Witajcie użytkownicy. Chciałabym opowiedzieć tutaj moją historię, nadal aktualną (niestety). Od dwóch lat mieszkam w kawalerce w piętrowym bloku. Od około cztere chmiesięcy boję się tam wracać i jak najwięcej czasu spędzam w pracy, czasem nawet pracuję nocami. Zaczęło się dosyć niewinnie. W styczniowy wieczór wracałam z pracy do domu i na klatce schodowej sąsiad zaczął zwracać mi uwagę, że z mojego mieszkania wydobywa się niemiły odór. Sprzątam je często więc dla mnie było to niedopuszczalne. Kiedy otwarłam drzwi od razu to poczułam. Już na klatce było nawet czuć ale wewnątrz było nie do wytrzymania. Po krótkim przeszukaniu znalazłam źródło smrodu. W moim piekarniku znalazłam rozkładające się zwierze futerkowe (nie znam się na nich więc nie powiem jak się nazywało). Pomyślałam, że mój kot coś wniósł tylko jak on piekarnik otworzył i jeszcze zamknął. Od razu zwierze wyrzuciłam i zdezynfekowałam mieszkanie. Pomyślałam, że już nic się nie przydarzy ale byłam w błędzie. Kilka następnych nocy słyszałam głośne stukanie dochodzące z kuchni. Za każdym razem kiedy wstawałam sprawdzić odgłosy zupełnie zmieniały lokalizację. Nie jestem nadal pewna skąd tak na prawdę dochodziły. Było to głuche pukanie jakby w kostkę metalu. Postanowiłam także zapytać o to sąsiadów ale żaden z nich nie słyszał tego i także zarzekali się, że nic nie robili. W połowie lutego stało się coś co sprawiło, że postanowiłam spędzać w domu jak najmniej czasu. Wieczorem około 22 godziny popijałam kawę i sprawdzałam wiadomości na poczcie internetowej. Nagle cały prąd zgasł. Lekko się wystraszyłam. Później światło zaczęło migotać i w drugim rogu pokoju zauważyłam dziwną istotę jakby z czaszką jelenia w miejscu głowy. Spanikowałam i w nocnym ubraniu uciekłam z mieszkania. Siedziałam na klatce schodowej i tłumaczyłam sobie, że to z przepracowania ale wiedziałam, że to niemożliwe bo nigdy wcześniej nie działo się tak mimo, iż godziny pracy pozostawały niezmienne. Noc spędziłam na klatce schodowej, na szczęście następnym dniem była niedziela. Pojechałam do rodziców, oczywiście nie opowiadałam im o tym i tak nie wzięliby tego na poważnie. Spytałam ich tylko o nocleg ale stanowczo odmówili. Musiałam wrócić do mieszkania kolejnego dnia. Ta noc była zdecydowanym koszmarem. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam w przeciągu kilku minut. W środku nocy obudził mnie niesamowicie głośny hałas jakby tłuczonego szkła. Bałam się wstać z łóżka jak nigdy przedtem. Światło zaczęło migotać. Tego było dla mnie za wiele. Po chwili jednak wszystko ustało i dalsza część nocy minęła spokojnie ale nie potrafiłam już zasnąć. Teraz dni w pracy mijają wyjątkowo długo przez to, że jestem niewyspana. Wynajmowałam hotel przez dwa miesiące ale koszta zwalały mnie z nóg. Myślałam nad znalezieniem innej kawalerki ale tak tanio chyba nigdzie nie znajdę. Niekiedy gdy wracam do mieszkania wciąż słyszę stukanie, ostatnio znalazłam także zwłoki zwierzęcia ale tym razem w lodówce. Co powinnam zrobić?