Skocz do zawartości


Zdjęcie

Smaczny jak Europejczyk


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1

Simba.

    Simbarosa

  • Postów: 441
  • Tematów: 290
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 51
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

sauxrd.jpg

Lęk przed kanibalizmem trwał w Europejczykach długo. W XIX wieku znalazł ujście w ludowych podaniach i m.in. bajce spisanej przez braci Grimm o Jasiu i MałgosiWikimedia Commons

 

 

Kiedy na początku XVI wieku Krzysztof Kolumb zobaczył kanibali w Nowym Świecie, Europejczycy już od dawna spożywali ludzkie mięso.

 

Zima 1610 roku była dla nowo przybyłych do Ameryki kolonistów wyjątkowo trudna. Założyciele Jamestown, pierwszej stałej angielskiej osady po drugiej stronie Atlantyku, nie radzili sobie z bezustannie atakującymi Indianami, mrozem i brakiem kontaktu z metropolią. Najgorszy był jednak głód, spowodowany wcześniejszym nieurodzajem (Jamestown założono na terenach bagnistych) i dosłowna izolacja kolonii od świata. Jeden z przywódców osady wspominał szesnaście lat później, że wygłodniali i przerażeni koloniści zmuszeni byli jeść psy, koty, szczury i skórzane obuwie. W końcu jednak i tego zabrakło. Wtedy na stoły miały trafić ludzie ciała.            

Do takich szokujących wniosków doszli archeolodzy, którzy w miejscu, gdzie czterysta lat temu stało Jamestown, wykopali szkielet czternastoletniej dziewczyny. Na czaszce nastolatki odkryto nacięcia na żuchwie oraz kościach skroniowej i ciemieniowej. Z tyłu czaszki badacze odsłonili ślady po ciosach, którymi ktoś próbował rozłupać kość, zapewne w celu dostania się do mózgu. Szczątki dziewczyny wraz z kośćmi koni, psów i innych zwierząt zostały wrzucone do zwykłego dołu i przykryte ziemią.

Antropolodzy, którzy dokładnie zbadali czaszkę, przypuszczają, że „rzeźników” było co najmniej dwóch. Pierwszy, który usuwał mięśnie z twarzy dziewczyny nie był zbyt wprawny w obchodzeniu się z ciałami, podczas gdy drugi, który okrawał z mięsa piszczele dziewczyny, miał znacznie większe umiejętności. Badacze nie znaleźli jednak śladów morderstwa, ofiara najprawdopodobniej została zjedzona po tym, jak zmarła w sposób naturalny. Badania izotopowe tlenu wskazują, że młoda dziewczyna za życia jadła dietę wysokobiałkową. Najpewniej dorastała w zamożnej rodzinie w południowej Anglii, a do amerykańskiej kolonii przypłynęła kilka miesięcy przed śmiercią.

 

Co złego to nie my

 

Historia zna więcej przypadków kanibalizmu spowodowanego krańcowym głodem. Ciała towarzyszy jedli rozbitkowie z francuskiego okrętu Méduse w 1816 roku, a także uczestnicy polarnej wyprawy brytyjskiego admirała Johna Franklina. Dwa statki ekspedycji utknęły w 1845 roku w lodach Archipelagu Arktycznego. Ludożerstwo było praktykowane podczas prawie trzyletniego oblężenia przez hitlerowców Leningradu; władze miasta utworzyły nawet specjalny oddział milicji, który miał zapobiegać wzajemnemu zjadaniu się wygłodniałych mieszkańców miasta. Przypadki kanibalizmu znane są z gułagów. Najsłynniejszy jednak akt zbiorowego kanibalizmu ostatnich czasów zdarzył się 13 października 1972. Tego dnia samolot urugwajskich linii lotniczych rozbił się w Andach. Ocaleli przetrwali wyłącznie dlatego, że żywili się ciałami tych, którzy mieli mniej szczęścia.

 

Naukowcy odkryli dowody aktów kanibalizmu, do jakich dochodziło 400 lat temu w stanie Wirginia, w pierwszej stałej osadzie angielskiej w Ameryce

 

 

Trudno powiedzieć, czy do ludożerstwa z konieczności można także zaliczyć straszliwe zdarzenia, jakie działy się podczas pierwszej wyprawy krzyżowej. W roku 1098, po zdobyciu syryjskiego miasta Ma’arrat, krzyżowcy mieli zjadać ciała miejscowych muzułmanów. Średniowieczni kronikarze o zajściu pisali niejednoznacznie. Jedni wzmiankowali o „dzikich” ucztach, wyprawianych przez wygłodniałych rycerzy bez zgody dowódców. Inni utrzymywali, że przywódcy jednak o wszystkim wiedzieli i wykorzystywali praktyki kanibalistyczne w celu zastraszenia muzułmanów. Kronikarze najpewniej niechętnie poruszali temat okrucieństwa krzyżowców, ponieważ ludożerstwo nie bardzo pasowało do wizerunku chrześcijańskiego Europejczyka.

Już od czasów starożytnych Greków jedzenie ludzi uznawano za obce cywilizacji europejskiej, a o kanibalizm oskarżano ludy obce i nieznane. Powszechnie wierzono, że na ludożercy żyją na nieodkrytych lądach. Dowodem na to, jak dziewiętnastowieczni Europejczycy byli przesiąknięci lękiem przed obcym-kanibalem jest historia statku wielorybniczego Essex, która Hermana Melville’a zainspirowała do napisania „Moby Dicka”. Staranowany przez wieloryba, Essex zatonął 20 listopada 1820 na południowym Pacyfiku. Ocalałej w trzech niewielkich szalupach załodze, kapitan nakazał płynąć 3 tysięcy mil morskich pod wiatr w kierunku wybrzeża Chile a nie – jak nakazywałaby logika – 1,4 tysiąca mil z wiatrem na Markizy. Dlaczego? Z powodu pogłosek, że na Markizach żyją kanibale. Natura nie znosi jednak próżni – rozbitkowie z Essexa dryfowali po oceanie przez cztery miesiące, aby ostatecznie wzajemnie się pozjadać.

 

Polowanie na człowieka

 

Najstarszy znany przypadek kanibalizmu u człowiekowatych został znaleziony w Europie. W hiszpańskiej jaskini Gran Dolina antropolodzy odkryli pochodzące sprzed 800 tysięcy lat kości jedenastu zabitych i poćwiartowych osobników Homo antecessor. Z dalszych badań wynika jednoznacznie, że ludożerstwo praktykowano przez długi okres, może nawet kilkaset lat. Najprawdopodobniej zjadano wrogów, którzy przekroczyli wyznaczone granice. Podobne zwyczaje obserwuje się do dziś wśród szympansów.

Naukowcy dysponują również dowodami, że wzajemnie zjadali się również neandertalczycy. W jaskini Moula-Guercy na południu Francji odkryto liczące ponad 100 tysięcy lat szczątki sześciu przedstawicieli tego gatunku z charakterystycznymi śladami wyciągania szpiku z kości długich i mózgu z czaszki. Równie makabrycznego odkrycia dokonano w hiszpańskiej jaskini El Sidrón, gdzie około 50 tysięcy lat temu dwunastu neandertalskich osobników zostało rozczłonkowanych i zjedzonych przez innych przedstawicieli tego samego gatunku.

Nie wiadomo, czy pierwsi przedstawiciele Homo sapiens praktykowali kanibalizm, lecz nawet jeżeli tak nie było, ludzie współcześni nadrobili to z nawiązką. I to przede wszystkim w Europie, która rzekomo stanowiła cywilizowaną wyspę na oceanie barbarzyńskiego świata.

 

Sproszkowana czaszka

 

Terminu „kanibal” w znaczeniu ludożerca po raz pierwszy użył Krzysztof Kolumb. Towarzyszący mu Hiszpanie wierzyli, że karaibscy Indianie (którzy sami siebie nazywali Kanibales lub Karibales) żywią się ludzkim mięsem, wkrótce nazwą ich plemienia zaczęli określać wszystkich ludożerców.   

W czasie kiedy trwał podbój Nowego Świata, a europejscy odkrywcy gorszyli się z powodu rzekomych kanibalistycznych praktyk rdzennych mieszkańców Ameryki, w Europie od dawna jadano ludzkie mięso. I nie robili tego pospolici zwyrodnialcy, lecz królowie, księża i uczeni, a wszystko z powodu wiary w cudowne właściwości człowieczyzny. „Nie zadawano sobie pytania, czy w ogóle należy jeść ludzkie mięso, lecz które jego części spożywać” pisze Richard Sugg, badacz z uniwersytetu w Druham w wydanej dwa lata temu książce „Mummies, Cannibals and Vampires: The History of Corpse Medicine from the Renaissance to the Victorians”.

Z badań Sugga wynika, że jednym z najpopularniejszych medykamentów siedemnastowiecznej Europie były… mumie. A dokładniej tzw. proszek mumiowy, który stanowił podstawowy składnik lekarstw używanych do tamowania wewnętrznych krwotoków. Starożytne egipskie mumie cieszyły się tak wielkim zainteresowaniem, że w osmańskim Egipcie powstał cały proceder ich fałszowania, często z wykorzystaniem zwłok zamordowanych w tym celu osób. Jeszcze innym popularnym składnikiem lekarstw były ludzkie czaszki. Thomas Willis, siedemnastowieczny pionier badań nad mózgiem człowieka stosował sproszkowaną czaszkę z dodatkiem czekolady jako niezawodny środek przeciw udarowi mózgu. Król Anglii i Szkocji Karol II Stuart miał w zwyczaju popijać tzw. królewskie kropelki, czyli  przygotowywaną specjalnie dla niego mieszaninę sproszkowanej ludzkiej czaszki z alkoholem. Równie chętnie wykorzystywano nawet mech, którym obrastały czaszki w grobach, uważając go za niezwykle skuteczny lek przeciw epilepsji i krwawieniu z nosa.

Lecznicze właściwości przypisywano także krwi, byle była świeża. Nie tylko hrabina Elżbieta Batory, lecz także siedemnastowieczny szwajcarski medyk Paracelsus uważali, że krew należy pozyskiwać z żyjącego człowieka, bo taka najlepiej zwiększa siły życiowe. W XVII wieku w wielu europejskich miastach powszechny był widok osób ustawiających się pod szafotami z naczyniami do których, za drobną opłatą dla kata, łapano krew skazańców. Ci, którzy brzydzili się surowizną, mogli skorzystać z pochodzącego z 1679 roku przepisu franciszkańskiego aptekarza na marmoladę z ludzkiej krwi.

W XVIII wieku zwyczaj leczniczego spożywania fragmentów ludzkich ciał zaczął w Europie powoli wygasać. Jednakże, jak pisze Richard Sugg, jeszcze w 1847 roku pewien Anglik próbował wyleczyć córkę z epilepsji za pomocą syropu ze sproszkowanej czaszki. Na początku XX wieku mumie ciągle można było znaleźć w niemieckich katalogach lekarstw, a w 1908 roku zarejestrowano w Niemczech ostatnią próbę picia krwi pod szafotem.

 

Zgadnij, kto będzie na obiad

 

W dzisiejszych czasach, kiedy kanibalizm wśród wyspiarzy Pacyfiku należy już do rzadkości, większość kanibali to o europejskich korzeniach. Paradoksalnie, ani w większości państw Europy, ani w Stanach Zjednoczonych prawo nie uznaje kanibalizmu za przestępstwo. Kiedy w 1988 roku kanadyjski performer Rick Gibson publicznie zjadł ludzkie migdałki (pobrane od osoby, która ofiarowała swoje ciało po śmierci na ten cel), a rok później męskie jądra, reakcja policjantów ograniczyła się jedynie do konfiskaty posiłku. Zjadacze ludzkich ciał dostają zazwyczaj wyroki za morderstwa, bezczeszczenie zwłok lub nekrofilię. Tak było w przypadku Alberta Fischa, który w latach dwudziestych zabił i zjadł w USA kilkoro dzieci, radzieckiego mordercy-kanibala Andrieja Czikatiło, czy osławionego Eda Geina, farmera z Wisconssin, który zjadł co najmniej 3 osoby, w tym własnego brata.

Prawodawstwo jest jednak bezradne, kiedy główny składnik obiadu sam godzi się nim zostać. W 2001 roku niemiecki informatyk Armin Meiwes ogłosił w internecie, że szuka dobrze zbudowanego mężczyzny, który zgodzi się zostać zabity i zjedzony. Inżyniera z Berlina Bernda Brandesa Meiwes wybrał spośród aż dwustu osób, które pozytywnie odpowiedziały na anons. Mimo, że zbrodnia została zarejestrowana na kamerze wideo, władze miały problem ze skazaniem Meiwesa. Ostatecznie otrzymał wyrok ośmiu lat za asystowanie przy samobójstwie. Dopiero podczas powtórnego procesu Meiwes został skazany na dożywocie na zabójstwo na tle seksualnym.

 

Czy wszyscy jesteśmy kanibalami?

 

W 2003 roku w prestiżowym czasopiśmie „Science” pojawił się kontrowersyjny artykuł, którego autorzy sugerowali, że właściwie wszyscy przodkowie człowieka uprawiali kanibalizm. Według nich wielu ludzi na całym świecie jest dziś nosicielami genu, który wyewoluował, aby zapobiegać chorobom mózgu rozprzestrzeniającymi się podczas spożywania ludzkiej tkanki mózgowej. Większość badaczy nie zgadza się jednak z tą tezą i środowisko naukowe pozostaje podzielone.

 

Kanibalizm szkodzi zdrowiu

 

Ludzkie mięso ci nie zaszkodzi, jeżeli nie tkniesz mózgu. Szczególnie jeżeli jego właściciel będzie zarażony Chorobą Creutzfeldta-Jakoba lub inną chorobą prionową. Przydarzyło się to  niektórym mieszkańcom Papui-Nowej Gwinei w ubiegłym stuleciu. Wśród plemion Fore zamieszkujących górskie regiony i praktykujących zwyczaj rytualnego spożywania ciał zmarłych podczas uroczystości pogrzebowych, wybuchła epidemia zakaźnej encefalopatii gąbczastej, zwanej przez mieszkańców tego regionu „kuru”. Niektóre plemiona całkiem wymarły zanim, w latach pięćdziesiątych władze urzędowo zabroniły kanibalizmu. Choć przypadki zjadania ciał zmarłych nadal się zdarzają w tym regionie, ilość zachorowań na „kuru” znacznie spadła.

 

 

 

 

 

 

 

żródło : http://historia.focu...k-1471?strona=1


  • 12



#2

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciekawy ale STRASZNIE chaotyczny (min. pod względem chronologii) artykuł.

Nie wiadomo na czym się skupić - dlatego ciężko się czyta, bo rozpiętość dat jest niesamowita wprost i wymieszane to wszystko jak w maglu.

na dodatek zdarzają się kwiatki, w stylu:

"Kiedy w 1988 roku kanadyjski performer Rick Gibson publicznie zjadł ludzkie migdałki (pobrane od osoby, która ofiarowała swoje ciało po śmierci na ten cel), a rok później męskie jądra, reakcja policjantów ograniczyła się jedynie do konfiskaty posiłku."

Znaczy co?

Wyciągnęli mu te "męskie jądra" z przełyku czy jak?


  • 0



#3

Simba.

    Simbarosa

  • Postów: 441
  • Tematów: 290
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 51
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To prawda, trochę dziwnie autor napisał. Może się spieszył, lub po prostu posiada wiedzę, ale nie umie pisać z "ładem i składem".


  • 1



#4

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na dodatek, brak tu wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy kanibalizmem "rytualnym" - w którym ciało pokonanego wroga zjada się by "przejąć jego moc" (tak najprymitywniej to opisując) i kanibalizmem wynikającym z chęci przeżycia (vide: chociażby, wspomniana katastrofa w Andach z roku 1972).

Niby i to i to dotyczy tego samego tematu ale punkt wyjścia do niego jest drastycznie różny.

Jak wspomniałem - ciekawy problem.

Wart głębszej analizy.


  • 1



#5

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na dodatek "leczenie" częściami umarłych, to nie tyle kanibalizm co magia - rzeczom należącym do zmarłych, zwłaszcza zmarłych nietypowo, przypisywano często jakąś moc. Czasem było to tylko noszenie na szczęście kawałka sznura wisielca, czasem wypijanie sproszkowanej kości świętego.


  • 0



#6

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na dodatek "leczenie" częściami umarłych, to nie tyle kanibalizm co magia....

 

Nie zmienia to jednak faktu (szczególnie z perspektywy "osób trzecich" - ze szczególnym uwzględnieniem bliskich ''zjadanej" osoby), że takie rozgraniczenie to zwykła semantyka.

Fakt pozostaje faktem - ktoś ''zbezcześcił'' zwłoki kogoś, kto był nam bliski. Zrobił to by przeżyć, czy dlatego, że jego przekonania skłoniły go do tego czynu? My patrzymy na to z boku i odbieramy zupełnie inaczej.

Zostawiając historię (i prehistorię) na boku - i odnosząc się tylko do czasów nam "współczesnych"...

Przykładowa tragedia w Andach... Na forum była dyskusja, więc kto chce - ten znajdzie.

Pamiętam (lata temu to było) bodajże w  "Kobiecie i życiu" (taki magazyn dla pań głównie - z okresu PRL-u) którego (już wtedy) archiwalne wydania miałem okazję przeglądać, dzięki nawykowi gromadzenia starych gazet, praktykowanemu w mojej rodzinie - na ostatniej stronie (poświęconej "ciekawostkom ze świata") czytałem krótkie notki poświęcone listom, czy też telefonom, które otrzymywali "kanibale" ocalali z tej katastrofy.

Na zasadzie "jak się czujesz po zjedzeniu mojego ciała?"

Coś na kształt dzisiejszego 'hejtowania" internetowego.

Wtedy, wywoływało to u mnie rumieńce niezdrowej ekscytacji, teraz - patrzę na to ciut inaczej.

Ale z drugiej strony, próbuję się postawić w roli bliskich ofiar (śmiertelnych) tego wypadku.

Ciężka sprawa.


  • 0



#7

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jestem ciekawy ilu z was zjadło by ludzkie mięso? (ze względu na popularność tematu). Podobny temat już był http://www.paranorma...ercow/?p=591273.

 

Odnośnie tego spornego fragmentu: Kiedy w 1988 roku kanadyjski performer Rick Gibson publicznie zjadł ludzkie migdałki (pobrane od osoby, która ofiarowała swoje ciało po śmierci na ten cel), a rok później męskie jądra, reakcja policjantów ograniczyła się jedynie do konfiskaty posiłku. Śmiem twierdzić że jaja były zapeklowane, a co z parówką odgrzał sobie?... czy raczyli się nią posterunkowi na komisariacie.

 

Prawodawstwo jest jednak bezradne, kiedy główny składnik obiadu sam godzi się nim zostać. W 2001 roku niemiecki informatyk Armin Meiwes ogłosił w internecie, że szuka dobrze zbudowanego mężczyzny, który zgodzi się zostać zabity i zjedzony. Inżyniera z Berlina Bernda Brandesa Meiwes wybrał spośród aż dwustu osób, które pozytywnie odpowiedziały na anons. Mimo, że zbrodnia została zarejestrowana na kamerze wideo, władze miały problem ze skazaniem Meiwesa. Ostatecznie otrzymał wyrok ośmiu lat za asystowanie przy samobójstwie. Dopiero podczas powtórnego procesu Meiwes został skazany na dożywocie na zabójstwo na tle seksualnym.

 

Powyższy cytat jest makabryczny... i śmiać się nie ma z czego, no może z głupoty ochotników... bo trzeba mieć naprawdę ostro nasrane w głowie, by zgodzić się na takie okrucieństwo. Rozumiem zjedzony przez zwierzęta... ale dobrowolne podanie się na tacy, jako deser lub przystawka.

 

Polowanie na człowieka

Najstarszy znany przypadek kanibalizmu u człowiekowatych został znaleziony w Europie. W hiszpańskiej jaskini Gran Dolina antropolodzy odkryli pochodzące sprzed 800 tysięcy lat kości jedenastu zabitych i poćwiartowych osobników Homo antecessor. Z dalszych badań wynika jednoznacznie, że ludożerstwo praktykowano przez długi okres, może nawet kilkaset lat. Najprawdopodobniej zjadano wrogów, którzy przekroczyli wyznaczone granice. Podobne zwyczaje obserwuje się do dziś wśród szympansów.

 

Kolejny kwiatek...z cyklu przodkowie jedli dlaczego mamy być gorsi od nich (w temacie okazuje się że nadrobiliśmy z nawiązką), w końcu szympansy też się zjadają

 

I może na koniec niech będzie trochę paranormalnie...

 

WENDIGO

Według wierzeń stworzenie to jest częścią mitologii Indian z plemion Algonkinów. Samo słowo Wendigo oznacza zło, które się wykształciło. Przybiera ono postać ponadnaturalnego kanibalistycznego stworzenia, które spotkać można na terenach Quebeku (Kanada) i północnej części Stanów Zjednoczonych. Jednak to Kenora w Kanadzie słynie z największej liczby pojawień się tej istoty, dlatego też nazywana jest Światową Stolicą Wendigo. Jego byt związany jest właśnie z chłodem, zimą i samą północą.

 

Według legend może osiągać do 4 metrów wysokości. Jego broń stanowią nie tylko ostre pazury i kły, ale i niewiarygodna szybkość i siła, którą dysponuje. Potwór ten jest opisywany jako potwornie chudy człowiek, w zasadzie same kości pokryte pomarszczoną skórą w szarym kolorze. Pojawia się też wersja, że stwór ten ma łysą głowę lecz resztę ciała owłosioną jak zwierzę.

 

Kiedyś byli to ludzie - Indianie poszukujący przygód, górnicy, myśliwi. W potwora przemienili się po spożyciu ludzkiego mięsa. Im więcej go zjadali, tym bardziej tracili własne człowieczeństwo. W końcu jedynym pożywieniem jakiego pragnęli, było właśnie ludzkie mięso.

 

Najczęściej jednak ludzie ci stawali się kanibalami w wyniku walki o przetrwanie. Zostawali oni odcięci od świata przez srogą zimę, a jedynym źródło pokarmu stanowili ich towarzysze. Wśród niektórych kultur panuje przekonanie, że spożywanie ludzkiego mięsa daje wiele umiejętności - siłę, szybkość oraz nieśmiertelność.

 

Wendigo przez wiele lat nie muszą polować. Hibernując w ciemnych i opuszczonych miejscach np. starych kopalniach. Kiedy jednak się budzą są bardzo głodne i rozpoczynają polowanie na ludzi. W ich naturze jest również robienie "zapasów" z ludzi, dlatego często porywają swoje ofiary i przetrzymują je w pewnego rodzaju spiżarniach.

 

Według wierzeń Wendigo mają serce z lodu. Jedynym sposobem na ich zabicie jest spalenie, bądź zabicie ich przy użyciu srebrnego noża lub pocisków.

 

Przed atakiem Wendigo chronią symbole anasazi, które narysowane np. na ziemi nie pozwalają potworowi przez nie przejść.

 

Legenda... raczej nie to nasza rzeczywistość.


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych