Skocz do zawartości


Zdjęcie

Moje zdarzenia


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

generalnie nie spodziewałem się, że tu napiszę- a jednak... Nie są ani wyjątkowe, ani straszne, ot ciekawostki.


Pierwsza zdarzenie miałem za malucha. Pamiętam że sobie smacznie spałem a tu nagle coś potrzęsło moją ręką, którą ostatni raz wystawiłem wtedy poza łóżko. Pamiętam, że mama nie chciała mi uwierzyć, tłumacząc to snem, ale nie wydaje mnie się. No, ale do dzisiaj jestem cały zakryty jak śpię, a już wgl nic nie może wystawać poza łóżko...

Drugie zdarzenie to rok 2005, kiedy umierał mój dziadek. Pamiętam 40 stopni gorączki, której nie dało się zbić, a która przeszła niemal dokładnie w momencie otrzymania telefonu o zgonie.
Dziadek miał podobno wyjątkowo łagodną śmierć...



Teraz zdarzenia mające miejsce w tym roku, które spowodowały, że piszę. Gdzies we wrzesniu byłem z dziewczyną na portenabend. Fakt, trochę sporo wypiłem, ale tego co się stało byłem absolutnie pewien. Mianowicie, kiedy jeszcze tylko leżeliśmy poruszył się sznurek od klucza do jej pokoju. Co tam poruszył- obrócił się o 90 stopni, po czym opadł. Olałem to, bo zawsze jak czytam o takich rzeczach to proponowana jest ignorancja, ale rano jak jej nie było w pokoju to sprawdziłem- aby podnieść musiałem użyć ręki...


Dwie historie to wczoraj. Najpierw otworzył się kran w zlewie, którego nikt nie otwierał. Ale to też nic, nadal jestem zamurowany tym co zobaczyłem potem. Sobie odśnieżam, bo u nas napadało bardzo sporo, w pewnym momencie patrzę, a za furtką stoi pies. MÓJ PIES. Duży. Podchodzę, wpuszczam.... I się zastanawiam jak on wyszedł. Brama- zamknięta. Może po murku? Nie było śladów. Ok, wychodzę za płot- idę wzdłuż płotu, po śladach. Prowadziły pod górkę i na środek ulicy... Niestety, doszedłem tylko ze 3-4 metry, bo ginęły w koleinach samochodowych. Ale wzdłuż płotu było czysto, a na płocie śnieg nie ruszony, zresztą on nigdy nie wychodził przez płot... Do teraz nie wiem, co i jak się stało.

To tyle!
  • -1

#2

YhdenEnkeli.
  • Postów: 24
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

generalnie nie spodziewałem się, że tu napiszę- a jednak... Nie są ani wyjątkowe, ani straszne, ot ciekawostki.


Pierwsza zdarzenie miałem za malucha. Pamiętam że sobie smacznie spałem a tu nagle coś potrzęsło moją ręką, którą ostatni raz wystawiłem wtedy poza łóżko. Pamiętam, że mama nie chciała mi uwierzyć, tłumacząc to snem, ale nie wydaje mnie się. No, ale do dzisiaj jestem cały zakryty jak śpię, a już wgl nic nie może wystawać poza łóżko...

Drugie zdarzenie to rok 2005, kiedy umierał mój dziadek. Pamiętam 40 stopni gorączki, której nie dało się zbić, a która przeszła niemal dokładnie w momencie otrzymania telefonu o zgonie.
Dziadek miał podobno wyjątkowo łagodną śmierć...



Teraz zdarzenia mające miejsce w tym roku, które spowodowały, że piszę. Gdzies we wrzesniu byłem z dziewczyną na portenabend. Fakt, trochę sporo wypiłem, ale tego co się stało byłem absolutnie pewien. Mianowicie, kiedy jeszcze tylko leżeliśmy poruszył się sznurek od klucza do jej pokoju. Co tam poruszył- obrócił się o 90 stopni, po czym opadł. Olałem to, bo zawsze jak czytam o takich rzeczach to proponowana jest ignorancja, ale rano jak jej nie było w pokoju to sprawdziłem- aby podnieść musiałem użyć ręki...


