Jak na Antychrysta, Marilyn Manson przyszedł na świat w dość tradycyjny sposób. Nie wyłonił się nagle z czeluści piekielnych. Urodził się 5 stycznia 1969 roku w zwykłym szpitalu w Canton, stan Ohio.
fot/domena publiczna.
Nie był zbyt popularnym dzieckiem w szkole, nie miał powodzenia u dziewczyn i nie był zbyt towarzyski. Nic dziwnego skoro jak utrzymuje "Nienawidzę chodzić tam, gdzie ludzie śmieją się i dobrze się bawią. To wpędza mnie w depresję." Najchętniej przebywał w swoim własnym towarzystwie, a jego najlepszymi kumplami były książki i własna wyobraźnia. Jak mówi : "Kiedy jesteś samotny, twoja wyobraźnia to wszystko, co masz", a potem dodaje jeszcze : "Byłem eskapistą. Nie lubiłem siebie, a w mojej głowie mogłem być kimkolwiek tylko chciałem." Mały Brian od dziecka marzył o sławie, najpierw pisarskiej, potem gwiazdy rocka. Wierzył, że nie urodził się bez powodu. Czuł, że ma bardzo ważną misję do spełnienia. Rósł sobie w tym przekonaniu i kombinował, jak przekazać światu to, co ma do powiedzenia. Kombinował i wykombinował. Gdy okazało się, że jego opowiadanie o chłopaku żywiącym głęboką pogardę dla świata i do samego siebie, który robi wszystko, by inni go polubili, a kiedy zdobywa ich zaufanie wykorzystuje je, żeby wszystkich zniszczyć, odrzuciło siedemnaście czasopism, postanawia wybrać najprostsze rozwiązanie - sam staje się tym chłopakiem i przybiera imię Marilyn Manson. "Pomyślałem, że to imię najlepiej odzwierciedla to wszystko, co chcę przekazać - męskość i kobiecość, piękno i brzydotę. Do tego jest takie "Amerykańskie". To najtrafniejsze określenie amerykańskiej kultury, władzy jaką obdarzamy ikony, takie jak Marilyn Monroe, czy Charles Manson. Chodzi o paradoks, o diametralnie przeciwstawne archetypy." W innym wywiadzie zwraca uwagę na to, że "Nic nie jest po prostu czarne albo białe. Zestawiłem imię Marilyn, które miało symbolizować białą, pozytywną stronę - światło - z nazwiskiem Manson jako aspektem czarnym, negatywnym. Światło i ciemność, życie i śmierć - tego się nie da rozdzielić. Bez ciemności nie wiedziałbyś czym jest światło, a bez zła nie miałbyś pojęcia co to jest dobro." Manson przyznaje, że od początku zespół traktował jak projekt naukowy. Każde działanie wyzwala reakcję. On miał być naukowcem badającym wywołane przez swoje słowa i muzykę reakcje ludzi.
fot/domena publiczna.
Po raz pierwszy swego scenicznego imienia Warner używa w 1989 roku, kiedy powstaje zespół Marilyn Manson & The Spooky Kids. Wraz z nim w zespole grają : Scott Putesky czyli Daisy Berkowitz, Perry Pandrea ( Zsa Zsa Speck ), Brian Tutunick ( Olivia Newton Bundy ). Dwaj ostatni w rekordowo krótkim czasie ( po dwóch koncertach ) zostają zastąpieni przez Brada Stewarta
źródło: www.musicradar.com
( Gidget Gein ) oraz Stephen Bier ( Madonna Wayne Gacy ), a w 1990 roku dołącza jeszcze Fred Streithorst ( Sara Lee Lucas ), którego spotyka zaszczyt zastąpienia automatu perkusyjnego. Przez kolejne dwa lata koncertują i zawierają pożyteczne znajomości m.in. z Trentem Reznorem, która później zaowocuje pierwszym w ich karierze kontraktem. Manson właściwie jest już gotowy do podbicia świata. Jeszcze tylko drobne kosmetyczne poprawki w postaci skrócenia nazwy do Marilyn Manson oraz wymiana uzależnionego od heroiny Gidget Gein na Jeordie'go White'a czyli Twiggy Ramireza - przyjaciela Mansona jeszcze z czasów grania w kapelach Satan of Fire i Mr Scabtree. Ramirez stał się głównym kompozytorem muzyki w zespole. Można było rozpoczynać rewolucję.
źródło: myspace.com
W 1994 roku ukazuje się pierwsza płyta zespołu Marilyn Manson "Portrait of an American Family". Album narobił trochę szumu tu i tam, ale o żadnym szoku nie ma jeszcze mowy. Zespół rusza w trasę, a lider już szykuje drugie uderzenie, które pojawia w sklepach w połowie 1995 roku i nosi tytuł "Smells Like Children" - album, który, jak twierdzi autor, traktował o powrocie do niewinności. Płyta dość średnia, ale zawierająca dwa doskonałe covery : "I Put a Spell On You"
Skandalem okazała się także autobiografia Mansona, w której barwnie opisał swoje dzieciństwo, rodzinę, poświęcając szczególną uwagę dziadkowi i przyjaciół. Ile tam prawdy, a ile zwyczajnej konfabulacji wie tylko sam autor.
źródło: oeilsj.wordpress.com
W 2001 roku zespół miał przyjechać na koncert do Polski. O mały włos do występu by nie doszło, bo środowiska chrześcijańskie podjęły krucjatę przeciwko Szatanowi - Mansonowi, który miał swoim koncertem zgubić dusze publiczności. Bilety sprzedawały się jak świeże bułeczki, bo nikt w całej Europie nie zrobił mu tak dobrej i w dodatku darmowej reklamy. Połowa Warszawy została zablokowana z tej okazji, ilość policjantów sugerowała, że na Torwarze ma się odbyć zlot angielskich kibiców piłkarskich, a nie rockowy show. Oczywiście to wszystko dowodzi tylko ogromnej niekompetencji środowisk chrześcijańskich w temacie złych mocy - gdyby faktycznie, tak jak sugerowano, do Stolicy miał przybyć sam Lucyfer, nie powstrzymałby go żaden kordon policji. Manson wystąpił. Ku ogromnemu rozczarowaniu nikomu niczego nie odgryzł.
Zarówno Manson jak i jego muzyka są niebanalne i nietuzinkowe. Robiono z niego potwora, wcielenie szatana ... przy jego głośnym aplauzie. Krążą o nim niestworzone historie, które w dużej mierze sam rozpowszechnia. Chyba uczył się od samej Madonny, która zawsze twierdziła, że nieważne - dobrze, czy źle - ważne, żeby w ogóle mówili. Co jakiś czas można przeczytać w internecie, że usunął sobie dwa żebra, których perkusista używa zamiast pałek, że zabił swoją żonę, ponieważ była w ciąży, po czym wyjął z niej dziecko o imieniu Lucyfer Szatan Damian ( LSD ) i umieścił w słoiku z formaliną, że należy do tajnego plemienia kanibali i naprawdę jest czarny, tylko wybielił sobie skórę. Nawet Monty Python nie wymyśliłby niczego bardziej absurdalnego.
Manson lubi podkreślać, że najważniejsza jest dla niego muzyka. "Gdyby nasza muzyka się nie liczyła, nie rozmawialibyśmy dzisiaj. Każdy może mówić to, co ja. Każdy może wyglądać tak, jak ja. Jeśli jednak muzyka nie jest czymś, z czym możesz się identyfikować, nikogo nie będzie obchodziła. Zdecydowanie jesteśmy zespołem i robienie muzyki sprawia nam dużo przyjemności. Z drugiej strony ona musi być potężna, musi być ciosem między oczy, bo dziś zbyt wiele mamy przed oczami i staliśmy się niewrażliwi. Musisz im nieźle przyłożyć, żeby cię wysłuchali". Nie ukrywa, że lubi władzę, uwielbienie i sławę, która stanowi przepustkę do nieśmiertelności : "Zawsze chciałam, by ludzie słuchali tego, co mam do powiedzenia. Zawsze chciałem być gwiazdą rocka. Nigdy nie starałem się tego unikać. Ludzie potrzebują antybohatera, który może pokazać im tę drugą stronę. Im więcej osób to usłyszy, tym lepiej." i dodaje jeszcze "Wierzę, że pamięć czyni nas nieśmiertelnymi. To, co pozostawiasz po sobie, to cząstka tego, co będzie żyło wiecznie." Póki co o nieśmiertelność może być spokojny. Ma też rację twierdząc, że ludziom potrzebny jest antybohater - ktoś kogo mogą bezkarnie nienawidzić i obwiniać za co im się żywnie podoba. "Jestem wszystkim, czego się boją. Jestem wszystkim, czego nienawidzą. Jestem wszystkim, co próbują ukryć. Mówię, co myślę i pokazuję ludziom, czym jest rzeczywistość."
źródło: celebrityhiccup.com
Manson wyrastał w przekonaniu, że nigdzie nie pasuje i nigdy się nie dopasuje. Zamiast do końca życia martwić się, że nie jest ani wystarczająco piękny, ani wystarczająco uzdolniony stworzył swoje własne kanony według, których żyje i którym inni próbują sprostać. Jak zwykle wszystko zależy od tego jak bardzo otwarty jest umysł, by zaakceptować taką rewolucyjną "inność". Wiele razy mówił, że nie szanuje tylko głupich i słabych ludzi. Sztuką jest poradzić sobie w tym chorym świecie. Walczyć i nie poddawać się. Zadawaj pytania, szukaj odpowiedzi. Jeśli o tym zapomnisz, Manson na pewno będzie na stanowisku, żeby ci o tym "delikatnie" przypomnieć. "Ludzie muszą się zdecydować. Nie mówię im jak myśleć. Ludzie sami muszą znaleźć to, co dla nich najlepsze. Moim zadaniem jest inspirować ludzi, którzy chcą czegoś innego od życia. Jest tyle osób, które nie zdają sobie nawet sprawy, że mogą zrobić coś ze swoim życiem. Jeśli są gdzieś ludzie, którzy poszukują szansy, mam nadzieję, że będę potrafił wskazać im właściwą drogę." I nie chodzi bynajmniej o drogę zniszczenia i zagłady, o czym wielu próbuje przekonać.
źródło: http://www.enuta.pl/...opcja=biografia
Poprawiłam tytuł tematu.
Blitz Wolf
Użytkownik Kazuhaki edytował ten post 23.05.2014 - 22:25