Trudno sobie wyobrazić uczucie jakie przepełniało tych, którzy czekali na rytualną śmierć z ręki azteckiego szamana. Okrutnemu zwyczajowi towarzyszyła cała mroczna oprawa, z udziałem mrożących krew w żyłach dźwięków wydawanych przez gwizdki o kształcie ludzkiej czaszki. Dźwięk ten przypomina śmiertelne wycie człowieka umierającego w bólu i cierpieniu. Można sobie jedynie wyobrazić setki takich czaszek wydających straszne dźwięki choćby pod wpływem wiatru. Musiało to robić na żyjących wokól azteckich piramid ludziach kolosalne wrażenie.
Gwizdki odkryto już 20 lat temu, nikomu jednak nie przyszło wtedy do głowy aby w nie dmuchnąć. Dopiero niedawno, badający gwizdki naukowcy zainteresowali się dźwiękiem jakie wydają. Początkowo sądzono, że są to dziecięce zabawki, dziś jednak uważa się, że taki dźwięk miał pomóc w przenoszeniu się dusz na tamten świat. Innym zastosowaniem gwizdków było wykorzystanie ich straszliwego dźwięku przed bitwą po to, aby zasiać w ten sposób strach w szeregach wroga. Efekt psychologiczny takiego dźwięku musiał być niezwykły.
Meksykański inżynier Roberto Velazquez Cabrera poświecił wiele lat aby zrekonstruować taki gwizdek po to, aby móc zbadać dźwięk jaki z siebie wydaje. Gwizdek jest związany z rytuałami śmierci nie tylko dlatego, że ma on kształt czaszki, ale także dlatego, że kilka z nich znaleziono w dłoniach ofiar rytuałów, poświęconych bogu wiatru – Ehecatlowi. Bóg wiatru wydawał z siebie dźwięk zwany mictlantecutli, co oznacza wiatr śmierci. Ehecatl jest przedstawiany jako postać w dwóch maskach, przez które wiał wiatr. W azteckim micie o powstaniu świata, trzech bogów zebrało się przy ogniu ofiarnym i zamienili się w Słońce i Księżyc. Byli oni nieruchomi aż do momentu kiedy dmuchnął na nich Ehecatl. Krwawe rytuały ku czci Ehecatla miały uspokoić jego ewentualny gniew.
Kiedy przeprowadzono pierwszą analizę gwizdków z 1250 i 1389 r., dźwięk jaki wydawały skojarzono z wyjącym wiatrem. Najlepiej słyszalne dźwięki miały częstotliwość pomiędzy 1kHz a 6kHz, co zasugerowało także, że stosowano je do przestraszenia wroga przed bitwą. Pierwsze wizerunki takiego gwizdka pokazują go w kształcie czaszki lub sowy, która u Azteków kojarzona byla ze zbliżającą się śmiercią. Wykonywano je – w zależności od przeznaczenia – z różnych materiałow takich jak: glina, pióra indyka, trzcina cukrowa a nawet skóra żaby. Uważa się, że szamani mogli stosować takie gwizdki do leczania chorych.
źródło : http://nowaatlantyda...mierci-aztekow/