Camarasa w przekonujący sposób dowodził, że słynny nazistowski lekarz, znany z okrutnych eksperymentów na więźniach w Auschwitz, stał także za fenomenem narodzin wielu bliźniąt w brazylijskim miasteczku Candido Godoi. Mengele zawsze elektryzował wyobraźnię, więc dziesiątki reporterów rzuciły się na ten łakomy kąsek. O sprawie powstał nawet film dokumentalny „Miasto aryjskich bliźniąt”, który polscy widzowie zobaczyli 16 maja 2010 o 21.00 na kanale National Geographic.
Fenomen Candido Godoi rzeczywiście frapuje wszystkich, którzy o nim słyszeli. W USA jedna na ponad 30 ciąż jest mnoga. Z kolei w tej ponadsześciotysięcznej rolniczej wspólnocie bliźniaki przychodzą na świat w co dziesiątej rodzinie.
Mengele został podejrzany o wywołanie owego boomu, bo jako lekarz SS w Auschwitz miał obsesję na punkcie bliźniąt i w szczytowym okresie swojej pseudonaukowej działalności kontrolował 1500 bliźniąt. Hitlera mamił obietnicą stworzenia substancji hormonalnej, po zażyciu której każda niemiecka kobieta mogłaby zawsze rodzić bliźniaki, dzięki czemu masowo można by mnożyć armie żołnierzy i osadników.
Mengele uciekł z Niemiec do Argentyny w 1949 roku i mieszkał tam przez 10 lat. Argentyński rząd wiedział, kim jest tajemniczy imigrant z Niemiec i monitorował każdy jego krok – to jasno wynika z archiwów policyjnych w Buenos Aires, do których dotarł amerykański reporter Gerald Posner, autor książki „Mengele: the Complete Story”. Nie zrobiono jednak nic, by ująć zbrodniarza.
Czy argentyńscy decydenci wierzyli, że Mengele jest o krok od ukończenia swojego eksperymentu? W 1960 r. agenci izraelskiego wywiadu porwali z Argentyny Adolfa Eichmanna, jednego z głównych organizatorów eksterminacji europejskich Żydów. Naziści, którzy znaleźli schronienie w tym kraju, wpadli w panikę: wielu wyjechało. Za najlepsze schronienie uchodził Paragwaj. Tam też pojechał Mengele i zamieszkał na jednej z farm. Miejsce, w którym żył, oddalone jest o kilkadziesiąt kilometrów od Candido Godoi.
Granica między Paragwajem i Brazylią była wówczas praktycznie niestrzeżona, dlatego Mengele mógł bez przeszkód pojawiać się w owym miasteczku. Niemieckiego lekarza w średnim wieku wspomina co najmniej kilku mieszkańców. Jeden z farmerów bezbłędnie wskazał jego zdjęcie w albumie. Ów lekarz, jak twierdzi, sprzedał mu specyfik, który miał spowodować mnożenie się liczby rodzących się cieląt. Inni mówili, że interesował się kobietami w ciąży, którym także miał coś wstrzykiwać. W mieście Mengele mógł mieć prywatne kontakty, bo żyło tam sporo niemieckich osadników. Wyjątkowa eksplozja narodzin bliźniaków miała się
wydarzyć właśnie wtedy, w latach 60.
Kiedy rok temu rewelacje Camarasy ujrzały światło dzienne, mieszkańcy zaczęli nerwowo reagować na wizyty dziennikarzy. Trudno przecież zaakceptować fakt bycia „dziećmi Mengelego”. Sami wyjaśnień szukali w przyrodzie – w związkach chemicznych zawartych w wodzie, pojawiły się też plotki o napromieniowaniu będącym efektem tajnych eksperymentów z bronią nuklearną. Do akcji wkroczyli więc specjaliści z uniwersytetu z Porto Allegre. Z badań DNA, które przeprowadzili, wynikało, że bliźnięta zwykle miały w dalszej przeszłości wspólnego przodka.
Nic w tym dziwnego – ludzie tutaj mieszali się ze sobą na potęgę. Miasto zostało założone przez osiem rodzin, które później się spokrewniły. Naukowcy podejrzewają, że mógł tu wystąpić tzw. syndrom założyciela, mutacja genowa, która mogłaby prowadzić do zwiększonej liczby narodzin bliźniąt. Kwerenda archiwum narodzin wykazała, że już od początku wieku bliźnięta pojawiały się tu częściej niż gdziekolwiek. Poza tym, dlaczego w następnych pokoleniach, w latach 70., 80. i później, znowu pojawiały się mnogie ciąże? Ktoś miałby produkować i aplikować tajemniczy eliksir kobietom już po śmierci Mengelego?
Gerald Posner twierdzi, że Anioł Śmierci po wojnie nie prowadził już poszukiwań medycznych, bo nie ma śladu o nich w jego zapiskach. W latach 60. przeniósł się na farmę prowadzoną przez węgierską rodzinę, położoną 300 km na południowy zachód od São Paulo. Wedle późniejszych świadectw bał się ją opuszczać. Umarł jako wolny człowiek: w 1979 roku doznał udaru mózgu podczas kąpieli w rzece i utonął. Jakaś kara go jednak dosięgła. Rolf, syn Mengelego, opowiedział Posnerowi, że ojciec pod koniec życia sprawiał wrażenie człowieka kompletnie załamanego.
Źródło - Newsweek
Zdjęcia - net.