fot.http://nauka.newswee...y,378210,1.html
Fragmenty rakiet, zapomniane satelity i porzucone przez astronautów śmiecie - orbita pełna jest kosmicznych odpadków.
Żaden problem? Wcale nie - któregoś dnia mogą sprowokować poważny polityczny konflikt a nawet wojnę – ostrzegają naukowcy.
Badacze cytowani przez brytyjskiego „Guardiana” przekonują, że nawet niewielki fragment kosmicznego śmiecia porusza się z energią zdolną do poważnego uszkodzenia albo zniszczenia wojskowego satelity. Co więcej, naziemnej obsłudze bardzo trudno będzie ocenić czy zdarzył się wypadek czy satelita padł celem wojskowego ataku. A jak udowodniła choćby chińska armia takie ataki mogą być przeprowadzane z dużą łatwością. Problem w tym, że zdezorientowany właściciel satelity może uznać za atak "niewinne" trafienie kosmicznym śmieciem i odpowiedzieć ogniem.
Choć agencje kosmiczne w Stanach Zjednoczonych i Rosji śledzą los ponad 23 tys. fragmentów kosmicznych śmieci większych niż 10 centymetrów, zdaniem naukowców w przestrzeni może orbitować nawet pół miliarda elementów od 1 do 10 cm i niezliczona liczba mniejszych.
Gdzie stanowią one największe zagrożenie? Na niskiej orbicie ziemi, gdzie mogą uderzyć choćby w statek kosmiczny poruszając się z prędkością bliską 30 tys. km na godzinę. Na tej wysokości – od 200 do 2000 km – umieszczane są też sztuczne satelity.
W raporcie opublikowanym w czasopiśmie Acta Astronautica, Witalij Aduszkin z rosyjskiej Akademii Nauk napisał, że zagrożenie jakie stanowią kosmiczne śmieci dla satelitów wojskowych można określić jako „specjalne zagrożenie polityczne”, ponieważ „mogą one sprowokować polityczny a nawet zbrojny konflikt pomiędzy państwami, które posiadają program kosmiczny”.
Zdarzały się już podobne przypadki. W 2013 roku rosyjski satelita Blitz stracił kontakt z centrum obsługi naziemnej po tym jak zderzył się z kosmicznymi śmieciami. Resztki okazały się pozostałościami po chińskim satelicie meteorologicznym, którego Pekin postanowił zestrzelić, by zademonstrować swoje zdolności militarne. Efekt? W kosmosie pozostało 3 tys. mniejszych i większych elementów ze zniszczonego urządzenia.
Zagrożenie jest tym większe, że kosmicznych śmieci dramatycznie przybywa. Z danych opublikowanych przez Rosjan wynika, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna tylko w 2014 roku musiała skorygować kurs pięć razy, aby uniknąć zderzenia z kosmicznymi odłamkami. Astronauci wychodzili w przestrzeń kosmiczną kilka razy tylko po to, by naprawić uszkodzenia spowodowane przez uderzenia drobnych fragmentów.
fot.http://nauka.newswee...y,378210,1.html