Zacznijmy od tego, że w Polsce jako takiej mafii nie ma. Są dobrze zorganizowane gangi. Ehhh ten medialny zastrzyk informacji.
Zależy z jakiej strony to rozpatrujemy. Jeśli nagroda padła ma wsi to w GS`ie obstawiającego widziało kilka osób i zobaczy go kilka kolejnych, gdy z kuponem pójdzie do kolektury. Pani Grażynka raczej nie będzie trzymać języka za zębami, więc po kilku dniach cały powiat a może i dalej będzie wiedział, że w Bździchowie (nazwa zmyślona hihi ) padła szóstka a Bździoch ( nazwisko również zmyślone) wygrał szóstkę. Z perspektywy miasta. Tam nie każdy się zna, jest o wiele łatwiej zachować anonimowość. Skutkiem tego są większe szanse niewypłynięcia na światło dzienne takich nowinek. Zawsze trzeba jednak liczyć się z tym, że ktoś "sypnie".
U "góry", która wydaje nagrodę dane powinny zostać ukryte dla szerszej grupy ludzi. Tam raczej nie ma się o co bać.
Urząd Skarbowy? Sytuacja jest banalna. W polskim prawie wygrane do 2280 zł nie podlegają opodatkowaniu. Tak więc "trójka" i "czwórka" to czysta kasa do ręki. W przypadku wyższych wygranych trzeba zapłacić 10% podatku od wygranej. No i mamy kłopot? Nie sądzę. Obowiązek zapłaty ciąży na Lotto. Zwycięscy to już nie interesuje. Nie musi nic wpisywać do PIT`u.
Co do mafii vide dobrze zorganizowanych gangów. Aby takie coś musiało dojść do skutku musieliby udać się do zwycięscy przed jego wizytą po nagrodę. Wtedy po "uiszczeniu" odpowiedniej kwoty mając legalny papier w ręku mogą kombinować. Choć na moje takie pranie brudnych pieniędzy może szybko ściągnąć na nich uwagę policji. A myślący "przedsiębiorca" tego nie chce. Dlatego takie wypadki mogą zdarzać się, choć niezbyt często. Prędzej we Włoszech, szczególnie na południu, gdzie mafia posiada olbrzymie wpływy we władzy.
Użytkownik svistaq vel sztaficer edytował ten post 31.12.2013 - 09:59