Próba psychologiczne wyjaśnienia zjawiska kultu szatana jest słuszna i zawsze będę popierał wszelkie badania prowadzone w tym kierunku, jednak we wstępie do debaty napisałem, że wychowany byłem w rodzinie katolickiej, jednak kiedy wszedłem w wiek nastoletni zorientowałem się, że nie wierzę w żadnego Boga, Szatana, ani nic z tych rzeczy. Przez lata byłem ateistą, a sama sylwetka szatana zainteresowała mnie, ponieważ stwierdziłem, że jest to temat z dużym potencjałem do opisania w formie artykułu.
Jako ateista sceptycznie podszedłem do wszelkich rzeczy związanych z okultyzmem. Jeśli nie wierzyłem, że gdzieś tam istnieje Bóg, który da mi życie wieczne, to dlaczego miałbym wierzyć, że istnieje szatan, który czyha na mą duszę? Z biegiem czasu jednak i z biegiem odkrytych materiałów moje podejście zmieniło się.
Niektórzy z was mogą odebrać to jako naiwne i paranoidalne wyznanie, ale moją dobrą sytuację finansowa i sukces zawodowy przypisuję właśnie "cyrografowi", który podpisałem i w którym zobowiązałem się do służenia szatanowi. Chłopak z problemami, zbuntowany i samozwańczy dziennikarz, bez żadnego solidnego wykształcenia z miesiąca na miesiąc wyprowadził się z domu, zdobył dobrą i satysfakcjonującą pracę i jest szczęśliwy. To jest właśnie powód, dla którego staram się przekonać was, co do istnienia diabła. Zobowiązałem się do tego, aby szerzyć jego nauki, w zamian za zapewnienie mi dobrej sytuacji finansowej. On dotrzymał słowa, teraz ja do końca mojego życia będę dotrzymywał swojego.
Jak doszło do wymiany handlowej? Nie podczas podpisania cyrografu. To była tylko wstępna przysięga. Coś jak chrzest u katolików. Prośby o konkretne rzeczy kierowane są do demonów podczas innego rytuału, który wygląda zupełnie inaczej.
I tutaj zmierzamy do czegoś, na co czekają nasi czytelnicy. Czy szatan jest bytem materialnym? Nigdy nie miałem kontaktu z szatanem, czyli Lucyferem. Miałem jednak kontakt z demonem. Demony, wbrew temu co powszechnie się sądzi, są w większości przychylne ludziom, jeśli okazuje się im szacunek. Demon takowy może ukazać się na różne sposoby. Prawda jest taka, że każdą taką projekcję można przypisać chorobie psychicznej - gdyby nie fakt, że każdy sługa szatana otrzymuje,o co prosił, jeśli zaoferuje się coś wartościowego. I tak więc można powiedzieć: "słuchaj serail, wmówiłeś sobie coś, że robisz interesy z diabłem. Poprosiłeś o kasę, uwierzyłeś, że ją dostaniesz, to siłą autosugestii zmotywowałeś się i zarobiłeś" - nikomu nie bronię twierdzić, że jest inaczej. Nie mogę przedstawić dowodów na to, że ktoś taki się myli, a a ja mam rację.
To, co mogę jednak zrobić, to zapytać się was, czy stać was na to, aby będąc nieszczęśliwym z jakiegoś powodu i nie wierząc w szatana jako byt realny, nie spróbować osiągnąć szczęścia?