Chcialem opisac wam cos co zauwazylem wczoraj.
Wieczor godzina okolo 19.15 siedze z kumplem na lawce pod blokiem i gadamy sobie. Nagle katem oka zauwazam cos na niebie. Z poczatku olewam cale zdarzenie - mysle sobie helikopter czy jakies inne latajace cos. Ale po 30 sekundach troche mnie zdziwilo to, ze obiekt ten pozostaje w bezruchu. No nic mowie do kumpla zeby spojrzal, on jest krotkowidzem wiec nie mial jak dostrzec tego pomaranczowego punktu. No nic, gadamy gadamy a ja ciagle patrze w ten punkt. Nagle gasnie - tak jakby ktos zgasil lampke czy cos w tym stylu
Dziwne troche, Samolot to nie byl na 100%, helikopter tymbardziej. W przeciwienstwie do mojego kumpla mam dobry wzrok i nawet gdyby byl to jakis znany mi obiekt, zobaczylbym go gdyby juz wylaczyl te swiatla.
W czasie tego zdarzenia znajdowalem sie na dzielni u siebie (pog. dolne) a obiekt znajdowal sie nad chylonia (jakies 4km ode mnie). jesli chodzi o wysokosc to bylo to moze z 200 metrow nad ziemia.
Niebo bylo czyste, zero wiatru - poprostu zajebisty letni wieczor.
Moze jest na tym forum ktos z gdyni i widzial to tez przypadkiem?
pozdrawiam, czesc
