Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wojenne losy warszawskiego zoo


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Pewien wcześniejszy ciekawy temat natchnął mnie do opisania wojennych losów warszawskiego ogrodu zoologicznego.
Ogród w obecnym miejscu został oddany do uzytku publiczności w 1928 roku.

1 września 1939 roku radio i prasa obwieściły napaść wojsk niemieckich na Polskę. 3 września na ogród spadły pierwsze bomby. Wojsko dokonało odstrzału wszystkich groźnych zwierząt. Część zwierząt została ubita na mięso dla mieszkańców Warszawy, część zginęła od pocisków, a niektóre wydostały się na teren miasta. Najcenniejsze, w tym ulubienica warszawiaków Tuzinka, wywieziono do Rzeszy.


Choć większość zwierzęcych mieszkańców ogrodu poniosła śmierć, nie oznacza to, że na terenie ZOO nic się nie działo. Wprost przeciwnie, działy się tu rzeczy niezwykłej wagi. Jan Żabiński, czynny działacz konspiracyjny, w tajemnicy przed rodziną prowadził na terenie ogrodu skład materiałów wybuchowych. Ponadto, wraz z żoną Antoniną, ukrywali w swoim domu zbiegłych z getta Żydów. Kilku zresztą dyrektor Żabiński osobiście przeprowadził na aryjską stronę. Większość z tych, którzy znaleźli schronienie w willi Żabińskich przetrwała wojnę. W 1965 roku Jan i Antonina otrzymali za swoją działalność tytuł „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Słynna willa, nazywana przez przyjaciół „Kamienicą pod Wariacką Gwiazdą”, stoi na terenie Ogrodu do dziś.

W roku 1940 na terenie ZOO uruchomiono dla potrzeb miejscowej ludności tuczarnię świń, a następnie, po jej likwidacji spowodowanej epidemią czerwonki – ogródki działkowe. W pierwszych dniach Powstania Warszawskiego, walczący w oddziałach AK dyrektor Żabiński został ranny. Po upadku powstania wywieziono go do obozu jenieckiego w III Rzeszy. Pani Antonina zmuszona była do opuszczenia Ogrodu. Zaraz po zakończeniu działań wojennych powróciła do stolicy i decyzją Magistratu Warszawy rozpoczęła wraz z mgr Janem Landowskim (późniejszym dyrektorem) prace mające na celu zabezpieczenie majątku ZOO

http://www.zoo.waw.p...t_hist006_m.jpg
http://www.zoo.waw.p...t_hist005_m.jpg
http://www.zoo.waw.p...t_hist005_m.jpg

Warszawskie zoo reaktywowało działalność w 1949 roku.

 

hotlinkowanie.gif

/Connor


Na podstawie:http://www.zoo.waw.pl/
  • 3



#2

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fragment ciekawego artykułu poświęconego temu tematowi.

 

(...) W wywiadzie udzielonym jednej z warszawskich gazet Żabiński wyraził przekonanie, że tak duży kompleks o charakterze parkowym, jakim jest ogród zoologiczny, nie może być narażony na bezpośrednie działania wojenne, zaś Niemieccy lotnicy nie będą tak głupi, aby bombardować zwierzęta. W ostateczności liczne fosy i baseny miały spełnić rolę rowów przeciwlotniczych.

Dyrektor obawiał się bardziej użycia przez Niemców gazów, toteż już 1 września podczas krótkiej odprawy rozdał pracownikom maski przeciwgazowe.

Słuszność mieli jednak ci, którzy obawiali się, że niemieckie ataki nie ominą tego kompleksu, bowiem Warszawskie ZOO leży w pobliżu przyczółków mostowych: jego granica północna - w pobliżu mostu Gdańskiego, natomiast południowa - w pobliżu mostu Kierbedzia. Ponadto od wschodu z ZOO graniczyły tereny i zabudowania intendentury wojskowej. Toteż dowództwo obrony Warszawy dla ochrony mostów zlokalizowało na terenie ZOO artylerię przeciwlotniczą i batalion zapór balonowych - zastąpiony po 6 września przez ciężką artylerię - a także obóz kawalerii, o czym niewątpliwie Niemcy zostali poinformowani przez dywersantów lub własny zwiad lotniczy.

 

ZOO podczas działań wojennych

Tak przygotowane przed dowództwo obrony ZOO stało się obiektem silnego bombardowania. Początkowo tylko z powietrza przez wrogie lotnictwo, a w okresie późniejszym także przez niemiecką artylerię. Niebezpieczeństwo zwielokrotniło się, gdy dokoła stolicy zamknął się pierścień oblegających wojsk. Na ZOO spadały bomby i pociski, mające za zadanie zniszczyć zarówno stacjonujące na jego terenie polskie oddziały jak i leżące w pobliżu jego granic mosty.

Już w pierwszych dniach wojny, gdy tylko Niemcy rozpoczęli bombardowanie Warszawy, półtoratonowa bomba trafiła w sztuczne skały na wybiegu niedźwiedzi polarnych, druzgocząc także ściany wybiegu, fosę i betonową barierę. Odłamki tych skał zwaliły się do fosy i cztery białe niedźwiedzie wyszły na teren ZOO, pozostały jednak w pobliżu wybiegu. Zostały jednak zastrzelone przez sprowadzony w pośpiechu pluton żołnierzy.

 

warszawskie-zoo-2-min.jpg
Białe niedźwiedzie na wybiegu warszawskiego ogrodu w okresie międzywojennym. Zbiory NAC.
 

Lista zwierząt przewidzianych do natychmiastowej likwidacji w przypadku takiego zagrożenia została opracowana przez już w marcu 1939 roku przez dyrektora Żabińskiego. 5 lub 6 września 1939 roku, zgodnie z decyzją cywilnych władz obrony Warszawy, stacjonujące na terenie ZOO wojsko przystąpiło do likwidacji wszystkich zwierząt drapieżnych i takich, które mogły stać się niebezpieczne.

W tym czasie zabito trzynaście lwów, cztery białe i osiem brunatnych niedźwiedzi, dwa tygrysy i jednego słonia. Według niektórych źródeł zlikwidowano także pantery, pumy, hieny i wilki. Słonia nazwanego "Jasiem" zlikwidowano prawdopodobnie już 2 września na jego wybiegu i tam zakopano jego zwłoki.

Wiele pocisków, kierowanych na pozycje wojsk stacjonujących na terenie ZOO, trafiało w pomieszczenia hodowlane, zabijały lub raniły zwierzęta. Trawniki i rabaty kwiatowe pokryły się lejami od bomb, zwierzęcymi i ludzkimi zwłokami. Na niektórych drzewach czy zrujnowanych budynkach widniały ludzkie i zwierzęce szczątki rozerwane wybuchami.

W pierwszych dniach września spłonął budynek ptaszarni oraz przylegające doń pomieszczenie dla małp człekokształtnych. Wraz z tym budynkiem spłonęły niemal wszystkie małpy i liczne egzotyczne ptaki, ocalał tylko, choć nie na długo, jeden szympans. W następnych dniach od kul, odłamków i szrapneli zginęły małpy z sąsiedniej małpiarni. Część zdołali uratować pracownicy ZOO, a niektóre uciekły, szukając schronienia na drzewach.

Ze swego basenu wydostały się też foki i uchatki kalifornijskie. Zapewne dręczone głodem wędrowały po pobliskich terenach, m.in. przedostały się na ulicę Floriańską i most Kierbedzia. Część z nich zginęła, ale część może dostała się do Wisły i popłynęła w dół rzeki. Pusty basen po kapitulacji Warszawy wypełnił się bronią i amunicją wrzucaną tam przez polskich żołnierzy.

 

warszawskie-zoo-3-min.jpg
Treser lwów z warszawskiego ogrodu zoologicznego w czasie ćwiczeń z dziesięcioma zwierzętami w marcu 1936 roku. Zbiory NAC.
 

Jeszcze w czasie oblężenia Warszawy ZOO z wycieńczenia straciło tak cenne okazy jak tapir amerykański, oba dorosłe konie Przewalskiego. Zginął też samiec żyrafy, zabity przez pocisk artyleryjski, natomiast pozostała przy życiu samica padła wkrótce po kapitulacji. Z uszkodzonych wybiegów wydostały się i błąkały w chaszczach nad Wisłą wielbłądy, lamy i jelenie. Podobnie rozbiegła się po terenie ZOO ta część antylop, zebr i strusi, która nie padła od odniesionych ran. Zwierzęta te odżywiały się zapewne dziko rosnącą roślinnością, gdyż niektóre przeżyły i udało się je złapać po zakończeniu oblężenia Warszawy.

Część zwierząt kopytnych została w tym czasie zabita i zjedzona. Pewnie były to mniej cenne okazy jak jelenie, sarny i niektóre antylopy. Miała tego dokonać zarówno okoliczna ludność cywilna, jak i stacjonujący na terenie ogrodu żołnierze polscy, a później niemieccy.

Opiekę nad zwierzętami sprawowali gównie pracownicy mieszkający na terenie ZOO lub w pobliżu, gdyż ci, którzy mieszkali po lewej stronie rzeki, byli odcięci. Jeden z pielęgniarzy, którego zmobilizowano do obrony Warszawy, stacjonował ze swoją jednostką w pobliżu ZOO, dzięki czemu mógł od czasu do czasu wpadać do ogrodu i karmić dwa pozostawione hipopotamy kapustą i innymi warzywami, jakie udało mu się zebrać z pól i ogrodów.

Wiadomo też, że oprócz zielonek i gałęzi pozyskiwanych na terenie ZOO, głównymi paszami dla zwierząt w czasie oblężenia Warszawy były obierki otrzymywane od żołnierzy tu stacjonujących.

Niektóre zwierzęta, pomimo rozgrywającego się wokół chaosu, pozostały na swych wybiegach, np. żubr oraz bizony i ich mieszańce, a także cenne okazy wydr i bobrów.

Zwierzęta, które uciekły ze swych pomieszczeń i których nie udało się już nigdy złapać, to w szczególności drobne ssaki drapieżne, niektóre małpy oraz ptaki. Wśród nich znalazły się orły i sępy. Spowodowane pociskami dziury w siatkowych ścianach wolier, umożliwiły ucieczkę im oraz innym mniejszym ptakom drapieżnym. Choć były w późniejszym czasie widywane, pozostały jednak nieuchwytne.

 

warszawskie-zoo-4-min.jpg
Szympans w swetrze na spacerze z pracownikiem ZOO w roku 1939. Zbiory NAC.
 

Po kapitulacji 28 września okazało się, że wszystkie obiekty ZOO ucierpiały podczas działań wojennych. Najbardziej klatki wykonane z drucianej siatki, mniej te z żelaznymi kratami. W najlepszym stanie przetrwały wolne wybiegi. Wszystkie wykazywały liczne ślady pocisków, jednak tylko nieliczne zostały uszkodzone w stopniu, który umożliwiał wydostanie się zwierząt na wolność.

Spośród zwierząt żył jeszcze jeden żubr z Białowieży, jeden młody koń Przewalskiego, jedna żyrafa, dwa słonie, dwa hipopotamy i dwie antylopy gnu. Mniejszych zwierząt nie było w ogóle. Małpy pozostawały poza zasięgiem wśród drzew, ponadto gdzieś jeszcze miał się podobno znajdować struś.

Z dwóch słoni około 20-letnia słonica "Kasia" padła wkrótce na skutek ran odniesionych podczas bombardowania. Pozostała przy życiu jej córka, 2,5-letnia "Tuzinka".

 

link

 

 

O\A o ukrywaniu uciekinierów z warszawskiego getta...

 

"Jan i Antonina Żabińscy ukrywali w czasie wojny na terenie ogrodu zoologicznego uciekinierów z warszawskiego getta. Ta niezwykła historia sprzed 70 lat zostanie zekranizowana w Hollywood. - Zajmowali miejsca w klatkach dla zwierząt w podziemnych częściach, w jakichś wykopanych pod ziemią bunkrach. Byli też na zapleczu lwiarni, w wewnętrznych pomieszczeniach, gdzie normalnie nie ma dostępu. W willi przechowywano dzieci i osoby chore. Mieszkały w piwnicach, a te warunki i tak były dalekie od luksusu - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Agata Borucka z warszawskiego ZOO."

 

...można przeczytać w tym artykule


  • 1





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych