Witam wszystkich.
Było to w latach 20-30 XXwieku w pewnym miasteczku w wielkopolsce.
Mieszkała tam moja rodzina, moja babcia (która mi to opowiedziała) jej rodzeństwo a w rzeczywistosci chodzi o jej brata.
Lubił sobie pohulac ,prowadzic kawalerskie życie a nie bardzo rwał się do pracy. Wolał robic ciemne interesy.
I właśnie wtedy umarł w miasteczku znany, bogaty gospodarz. Został pochowany nie w grobowcu(dziwne) a w normalnej mogile.
Mój krewny wraz z kolegami postanowili się wzbogacic i udali się z zamiarem odkopania i ogołocenia nieboszczyka ze złotych zębów ,sygneta i obrączki.
Gdy otworzyli wieko i zabrali się do roboty , nad nimi zaczeły pieknie śpiewac ptaszki a była to 1erwsza w nocy!!!
W tym momencie obleciał ich STRACH,że uciekli w popłochu nic nie zabierając a zostawiajac ten makabryczny wygląd rozkopanego grobu.
Rano odkryto profanację a ich po krótkim czasie ujęto. Dostli srogie wyroki więzienia.
Moja babcia często to opowiadała,mówiono wtedy,że ten zmarły "puscił" na nich strach (?)
To prawdziwa historia.
Pozdrawiam.