Skocz do zawartości


paleoBÓG cz.I i cz. II


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

paleoBÓG cz.I


Adam i Ewa, to chyba jeden z największych mitów naszego świata i o dziwo nadal żywy z etykietą wzorca i jedynie słusznego, właściwego prapoczątku........nas Ludzi.
Bez względu na to czy w to wierzymy czy nie to i tak ta historyjka siedzi w naszych głowach i daje nam jakieś wyobrażenie na temat początku w miejsce luki jaką mamy (a przynajmniej większość ma) na temat właśnie początku rodzaju ludzkiego.

No ok., ale jeśli wspaniały Adam jako ojciec ludzkości [abstrahując, że reszta ludzi musiałaby się narodzić w wyniku kazirodczych praktyk ( Kain + Ewa, Kain lub Adam + ewentualne późniejsze córki Adama i Ewy)], który wraz z Ewą poznali co to wiedza i zjedli to czego nie powinni to dlaczego by ich późniejsi potomkowie (podkreślę, że ze związków kazirodczych) zeszli do jaskiń i prymitywnych praktyk w sposobie zdobywania pożywienia itp.

Naturalnie ten mit o Adamie i Ewie ma się nijak do rzeczywistości historycznej i logiki.
Bo gdyby (pozwolę sobie jeszcze przyczepić do kazirodztwa) ich potomkowie powstawali ze związków kazirodczych to na przestrzeni zaledwie dziesiątków lat rodzaj ludzki byłby na wymarciu z uwagi na genetyczne choroby sukcesywnie przenoszone i mutowane w postać nie pozwalającą na właściwy rozwój dalszych pokoleń.

Jednak mit żyje i należałoby go raczej rozpatrzyć w sposób bardziej zgodny z możliwościami i ograniczeniami ludzkich organizmów. Czyli można by tu zasugerować owszem zaistnienie jakiejś pierwszej pary (samiec i samica) rodzaju ludzkiego wygenerowanego z organizmów pokrewnych takich jak nasz sławny szympans i genetycznie ‘’poprawiony’’. Oczywiście jeśli taki eksperyment się powiódł w przypadku pierwszej pary mającej możliwość rozmnażania, to zapewne stworzono inne pary, a nawet może ich dziesiątki, których ilość dość skutecznie, pozwoliły uniknąć problemu kazirodztwa, który niewątpliwie się nasuwa w przypadku właśnie sławnej pary , która wkurzyła ‘’Boga’’ i zjadła mu jakieś tam jabłko.

Owszem dopuszczam możliwość , ze chodzi tu o symbol z ta pierwszą parą , no ale skoro symbol, to symbol czego(?!). Niestety na to pytanie zapewne bym nie uzyskał logicznej, merytorycznej odpowiedzi nawet od samego Papieża. Gdyż tak naprawdę nikt z nas nie wie na pewno jak to było na początku, ale sądzę, iż bliżej logicznej prawdy jest twierdzenie, ze taką pierwsza i inne pary stworzył ktoś trzeci i niekoniecznie był to Bóg, a raczej na pewno nie był to Bóg, bo Bóg stworzyłby to wszystko za pomocą jednego pstryknięcia palcami i po prostu by się stało bez jakiejkolwiek ewolucji, mieszkania w jaskiniach i wszelakich chorób, śmierci, niepowodzeń, wypaczeń (niedoskonałości) itp. itd.