Dwie historie to wczoraj. Najpierw otworzył się kran w zlewie, którego nikt nie otwierał. Ale to też nic, nadal jestem zamurowany tym co zobaczyłem potem. Sobie odśnieżam, bo u nas napadało bardzo sporo, w pewnym momencie patrzę, a za furtką stoi pies. MÓJ PIES. Duży. Podchodzę, wpuszczam.... I się zastanawiam jak on wyszedł. Brama- zamknięta. Może po murku? Nie było śladów. Ok, wychodzę za płot- idę wzdłuż płotu, po śladach. Prowadziły pod górkę i na środek ulicy... Niestety, doszedłem tylko ze 3-4 metry, bo ginęły w koleinach samochodowych. Ale wzdłuż płotu było czysto, a na płocie śnieg nie ruszony, zresztą on nigdy nie wychodził przez płot... Do teraz nie wiem, co i jak się stało.

To tyle!



1. Wytłuszcz: Wow, Paranormal Activity Polish Edition! Świetnie. Coś potrząsnęło Twoją ręką - poważnie, podczas zasypiania czy snu, Twoje wszelkie członki drgają raz lub kilkakrotnie, po to, by dać sygnał do aktywnego mózgu, że nieaktywne, bo śpiące ciało, wcale nie umarło, ale śpi. Czułeś dotyk? A może mrowienie na poruszającej się dłoni? Może po prostu spadła Ci z łóżka i uderzyła o jego bok? Nie? Więc masz całkowitą pewność, że to był ktoś i ruszał on tą ręką? Chłopie, masz przechlapane. Dzwoń po egzorcystę, choć podejrzewam, że Rutkowski świetnie poradziłby sobie ze sprawą.
2. Wytłuszcz: Poważnie? Dodaj jeszcze, że nigdy nie chorujesz a już tym bardziej nie masz gorączki, będzie bardziej creepy ;) Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale tak już na świecie bywa, że ludzie mają gorączkę, nawet, jeśli ktoś w Twojej rodzinie umiera. Drobnoustroje niestety nie są tak wyrozumiałe, by folgować Ci w tak ciężkim momencie. Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale niemożliwym jest dostanie gorączki od razu 40, zazwyczaj zaczyna się od 37 i idzie w górę, co nie? No więc po co lekarze mówią, żeby zbijać ją jak najszybciej? A nie zauważyłeś po sobie, że im większa jest, tym ciężej ją zbić? Może dlatego, że więcej stopni do ochłodzenia?
3. Wytłuszcz: Poltergeist, na pewno!
4. Wytłuszcz: A wiesz, że mój Husky, jeszcze mały, mające jakieś 3 miesiące i sięgający mi może co najwyżej do kolan, uciekł ostatnio z kojca jakimś sposobem? Do dziś wiem co i jak się stało. Powiedzieć Ci? Psy są szczwanymi skurczybykami, które potrafią wejść do kibla i popłynąć kanalizacją, nie pytaj jakim cudem, bo to wiedzą tylko one.

Akcja z kluczem może podchodzić pod rzeczy paranormalne. MOŻE, nie musi. Ale reszta nie podchodzi pod nie w ogóle, moim skromnym zdaniem. A widzisz, sam to nawet przyznałeś. Więc ok, rozumiem, chcesz sobie coś opowiedzieć. Takie opowiadania najlepiej umieszczać gdzieś w Hydepark, moim zdaniem. Ale nie jestem modem, nie będę się im z resztą wpierniczała w kompetencję. Po prostu nie rozumiem jaki jest sens pisania postu w deseń "Dzisiaj na śniadanie zjadłem jajecznicę, była niedobra, a później niespodziewanie mój kot wskoczył na stół i mało nie dostałem zawału" w dziale Życie Po Śmierci; Nasze Historie, na forum Paranormalne, gdzie w takich działach na takich forach piszę się o duchach, a nie o tym, że ma się sprytnego psa...

PS: Jaka rasa? ;)
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych