Po wojnie „Zofiówka” wróciła do swojego pierwotnego medycznego przeznaczenia. Aż do połowy lat 80. Leczono w niej gruźlicę. W 1985 roku na powrót zaczęto tu leczyć schorzenia neuropsychiatryczne, ale pacjentami były głównie dzieci i młodzież uzależniona od środków odurzających. Taka struktura zakładu przetrwała do połowy lat 90. kiedy podjęto decyzję o jej ostatecznej likwidacji.
Dziś pozostałości zakładu przy ul. Kochanowskiego to mekka przyciągająca głównie amatorów gier militarnych. Nic dziwnego, bo położone na uboczu zaniedbane ruiny „Zofiówki” jako żywo przypominają strefę działań wojennych. Jednak wielbiciele paintballu i ASG to nie jedyni „nawiedzający” teren byłego szpitala. 23 stycznia „Zofiówkę” odwiedziła ekipa badaczy zjawisk paranormalnych, szukająca tu dowodów potwierdzających doniesienia o rzekomej aktywności duchów. Więcej na ten temat w rozmowie z twórcą Projektu NPN, dziennikarzem zajmującym się zjawiskami nadprzyrodzonymi i zagadkami historii Marcinem Mizerą.
Czy mury „Zofiówki” skrywają jakąś tajemnicę? Jedno jest pewne – o jej tragicznej przeszłości nie wolno nam zapomnieć.
(Autor: Maciej Gągała)
MG: Czym jest Projekt NPN?
Marcin Mizera: Projekt NPN jest to założona przeze mnie w 2005 roku nieformalna organizacja, której głównymi celami są badanie, dokumentowanie i popularyzowanie zjawisk niewyjaśnionych. Jesteśmy w posiadaniu największego w Polsce archiwum niezwykłych zdarzeń z Polski i świata. Obejmuje ono relacje świadków np. obserwacji UFO, dokumentacje, zdjęcia, filmy itd. Materiały te są wynikiem naszych wieloletnich żmudnych badań. Oprócz pracy w terenie zajmujemy się również organizacją spotkań oraz wykładów nt. zjawisk z pogranicza nieznanego. Takie imprezy odbywają się na terenie całego kraju. Projekt NPN tworzony jest obecnie przez kilkanaście osób z całej Polski. Chcę podkreślić, iż jesteśmy pasjonatami, dla których badanie spraw „nie z tej ziemi” to wielka pasja, a nie sposób na zarabianie pieniędzy. Nasz Projekt posiada oddziały w kilku miasta w Polsce m.in. w Tarnowie i Białymstoku, co czyni go największą tego typu organizacją w Polsce. Ściśle współpracujemy również z mediami z serwisem „Wirtualna Polska” gdzie mam swój program autorski oraz m.in. telewizją „Superstacja”. Od 2005 roku prowadzimy serwis internetowy: www.npn.org.pl na stronach, którego zainteresowani mogą znaleźć szczegółowe informacje dot. naszej działalności.MG: Skąd doniesienia na temat zjawisk paranormalnych na terenie „Zofiówki”?
MM: Informacje nt. niewyjaśnionych zdarzeń, do których od lat ma dochodzić w tym miejscu napływały do nas od dłuższego czasu. Ich świadkami mieli być mieszkańcy Otwocka. Niezwykłe historie dotyczące „Zofiówki” zainteresowały nas do tego stopnia, że postanowiliśmy sprawdzić je u źródeł. Nasza ekipa odwiedziła Otwock kilkakrotnie, ostatnio przy okazji nagrywania dokumentu na ten temat dla „Wirtualnej Polski”. Pomimo przeprowadzonego śledztwa nie udało się nam jednak potwierdzić wiarygodności tych doniesień.MG: Jak miały się one objawiać?
MM: Wg relacji zdarza się, iż na terenie opuszczonego budynku słychać niewiadomego pochodzenia odgłosy i krzyki.Jedna z najciekawszych opowieści dot. ducha zakonnicy, który miał manifestować swoją obecność na terenie szpitala wprawiając w przerażenie pacjentów i personel.
Zdarzenia miały miejsce kilkanaście lat temu w czasie, kiedy szpital jeszcze funkcjonował. Na oddział przyjęta została zakonnica z misji w Afryce, u której stwierdzono schizofrenię. Była to bardzo uciążliwa, sprawiająca wiele kłopotów pacjentka. Po ok. 3 tygodniach została wysłana na przepustkę, z której już nie powróciła. Popełniła samobójstwo poprzez powieszenie. Od tego momentu w szpitalu zaczęły się dziać rzeczy, które wykraczają poza ludzkie pojmowanie. Personel i pacjenci, którzy przebywali w ośrodku na odwyku mówili o duchu zakonnicy, który przechadza się korytarzami i zakłóca spokój. Ona potrafiła wejść do pokoju i pościągać ze ścian swoje obrazy – relacjonuje była pracownica szpitala. Strach był tak duży, że nikt nie chciał zostawać sam na nocnym dyżurze. – Zostawaliśmy po dwie, trzy osoby – dodaje. Dopiero po wizycie wezwanego na miejsce księdza przerażające zjawiska ustały.
MG: Ekipa projektu NPN zarejestrowała „coś” podczas swojego pobytu w „Zofiówce”?
MM: Szczerze, trudno to nazwać „rejestracją”. Faktem jest jednak, iż podczas pobytu naszej ekipy w opuszczonym budynku dało się wyczuć mroczny klimat miejsca, ale to przecież normalne w takim budynku. Ciekawszą sprawą jest sytuacja, której świadkiem był jeden z moich kolegów dziennikarzy. Otóż zaobserwował on dziwne, białe światło przemieszczające się szybko w piwnicy opuszczonego budynku. Coś podobnego udało się także uchwycić naszej kamerze, ale pozwól, że w tej chwili powstrzymam się od jakiejkolwiek oceny. Nagranie musi zostać gruntowanie przeanalizowane przez naszych specjalistów, dopiero gdy dostanę wyniki tej ekspertyzy będę się mógł pokusić o formułowanie wniosków. Taką mamy żelazną zasadę w NPN. Wiarygodność jest dla nas najważniejsza.MG: Na pojawienie się zjawisk paranormalnych mogły mieć tragiczne wydarzenia sprzed 70 lat?
MM: Jest to bardzo możliwe. „Zofiówka” ma smutną , dramatyczną historię, która również w ten właśnie sposób mogła odcisnąć swoje piętno. Powiem tak: doświadczenie i wiedza jaką zdobyłem przez ponad 12 lat poważnego zajmowanie się tymi sprawami podpowiada mi, iż ten opuszczony szpital to wprost idealne, można powiedzieć klasyczne miejsce do manifestacji niezwykłych zjawisk. Jednak czy takie istotnie tam występują? To już zupełnie inna sprawa.MG: Czy ekipa Projektu NPN ma zamiar nadal zajmować się sprawą „Zofiówki”?
MM: Tak jak wspomniałem wcześniej, nasze dotychczasowe poszukiwania wiarygodnych świadków nie przyniosły zadowalającego rezultatu. Nie wykluczam jednak, że takie osoby są tylko np. boją się o tym mówić itd.źródło: „Gazeta Otwocka”, luty, 2012
zdjęcia: wikipedia.org
Czy ktoś z Was już odwiedził "Zofiówkę" http://www.paranorma..._DIR#/wink2.gif ?