Poddając nasiona pszenicy i embriony działaniu przemysłowej trucizny o nazwie azydek sodu, wywołuje się w jej kodzie genetycznym mutacje. Ale czym jest azydek sodu? Zgodnie z zaleceniami specjalistów z Centrum Kontroli Chorób [ang. Centers for Disease Control] osoby, która połknęła tę substancję i przestała wskutek tego oddychać, nie wolno ratować za pomocą sztucznego oddychania, ponieważ grozi to śmiertelnym zatruciem ratownika. Należy pozostawić ją samej sobie, aż umrze. A jeśli ofiara wymiotuje, nie wolno spłukiwać wymiocin w zlewie, ponieważ może dojść do eksplozji, co się zdarzało.
Tak więc kiedy poddamy pszenicę działaniu azydeku sodu, otrzymujemy mutacje, do której dochodzi w procesie tzw. mutagenezy. Ziarna i embriony pszenicy poddaje się również działaniu promieniowania gamma oraz wysokich dawek promieniowania rentgenowskiego. Wszystkie te metody klasyfikowane są dziś jako „hybrydyzacja” lub, co jeszcze bardziej mylące, jako „tradycyjne metody hodowli roślin”.
Techniki te stosuje się w celu poprawy wydajności produkcji. O ile GMO możemy porównać do precyzyjnego chirurgicznego cięcia, tak te metody możemy porównać do zrzucenia bomby atomowej i liczenia na to iż powstanie lepsza cywilizacja.
Ludzie zawsze bali się tego co niezrozumiałe, więc czy napromieniowywanie żywności jest już jednoznacznie akceptowane jako "naturalna" metoda? Widząc co się dzieje w temacie GMO, oraz to że w tym przypadkiem nikt się nie przejmuje - chyba tak.
Epatowanie skutkami zażycia azydku w sytuacji, gdy jest używany tylko do uzyskania mutacji i nie jest obecny w zmutowanej roślinie, to demagogia. Aby otrzymać bezpestkowe arbuzy traktuje się kwiaty kolchicyną, która jest silną trucizną, ale nie ma jej w roślinach otrzymanych z tych nasion ani tym bardziej w owocach.
Epatowanie skutkami zażycia azydku w sytuacji, gdy jest używany tylko do uzyskania mutacji i nie jest obecny w zmutowanej roślinie, to demagogia. Aby otrzymać bezpestkowe arbuzy traktuje się kwiaty kolchicyną, która jest silną trucizną, ale nie ma jej w roślinach otrzymanych z tych nasion ani tym bardziej w owocach.
Trochę nie o to mi chodziło:
Głównym argumentem przeciw GMO jest to że modyfikacje kodu genetycznego rośliny prowadzą do nieznanych, szkodliwych skutków podczas gdy inne metody są w tej mierze dużo, dużo bardziej nieprzewidywalne.
Użytkownik ThePrz edytował ten post 12.02.2015 - 16:50
Z gmo jest podobnie jak z szczepionkami, niewiedza i ignorancja, przeciw gmo protestujd przeważnie tak mało ludzi że media już ich nie zauważają. Był protest ostatnio w tym samym czasie jak frankowicze strajkowali
Ankieta w USA pokazała jaka jest wiedza http://www.tvagro.pl...dukt-z-dna.html
Poddając nasiona pszenicy i embriony działaniu przemysłowej trucizny o nazwie azydek sodu, wywołuje się w jej kodzie genetycznym mutacje. Ale czym jest azydek sodu? Zgodnie z zaleceniami specjalistów z Centrum Kontroli Chorób [ang. Centers for Disease Control] osoby, która połknęła tę substancję i przestała wskutek tego oddychać, nie wolno ratować za pomocą sztucznego oddychania, ponieważ grozi to śmiertelnym zatruciem ratownika. Należy pozostawić ją samej sobie, aż umrze. A jeśli ofiara wymiotuje, nie wolno spłukiwać wymiocin w zlewie, ponieważ może dojść do eksplozji, co się zdarzało.
Tak więc kiedy poddamy pszenicę działaniu azydeku sodu, otrzymujemy mutacje, do której dochodzi w procesie tzw. mutagenezy. Ziarna i embriony pszenicy poddaje się również działaniu promieniowania gamma oraz wysokich dawek promieniowania rentgenowskiego. Wszystkie te metody klasyfikowane są dziś jako „hybrydyzacja” lub, co jeszcze bardziej mylące, jako „tradycyjne metody hodowli roślin”.
