Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czarna magia w Watykanie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

MAHARET.
  • Postów: 152
  • Tematów: 23
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

                                     Czarna magia w Watykanie

W hi­sto­rii Ko­ścio­ła o uprawianie cza­rów po­dej­rze­wa­no kilku pa­pie­ży. Mó­wio­no, że Syl­we­ster II na­uczył się sztuk ta­jem­nych od Ara­bów, a nawet za­warł pakt z żeń­skim de­mo­nem. Ho­no­riu­szo­wi III przy­pi­su­je się z kolei au­tor­stwo naj­bar­dziej zło­wro­gie­go pod­ręcz­ni­ka czar­nej magii w dzie­jach. Współ­cze­śnie po­dob­ne po­gło­ski od­świe­żył kon­tro­wer­syj­ny du­chow­ny, Ma­la­chi Mar­tin twier­dząc, że "Zły" nadal ma w Wa­ty­ka­nie wielu am­ba­sa­do­rów...

Sto­li­ca Apo­stol­ska to stud­nia se­kre­tów. Nie­któ­re z nich są ta­jem­ni­ca­mi po­li­szy­ne­la, inne za­pew­ne nigdy nie ujrzą świa­tła dzien­ne­go. Jedną z bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych spraw sta­no­wi­ły czar­no­księ­skie prak­ty­ki na­stęp­ców św. Pio­tra. Po­dej­rze­wa­no o to (słusz­nie bądź nie) kilku śre­dnio­wiecz­nych pa­pie­ży, a współ­cze­śnie spe­ku­la­cje na ten temat oży­wił eks­je­zu­ita, Ma­la­chi Mar­tin.

 

"Brą­zo­wa głowa" Syl­we­stra II

 

Na­praw­dę na­zy­wał się Ger­bert d’Au­ril­lac (ok. 945-1003) i jako Syl­we­ster II za­sia­dał na Tro­nie Pio­tro­wym od 999 r. Uro­dzo­ny w "skrom­nym domu" wstą­pił do klasz­to­ru w Au­ril­lac (Ower­nia), skąd tam­tej­szy opat wy­słał go do Hisz­pa­nii, gdzie młody mnich miał po­znać do­ro­bek arab­skich uczo­nych. Jego ka­rie­ra roz­wi­ja­ła się pręż­nie - naj­pierw zo­stał na­uczy­cie­lem na dwo­rze ce­sa­rzy Lu­dol­fin­gów, potem bi­sku­pem, a w końcu pierw­szym fran­cu­skim pa­pie­żem. Ger­bert znany był jed­nak przede wszyst­kim jako uczo­ny bie­gły w astro­lo­gii i astro­no­mii, choć krą­ży­ły po­gło­ski o jego za­mi­ło­wa­niu do prak­tyk czar­no­księ­skich.

Naj­wię­cej sen­sa­cji wzbu­dzał znaj­du­ją­cy się w jego ko­lek­cji za­gad­ko­wy "au­to­mat" po­tra­fią­cy ponoć "udzie­lać" pro­stych od­po­wie­dzi ("tak"/"nie"), trak­to­wa­ny jako na­rzę­dzie do prze­wi­dy­wa­nia przy­szło­ści. Urzą­dze­nie miało formę ludz­kiej głowy od­la­nej z brązu, choć szcze­gó­ły jego kon­struk­cji są nie­zna­ne. We­dług jed­nej z wer­sji bu­dzą­cy grozę wśród ludu me­cha­nizm prze­cho­dził z rąk do rąk, we­dług innej zo­stał znisz­czo­ny po śmier­ci pa­pie­ża. Le­gen­dę o nim przy­ćmie­wa­ły jed­nak za­rzu­ty, które w swo­ich dzie­łach utrwa­lił XII-wiecz­ny an­giel­ski dzie­jo­pi­sarz Wil­liam z Mal­mes­bu­ry. Do­wia­du­je­my się z nich, że przy­szły Oj­ciec Świę­ty (jesz­cze jako za­kon­nik) wpro­wa­dzo­ny zo­stał w ar­ka­ny wie­dzy ta­jem­nej, w tym sztu­kę wiesz­cze­nia przy­szło­ści. Opa­no­wał też ponoć umie­jęt­ność "przy­wo­ły­wa­nia zjaw z pie­kła" i za­warł pakt z Dia­błem, dzię­ki czemu po­siadł ogrom­ną wie­dzę.

We­dług innej hi­sto­rii, w zdo­by­ciu pa­pie­stwa Syl­we­stro­wi II miał pomóc żeń­ski demon o imie­niu Me­ri­dia­na. Po­stać pa­pie­ża-ma­ga sil­nie od­dzia­ły­wa­ła na wy­obraź­nię ludzi śre­dnio­wie­cza (na ry­ci­nie z XV w. można zo­ba­czyć go w to­wa­rzy­stwie po­kracz­ne­go de­mo­na). Nie wia­do­mo jed­nak, na ile praw­dzi­we były plot­ki o jego czar­no­księ­skich prak­ty­kach. Trze­ba pa­mię­tać, że jesz­cze w re­ne­san­sie nauki okul­ty­stycz­ne (astro­lo­gia czy al­che­mia) upra­wia­ne były przez czo­ło­wych in­te­lek­tu­ali­stów epoki, a gra­ni­ca mię­dzy "ma­giem" a "uczo­nym" by­wa­ła cien­ka.

 

Gry­mu­ar Ho­no­riu­sza III

 

O kon­szach­tach pa­pie­ży z si­ła­mi nie­czy­sty­mi pisał w "Hi­sto­rii magii" fran­cu­ski okul­ty­sta (i nie­do­szły ksiądz), Eli­phas Levi (1810-75). Ich lista była długa, choć oskar­że­nia tego typu były zwy­kle ele­men­tem roz­gry­wek po­li­tycz­nych. W przy­pad­ku Jana XXI (1215-77) karą za czar­no­księ­stwo miała być nie­god­na jak na jego stan śmierć. Pa­pież, który żywił silną fa­scy­na­cję me­dy­cy­ną, zgi­nął pod gru­za­mi za­wa­lo­nej kom­na­ty pa­ła­cu w Vi­ter­bo. O uwi­kła­nym w licz­ne kon­flik­ty Bo­ni­fa­cym VIII (1235-1303) krą­ży­ły z kolei le­gen­dy, że pak­to­wał z dia­bła­mi leżąc na łożu śmier­ci.

Na­ma­cal­ny dowód na swą dzia­łal­ność okul­ty­stycz­ną mógł po­zo­sta­wić Ho­no­riusz III (ok. 1150-1227), któ­re­mu przy­pi­su­je się au­tor­stwo księ­gi ma­gicz­nej (tzw. gry­mu­aru), która swoim zło­wro­gim cha­rak­te­rem prze­wyż­sza­ła wszyst­kie pu­bli­ka­cje tego typu. Dzie­ło prze­zna­czo­ne było głów­nie dla du­chow­nych. Można do­wie­dzieć się z niego, jak rzu­cać za­klę­cia, skła­dać ofia­ry z ludzi czy przy­wo­ły­wać naj­wyż­szych w hie­rar­chii miesz­kań­ców pie­kieł, tj. Lu­cy­fe­ra czy Asta­ro­tha. Nie­ste­ty usta­le­nie praw­dzi­we­go au­to­ra księ­gi spawia problem, bo ­choć od­wo­łu­je się ona do XIII-wiecz­ne­go pa­pie­ża, pierw­szy raz wy­da­no ją do­pie­ro w XIX stu­le­ciu.

Du­chow­ni za­in­te­re­so­wa­ni okul­ty­zmem mu­sie­li roz­wi­jać swe pasję w ukry­ciu. Wy­jąt­kiem był pe­wien Nie­miec, któ­re­mu god­ność opata nie prze­szka­dza­ła w upra­wia­niu czar­nej magii. Był to Jo­han­nes Tri­the­mius (1462-1516), autor "Ste­ga­no­gra­phii" - dzie­ła trak­tu­ją­ce­go m.​in. o wy­ko­rzy­sta­niu du­chów do ko­mu­ni­ka­cji na od­le­głość. Choć z racji swo­ich za­in­te­re­so­wań mie­wał przej­ścio­we pro­ble­my, po­zwa­la­ła mu je prze­zwy­cię­żyć opie­ka moż­nych pro­tek­to­rów. Tri­the­mius twier­dził, że część ksiąg po­dyk­to­wał mu jego "du­cho­wy prze­wod­nik". Za­sły­nął on rów­nież z se­an­su ne­kro­man­tycz­ne­go na dwo­rze Habs­bur­gów. Wszyst­ko to nie prze­szka­dza­ło mu jed­nak w pi­sa­niu dzieł o te­ma­ty­ce re­li­gij­nej.

 

Ma­la­chi Mar­tin i "loża Złego"

 

Temat czar­nej magii w Wa­ty­ka­nie po­wró­cił w dru­giej po­ło­wie XX w. za spra­wą re­we­la­cji ir­landz­kie­go du­chow­ne­go, Ma­la­chie­go Mar­ti­na (1921-99). Po­czuw­szy po­wo­ła­nie (po­dob­nie jak jego trzech braci), wstą­pił on przed stu­dia­mi do za­ko­nu je­zu­itów. Po­cząt­ko­wo spe­cja­li­zo­wał się w bi­bli­sty­ce, ale pod­czas po­by­tu w Egip­cie za­in­te­re­so­wa­ły go eg­zor­cy­zmy. Jako kar­dy­nal­ski se­kre­tarz brał udział w ob­ra­dach So­bo­ru wa­ty­kań­skie­go II (1962-65); wy­kła­dał też w Pa­pie­skim In­sty­tu­cie Bi­blij­nym. W 1965 r., nie­za­do­wo­lo­ny z sy­tu­acji w za­ko­nie, zo­stał zwol­nio­ny ze ślu­bów i po­świę­cił się pracy pi­sar­skiej.

W swo­ich książ­kach po­ru­szał zróż­ni­co­wa­ną te­ma­ty­kę zwią­za­ną z po­li­ty­ką Ko­ścio­ła i to­czą­cy­mi go pro­ble­ma­mi. Naj­wię­cej kon­tro­wer­sji bu­dzi­ły jego opi­nie o eg­zor­cy­zmach, ta­jem­ni­cach fa­tim­skich i dzia­łal­no­ści ma­so­nów w Wa­ty­ka­nie. Twier­dził, że wielu wy­so­kich urzęd­ni­ków pa­pie­skich to wol­no­mu­la­rze, zaś kard. Ago­sti­no Ca­sa­ro­li (1914-98) - dłu­go­let­ni se­kre­tarz stanu Sto­li­cy Apo­stol­skiej - to… za­de­kla­ro­wa­ny ate­ista. Ale nie to szo­ko­wa­ło naj­bar­dziej. Mar­tin pisał, że "każdy kto jest zo­rien­to­wa­ny w spra­wach Wa­ty­ka­nu z ostat­nich 35 lat wie, że ksią­żę ciem­no­ści miał i nadal ma swo­ich przed­sta­wi­cie­li na dwo­rze św. Pio­tra".We­dług jego in­for­ma­cji, w 1963 r. w otocz­ce cał­ko­wi­tej ta­jem­ni­cy, prze­pro­wa­dzo­no w Wa­ty­ka­nie ce­re­mo­nię "In­tro­ni­za­cji upa­dłe­go anio­ła" (Lu­cy­fe­ra). Był to dowód na ist­nie­nie wśród tam­tej­szych hie­rar­chów "sa­ta­ni­stycz­nej loży", o któ­rej Mar­tin czę­sto opo­wia­dał w swo­ich wy­stą­pie­niach (po­twier­dzał to we­dług niego sam Paweł VI, który pod­czas jed­nej z ho­mi­lii przy­znał: "Dym Sza­ta­na wle­ciał do sank­tu­arium"). Eks­je­zu­ita wie­rzył też, że ist­nie­je "zło wcie­lo­ne", że opę­ta­nia są dzie­łem de­mo­nicz­nych sił, a An­ty­chryst żyje w na­szych cza­sach. Po­glą­dy Mar­ti­na pod­le­ga­ły nie­ustan­nej kry­ty­ce, a nie­któ­rzy na­zy­wa­li je wprost ta­ni­mi sen­sa­cja­mi ma­ją­cy­mi gwa­ran­to­wać sprze­daż jego ksią­żek.

Choć dziś Wa­ty­kan utra­cił w dużej mie­rze dawny splen­dor i wła­dzę, nikt nie wie, jakie za­gad­ki mogą jesz­cze kryć się w jego ar­chi­wach. Pro­ces ujaw­nia­nia trze­cie­go se­kre­tu fa­tim­skie­go po­ka­zał, że tam­tej­sze młyny mielą bar­dzo po­wo­li. Otocz­ka nie­wia­do­mej wokół Sto­li­cy Pio­tro­wej czyni z niej, w oczach nie­któ­rych wier­nych, sza­fa­rza naj­więk­szych ta­jem­nic. Ale praw­dzi­wą za­gad­ką po­zo­sta­je, w jaki spo­sób przez wieki udaje się utrzy­my­wać to wszyst­ko za mu­ra­mi 44-hek­ta­ro­we­go pań­stew­ka...

 

zródło :  Strefa tajemnic. Onet.pl


  • 5



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych