Wiem, jak podchodzicie do nowych użytkowników, niemniej mam nadzieję, że ktokolwiek uwierzy mi, że nie sprzedaję teraz jakiejś strasznej ściemy - mimo że przed chwilą się zarejestrowałam. Zrobiłam to, bo jest już po drugiej i przypomniało mi się, że za chwilę prawdopodobnie nastąpi coś dziwnego. Od jakiegoś czasu (około tygodnia?) ja, mój narzeczony i chłopak, któremu odnajmujemy pokój czujemy to samo. Na korytarzu, w miejscu w którym krzyżują się linie między kilkoma pomieszczeniami naszego mieszkania, codziennie między drugą a trzecią w nocy czuć dziwny zapach. Nie o żadnej równej trzeciej w nocy czy innej magicznej godzinie - czasem było to 20 po drugiej, czasem dobiegała trzecia. W każdym bądź razie zapach występuje jak gdyby tylko w jednym miejscu, tuż pod drzwiami jednego z pokoi, właśnie uświadomiłam sobie, że można by określić to jako mniej więcej środek mieszkania. Kiedy przejdzie się dwa kroki w którymkolwiek kierunku, nic nie czuć, gdy wróci się w to samo miejsce, czuć go wyraźnie, jest mdlący, silny i nieprzyjemny. Odór znika po jakiejś minucie i nie wraca już tego samego wieczoru. Jesteśmy spóźnionymi (kilka lat na zagraniczny wyjazd za chlebem i odłożenie na nim kasy) studentami i ostatnio dużo pracujemy przy komputerach w nocy, żeby narobić przed końcem roku materiał, dlatego nie śpimy do około 4. To było śmieszne jednej nocy - nagle gdy szłam do łazienki, zaczęłam czuć silny zapach no nie wiem... kału i siarki. Powiedziałam do chłopaka, że mógłby chociaż przeprosić, a on podniósł oczy z nad monitora i zapytał, o co chodzi. Spytałam, czy nie czuje i zaczęłam się śmiać- byłam pewna, że przejeżdża obok jakaś szambiarka i że rozśmieszy go moja płytka aluzja. On nie wiedział o co chodzi, ale wstał, podszedł do mnie - dosłownie półtorej metra i bardzo się zdziwił. No ale po chwilce przestało śmierdzieć i stwierdziliśmy że pewnie coś jechało ulicą i stąd ta anomalia. Ale kolejnej nocy sytuacja się powtórzyła, gdy tym razem ja siedziałam w głębi pokoju a on wychodząc za próg, stwierdził, że znowu wali. Podeszłam i stwierdziłam, że to ten sam zapach - automatycznie on poszedł do łazienki, zobaczyć czy wszystko gra z toaletą i kocimi kuwetami, a ja do okna, czy przypadkiem nie przejeżdża jakieś szambo - może jakaś firma o tej samej porze wywozi nieczystości, czy coś. Gdy odeszliśmy kilka kroków od tego miejsca, obydwoje stwierdziliśmy - ej, ale tutaj już nie śmierdzi. Mimo wszystko ja zajrzałam za okno, on do łazienki, generalnie nic podejrzanego nie woniło z tych miejsc. Gdy wróciliśmy w ten newralgiczny punkt na korytarzu, aż spojrzeliśmy po sobie, zdziwieni. Jeszcze bardziej się zdziwiliśmy, gdy po kilku sekundach zapach znikł. Trzeciego dnia, gdy nasz współlokator przyszedł nam powiedzieć, żebyśmy zamknęli drzwi od pokoju, bo oglądamy głosno film a on idzie spać, w połowie zdania umilkł i zaczął niuchać. Przypomniała nam się sytuacja z dnia wczesniej i od razu podeszliśmy, żeby się zorientować że chodzi o to samo. Współlokas zażartował, że już prawie trzecia w nocy a on oglądał kiedyś jakiś film o egzorcyzmach i podobno to godzina duchów, więc pewnie jakieś duchy puszczają nam tu bąki i poszedł do siebie. Znowu zajrzałam za okno, żeby stwierdzić, ze to na pewno nic z zewnątrz, mój chłopak, stał w tym śmierdzącym miejscu, patrząc to na sufit, to na podłogę i rozkminiając. Po chwilce przestało śmierdzieć. Zapytałam o rury, pewnie jakieś idą pod podłogą lub w ścianach i któraś może jest nieszczelna? Jednak doszliśmy do tego, że wszelkie spływy i rury idą w innej części mieszkania, dlatego też kuchnia i łazienka znajdują się tam, obok siebie, co było istotne przy planowaniu mieszkania (zaadaptowany strych), rury są tylko tam i nie było innej możliwości rozplanowania tych pomieszczeń bez wydania kupy kasy. Kolejnego wieczora już się nie śmialiśmy, tylko jak dziwaki, wąchaliśmy podłogę, robiliśmy krok w bok, zeby stwierdzić, że kawałeczek dalej już nie cuchnie, tylko w tym jednym miejscu, generalnie zaaferowaliśmy się tą sytuacją, że zaczyna wonieć gdy akurat któreś z nas przechodzi w tym miejscu, akurat około tej godziny. Któregoś kolejnego dnia wpadli znajomi i upiliśmy się trochę. Przypomniało nam się to wszystko i zaczęliśmy im opowiadać, co następowało przez kolejne kilka dni, oczywiście żartując, bo kto by to brał na poważnie? Kumpel zacząl pytać, czy może jakś mysz mogła umrzec pod podlogą lub jakiś ptak wleźć w dach i tam dokonac zywota, no ale czemu śmierdziałoby akurat przez minutę i akurat w jednym miejscu? Wtedy zacząl pytac, ile lat ma dom i tego typu rzeczy. Odpowiedzieliśmy, ze kamienica sprzed wojny, odbudowana zesciowo po niej, jeszcze pokazywalismy pewne niedostatki: lezy kolo glownej ulicy i od przejezdzajacych obok aut, odpadł kawałek ściany, ukazujac z czego ona jest pod tynkiem złożona - siatki ulozonych na krzyz patyków i gazet, gdzie gazety są drukowane po niemiecku gotykiem i widać na przykład hasło "Führer" : ) No ale do niczego nie doszlismy i wyszlismy po polgodzinie lobuzowac do lasu, biorac browarki pod pachę, wiec tej nocy nic nie czulismy, a wspollokator tez o niczym nie donosil. Teraz specjanie nie posłałam tego posta gdy skonczylam relacjonować sytuację, poczekałam, aż minie trzecia, żeby zdac sprawozdanie z tej nocy. Jak na złość nic nie czuję, tylko piecyk umiejscowiony po mojej prawej stronie, nagle postanowil glosno się odezwac, jakby ktos w niego uderzyl kijem, (az podskoczylam) gdy podeszlam w to miejsce sprawdzic, czy cos czasem nie smierdzi, hehe, złosliwosc rzeczy martwych. Może to już koniec cuchnących perypetii (cieszylabym sie, mimo ze specjalnie z tego powodu zalozylam tu temat ), jesli nie, będę dalej relacjonować na dniach. W każdym badz razie mam pytanie o pleśń. Czy są jakieś grzyby, których nie widać gołym okiem (nie mamy plesni na scianie), a ktora moze smierdziec w podobny sposob, nie wiem, puszczajac zarodniki, czy cos w ten desen? Slyszalam o jakimś nawiedzonym domu, w ktorym okazalo się, straszyły halucynacje wywołane właśnie grzybem. Bo nie zakladam, ze nagle trojka ludzi w jednym czasie dostala guzów mózgu, powodujących urojenia zapachowe. A jest zima, może dach zaczął przepuszczac wodę z powodu deszczu czy po tym całym niedawnym orkanie przemókł pod tynkiem (nie ma plam na suficie) i coś w ten deseń zaczęlo się dziac? Choc nadal ciekawi mnie to, czemu tylko w nocy i tylko przez chwilkę! Pozdrawiam forumowiczów ciepło.