Więc kto?!!!
Kto nas stworzył na ‘’obraz i własne podobieństwo’’ może ktoś kto wygląda podobnie jak MY?. I podobnie do nas boryka się z podobnymi do nas problemami, chorobami, niedoskonałością...., może, a raczej na pewno to ktoś kto jest tak samo materialny (fizyczny) jak my i ‘’użyczył’’ nam własnych genów, co by wskazywało na to , ze gdzieś tam żyją potomkowie naszych praojców i pramatek.
Ale jeśli założyć, że to właśnie geny naszego Boga są w nas to również należałoby mieć na uwadze, że nasz Bóg tak samo je jak my i wydala, ma takie same potrzeby seksualne i inne ‘’doskonałości’’ i ich brak, co również by oznaczało, że się wścieka, jest dobry i zły zarazem , złośliwy, chciwy, zazdrosny, miewa depresje, roztargnienia, chwile słabości no i jest omylny co wręcz należałoby podkreślić!
A przecież Bóg w naszych wyobrażeniach jest cudowny wszech potężny, wszech wiedzący, super doskonały, zawsze miłosierny, idealnie sprawiedliwy............hmm no ta właśnie lista przymiotów Boga raczej nie pasuje na naszego przodka, stworzyciela i wogóle ojca ludzkości, który użyczył nam genów. A jeśli ich nam nie użyczył to na pewno nie stworzyłby swoich dzieci i nie wrzucił ich na ten ziemski padół i nie kazał im się tak strasznie męczyć. No ja nie chcę powiedzieć, że Boga nie ma bo sam wierzę, że jednak ktoś to wszystko (wszechświat) stworzył i jest jego bezpośrednim właścicielem, ale na pewno nie zgodzę się z wizja Boga , którą narzucają nam nasze ziemskie religie. Bo wówczas musiałbym przyjąć , ze właśnie tak samo jak my wygląda nasz Bóg i tak samo jak my Nasz Bóg jest niedoskonały i omylny.

Więc kto nas stworzył(?) ano...... nasi bracia z kosmosu czyli z innych planet bo chyba nie byłoby zbyt mądre sądzić, że Bóg stworzył tylko jedną planetę zdatną do zamieszkania bo to by świadczyło o Bogu, że nie jest zbyt dobry ‘’w te klocki’’. Podejrzewam, że jednak jest dobry i wyczarował aż tak ogromny nasz cudowny Wszechświat.
Bardzo daleko nad nami, znajduje się cały potężny rój Galaktyk zwany ‘’Gwiazdozbiorem Panny’’, ale po co tak daleko patrzeć skoro niedaleko (bagatela ileś grubych milionów lat świetlnych) jest Galaktyka ‘’Andromeda’’, która no jest ze dwa razy od naszej większa, ale i nasza Galaktyka (Droga Mleczna, Mily Way) jest na tyle ogromna, że mieści zapewne takich słoneczek jak nasze z tymi kilkoma planetkami, zapewne grube miliardy , dlatego bardzo niemądrym byłoby twierdzenie, że tylko nasza mała Ziemia jest zdatna do życia (choć kto wie jak długo jeszcze heh).
Wychodzi na to, że życie miało i ma doprawdy wyjątkowo wiele miejsc na zasiedlenie, gdyż podejrzewam, że takich zdatnych do zamieszkania planet jest znacznie więcej niźli nasze najśmielsze przypuszczenia. Co wskazywałoby na to, iż nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami naszej Galaktyki, a raczej na pewno nie jesteśmy jedyni (co mnie osobiście bardzo cieszy).
Wniosek, że w Kosmosie nie jesteśmy jedyni, wnosi poważne konsekwencje, gdyż jednoznacznie czyni tą myśl faktem!
Co tym bardziej czyni prawdopodobnym przypuszczenie, iż nasz rodzaj ludzki mogli spokojnie stworzyć, czy tez wygenerować (przy dostępnym materiale) Obcy.

Zwykło się zakładać, że obce cywilizacje są inteligentniejsze i bardziej posunięte w rozwoju technologicznym niż my, co naturalnie nie musi oznaczać, ze tylko my jesteśmy tymi jedynymi ‘’zacofanymi’’.
Skoro istnieją cywilizacje bardzo rozwinięte to w tym całym ogromie możliwości zamieszkałych planet, istnieją zapewne takie gdzie życie dopiero kiełkuje.
Lecz skoro istnieją bezsprzecznie cywilizacje na wysokim poziomie rozwoju to wydaje się bardzo prawdopodobne, iż ingerowali w naszą planetę na początku dziejów ludzkości, czy tez właśnie zainicjowali te dzieje tworząc gatunek, którym dziś my jesteśmy.

Jeśli nasza cywilizacja będzie postępowała w takim jak obecnie tempie to niewykluczone, że i my znajdziemy planetę, którą albo uzdatnimy do życia, albo zapoczątkujemy tam życie istot równie inteligentnych jak my. Co z uwagi na nasz pęd do podboju Kosmosu jest wielce prawdopodobne. Dlatego wydaje się bardzo logiczne przypuszczenie, iż my ludzie jesteśmy owocem takiego pędu jakiejś innej cywilizacji u zarania dziejów.

To my na przestrzeni wieków nauczyliśmy siebie (jako ludzkość) traktować jako jedyni i niepowtarzalni tym samym odrzuciliśmy możliwość zainicjowania naszego gatunku przez obce cywilizacje, a skłoniliśmy się w stronę myślenia jako o samotnym inteligentnym gatunku w Kosmosie i swego rodzaju ulubieńcami wielkiego wszechmocnego Stwórcy, którego nazwaliśmy Bogiem.
A myślenie jakoby nasz gatunek został stworzony przez istoty nam równe odrzucamy z uwagi na mało boski charakter dzieła stworzenia, czyli mało doniosły w naszym rozumieniu i w oderwaniu od ewentualnych łask i opieki bożej. Takie oderwanie od łask i opieki bożej właściwie jest dość widoczne sądząc po treści naszych burzliwych dziejów. Również może zrodzić się pytania odnośnie braku opieki ewentualnych stwórców Kosmitów, które wydaje mi się zasadne.
W ogóle cały proces twórczy nas jako społeczności inteligentnej polującej na Mamuty wydaje się zastanawiający , gdyż w obu przypadkach (Bóg Stwórca, Kosmici Stwórcy) wskazywałoby na to, iż jesteśmy dziełem stworzenia przez konkretną osobę/osoby; więc zasadne jest pytanie dlaczego pozwolili nam na rozwój samopas i nie prowadzili nas za rączkę(?).

Analizując nas jako gatunek można dość szybko dojść do oczywistych wniosków, że jesteśmy dość krnąbrnym gatunkiem i chyba właśnie najlepszym naszym rozwojem jest nauka na naszych własnych błędach. Co dość symbolicznie , ale jakże wymownie, pokazuje niedostosowanie się do zaleceń Stwórcy o nie zrywaniu jabłka z ‘’drzewa mądrości’’ w micie o Adamie i Ewie.
Naturalnie takie zerwanie jabłka przez Ewę wydaje się być bardzo niewinnym wykroczeniem lecz dość wyraźnie obrazuje naszą chęć do niezależności i niechęci do podporządkowywania się.

Wracając do epoki Jaskiniowców to jednak sądzę, iż na tym etapie zwyczajnie zostaliśmy pozostawieni własnemu losowi jako swego rodzaju szkoła przetrwania, który to etap miał przesądzić o naszej zdolności, przydatności do dalszego kształtowania.
Takie instrumentalne traktowania ludzkości może naturalnie oburzać, ale czy nie byłoby równie oburzające gdybyśmy byli dziełem stworzenia przez wielkiego cudownego Boga i również pozostawieni w jaskiniach z kijami jako narzędzie do polowania na Mamuty(?!)
Jednym słowy coś nie gra w tym stworzeniu nas przez Boga Wszechmogącego, ale dość dobrze jednak gra w przypadku stworzenia nas przez obcą cywilizację, która nie wykazywała nadmiernego miłosierdzia względem nas ludzi co wydaje się być dość zrozumiałe, gdyż my sami również najprawdopodobniej tak postąpilibyśmy. cdn.



paleoBÓG cz.II


Niedawno obejrzałem na kanale ‘’discovery science’’ w programie ‘’the critical eye’’ dość ciekawe rozważania na temat Obcych Cywilizacji, naturalnie szereg sceptycznych wywodów, które zasadniczo mnie ani nie zaskakują, ani nie denerwują, gdyż jest to dość zrozumiałym, iż większość ludzi nie wierzy w odwiedziny nas przez Obcych, gdyż sami nigdy tego nie doświadczyli; jednakże doświadczenie niewytłumaczalnych zjawisk niekoniecznie musi wskazywać tylko i wyłącznie na ingerencje Obcych.
Wracając do treści programu ‘’the critical eye’’ zastanowiła mnie jedna z teorii mówiącą o tym, że jeśli nas Obce Cywilizacje odwiedzają to stanowi to dla nas istotne zagrożenie choćby z tego względu, że Obcy mogą chcieć wszczepić nowa rasę, swego rodzaju hybrydy (pół człowiek, pół kosmita) i w ten sposób przejąć kontrole nad nami, przy czym my nie mielibyśmy takiej możliwości z uwagi na nasza mniej zaawansowaną myśl technologiczną.
Hmm, zasadniczo brzmi to dość logicznie gdyby nie fakt, iż Panowie Kosmici nie odwiedzają nas od wczoraj ani od kilkudziesięciu lat, lecz od tysięcy i jeśli mieliby względem nas takie zamiary jak np. wprowadzenie nowego gatunku na Ziemie to przecież bardzo dawno już by to uczynili. Tym bardziej wydaje się taka obawa, bezzasadna, że najprawdopodobniej to właśnie Obcy zapoczątkowali właśnie nasz (nowy, hybrydowy) gatunek, więc może już od początku jesteśmy taka właśnie hybrydą, jednakże w tym przypadku hybrydą małpy i humanoida. Owszem taka teoria może zaskakiwać i wręcz oburzać, gdyż bardzo przyzwyczailiśmy się do postrzegania nas ludzi jako dzieła myśli Bożej i przyznam się szczerze, że bym nie miał nic przeciwko temu gdyby nie to, iż jesteśmy no wyjątkowo zbieżni biologicznie właśnie z małpami i różnice miedzy nami, a małpami są wyjątkowo małe porównując z innymi gatunkami. Jednakże małpy i ludzie nie mogą się parzyć (reprodukować) z uwagi na tą małą różnicę genetyczną, która w obliczu biologicznej natury naszej planety wydaje się być właśnie dość istotnym dowodem na sztuczną manipulacje w naszym DNA, co wydaje się być bardziej zaskakujące patrząc na liczbę lat trwania naszego ludzkiego gatunku.

Nasza Galaktyka (Droga Mleczna) ma dziesięć miliardów lat; ludzkość to zaledwie tysiące lat. Te miliardy lat naszej Galaktyki zapewne były sporym polem popisu dla ekspansji życia i bardzo trudno jest zgodzić się z tym, że życie mogło jedynie wykiełkować i w pełni zakwitnąć tylko na jednej, naszej planecie. Dlatego rozsądnym jest mniemanie, iż wiele planet doświadczyło tego zaszczytu noszenia na swej powierzchni takiego zróżnicowania biologicznego umożliwiającego rozwój tak skomplikowanego gatunku jakim jest człowiek.
Co tym bardziej skłania do przypuszczeń, iż podobne do nas istoty zamieszkiwały i zamieszkują naszą Galaktykę. Dlatego nie powinna nas ani zaskakiwać, ani dziwić ewentualna ingerencja w dzieje przedludzkie mająca na celu właśnie zainicjowanie istot rozumnych poprzez manipulację genetyczną.
Tak na marginesie pragnę zauważyć, iż nie jesteśmy jakoś wyjątkowo różni od zwierząt, nie posiadamy na skalę masową wyjątkowych zdolności psychicznych, a nasze życie wygląda dość podobnie w strukturze do tego jakie wiodą zwierzęta, tak więc mamy znacznie więcej zbieżności ze zwierzętami niźli z wyobrażeniami na temat doskonałego człowieczeństwa. To może jedynie oznaczać, iż czeka nas ponowna intensywna ingerencja Istot, które zwykliśmy nazywać Bogiem. To z kolei wskazuje dobitnie na fakt wcześniejszej ingerencji i jakiejś tam opieki.
Ponadto proszę zauważyć, iż z biegiem lat coraz bardziej nie pasujemy do środowiska naturalnego czyli przyrody i z wieku na wiek stajemy się jej obcy, czyli im bardziej się rozwijamy technologicznie tym bardziej się różnicujemy względem Natury. Jednym słowy zachowujemy się jak inny nie pasujący do Ziemi gatunek, gdyż jedyne co robimy to niszczymy środowisko naturalne, produkując masowo odpadki różnego typu, które Natura nie nadąża utylizować , a ich większość nie jest w stanie.
To również przemawia za naszym innym niż ziemskie pochodzenie , naturalnie nie znaczy to, iż to my właśnie jesteśmy przybyszami z poza naszej planety, lecz na pewno nie ta właśnie planeta nas stworzyła w procesie ewolucji bo gdyby to zapewne zabezpieczyłaby się przed właśnie takim rodzajem jak nasza, ekspansją.
Również trudno jest tu podejrzewać Boga o stworzenie nas bo zapewne stworzyłby nas znacznie doskonalszymi, potrafiącymi żyć w daleko idącej harmonii z przyroda, a to kim My jesteśmy raczej przypomina nieporadne dziecko przy komputerze, bo tak naprawdę nie mamy pojęcia jak żyć żeby nie niszczyć Ziemi.
No to również wskazywałoby na to, iż ci co nas stworzyli również daleko im do doskonałości i właśnie może tak jest, niemniej proszę zauważyć, iż nasz postęp cywilizacyjny w ostatnich stu latach nabrał takiego tępa rozwoju, że po następnych stu latach zapewne będzie można o nas powiedzieć, iż jesteśmy mieszkańcami Kosmosu, a nie tylko naszej Błękitnej Planety. Wówczas nikogo zapewne nie zdziwi, iż my możemy nieść, inicjować życie na innych planetach, zresztą nawet będziemy do tego zmuszeni gdyż zdewastujemy na tyle naszą planetę, iż będziemy zmuszeni szukać innego siedliska.
Chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że za kilkadziesiąt lat nasza planeta będzie prawie niezdatną do dalszego zamieszkiwania co istotnie zmusi nas do szukania innych możliwych miejsc do zamieszkania i tak penetrując Kosmos zapewne znajdziemy taka możliwą do zamieszkania planetę i założę się, że nie jedną. No i kto wie czy znajdując więcej niż jedną taką planetę, nie wpadniemy na pomysł eksperymentów właśnie takich jakim my jesteśmy dla Obcych.
Naturalnie to tylko gdybanie, lecz patrząc na zapędy naszych naukowców sądzę, iż eksperymentowanie na Obcych gatunkach jest bardzo możliwe i wręcz nieuniknione. Być może stworzono (wygenerowano) nas w określonym i ściśle strategicznym celu może mamy właśnie to my stanowić jakąś tam w przyszłości zaporę przeciwko jakiejś wrogiej ekspansji, jakiejś odległej cywilizacji, która to właśnie cały czas zmierza w nasze okolice. Trudno jest jednoznacznie zgadnąć cel naszego istnienia, gdyż może po prostu jesteśmy efektem naturalnego pędu do rozprzestrzeniania życia w Kosmosie, a cel pewnie musimy znaleźć sobie sami i może to właśnie jest najpiękniejsze w tym wszystkim, że możemy sami suwerennie określić cel naszego istnienia... .

W pierwszej części mojego artykułu zająłem się mitem Adama i Ewy jako początek mojego poszukiwania śladów w prehistorii na ingerencje pozaziemską. Naturalnie nie wyczerpałem tematu, gdyż Adam i Ewa to doskonały temat na poszukiwanie, domniemywanie takich wyjątkowych odwiedzin.
Trudno się nie zgodzić z tym, że Adam i Ewa nie mogli być jedynymi ludźmi (pierwszymi) na naszej planecie, jak również na pewno nie można ich ‘’podejrzewać’’ o zapoczątkowanie naszego gatunku z uwagi właśnie na konieczność reprodukcji poprzez kazirodcze stosunki, które z punktu widzenia biologii nie pozwoliłyby na takie zróżnicowanie rasowe jak i możliwości ilościowe. Dlatego owszem można przyjąć Adama i Ewę za pierwszą parę, pierwszą z wielu pierwszych par. I zapewne była to para przedstawiona do szeregu doświadczeń mających na celu uszlachetnienie gatunku i jego rozpowszechnienie, co naturalnie odbyło się na przestrzeni wielu lat, czyli wielu lat doświadczeń i rozbudowy efektu doświadczalnego.
Zdaje sobie sprawę, ze to brzmi bardzo technicznie i w niczym nie przypomina cudownego aktu stworzenia człowieka z piasku czy też gliny, ale o dziwo chyba szybciej wielu ludzi byłoby w stanie uwierzyć w powstanie człowieka z piasku niźli z poprawionej genetycznie małpy, przy czym powstanie człowieka z małpy wydaje się być biologicznie znacznie realniejsze niż piaskowy człowiek. No, ale cudowny Bóg mógł przecież stworzyć człowieka z piasku wręcz za pomocą jedynie pstryknięcia palcem, nawet nie musiał go formować w kształt człowieka, ba , nawet nie musiał użyć piasku, przecież wystarczyłoby żeby o tym pomyślał i już by cudowny, doskonały człowiek powiedział do niego padając na kolana ‘’Panie mój’’. Bo przecież w swej doskonałości zapewne taki doskonały twór – człowiek – by od razu przemówił padając na kolana.
No, ale jakimś cudem ten wyjątkowy i cudowny człowiek jak zwierzę zamieszkał w jaskiniach, po jakimś czasie wpadł na pomysł żeby zabić kolejne dzieło boże - Mamuta i go zjadł. Naturalnie nie był mu obcy smak ciała swych pobratymców, no i wojował, zabijał w celach terytorialnych jak i po to by zdobywać dorodne samice w celach reprodukcyjnych co wydaje się być dość zrozumiałe, że miał tak bardzo na uwadze reprodukcję bez względu na cenę. ( żywot człowieka jaskiniowego zdecydowanie bardziej przypominał los zwierząt, niźli ten nasz dzisiejszy...cywilizowany).
No i skoro reprodukcja jest i była taka ważna nie bacząc na koszty i ofiary to tym bardziej nie rozumiem dlaczego Kościół i inne ‘’święte’’ religie tak niechętnie odnoszą się do kwestii szeroko pojętej seksualności człowieka, która w niewyobrażalnie ważny sposób przyczynia się do trwania naszego gatunku w miarę obszernej, różnorodnej formie. Tym bardziej dziwi mnie ta niechęć z uwagi na domniemanie stworzenia nas przez cudownego jedynego Boga, który jak się okazuje dał nam taka a nie inna seksualność i takie a nie inne dążenie (wręcz pęd) do reprodukcji, więc wszystko co ludzkie nie powinno dziwić bo jest to elementem Boskiego zamysłu.
No, ale skoro jest wiele nakazów i zakazów religijnych względem naszej natury ludzkiej to najwyraźniej świadczy, to że nie jesteśmy dziełem Boga w sensie bezpośrednim co istotnie potwierdza nasze nieboskie pochodzenie jako gatunku, a przemawia za wygenerowaniem nas z dostępnego materiału, który tak, a nie inaczej został ukształtowany w znana nam formę .
A gdyby stworzył nas Bóg to zapewne od początku wszystko byłoby doskonałe co z punktu widzenia naszej ludzkiej mentalności mogłoby wydawać się wyjątkowo nudne. My ludzie potrzebujemy wszelkich zawirowań dziejowych, walki z żywiołami i wszelkimi przeciwnościami bo to w nas wytwarza właściwą formę motywacji do trwania jako gatunek co tworzy nas wyjątkowo nieboskimi, ale za to wyjątkowo pasującymi w krajobrazie biologicznym naszej planety. Naturalnie daleko nam do doskonałej harmonii z Naturą, od której raczej skutecznie się oddalamy na przestrzeni dziejów, niźli do niej dążymy.
Oczywiście nie wyczerpałem tematu, lecz jako tako wykazałem istotne prawdopodobieństwo stworzenia nas w wyniku sztucznej ingerencji w nasz kod genetyczny.
Takie sztuczne poprawienie małpy w ‘’doskonałego’’ człowieka zasadniczo nie powinno oburzać, naturalnie pada mit o naszej boskiej doskonałości i szczególnego rodzaju faworyzowania nas przez Boga, lecz zasadniczy właśnie problem naszego Boga polega na tym, iż nasz Bóg tylko w naszym mniemaniu jest Bogiem. To my uczyniliśmy jego osobową formę i to my nadaliśmy mu wszelkie przymioty, które no niestety jakoś nie są realizowane w obliczu naszych oczekiwań. W tym momencie zmuszony jestem się przyczepić właśnie do nie spełniania przez Boga naszych ciągłych próśb o łaski wszelkie. Nasze wszelkie modlitwy, prośby najczęściej zdają się być słuchane na zasadzie ‘’rzucania grochem o ścianę’’ czyli zero odzewu i ingerencji. Naturalnie jakoś tam nasze sprawy się łagodzą i znajdujemy rozwiązania zgoła inne lecz dające możliwość rozwiązania palącego problemu i wówczas jesteśmy znacznie skłonni podejrzewać Boga o ingerencję zamiast podziękować własnej kreatywności.

Zdaje sobie sprawę, że w znacznym stopniu spłaszczyłem i sprowadziłem do efektu namacalnego, materialnego sens i istotę naszego istnienia bo przecież każdy z nas w jakimś mniejszym bądź większym stopniu, doświadcza niematerialnego, duchowego aspektu naszej egzystencji co naturalnie przemawia za istnieniem Boga czego naturalnie nie wykluczam, lecz proszę zauważyć, że te doświadczenia duchowe dość znacznie odbiegają od naszej wizji (popartych religiami) duchowości Boga. Lecz ten temat sobie podaruje w tym artykule, gdyż nie duchowość jest jego przedmiotem, a zdecydowanie materialne aspekty naszego istnienia.
Niemniej przyczepię się do sakramentalnego ‘’z prochu powstałeś i w proch się obrócisz’’, otóż tak gwoli ścisłości to nie obracamy się w proch całkowicie gdyż nasze kości jeszcze bardzo długo po naszej śmierci będą stanowiły dowód kopalny naszego istnienia, tak jak nasza cywilizacja odnajduje kości naszych praprzodków, nawet tych z okresu naszego przeobrażania się w homo sapiens . Co w dosłowności oznacza, że nie przeistaczamy się w proch, więc z prochu może jednak nie powstaliśmy, a nasze ciało złożone w grobie również się nie przeobraża w proch lecz jest doskonała pożywką dla wszelkich robali żyjących w ziemi, czyli mówiąc kolokwialnie, jesteśmy zjadani i przetrawiani zamiast przeobrażania się w piasek. No cóż, wiem, że brzmi to dość mało pocieszająco niemniej tak wygląda prawda.
Hmm..... więc może jednak to nie chodzi o stworzenie przez Boga ciał naszych, lecz dusz(?) bo ciała np. po śmierci stają się zupełnie czymś nieprzydatnym i mało znaczącym w obliczu dociekań o sens; czyli nasze ciała materialne są sprawą drugorzędną dlatego tym bardziej nie należy podejrzewać aż Boskiej fatygi w stworzeniu naszego gatunku.
Myślę, że klucz do rozwiązania naszego pochodzenia leży właśnie w naszym postrzeganiu Boga jako bardzo podobnego pod wieloma względami do nas ludzi. Gdyż Bogiem nazwaliśmy Istoty, które nas stworzyły i jakoś kontrolowali nasze poczynania co z czasem właśnie urosło do przekonania, iż to nasi ojcowie stwórcy, a że dysponowali przedmiotami, umiejętnościami nam wówczas nieznanymi to tym bardziej był to dla nas przejaw cech jakie posiada ktoś nas znacznie przewyższający, czyli ktoś do kogo powinniśmy się modlić i prosić o pomoc w trudach egzystencji. Zapewne takowa pomoc w postaci żywności i pomoc w ujarzmianiu Natury była nam serwowana co znacząco wpłynęło na postrzeganie tychże opiekunów. I właśnie w ten sposób narodził się kult Boga miłosiernego i śpieszącego z pomocą.
Proszę sobie wyobrazić taka pomoc Kosmitów w rozwiązywaniu naszych dzisiejszych wszelkich problemów, zapewne zaczęlibyśmy darzyć Ich dość szczególnymi uczuciami, a taka wieloletnia dość szeroka Ich pomoc nawet mogłaby wyprzeć nasze ukierunkowanie do Boga w religiach. Świątynie by opustoszały bo w pełni by nas zadowalała opieka doraźna właśnie Przybyszów, gdyż to co nas przede wszystkim pcha do świątyń jest właśnie wiara, iż przyczyni się to do poprawienia naszej egzystencji poprzez modlitwę i zawarte w nich prośby o łaski. Śledząc treść modlitw różnych religii można bez trudu dostrzec w nich właśnie głębokie uniżone prośby o poprawę losu zarówno tego aktualnego jak i tego po śmierci, ale w kontekście wyjątkowo materialnie brzmiącego pragnienia szczęśliwości.
Czyli to czego oczekujemy od Boga, to pragnienie szczęścia szeroko rozumianego czyli oczekiwanie: nie doświadczania wszelkich deficytów, pragnienie różnorodnych przyjemności przede wszystkim materialnych, cielesnych.
Te pragnienia są dość prymitywne w swej intencji i zapewne nie zmieniły się od zarania dziejów ludzkości, czyli to czego pragnęliśmy od ówczesnych Bogów, Boga, pragniemy i dziś w prawie niezmiennej właśnie formie, jedynie zmieniła się ich treść i wyobrażenie obiektu. cdn.


napisał: Andre Linoge


źródło: http://www.morlok.we...artykuly&art=39
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych