Niedawne przypadki:
KlikPodczas strzelaniny, do której doszło w szkole średniej w Sparks City w stanie Nevada w USA, zginęły dwie osoby. Jedną z ofiar jest sprawca.
Dwóch uczniów przewieziono do szpitala, ich stan jest krytyczny.
Do zdarzenia doszło ok. godz. 7.00 czasu lokalnego. Szczegóły zajścia nie są znane. Nie ujawniono tożsamości ofiar. Policja odwołała już alarm w szkole.
"Reno Gazette Journal" przytacza na swej stronie internetowej wypowiedź świadka, który widział, jak jeden z uczniów strzelił do nauczyciela. Według tego naocznego świadka, nauczyciel zobaczył ucznia z bronią, podbiegł do niego i wtedy padł strzał.
Uczniów szkoły, w której doszło do strzelaniny, oraz sąsiedniej szkoły podstawowej ewakuowano do pobliskiej szkoły wyższej. Zajęcia zostały odwołane.
KlikUzbrojony mężczyzna w poniedziałek późnym wieczorem otworzył ogień na terenie centrum handlowego w okręgu Paramus, na przedmieściach New Jersey - informują lokalne media. Nie ma doniesień o ofiarach. Cały czas trwa obława policji. Według policji domniemany napastnik to 20-letni Richard Shoop.
Jak powiadomiła Jeanne Baratta, przedstawicielka hrabstwa Bergen w stanie New Jersey, gdzie leży Paramus, policja "uważa, że napastnik wciąż jest w centrum handlowym". "Teraz oddział szturmowy SWAT i inni funkcjonariusze aparatu ścigania przeszukują sklep po sklepie. Centrum jest bardzo duże i wielopoziomowe" - dodała Baratta. Namierzono już telefon, który ma należeć do napastnika.
Mężczyzna ubrany na czarno i w czarnym kasku na głowie lub w coś, co wyglądało na zbroję, oddał ok. pięciu strzałów w okolicy centrum handlowym Garden State Plaza Mall, ok. 35 km na południowy zachód od Manhattanu. Zajście miało miejsce w poniedziałek krótko po godz. 21 (godz. 3 we wtorek czasu polskiego) - podał lokalny portal informacyjny NorthJersey.com.
KlikPięć osób, w tym 15-letni chłopiec, zginęło w strzelaninie w Phoenix, w amerykańskim stanie Arizona.
W sobotę przed południem czasu lokalnego tamtejsza policja otrzymała zgłoszenie od jednego z mieszkańców, o tym, że słyszał strzały w okolicy swojego domu. Po przyjeździe na miejsce policjanci próbowali ustalić dokładne miejsce strzelaniny. W końcu postanowili przeszukać dwa domy.
W jednym znaleźli ciała dwóch mężczyzn, kobiety i nastoletniego chłopca. Dwa ciała leżały w domu, dwa znaleziono na tarasie. Obok leżały też dwa martwe psy. W drugim budynku odnaleziono ciało mężczyzny, prawdopodobnie sprawcy strzelaniny. Ślady wskazują na to, że popełnił samobójstwo.
KlikUzbrojony członek Gwardii Narodowej otworzył ogień w pobliżu bazy marynarki wojennej USA w stanie Tennessee i postrzelił dwie osoby; sprawca został zatrzymany - poinformowano na oficjalnym Twitterze US Navy.
Dwie ranne osoby to również członkowie Gwardii Narodowej.
Do incydentu doszło w magazynie broni w pobliżu bazy - podała telewizja NBC. Między trzema żołnierzami wywiązała się sprzeczka; jeden z nich wyciągnął broń i oddał strzały do dwóch pozostałych, a sam został później zatrzymany. Więcej szczegółów nie podano.
Dowództwo marynarki wojennej poinformowało, że baza została na krótko zamknięta w ramach ostrożności.
W bazie pracuje 7 500 żołnierzy, pracowników cywilnych i kontraktowych.
KlikW pobliżu Kapitolu, gdzie znajduje się siedziba Kongresu USA, padły strzały. Kobieta - z małym dzieckiem w samochodzie - próbowała staranować barierę zabezpieczającą Biały Dom w Waszyngtonie. W czasie policyjnego pościgu za podejrzaną oddano strzały. Kobieta nie żyje. Dwóch funkcjonariuszy jest rannych.
Szefowa policji Dystryktu Kolumbia Cathy Lanier powiedziała, że mniej więcej roczne dziecko, które znajdowało się w samochodzie wraz z kobietą, jest w dobrym stanie i trafiło do placówki opiekuńczej.
<a name="czytajdalej"><br clear="all"> Według policji Kapitolu jest to odosobniony incydent i nic nie wskazuje na to, by był to zamach terrorystyczny. Świadkowie relacjonują, że słyszeli 10-12 strzałów. Pościg obserwowało wielu przebywających w tej okolicy turystów.
Agencja Reutera poinformowała, że w czwartkowym incydencie rannych zostało dwóch policjantów. Jednym był funkcjonariusz Secret Service potrącony przez kobietę przed Białym Domem. Drugi funkcjonariusz odniósł obrażenia w wypadku radiowozu podczas trwającego kilka minut pościgu.
Także siły bezpieczeństwa twierdzą, że najprawdopodobniej wszystkie strzały padły ze strony funkcjonariuszy policji i nic nie wskazuje, by kobieta miała broń.
Pościg
Policjanci chcieli zatrzymać auto, ale kobieta zaczęła uciekać. Funkcjonariusze oddali strzały w opony oraz drzwi od strony kierowcy. Auto jednak nadal jechało.
Pościg zakończył się półtora kilometra dalej - pod Kapitolem. Tam policja znów zaczęła strzelać. Z przekazanych przez policję informacji wynika, że kobieta nie żyje.
Napływały sprzeczne informacje o stanie kierowcy, za którym wszczęto pościg. Po doniesieniach, że "podejrzana osoba" została zastrzelona, pojawiła się informacja o zatrzymaniu kobiety poruszającej się czarnym samochodem marki Infiniti z tablicami rejestracyjnymi stanu Connecticut. Agencja Associated Press podała następnie, powołując się na świadków i przedstawicieli władz, że kobieta została śmiertelnie postrzelona przez policjantów.
Wersję tę przekazał republikański kongresman Michael McCaul. Na pytanie, czy kobieta był uzbrojona, odparł: "Nie sądzę, nie było słychać, by ktoś odpowiadał ogniem".
W międzyczasie policja podała do informacji publicznej, że kobieta jest "osobą z problemami psychicznymi".
Telewizja CNN informuje, że policjanci ścigali samochód między Białym Domem a Kapitolem i właśnie wtedy padły strzały.
Izba Reprezentantów i Senat obradowały, kiedy usłyszano strzały. Kongresmani opuścili sale obrad. - To było jak dwie szybkie serie, bardzo głośne - relacjonował w rozmowie z "Washington Post" kongresmen Gerry Connolly.
Senator Bob Casey powiedział dziennikarzom, że przechodził właśnie przez ulicę, udając się do jednego z pomieszczeń Senatu, kiedy zobaczył policjantów jadących z dużą prędkością na motocyklach po Constitution Avenue. Kilka sekund później rozległo się kilka strzałów. Na miejscu natychmiast pojawili się agenci FBI. Na Twitterze internauci zamieścili zdjęcia rozbitego samochodu policyjnego.
Policja wezwała pracujących na Kapitolu ludzi do pozostania w pomieszczeniach, niezbliżania się do drzwi zewnętrznych i okien. Analogiczną procedurę zastosowano w Białym Domu. Wkrótce wezwanie to jednak odwołano.
Prace na Kapitolu powoli wracają do normy. Wzmocniono natomiast ochronę Białego Domu - siedziby prezydenta Stanów Zjednoczonych.
O sprawie poinformowano prezydenta Baracka Obamę. Źródła wywiadowcze twierdzą, że na razie nie można wiązać incydentu z zagrożeniem terrorystycznym.
Strzelanina na jednym z największych lotnisk w USA. Uzbrojony napastnik zaatakował w Los Angeles. Siedem osób zostało rannych, w tym szaleniec z bronią. Według ABC News, zmarł ranny w strzelaninie oficer Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (TSA). Według Los Angels Times strzelec to też oficer TSA. Natomiast CNN podało, że napastnik to policjant, pracujący na tym samym lotnisku!
Siedem osób zostało rannych w strzelaninie, do której doszło na międzynarodowym lotnisku w Los Angeles. Wśród rannych jest napastnik. Jest już w rękach policji. Według ABC News zmarł ranny w strzelaninie oficer Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (TSA). Według Los Angels Times, strzelec to też oficer TSA! Na razie nie wiadomo dlaczego otworzył ogień m.in do swojego kolegi. Jak natomiast podaje CNN, napastnik to policjant, pracujący na tym samym lotnisku!
Chwile grozy rozegrały się ok. godz. 9.30 czasu lokalnego (17.30 czasu w Polsce). Pasażerowie w terminalu numer 3 nagle usłyszeli strzały. Mówi się o co najmniej kilkunastu. Szaleniec zaatakował z karabinem szturmowym.
– Po pierwszych strzałach ludzie zaczęli dosłownie się przeskakiwać, popychali się wzajemnie - relacjonuje na Twitterze reporter Bill Reiter. – Chaos i strach - dodał.
Zszokowani pasażerowie, krzycząc chowali się za siedzeniami w poczekalniach. Niektórzy w panice wdzierali się na płytę lotniska, wybiegając nawet na pas startowy.
Jeden ze świadków relacjonował, że napastnik zaczął strzelać zaraz po przejściu punktu kontrolnego. Tuż obok bramek do wykrywania metalu, gdzie sprawdzani są pasażerowie.
Tory Belleci był w drodze do Filadelfii, kiedy zakoczyły go strzały na lotnisku. – Byłem w Terminalu 3 kiedy padły strzały - powiedział HuffPost Crime. – Na początku nie zarejestrowałem o co chodzi. nagle wszyscy zaczęli panikować i biec. Pobiegliśmy w kierunku terminala, ale brama była zamknięta. Byliśmy w pułapce. Słyszeliśmy strzały pochodzących z windy - relacjonuje. – Ktoś powiedział mi, że widział strzelca, który zbliża się ruchomymi schodami. Był białym człowiekiem w białej koszuli - dodaje.
- Widziałem bardzo młodego mężczyznę z karabinem w ręku. Szedł terminalem 3 i strzelał. Oddał może z 20 strzałów - relacjonuje przejęty tym, co widział Leon Saryan w rozmowie z telewizją ABC.- Zobaczył mnie, spojrzał pytająco: jesteś TSA? Potrząsnąłem głową, a on odszedł.
Szaleniec został postrzelony w czasie interwencji policji. Jak poinformował rzecznik policji w Los Angeles, trafił już do aresztu. Na razie jest jedynym podejrzanym.
Klik
Powyższe to praktycznie jeden miesiąc