Witam. Opowiem o czymś ciekawym,co udało mi się opanować we snach
Jak pewnie każdy często mam sny w których gdzieś się biegnę, uciekam itp. Nie wiem czy każdy tak ma, ale we śnie nigdy nie umiem biec porządnie jak w realu. Niby biegnę ale uczucie jest takie jakbym stał w miejscu, lub bardzo powoli się poruszał, mam tak chyba w każdym śnie gdy trzeba biegać. Jest to jednocześnie męczące, tak jakby biec i i pchać jakiś wielki ciężar przed sobą.
I Teraz coś ciekawego: Otóż od pewnego czasu, dosyć długiego już bo od około 3 lat udało mi się opanować to bieganie, nie pamiętam dokładnie kiedy i nie wiem jak na to wpadłem. Od tego czasu jest gdy jest sen z bieganiem to na początku jak zawsze jest z tym problem, ale po paru sekundach (mniej więcej bo ciężko ocenić czas we śnie) uświadamiam sobie, że przecież mam na to knifa i co wtedy robię?
Przechodzę do biegania "na tygrysa" (tak to nazywam), biegnę jak tygrys wielkimi susami na 4 łapach, pierw ręce, później nogi, ciężko mi to dokładnie opisać ale mniej więcej tak jak rozpędzony tygrys. Gdy biegam w ten sposób to od razu znika problem o którym pisałem na początku posta, w ten sposób mogę biec tak szybko jak w realnym świecie na nogach
Wiem, że ten post trochę brzmi jak żart (dlatego dopiero teraz o tym piszę) i sam się z tego śmieję gdy komuś opowiadam. Ale naprawdę tak jest, i to w każdym śnie który pamiętam i w którym trzeba biec. Zawsze po chwili męczenia się następuje moment w którym dochodzi do mnie, że przecież muszę biec "na tygrysa" i problem z biegiem zniknie
Jestem ciekawy Waszych opinii na ten temat. Czy ktoś też tak ma, ze wie co ma robić we śnie. Nie znam się tak na snach i nie wiem czy to normalne ale zaskakuje mnie to, iż mimo bycia w stanie snu jestem świadomy co robię