Miałam do czynienia z osobą, która właśnie przez nadużywanie marihuany niestety teraz musi brać tabletki na schizofrenię.
To coś dla zwolenników gadania z paczki argumentów związanego z alkoholizmem. Przypadek jaki opisujesz to rozbita rodzina (ciężar utraty syna) niszcząc swoją stabilną psychiczną oazę. Marihuana może nie zabija bezpośrednio fizycznie, ale jest w stanie zniszczyć życie użytkownikowi oraz osoby kochające z otoczenia w równie okrutny sposób.
Ja zaprzestałem regularnie spożywać marihuanę jakiś czas temu przez regularne ciągi myślowe co by myśleli ludzie wokół jakbym się zabił. Chociaż daleko temu do depresji czy skrajnych anomalii psychologicznych twierdzę, że wszyscy zwolennicy legalizacji marihuany do użytku wolnego to ludzie niedoświadczeni, totalnie oderwani przez haj oraz niedouczeni w kwestii prawdziwych konsekwencji długotrwałego i regularnego spożycia.
Także sobie jarać to wolne jak picie kawy, ale nie głosić kultu wokół otwierania umysłu i bezgranicznego dobra płynącego z dymu, który ma więcej substancji smolistych od papierosa.
I to fakt można dużo zjarać i wymyślić, że choroby psychiczne to wyższy stan umysłu jakiego my prymitywni normalni ludzie nie jesteśmy w stanie ogarnąć obserwacją.
Ja kiedyś stojąc na monciaku w Sopocie po grzybach stwierdziłem, że nie wchodzę do żadnego lokalu bo to burdel gdzie bogaci synowie sponsorują biedne córki. Można pomyśleć, że diagnoza jest bardzo trafna lecz do całej otoczki doszedł wrażenie sługusów szatana u pracowników ochrony oraz dziwna otoczka wokół każdego wejścia, jakby taki bąbel, który mnie odczłowiecza po przejściu. Bo stanę się zwykłym gościem co szuka tanich lasek za drinka.
To był na pewno jakiś punkt widzenia. Jednak dalej mój, załamana percepcja przez chemię oraz zbitek poprzednich odczuć i poglądów. Psylocybina nie wykreowała sama w sobie idei w mojej głowie a puściła wszystko w jeden obieg. Generalnie życie w takim zakresie działania mózgu odrywa nas od realnego stanu położenia naszego względem innych żyć. Żyjemy w słoiku gdzie jest tylko nasza racja i nieograniczony emocjonalnie ciąg myśli, która często doprowadza do niestworzonych wniosków. Jak paranoja po zażywaniu narkotyków samemu w domu i wrażenie, że zaraz przyjedzie policja i nas zabierze chociaż nikogo nie widzieliśmy wiele godzin i nie ma podstaw do interwencji to pomimo wiedzy i tak ta policja jedzie a nawet stoi pod drzwiami i oknami.