Naukowcy Europejskiej Agencji kosmicznej (ESA) nie mają już nadziei. Jak informuje na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist" najnowsza próba komunikacji z lądownikiem Philae, spoczywającym od listopada 2014 roku na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko, zakończyła się niepowodzeniem. Philae nie odpowiedział. I już nie odpowie.
Dla przypomnienia Philae to lądownik Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), który wszedł w orbitę wokół jądra komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko i został tam osadzony przez sondę Rosetta.
Inżynierowie i naukowcy German Aerospace Center (Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt; DLR) pełniącego rolę centrum kontroli misji sondy Rosetta i lądownika Philae, po raz ostatni wysłali wczoraj sygnał wzywający lądownik do uruchomienia koła zamachowego. Czas nam ucieka, chcieliśmy wykorzystać wszelkie możliwości - mówi szef projektu, Stephan Ulamec z DLR. Lądownik nie odpowiedział i trzeba uznać, że zapadł w stan uśpienia już na zawsze.
Zdjecie jadra komety 67P, wykonane przez sondę Rosetta 20 grudnia 2015 roku z odległości 91,5 kilometra /ESA/Rosetta/MPS for OSIRIS Team MPS/UPD/LAM/IAA/SSO/INTA/UPM/DASP/IDA /materiały prasowe
Kometa 67P oddala się już od Słońca i pod koniec stycznia stanie się już zbyt zimna i zbyt mało oświetlona, by Philae mógł tam przetrwać. Ostatnia próba miała sprawić, że się poruszy, być może przesunie nieco, by złapać więcej światła na swe baterie słoneczne. Odpowiedzi nie było. Być może nie działa nadajnik, być może sygnał w ogóle nie został odebrany.
Lądownik Philae ma kształt otwartego z jednej strony heksagonalnego cylindra o średnicy około 1 m i wysokości 0,8 m z trójnożną podstawą. Konstrukcja wykonana jest głównie z włókna węglowego oraz z włókna węglowego połączonego z aluminium. Całkowita masa lądownika wynosi 97,9 kg, w tym 26,7 kg aparatury naukowej. Na pokładzie znajduje się 9 instrumentów naukowych i urządzenie wiertnicze zdolne do pobrania próbek gruntu z głębokości do 23 cm.
foto / ESA
Dodatkowa masa systemów pomocniczych lądownika, które pozostają na pokładzie orbitera po rozłączeniu, wynosi 13,1 kg. W ich skład wchodzą pomocnicze systemy mechaniczne, w tym służące do odłączenia lądownika, oraz systemy elektryczne, w tym część systemu telekomunikacyjnego.
Lądownik po raz ostatni nawiązał łączność w lipcu minionego roku. Nastąpiło to po wielu miesiącach milczenia i nie przyniosło przełomu w procesie przesyłania danych, zebranych podczas nie do końca udanego manewru lądowania. Ulamec przyznaje, że trzeba się pogodzić z myślą, że znaczna część tego, co lądownikowi udało się zmierzyć, już do nas nie dotrze. Musimy ograniczyć się do tego, co Philae przesłał w listopadzie ubiegłego roku.
foto / ESA
Badacze liczą jeszcze na to, że podczas zapowiedzianego na wrzesień tego roku manewru sprowadzenia sondy Rosetta na bardzo bliską jądru komety orbitę, jej kamery dostrzegą jeszcze Philae. Dałoby to szanse, że zanim jeszcze Rosetta sama osiądzie na powierzchni 67P, będzie w stanie pomóc ostatecznie ustalić położenie lądownika. To pomogłoby w opracowaniu choćby tych danych, które udało się w 2014 roku odebrać.
Poniżej możecie zobaczyć kilka innych zdjęć wykonany przez Philae:
foto / ESA
foto / ESA
foto / ESA
foto / ESA
foto / ESA
Autor: Grzegorz Jasiński
Źródło: RMF24.pl