Jeśli chcesz być brany na poważnie, to spuść z tego proroczego tonu religijnego fanatyka. Nie rozumiem ludzi, którzy tak jak autor tematu, łudzą się, że będą nieskazitelnie czyści i uczynią świat rajem na ziemi, przepełnionym boską miłością. Chociaż, rozumiem. Zapewne przyczyną tych marzeń jest strach. Strach przed zaakceptowaniem swojej prawdziwej natury i faktu, że dopóki istnieje świat, będzie na nim zło, ból i niesprawiedliwość. Człowiek nie jest dobry z natury, bo pojęcie dobra i zła jest subiektywne, nie dane przez żadną wyższą istotę. Dlatego ktoś z prymitywnego plemienia kanibali może zabić i zjeść człowieka i nie mieć żadnego poczucia winy. Walka ze złem jest bezcelowa. Ale to nie jest żaden smutny wyrok. Można dostrzec jego dobre strony. Trzeba tylko przewartościować świat i zastanowić się nad sensem utopijnych chrześcijańskich ideałów, które w mojej opinii przeceniają znaczenie miłości. Polecam filozofię Nietzschego. Szczególnie fragmenty o moralności panów i niewolników.