej logiki. Ciekawie czy nazwałbyś jakąś instytucje sądem, gdybyś został winny napaści na homo scepticusa jakiej dokonał demon którego dziś w nocy na mnie nasłałeś. Bywało że takie oświadczenie jakie tutaj złożyłem było wystarczające, nazwałbyś to sądem w pełnym słowa tego znaczeniu?
  • 0

#6

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ja napisałem tylko, że zabijanie jest czasem sprawiedliwe i tylko tyle - zaznaczyłem że jest to poza tematem bo nie sposób odnieść się tu do tematu w tak ogólnej kwestii światopoglądowej. Ja nie uzurpuje sobie prawa do osądzania konkretnych ludzi - mówię tylko o zasadach.

Wracając do Inkwizycji - jeszcze jeden ważny, ciekawy i myślę obiektywny tekst o Inkwizycji, który reprezentuje w dużym stopniu moje zdanie o tej instytucji.

Od Autora:
Nie czuję się bynajmniej dumny z instytucji Inkwizycji, uznałem jednak iż nikomu nie powinno się przypisywać gorszych rzeczy niż działy się naprawdę. Jestem przekonany, że wielu z Was będzie zdumionych przeczytawszy dane, jakie dla Was wyszperałem.
http://www.analizy.b.../inkwizycja.htm
  • 0

#7

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Szczerze mówiąc tekst do którego podałeś linka, nie odbiega poziomem od tego powyżej. Zresztą jak sam autor mówi "oparłem się na obiektywnych opracowaniach"... co w tym wypadku oznacza nic innego jak tekst... Rafała Ziemkiewicza. Po części rozumiem Ejaelu (dobrze odmieniłem?) o co Ci chodzi. Denerwuje Cie kiedy wyolbrzymia się liczbę ofiar inkwizycji i jej brutalność. Tylko ja nie widzę wielkiej różnicy, czy osobę niewinną torturuje się 15 minut czy 30 minut, czy wbija się jej 20 kolców czy 40 kolców. Dla Ciebie i tych wszystkich autorów których przytaczasz, ma to jakieś zasadnicze znaczenie. Bawią mnie takie stwierdzenia, że w lochach inkwizycji "regularnie karmiono a więźniowie dostawali kapcie". Co dla człowieka, więzionego z powodu chorej wyobraźni swojego prześladowcy i tego że wierzy w trochę innego boga, daje fakt obecności w jego celi koszuli i kapci? Tekst kryjący się pod linkiem, jest zresztą bardzo podobny do Ziemkiewiczowskiego. Znów pojawia się argument utrzymywania porządku, kara śmierci nie jako kara, ale jako prewencja społeczna itd. Dziwi mnie że wszyscy akceptują zło jakie wyrządziła inkwizycja, a jednocześnie przedstawiają "argumenty" (w tym wypadku cudzysłów jest niezbędny) w jej obronie. Ja kiedy mam pewność że ktoś jest winny to go nie bronie, "bardzo zły" czy "zły", jest wciąż zły. To że w obrazach koncentracyjnych dawano więźniom ubrania, nie zmienia ich automatycznie w sielankowe wczasy - albo akceptujemy zło jakim był Oświęcim, albo nie i wtedy go bronimy. Trzeba się zdecydować, albo dla kogoś inkwizycja jest dobra albo zła, a nie pisać że jest zła a następnie jej bronić.
  • 0

#8

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Po pierwsze - myślenie jakie proponujesz to filozofia prawa według Drakona - czy to kradzież czy morderstwo należy się kara śmierci. Od czasów starożytnych Aten jednak filozofia prawa i etyka zrobiły pewien postęp i gradacja zła jest trochę bardziej rozbudowana - za małe zło jest inna kara niż za większe zło, bierze się pod uwagę motywy, okoliczności zewnętrzne itp. itd.

Po drugie warto zawsze pamiętać o rzeczywistości czasów o których mówimy i patrzeć na konkretne wydarzenie historyczne przez ogólny wygląd świata w tamtym czasie. A w czasach średniowiecza ogień i miecz szalały bez ograniczeń - najazdy, rozboje, samosądy to była codzienność. Sąd to naprawdę był szczyt sprawiedliwości! Śmiejesz się z "koszul i kapci" a właśnie takie rzeczy były największym wyrazem humanizmu w tamtym czasie. Dzisiaj można się śmiać ale wtedy mentalność i myślenie ludzi było na zupełnie innym poziomie.

Po trzecie zawsze trzeba sądzić za konkretne czyny a nie za czyny które ktoś komuś przypisuje i/lub wyolbrzymia. I pamiętać trzeba że prawo nie działa wstecz - nie możemy osądzać minionych czynów według dzisiejszego prawa i dzisiejszej etyki.
  • 0

#9

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy ja gdzieś proponuje aby wszystko karać śmiercią? Z którego mojego zdania wyciągnąłeś taki wniosek? Zdaje sobie sprawy że jest różnica miedzy kradzieżą jabłka w ogródku a zabiciem stu osób. Tylko że dla was obrońców inkwizycji okolicznością łagodzącą jest że ktoś nie zabił 101 osób ale 100. Co to jest argument? To nie jest żadna obrona. Jak się zabije 100 osób a nie 101 to nie przestaje się być mordercą - dla was przestaje, ok. To i tak nic, bo inkwizycja nie zabiła 100 osób ale tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi!

Jeśli zabijanie ludzi usprawiedliwia się rzeczywistością tamtych czasów, to nie możemy sądzić jakiegokolwiek zbrodniarza, bo przecież każdy morderca jest ofiarą swoich czasów. Wszyscy zbrodniarze, od Nerona po katów z Katynia są uwikłani w dość nieciekawy kontekst kulturowy. Każdego gwałciciela na wojnie można tak bronić, no bo przecież takie realia, w koło strzelają to czemu by nie gwałcić. Chłopak wychowany w patologicznej rodzinie również jest niewinny, co prawda zabił ale zobaczmy z jakiej paskudnej dzielnicy pochodzi. Katolicy mają coś takiego, gromicie na realtywizm, ale jak pasuje do waszych wywodów to stajecie się ultraskrajnymi relatywistami. Jeśli dla Ciebie zabijanie ludzi można tak uzasadniać to my nie mamy o czym z sobą rozmawiać, bo ja z takimi poglądami nawet nie dyskutuje. Widzę że uparłeś się na te sądownictwo, zatem powiem Ci że wolałbym być sądzony przez byle jakiego średniowiecznego racjonalnego kmiecia z zapyziałej wsi, niż przez lawę przysięgłych w wieloinstancyjnym sądzie składającym się z fanatyków religinych, dla których najlepsze dowody to te, które uwzględniają fantastyczne stwory i baśniowe postacie. To kpina nie sąd.

W ostatnim akapicie się z Tobą zgadzam. Nie wolno osądzać za ogólniki, tylko co ode mnie w ten sposób wymagasz? Mam po kolei przedstawiać przypadki zbrodni inkwizycji i nad nimi się rozwodzić? Przecież obje wiemy że bez problemów takie znajdę. Trudno by prawo działało wstecz, jednak każde prawo ktoś stworzył, jeśli stworzył je aby palić i męczyć niewinnych ludzi, to powątpiewam w jego dobroć i miłosierdzie.
  • 0

#10

Dagaz.
  • Postów: 83
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja się cieszę, że kilku ludziom przyszło do głowy żeby zabić Hitlera i Stalina w imię wyższych wartości - szkoda że zamachy się nie udały. Zabijanie jest czasem sprawiedliwe - ale to kwestia światopoglądowa, poza tematem.


Ja się cieszę, że sie nie udały. Dlaczego? Babcia nie trafiłaby na sybir i nie poznała dziadka- Nie miałbym ojca, nie byłoby mnie.
  • 0

#11 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Muhad nie szafuj tak kaftanami bezpieczeństwa bo pokazałeś taką ignorancję jak mało kto :)


Mogę to powiedziec o Tobie.

Wiem czym dokładnie jest inkwizycja, bo sporo na jej temat czytałem. W dosłownym rozumieniu i znaczeniu słowa Inkwizycja można to odbierac dokładnie jako tępienie herezji, ale doskonale wiadomo, że Inkwizycja ma swoje "odnogi".
W pojęciu słownikowym możesz miec rację i nic mi do tego, jednak inkwizycja w dzisiejszych czasach nabiera również innego znaczenia.

Stawiała ona sobie za cel umocnienie władzy religijnej Kościoła. Zaczęło się od ścigania Heretyków, których palono na stosie, wieszano itp. Owszem, oficjalnie procesy miały właśnie taki charakter, natomiast ten charakter kształtował się nieustannie. Do tych procesów możemy spokojnie przydzielic krucjaty i wymuszanie również zmiany wiary na Indianach.

Dla większości ludzi to również jest inkwizycją. Trzeba było słychac śmiech w sali kinowej podczas fragmetnu na koniec filmu "Apokalipto", gdy do Ameryki łacińskiej przypłynęła flota z Europy.
Wiesz jakie prześmiewcze zdania padały?

"Oo.. Przybyła Inkwizycja"


Zanim zaczniesz się ze mnie nabijac i wyzywac od Ignorantów ,to zastanów się dwa razy, bo jak na razie pokazałeś jedynie podbudowanie własnego EGO kosztem drugiej osoby.

Nie znasz mnie i nie wiesz co wiem, o czym czytałem. Nie nadużywaj "wielkich słów" i nie podpalaj się tak, bo kiedyś może stac się tak, że od tego zapału i podniecenia dostaniesz duszności i padniesz przed monitorem, czego ani Tobie nie życzę wielki Intelektualisto ani żadnej innej osobie.

Jedyna osoba, która rozumie sens mojej wypowiedzi to Homo Scepticus, który widac że wie w czym tkwi problem. Ty jednak masz z tym spore trudności i zastanawia mnie jedno - kto tu jest ignorantem?
Nie wystarczy znac regułki Historyczne z podręcznika ani z WikiPedi. Trzeba miec troszkę większe pole widzenia, by dostrzegac rzeczy, których inni nie dostrzegają. W tym konkretnym przypadku akurat jesteś ograniczony.
  • 0

#12

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nie napisałem, że proponujesz wszystko karać śmiercią :) Napisałeś, że "bardzo zły" czy "zły", jest wciąż zły więc ja ci odpisałem, że taką filozofię do prawa wprowadził Drakon i że nie jest to najmądrzejsze :)

Jeśli zabijanie ludzi usprawiedliwia się rzeczywistością tamtych czasów, to nie możemy sądzić jakiegokolwiek zbrodniarza, bo przecież każdy morderca jest ofiarą swoich czasów.


Nic takiego nie napisałem! Dopowiadasz sobie. To jest bzdura. Nie napisałem, że zbrodniarze są ofiarą tylko, że trzeba patrzeć na wydarzenia historyczne tak jak na to patrzyli ówcześni. Dajmy na to starożytną Spartę - noworodki pokazywano radzie starszych a jak im się coś nie spodobało to sruuu malucha ze skały. Dzisiaj to barbarzyństwo ale wówczas była to normalność i bezwzględny nakaz prawny, który zresztą dawał wymierne wyniki w rozwoju potęgi państwa - nie tracono zasobów na wychowywanie kalekich i słabych dzieciaków tylko chowano najzdrowszych i najsilniejszych. Powszechnie uważano to za działanie dobre. Nie można więc Spartan nazwać przestępcami czy zbrodniarzami bo wszystko było wedle ich prawa i moralności sprawiedliwe i dobre. Możemy powiedzieć, że patrząc na tamte czasy z dzisiejszej perspektywy były to zwyczaje okrutne.

Wracając do Inkwizycji. Najłatwiej powiedzieć "złooooo, złoooo..." a trudniej czytać i poznawać historię :) Dopóki Inkwizycją rządziło prawo kościelne najcięższymi karami za herezje były pokuta i ekskomunika. Dopiero kiedy katolicyzm stał się w niektórych krajach religią państwową a także kiedy karać zaczęto według prawa świeckiego wtedy dopiero pojawiły się kary ostrzejsze z karą śmierci włącznie. W państwach z katolicką religią państwową traktowano herezję jako zdradę stanu - logiczne. Mordowanie rozpoczęło się kiedy władzę nad sądami inkwizycyjnymi przejęły władze świeckie. Własne interesy i porachunki, a także interesy państwowe załatwiano rękami Inkwizycji.

Inkwizycja nie była jednorodna na przestrzeni wieków. Różni ludzie, różne grupy interesów załatwiały swoje sprawy pod jej szyldem. Ja przede wszystkim sprzeciwiam się winieniu za wszystko Kościoła Katolickiego. Uważam to za niesprawiedliwe. Owszem, na pewno jest wiele winy po stornie KK, chociażby w osobie papieża Grzegorza IX ale nie wszystek zło jest na rękach KK. Były to czasy kiedy wiara katolicka i władza świecka były nierozłączne. Nie jest to wina wiary ale takich okoliczności historycznych. Pamiętajcie, że katolicyzm nie oznaczał wtedy tylko i wyłącznie wiary - oznaczał cywilizację, kulturę i dawał podstawy państwowotwórcze.

PS: Ja nie jestem katolikiem w sensie wiary ale w sensie kulturowym. Moja wiara to według katolicyzmu herezja :)

PPS: Muhad powtarzam, że inkwizycja nie miała nic do Indian.
  • 0

#13 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Ejael a co ja napisałem w poprzednim poście?

Przecież jasno się wyraziłem, że proces Inkwizycji zmieniał swój charakter i przeistoczył się w masowe mordy i w agresywny tryb przemiany wielu społeczeństw. Ten proces dotarł również do ameryki łacińskiej.

Mi chodzi o sam progres idei wdrażania religii kościoła na świecie, a tą ideą była właśnie Inkwizycja.
Od niej się wszystko zaczęło.
  • 0

#14

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

myślenie jakie proponujesz to filozofia prawa według Drakona - czy to kradzież czy morderstwo należy się kara śmierci

Nie napisałem, że proponujesz wszystko karać śmiercią

Da dyskusja przestaje mieć sens.

Następnie piszesz że dopowiadam sobie jakieś bzdury, mówiąc że tłumaczysz zabijanie niewinnych ludzi czasami w których żyją.... a następnie poświęcasz akapit przykładowi jak zabijanie niewinnych ludzi może być uzasadnione czasami w których żyją. Kolego, o co Ci chodzi? O tych kryptopochwałach eugeniki nie wspomnę, bu to było żenujące. Chodzi Ci o to bym dostawał maile z treścią twoich postów i sie niepotrzebnie denerwował? :) Wszystkie twoje tu wywodu wynikają z wypaczonej wizji relatywizmu kulturowego. Już raz na tym forum uzupełniałem u innych braki edukacji w tym zakresie, może warto przeczytać ( "okrutne obyczaje" ) Dość siermiężne idzie wyjaśnianie innym ludziom, że nie można patrzeć na innych z pozycji własnej kultury. nie wszystko to co robimy my, muszą robić inni, nie wszystko co jest dobre dla nas jest dobre dla innych. Na czym polega nie obarczanie innych własnym bagażem kulturowym. Jestem do takich dyskusji wręcz zawodowo przygotowany :) Jeśli nie wiedziałbym czym jest inkwizycja i czytał tylko twoje posty odnośnie "rzeczywistości czasów" to bym pomyślał że ludzie których w ten sposób mordowano najzwyklej to akceptowali. "No tak, takie czasy, co poradzić, w takim razie idziemy przywiązać się do stosu". Jak się czyta rzeczy które piszesz to ma się właśnie takie wrażenie. Zabicie niewinnych ludzi to zabicie niewinnych ludzi, a nie znak tamtych czasów. Nie wiem już jak prościej to wyjaśnić, bardziej łopatologicznie się nie da, jeśli dalej ktoś tego nie rozumie, to trudno.
  • 0

#15 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Z tym też się zgodzę Homo, bo niezależnie od czasów, kultury i obyczajowości zabijanie niewinnych ludzi nie można w żaden sposób tłumaczyc.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych