Waży dwa razy więcej niż przeciętny kojot. Ma też dużo potężniejszą szczękę i mięśnie. I co najważniejsze: jest pierwszą od lat gatunkową hybrydą, której populacja błyskawicznie rośnie.
Kojoto-wilk fot. domena publiczna
Rdzawo-szara sierść i smukłe ciało sprawia, że można go pomylić z kojotem. Na tym podobieństwa się kończą. W przeciwieństwie do swojego mniejszego kuzyna, nie ogranicza się w swojej diecie do padliny, drobiu i owiec: w mgnieniu oka potrafi powalić nawet dziesięciokrotnie cięższego jelenia. Dlaczego? Odpowiedzią jest kod DNA, który jednoznacznie wskazuje, że kojoto-wilk jest krzyżówką trzech blisko spokrewnionych zwierząt – kojota (60 proc. genów), wilka (30 proc.), a nawet, czego dowodzą ostatnie badania, psa (ok. 10 proc.).
kojot fot.domena publiczna wilk fot. domena publiczna
Silny gatunek
Zdaniem naukowców samo powstanie takiego gatunku nie jest jednak niczym dziwnym. Czym zatem wyróżnia się „coywolf”? Przede wszystkim szokującym tempem ekspansji i nietypowymi – jak na dzikie zwierzę – siedliskami. Według szacunków, populacja gatunku to już kilka milionów osobników, głównie we wschodnich amerykańskich stanach. Co ciekawe, kojoto–wilki znakomicie odnajdują się nie tylko w lasach i na preriach, ale także obszarach zurbanizowanych.
Za tę wyjątkową zdolność do adaptacji w różnych warunkach odpowiedzialne są geny. Te pochodzące od psa sprawiają, że kojoto-wilk może łatwiej „dogadać się” z człowiekiem. Już dziś niektóre osobniki pojawiają się na przedmieściach miast w północno-wschodnich stanach, a nawet na terenach postindustrialnych. Niewykluczone zatem, że wkrótce zamieszkają w samych miastach.
Co istotne, są przystosowane do życia zarówno w dużych watahach – co upodabnia je do wilków – ale także, jeśli wymagają tego warunki w danym siedlisku, w mniejszych grupach. Możliwe, że z czasem niektóre z nich nauczą się żyć w pojedynkę.
Kojoto-wilk czy kojot wschodni?
Choć zwierzę najczęściej nazywane jest kojoto-wilkiem (ang. coywolf), niektórzy badacze proponują inną nazwę: kojot wschodni – z uwagi na największy, 60-procentowy udział genów kojota w jego genomie i występowanie na wschodzie kontynentu. Czy słusznie?
Badacze wciąż spierają się, czy genom zwierzęcia jest na tyle różny od genomu jego głównego kuzyna, by można było go oficjalnie uznać za nowy, odrębny gatunek. To wyzwanie dla biologów i genetyków, zwłaszcza, że kod DNA wkrótce ulegnie naturalnej modyfikacji.
Część osobników już dziś krzyżuje się z... wilkami i psami. Tym samym ekspansja i ewolucja kojoto–wilka trwa. I niewykluczone, że za jaki czas wyodrębnić trzeba będzie nie jeden, a kilka nowych gatunków. Tym bardziej, że w ciągu kilkudziesięciu lat populacja „wschodniego” kojota najprawdopodobniej dotrze na Zachód i spotka się z populacją jego zachodniego odpowiednika. To inna, mniej ekspansywnej hybryda: kojot zachodni. W wyniku skrzyżowania obu „gatunków” dojdzie najpewniej do powstania nowej, „podwójnej” hybrydy.
http://nauka.newswee...y,378018,1.html