Witam, nie wiedziałam gdzie się zwrócić, boje się opowiadać znajomym o tym co mi się przytrafiło ale muszę się z kimś podzielić a ten portal jest mam nadzieję do tego stworzony. Niecałe 2 tygodnie temu postanowiłam "iść na swoje", jestem singielką, życie u rodziców było już nie dla mnie, postanowiłam wynająć kawalerkę i zacząć żyć na swoje konto. Kiedy do nowego mieszkania wnosiłam tobołki poczułam się najpierw dziwnie, aura w mieszkaniu byłą dusząca, jakby paliło się w centralnym na maksa przez kilka dni a kaloryfery były zimne. Pomyślałam pewnie sąsiedzi ostro grzeją i ściany się nagrzały. Zignorowałam to i robiłam swoje. Zacząłem podłączać kable od komputera i usłyszałam w kuchni jakby coś spadło na ziemie, przestraszyłam się i pobiegłam sprawdzić, czy jakiś mój garnek nie spadł bo układałam je póki co na stole. Ale wszystko było ok. W tym momencie zaczęłam się bać a szła noc, postanowiłam jednak nie wkręcać sobie niczego i zadzwoniłam do koleżanki czy nie wpadnie na babski wieczór. Zgodziła się, pomyślałam że we dwie po pierwsze nie będę się tak bała a po drugie będę miała potwierdzenie i u niej jakby coś się działo. Koleżanka przyjechała koło 19, nie zdążyła wejść na dobre i wyleciała z krzykiem a ja za nią. Na moje pytanie co się stało odpowiedziała " Czy Cię ******** (, skąd wzięłaś tego manekina co wisi na karniszu?Jak chciałaś mnie nastraszyć to gratulacje udało Ci się". Zbladłam, nawet nie mówiłam jej że nic takiego nie ma tam bo już wiedziałam że coś złego się dzieje. Poprosiłam sąsiada z dołu żeby szedł ze mną do mieszkania po telefon, zadzwoniłam do taty powiedzieć mu żeby po mnie przyjechał a następnego dnia przyjechaliśmy razem po rzeczy. O dziwo przy ojcu wszystko było ok i nic się nie działo. Mieszkam znowu u rodziców ale nie powiedziałam im prawdy czemu się wyniosłam. Boje się, że ktoś weźmie mnie za wariatkę. Tutaj jestem anonimowa i proszę was abyście mi doradzili, czy mam się zbadać, czy to ze mną coś nie tak czy trafiłam do mieszkania w którym straszy. Pytałam o historię tego mieszkania właściciela ale mówił, że od 6 lat je ma i wynajął dopiero teraz, raz tylko było włamanie na przestrzeni ostatnich 3 lat i zginęły jakieś pamiątki po podróżach z innych krajów i po remoncie wystawił na wynajem. Byłam pierwsza która je wzięła. Jestem niewierząca i bardzo sceptyczna ale po tym co tam doświadczyłam chyba się nawrócę. Niby nic nie widziałam ale poczułam i usłyszałam, zaś koleżanka zobaczyła wisielca i do tej pory myśli że to ponury żart z mojej strony.
Staraj się unikać słów wulgarnych.
Kronikarz