Widzę że ktoś usilnie chce wywołać panikę i zmyślnie wywołuje wrażenie jakiejś tam wyjątkowości tej sytacji.
osoby, która połknęła tę substancję i przestała wskutek tego oddychać, nie wolno ratować za pomocą sztucznego oddychania, ponieważ grozi to śmiertelnym zatruciem ratownika.
Po pierwsze zalecenie tak naprawdę dotyczy TYLKO I WYŁACZNIE RATOWANIE METODĄ USTA USTA. a a tej metody zawodowi ratownicy nie stosują od lat , ani nie są w niej szkoleni. Dlaczego ? To proste ,Po pierwsze jest to metoda minimalnie tylko zwiększajca
szansę na przeżycie poszkodowanego (w wdychanychanym powietrzu jest już naprawde mało tlenu ) Po drugie sam masaż(uciśnięcia klatki piersiowej) o ile jest prawidłowo wykonany, zapewnia już niezła wentylację płucom. Po trzecie jest spora szansa na zakażenie czymś ratownika albo odwrotnie, poszkodowanego.A w przypadku poszkodowanego organizmu infekcja zwykła grypą, czy nowym szczepem np. gronkowców jest śmiertelna. Niby dla niezawodowych, przypadkowych, ratowników są specjalnych maseczki chroniące przed infekcją, ale kto z was umie się nimi posługiwać? A zawodowi ratownicy maja lepszy sprzęt i procedury zapewniające dużo lepsze natlenienie krwi niż jakieś skomplikowane oddechy ratownicze. Poza tym kto próbował z was RKO na fantomie albo nie daj Boże w realu zdaje sobiesprawę że to jest dość męczące,a czasy które trzeba utrzymać reanimację to 20-30 minut albo nawet godzina. To jest bardzo męczące i jeżli byście musieli robić jeszcze wdechy to dość szybko opadniecie z sił i mimo gigantycznego wysiłku ratowany umrze wam na rekach.W akcji ratowniczej stosuje się pełną Resuscytację Krążeniowo- Oddechową. Do wymuszenia natlenienia krwi stosuje się worek rozprężny z zazwyczaj połączoną butla z tlenem. I takim zestawem można już resuscytować prawie dowolnego poszkodowanego.( tzn Jeśli jest pokryty łatwopalna substancją (oleje,smary) trzeba ją najpierw usunąć bo w kontakcie z czystym tlenem zapala się samoistnie i chory się wam spali ) Tą metodą (RKO) ratuje się również tego po wypiciu roztworu azydku sodu. Co do zakazu reanimacji metoda usta usta to niestety nie jest to cos wyjątkowego bo obejmuje między innymi wszystkich chorych zakaźnie , poszkodowanych w wyniku wypicia dowolnej trucizny,dowolnego mocnego kwasu ,zasady,substancji łatwopalnych a również substancji mogących spowodować infekcje , np topielca z szamba. Niewolno tez ratować ta metoda tych co zatruli się droga wziewną np zaczadzonych.
Tutaj na ćwiczeniach robimy RKO niemowlęciu. Kumpel trzyma worek rozprężny przezbrojony w końcówkę dla niemowląt.To właśnie tym ustrojstwem robi się oddechy ratownicze.
Czy zakaz reanimacji metoda usta usta to coś dziwnego ? Absolutnie nie.
Jeśli kiedykolwiek znajdziecie się w sytacji gdy znajdziecie nieprzytomnego to wołajcjei o pomoc(lepiej zawołąć że "się pali"albo "Pozar" tego nikt nie ignoruje w przeciwieństwie do wezwań o pomoc ) , dzwońcie na 112 i przełączcie telefon na głośno mówiący . Udrożnijcie drogi oddechowe (zazwyczaj wystarczy odchylić głowę do tyłu i sprawdzić czy czegoś niema w ustach) i zacznijcie masaż klatki piersiowej w rytmie 100 na minute jak nie wiecie co to jest to polecam ten fajny filmik:
A jeśli ofiara wymiotuje, nie wolno spłukiwać wymiocin w zlewie, ponieważ może dojść do eksplozji, co się zdarzało.
Bynajmniej nie dlatego . Owszem azydek jest wybuchowy (to jego stosuje się powszechnie jako substancje eksplodująca w poduszkach powietrznych w samochodach) I owszem jego niewolno gasić wodą(proszek , gaśnica proszkowa!) Problem jest taki że gdyby miał wybuchnąć to wybuchłby już w poszkodowanym Jeśli jednak nie doszło ani do eksplozji(a jakikolwiek kwas i ciepło jest tego aktywatorem) ani spalenia to znaczy że albo poszkodowany wypił go już rozpuszczonego w lub azydek jest juz nieźle zabezpieczony przez wymiociny Przyczyna jest inna To jest wybitna trucizna i musi zostać w specjalny sposób unieszkodliwiona bo inaczej będzie powoli oddziałowywać na okolice zatruwając wodę .
Zresztą podobny zakaz obejmuje np wymiociny po próbie samobójczej przez wypicie kwasu z akumulatora czy środków ochrony roślin. Identycznie nie wolno spłukiwać np oleju silnikowego z jezdni.Trzeba zabezpieczyć przez wchłoniecie adsorberem a cały zużyty adsorber przekazać z opisem skażenia do utylizacji.
Tu jest oryginał Karty Produktu azydku potasu. Identyczne zalecenia do zaleceń CDC.
Toksyczność ostrą dla środowiska wodnego (Kategoria 1), H400
Przewlekła toksyczność dla środowiska wodnego (Kategoria 1), H410
Jeżeli osoba poszkodowana oddycha, przenieść na świeże powietrze. Jeżeli osoba poszkodowana nie
oddycha, zastosować sztuczne oddychanie. Zasięgnąć porady medycznej.
Zbierać i przygotować do usunięcia unikając rozpylania. Zamieść i zebrać łopatą. Nie spłukiwać wodą.
Przechować w odpowiednich, zamkniętych pojemnikach do czasu usunięcia.
Nie przechowywać w pobliżu kwasów.
Nowadebata.pl napisała
Należy pozostawić ją samej sobie, aż umrze.
Buachacha . To jakiś yntelygentny inaczej napisał.
Nie chcę być przykry, ale substancje o identycznej toksyczności są używane jako skłądniki np pasty do zębów .
Zresztą 99.9 % obecnych upraw jest obsianych nasionami pokrytych albo fabrycznie glazurą , "zaprawą nasienną" albo taka zaprawę miesza z materiałem siewnym sam rolnik . A są to substancje przy których ten azydek to mały pikuś. I też obowiązują identyczne zalecenia co do procedury ratowniczej.
A jeśli ofiara wymiotuje, nie wolno spłukiwać wymiocin w zlewie, ponieważ może dojść do eksplozji, co się zdarzało.
He he he. To ciekawe, bo ten cały wybuchowy azydek sodu bardzo wolno ulega reakcji podwójnej wymiany z wodą (hydroliza) - powstaje azotowodór, który dopiero może być wybuchowy, ale nie w zlewie...
No bo wiesz, autor artykułu użył straszących argumentów, zupełnie nie odnoszących się do merytoryki i samych modyfikacji genetycznych. Coś podobnego widuję w dyskusjach o dodatkach do żywności. Pojawia się temat "czy wędliny są szkodliwe" i wtedy pada argument "ten składnik który dodają do mięsa jest wybuchowy!"
Użył takich argumentów ponieważ sam artykuł jest o szkodliwości pszenicy (widać że trochę oszołom ). Chciałem samą metodę, wyrwać z kontekstu, jak widać zrobiłem to nie umiejętnie.
Jeśli chodzi o poważniejsze źródła na ten temat to:
Noxili, uciskasz dwoma kciukami czy to tylko w takim momencie zdjęcie zrobiono? Byłem na 4-ro dniowym szkoleniu we wrześniu i każdy z ratowników używał palców 'do salutu' (wskazujący i środkowy). Dla niemowlaka, rzecz jasna.
PS. Masz jakiegoś Poljota na łapie z zieloną tarczą czy źle widzę? Bo bransoleta jakaś nie poljotowska, więc pytam Tylko nie mów, że Perfect...
Na zajęciach trenowaliśmy obiema metodami: i paluchami salutującymi i tymi właśnie obchwytem. Osobiście wole obchwyt bo jak ktoś cie mocno popchnie w czasie RKO albo pośliźniesz sie w czasie reanimacji to przy zabawie palcami salutujacymi wpychasz te paluchy całą swą masą w delikatne ciałko dziecka i po prostu możesz je zabić czyś takim. A przy obchwycie w takiej sytacji opierasz się o wierzch swych dłoni i nic nie robisz dziecku. Poza tym mam duże, silne łapy i ta metoda RKO jest dla mnie po prostu łatwiejsza .
PS. Masz jakiegoś Poljota na łapie z zieloną tarczą czy źle widzę? Bo bransoleta jakaś nie poljotowska, więc pytam Tylko nie mów, że Perfect...
Zegarek to Perfect . Nieśmiałbym do zadań gdy np jesteś pozorantem albo rzucasz się po krzakach brać czegoś drogiego bo każda ryska rozdzierała by mi serce . Zegarek dość odporny , mam go z 4 lata. Pracuję z założonym nim nawet młotowiertarką,piła łańcuchową,obsługuję betoniarkę, tynkuję naprawiam motocykl itp. Zegarek trzyma się dobrze, musiałem tylko raz zmienić pasek . Mam polijota ale ponieważ to ustrojstwo pamiątkowe po ojcu to tylko na wielkie imprezy... Tarcza Perfecta niesamowita,pięknie iryzująca, zapłaciłem za niego całkiem sporo(coś ok 150zł) jak na taką totalna taniochę.
Nie zrozumieliście tematu, nie chodzi mi o wpływ tych substancji na człowieka a modyfikowanie za ich pomocą genomu .
Co do działania azydku sodu na człowieka się nie wypowiem gdyż to nie moja broszka, ale miło poczytać sprostowania tych bzdur.
Jak cały artykuł brać na poważnie skoro już na pierwszy rzut oka widać taką bzdurę jak wybuch azydku po zetknięciu z wodą?
Co prawda azydek jest bardzo toksyczny. Potencjalnie toksyczna dawka doustna to 5-150 mg. A najmniejszą dawką śmiertelną jaką opisano jest 10mg na kilogram masy ciała. Generalnie wpływa on na układ krążeniowy i zaburzenia pracy serca. Ciężkie zatrucie prowadzi do drgawek hipo lub hipertermii, obrzęku płuc czy kardiomiopatii. Mechanizm jego toksycznego działania nie został jeszcze do końca poznany.
Tak czy inaczej nie wydaje mi się, że do transformacji używano chociażby setne części miligrama azydku.
Użytkownik Jooe edytował ten post 13.02.2015 - 16:18
Cenę Perfecta zawyżają zapewne datownik i nakładane indeksy. Chociaż te w Poljocie obok prezentują się o niebo lepiej moim zdaniem, który jest bardzo przyjemnym i eleganckim instrumentem pomiarowym.
Co do tematu i azydku, to rzeczywiście, słowo proporcja jest tu kluczowe...
Mutacje prowadzące do powstania nowej cechy, to bardzo często używany proces technologiczny. Spośród mutacji ok. 90% pogarsza wzrost roślin i zmniejsza plonowanie, lub nawet ubezpłodnia je. Z pozostałych, czyli neutralnych lub pozytywnych, 99% jest związanych z allelami recesywnymi, przez co nie nadają się do stworzenia czystej odmiany. Dlatego na raz mutacjom poddaje się dużą ilość roślin - stworzenie jednej z pierwszych odmian czarnego tulipana było związane z napromieniowaniem z samolotu pola.
Ale do stworzenia nowych odmian używane są też mutacje spontaniczne. W latach 70. pewien hodowca uprawiający pomidory odmiany Bawole Serce odkrył roślinę bającą całkiem bezbarwne owoce. Była to cecha dominująca, dzięki czemu stworzono odmianę białych pomidorów "Great White" :
Z kolei krzyżowanie ogrodowego pomidora z dzikimi gatunkami, i wytrwałe wzmacnianie cech dało odmianę pomidorów fioletowych "Indigo Rose":
Bardzo wiele odmian krzewów i pnączy, w tym winogron i porzeczek, to wynik ukorzenienia mutacji pędowych (pęd powstaje z zalążka, będącego na początku grupą komórek. Mutacja w jednej z nich powoduje że na przykład, na gałęzi jedna gałązka jest zmutowana).
Gdyby konsument dowiedział się jakie sa "naturalne" techniki krzyżowania roślin, to włos by mu się zjeżył.