Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kodeks piratów


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

pirates08.jpg

 

Piraci kojarzą nam się głównie z bohaterami filmów i książek. Historie, które znamy opowiadają raczej o pojedynczych osobach zmagających się z trudami życia, demonami i dziwną, mroczną magią, więc ciężko jest nam na tej podstawie domyślać się, jak wyglądało życie na typowym okręcie.

 

Na samym początku przyszły pirat musiał zostać zwerbowany. Nie szukano wtedy nikogo szczególnego. Kandydat musiał być na tyle zdrowy, żeby móc szybko i sprawnie dokonać abordażu razem z resztą załogi. Uprzejmość i kultura nie były wymagane. Tak samo, jak i edukacja – tym bardziej, że osoby uczone nie były raczej przyzwyczajane do warunków, w jakich przychodziło żyć piratom.

Częsty kontakt ze śmiercią, dziwnymi legendami i zagrożeniem ze strony władz potrafił wykończyć nawet najsilniejszych.

Podczas żeglowania po morzach, potrzebne było zgranie, wytrzymałość i posłuszeństwo. Dwa pierwsze warunki można było wyrobić sobie przez praktykę. Posłuszeństwo gwarantowały kodeksy.
Zasady spisywano na każdym okręcie. Większość załogi nie mogła ich przeczytać (była niepiśmienna), ale kodeks zawsze bardzo szanowano i dla własnego bezpieczeństwa starano się znać. Osoba łamiąca zasady bezwzględnie musiała ponieść określone konsekwencje.

 

Główne zasady były wspólne dla wszystkich piratów. Przede wszystkim należało uznać kapitana za osobę o bezwzględnej władzy. Przysługiwała mu zawsze połowa łupów. W zależności od pełnionej funkcji, udziały były różne. Zawsze jednak przeliczano je jako jakiś procent całości, więc im więcej złota, czy klejnotów zagarnięto, tym większy zarobek dla każdego oznaczały.

Relacje pomiędzy członkami załogi musiały być jasne. Nie wymagano więc darzenia się sztuczną sympatią. Jeżeli zachodziła taka potrzeba, na wielu statkach pozwalano nawet na krótkie, kontrolowane bójki. Wszystko po to, żeby gromadzone miesiącami napięcie mogło rozejść się w możliwie spokojny sposób i nie wpłynęło na życie ogółu, oraz nie stało się przyczyną większych konfliktów. Wbrew pozorom takie rozwiązanie mogło zapewnić stabilną sytuację i pozwolić na utrzymanie porządku na pokładzie.

 

Mimo to warunki były bardzo ciężkie i nie każdy potrafił wytrzymać w nich do końca podróży lub zawartego kontraktu. Zdarzało się, że któryś z piratów próbował uciec podczas postoju. Stawka była wysoka, ponieważ nakryty na ucieczce, zostawał złapany i odesłany na bezludną wyspę. Zostawiano mu znane z filmów: butelkę prochu, wody, małą ręczną broń i pistolet, co było właściwie wyrokiem dla niedoszłego uciekiniera.

Podobnie traktowano osoby ukrywające ważne tajemnice (jak wprowadzanie na pokład chłopców, czy kobiet), lub próbujące w jakiś sposób oszukać, czy okraść innego członka załogi. Wszystko to miało zapewnić spokój podczas podróży i utrzymanie czystości pirackiej duszy.

 

pirates13.jpg

 

Codzienne życie na statku było dość monotonne. Uprawiano hazard. Pito spore ilości alkoholu, ale wielu kapitanów starało się ograniczyć ten zwyczaj do momentów, kiedy było stosunkowo bezpiecznie. Podczas warty piraci powinni być raczej trzeźwi, ale też nie zawsze możliwe było utrzymanie takiego stanu, w czasie gdy reszta załogi dobrze się bawiła. Upojenie alkoholowe obniżało też skuteczność w walce. Mogło więc bezpośrednio wpłynąć na przeżywalność piratów – zawód pomimo wielu korzyści wiązał się przecież ze sporym ryzykiem…

 

Kontroli podlegał nawet tytoń. Chodzenie po pokładzie z niezabezpieczoną fajką było „nagradzane” najwyższymi karami wymienionymi w kodeksach. I słusznie. Statki wykonane w większości z drewna, oraz płócienne żagle paliły się świetnie, a żeglując daleko od lądu wszystkie osoby przebywające na statku miały pełną świadomość, jaki los je czeka, kiedy okręt zapali się i zatonie. Wydawałoby się, że kiedy dookoła jest pełno wody, nic złego nie może się stać. Tylko jak sięgnąć po nią przez wysoką burtę?

 

Ale piraci nie byli przecież bezwzględnymi potworami… Chociaż ich zasady były twarde, a za złamanie którejkolwiek groziły kary, o których obecnie prawie się nie słyszy, właśnie one były jedynymi konsekwencjami. Oczywiście o ile była to kara cielesna (jak np. baty za nieposłuszeństwo wobec kapitana), po jej wykonaniu życie biegło dalej. Niesforny załogant dostał za swoje, nauczył się czego trzeba i pracował dalej. Był potrzebny na pokładzie. Prawdopodobnie dostawał przez jakiś czas mniej przyjemne zajęcia, ale służyło to raczej uciesze pozostałych piratów, a już niekoniecznie miało funkcję wychowawczą.

 

Kiedy załoga lądowała na bezludnej wyspie w celu ukrycia łupów, czy uzupełnienia spiżarni mogła tam spotkać porzuconego wcześniej pirata z innego statku. Człowiek taki był już zazwyczaj w kiepskim stanie, więc byłby łatwą ofiarą dla dzikich bandytów, ale czy opłacałoby się zabijać go dla butelki prochu, kiedy mógł stać się przydatnym i wdzięcznym za pomoc pracownikiem?

O ile wyraził taką wolę, kodeks nakazywał zabrać go na pokład i przyjąć do załogi. Uważano, że odbył swoją karę, a skoro los zesłał mu szansę, musiało to być zamierzone przez siły wyższe.

 

Żeglarze z najróżniejszych środowisk mocno wierzyli w istnienie bóstw, potworów i duchów morskich. Bali się ich i okazywali wielki szacunek nawet, jeżeli nie widzieli żadnych na oczy. Na morzu życie było tak ciężkie, że chwytano się każdej nadziei na przetrwanie, oraz oferowano je tym, którzy według kodeksu na nie zasłużyli.

Nie było tu jednego konkretnego wyznania. Piraci mogli być przecież nawet chrześcijanami. Wtedy swoje poczynania tłumaczyli walką z przeciwnikami państwa, któremu deklarowali przyjaźń.

Podczas przyjmowania kandydatów, kazano im przysięgać wierność obowiązującym zasadom. Przysięgano na Biblię, lub skrzyżowane pistolety.

 

Kodeks jest nie tylko zbiorem zasad, ale wręcz formą dekalogu – przykazaniami, według których należało postępować, żeby nie sprzeciwić się bogom i załodze. Kilka zdań miało wielką moc. Potrafiło nie tylko zrzeszać najróżniejsze typy charakterów zebrane na statkach, ale też wpływało na ich buntownicze zwyczaje.

O kapitanach części statków pirackich mówi się jak o diabłach. Według niektórych legend podpisanie kodeksu było wyrokiem dla duszy biedaka żądnego skarbów. Do dziś krążą przecież legendy o statkach-widmach, których załoga związana przysięgą musi żeglować pod komendą kapitana do końca świata…

 

Źródło:http://www.olabloga....i-prawo-piratow

Załączone grafiki

  • pirates09.jpg

  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych