Wiem, że to pewnie nie będzie z niczym związane z tego forum, ale na prawdę nie wiem gdzie to napisać...
Wczoraj a raczej dzisiaj miałem sen o moim zmarłym dziadku, który zmarł w zeszłym roku. Ten sen był dziwny ,wszystko mi się mieszało, obraz tak jakby szybko przemijał. Znajdowałem się w domu dziadków, w pokoju, w którym byłem tylko ja i mój dziadek. Przytulił mnie, powiedział " w niebie jest cudownie, nie martw się, niedługo się spotkamy ". Chwilę po tym się obudziłem i już nie mogłem usnąć. Dodam, że dosłownie 2-3 minuty przed tym snem uderzyłem się w ścianę, ale sam tego zrobić nie mogłem. Leżałem na brzuchu i po bokach łóżka są takie... hm.. no wiecie.. takie wystające do góry jak się siedzi to do rąk.. I dosłownie nam tym uderzyłem, sam bym się tak nie wygiął, bo ma to ok. 30 cm... Dodam, że ten sen był na pół świadomy...
Czy ten sen to znak, że umrę? Proszę o odpowiedzi...