Ktoś spytał mnie kiedyś:” jeśli Ameryka, Australia czyli Terra Australis, - Ziemia Południowa po łacinie były dawno znane,(skoro są na starożytnych mapach) to czemu np. Portugalczycy i Hiszpanie tak późno przywłaszczyli sobie fakt , że to oni je odkryli .
Nie umiem w pełni na to odpowiedzieć, lecz faktem jest, że te kontrowersyjne mapy datowane są na lata od 1513, mapa Piri Rejsa, do roku 1550 mapa Hadji Ahmeda. I to nie chodzi tylko o same zarysy prawie idealnie pasującej do obecnie znanej linii brzegowej, ale również o trudne do wytłumaczenia nazewnictwo co niektórych z tych terenów tam zaznaczonych, lecz tak czy inaczej te mapy jednak istnieją!
Tak też może być jak prorokował Edgar Cayce. Wiadomo, że na świecie istnieje co najmniej kilka map obrazujących obszary czy linie brzegowe, które nie były oficjalnie znane w czasie kiedy owe kontrowersyjne mapy powstawały.
Zagadką mapy tureckiego admirała Piriego Reisa z 1513 roku, będącej kompilacją jakichś starszych map źródłowych, są nie tylko wierne odwzorowania wybrzeży Ameryki i Antarktydy, lecz interesujące przede wszystkim jest to, że Antarktyda została odkryta ponad 300 lat po sporządzeniu tej mapy (w 1818 roku).
Na tej sławnej już mapie Piri Rejsa z 1513 r. ostry klin kontynentu Ameryki Południowej łączy się z Antarktydą, a na wysokości ok. 10 stopni na zachód od górnej róży wiatrów(Karaiby), ukazuje dziwne formacje i grupy wysepek.
Niektóre z nich przynajmniej na dostępnych kopiach mapy podobne są do sztucznych wysp, składających się z ułożonych w kwadraty punktów z 5x5 punktami i 3x3 punktów (choć może to być również tekst).
Jednak jeśli mogłoby tutaj chodzić o wysepki, to może w tym miejscu należałoby sobie przypomnieć opis Platona z „Tiamajos”, gdzie stolica Atlantydy miała być właśnie sztuczną wyspą, podzieloną na przemian kanałami i lądem. I choć większość zainteresowanych interpretuje ją jako okrągły twór z jednym kanałem wiodącym do centrum wyspy i trzema okalającymi kanałami na kształt tarczy strzeleckiej, ja sądzę że równie dobrze Platoński opis mógłby dotyczyć czworobocznego kształtu wyspy.
A jako, że była to sztuczna formacja, można znaleźć wzmianki w sumeryjskich i egipskich tekstach, gdzie mowa jest o wycieczkach bogów wśród czci nowych wysepek. Jeśli więc można by przyjąć, iż owe opisy dotyczą sztucznych wysp stolicy Atlantydy, w dużej mierze zbudowanych z trzcin, dlatego może nie należy się dziwić dlaczego po katastrofie obszar wokół zaginionej wyspy miał być nie żeglowny.
Moim zdaniem przynajmniej stolica Atlantydy nie mogła być kontynentem, jak upierają się niektórzy szukający zapadniętego lądu, a nie resztek sztucznej wyspy. Wielka Atlantyda w takim przypadku mogła być zarówno samą wyspą, jak i całym państwem, tak jak głosi Platon „Wielkimi jak Libia i Azja razem wzięta”, najprawdopodobniej będącym dzisiejszymi kontynentami obu Ameryk, a wyspa Atlantyda czy jej stolica Posejdonia mogła jedynie zarządzać pozostałymi ziemiami. Po unicestwieniu tego centrum administracyjnego, gdzie najprawdopodobniej znajdowało się jakieś techniczne urządzenie lub jego „mózg”, również gospodarcza i militarna siła Atlantydy jako państwa i kontynentu została zniweczona.
Ale wracając do mapy, to sam Piri Rejs pisał na niej, że wzbogacił ją o dane Kolumba, który dwoma statkami wypłynął na Morze Zachodnie, a jest to jedynie możliwe jeśli Piri Rejs spotkał Krzysztofa Kolumba podczas jego utajnionej piątej wyprawy po swej sfingowanej śmierci. Skądinąd wiadomo, że Kolumb był w posiadaniu jakichś bardzo starych map, kto wie- może właśnie z lokalizacją Atlantydy.
Dziwnie trafnymi mogą również się okazać ostatnie próby przypisania ojcostwa Kolumba polskiemu królowi Kazimierzowi III Warneńczykowi, który w myśl dawno znanej przez mieszkańców Madery legendy miałby też podobnie jak to miało by być w przypadku Kolumba sfingować swą śmierć i przez jakiś czas żyć jeszcze wraz z rodziną właśnie na Maderze.
W każdym razie w takim świetle cała sprawa mimo swej fantastyczności stać się jednak może bardziej zrozumiała, realna i wiarygodna, gdyż jakkolwiek to zabrzmi, są poważne poszlaki sugerujące, że ze sprawą ponownego odkrycia Ameryki ściśle wiążą się działania tajnych organizacji, w tym „Różo Krzyżowców”, Masonów i Templariuszy.
Jest więcej więc jak pewne, że rzeczywiście istniały jakieś pra- mapy- matki, choć w wielu przypadkach chodziło o „podszepty podświadomości”. Słyszałem nawet i takie opinie, iż owi kartografowie odbywali mentalne podróże w pradzieje Ziemi, gdzie widywali obywateli zaginionych kultur, lub na przykład widząc na własne oczy podczas jakichś transów zlepione ze sobą kontynenty uznawali, że widzą obraz aktualnego usytuowania lądów na Ziemi.
Może wreszcie widzieli naszych uczonych, pracujących na przykład nad teorią rozsuwania się kontynentów, lub ktoś z przyszłości zawitał w pracowni któregoś z podróżników, ofiarowując jemu wizję naszej planety z przed eonów czasu i w jakiś sposób inspirując lub zmuszając do tworzenia owych map. I choć najprawdopodobniej chodzi o coś jeszcze innego, czegoś co jest być może jeszcze bardziej fantastyczne i fascynujące, to bezspornie przynajmniej w jakiejś mierze mapa Oronteusa Finaeusa pokazuje między innymi wygląd bieguna południowego z przed 50 milionów lat, a nie wymarzony utopijny nieznany południowy jeszcze nie odkryty ląd .
A mapa Piry Rejsa nie jest zwykłą przereklamowaną mapą, na której ułomni w geograficznej wiedzy kopiści i kartografowie źle odwzorowali morza i lądy, gdyż wystarczy wziąć globus i zrobić zdjęcie tym częściom i pod takim kątem jak było to w przypadku tego co posłużyło do narysowania tej mapy, aby przekonać się, że jest to bardziej obraz tych obszarów Ziemi widzianych z kosmosu ( lub obrazem globusa Ziemi) niż obraz przerysowany z płaskiej mapy (map).
Wówczas też zlokalizowane przy Zatoce Meksykańskiej morze, obejmujące również swym obszarem tajemniczy Trójkąt Bermudzki, gdzie na mapie Piry Rejsa znajduje się jeden z wyglądających na sztuczny twór, i gdzie może mogła zginąć Atlantyda i gdzie Kolumb podczas swej pierwszej wyprawy miał zaobserwować dziwne świetliste kręgi.
Znajdujące się tam też morze zwie się do dziś Morzem Sargasowym, co inaczej można tłumaczyć Morze Traw, z których może niegdyś zbudowano pływającą sztuczną wyspę, o czym pisze Platon i gdzie jeszcze Kolumb miał podobno problemy z przebrnięciem tych wód.
Nie są to jedyne mapy godne uwagi. Równie interesujące są mapy , kartografa Gerarda Kremera (Mercatora) z 1569 roku oraz francuskiego geografa Philippe'a Bauche'a z 1737 roku.
Wszystkie te mapy nie tylko obejmują nieznaną w tamtych czasach Antarktydę, lecz pokazują zupełnie różne na niej szczegóły, wskazujące na to, że kartografowie ci korzystali z różnych map źródłowych.
Każda z wymienionych map wykazuje inny stopień zlodowacenia Antarktydy, a zatem mapy źródłowe powstawały w różnym czasie. Co więcej, na mapie Bauche'a Antarktyda nie jest zwartym kontynentem, lecz składa się z pojedynczych wysp. Dziś wiemy, że to prawda.
Wykazały to badania sejsmograficzne przeprowadzone w 1958 roku. Tymczasem Antarktyda była całkowicie wolna od lodu ponad 10 tys. lat temu.
Użytkownik Erik edytował ten post 24.12.2013 - 17:02