Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zazdrosny duch?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1

Arielle.
  • Postów: 2
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cześć, przyznam, że od zawsze interesuje się zjawiskami paranormalnymi i często bywam na tym forum. Nigdy jednak nie pomyślałam, że przydarzy mi się coś takiego... Postaram się wszystko dokładnie opisać.

Idę do 3 klasy liceum i od połowy lipca dostałam wakacyjną pracę jako opiekunka 3-letniego synka znajomych mojej mamy. Już sama ta profesja przywodzi na myśl scenariusz horroru klasy B, wiem :D. Naprawdę straszne jest to kto wcześniej opiekował się malcem... Praktycznie od urodzenia robił to pewien chłopak, Adrian. Był moim znajomym, rok starszym, byliśmy parę razy na tych samych imprezach, przez jakieś 3 tygodnie nawet czatowaliśmy. Słuchaliśmy podobnej muzyki i oboje uwielbialiśmy horrory, więc mogliśmy rozmawiać godzinami, ale Adrian wydawał mi się trochę zaborczy, poza tym i tak zamierzał wyjechać po maturze za granice (na co zarabiał opiekując się małym Frankiem). Nie chciałam się pakować w związek na odległość. Przestałam do niego pisać i od tamtego czasu mówiliśmy sobie tylko cześć spotykając się na ulicy. Flirtował z wieloma dziewczynami, więc chyba niespecjalnie dotknęło go to odrzucenie. Przez chwilę nawet był w związku. Pod koniec kwietnia Adrian miał wypadek rowerowy, którego nie przeżył. Nie zginął tajemniczą/brutalną/samobójczą śmiercią, ale była ona nagła... Byłam na jego pogrzebie, pożegnałam się z nim, zapaliłam znicza. Nic dziwnego nie działo się ani na pogrzebie, ani długo potem. Czasem myślałam o Adrianie słysząc piosenki, o których gadaliśmy, generalnie przeraża mnie myśl o śmierci w takim wieku... W lipcu odezwała się do mnie mama Franka i zaproponowała pracę w niektóre dni do końca wakacji i w weekendy roku szkolnego (babcia Franka, która się nim opiekuje jest już straszą kobietą, a mały jest dosyć żywiołowy, więc chciała ją chociaż trochę odciążyć). Zgodziłam się, bo lubię chłopca i jakaś kasa zawsze się przyda. W pierwszy dzień pracy wszystko się układało, Franek grzecznie się bawił. Chciałam zrobić nam kolacje. Dałam trochę masła na patelnie i poszłam zobaczyć co u chłopca. Wróciłam dosłownie minutę później. Śmierdziało spalenizną. Na patelni palił się niewielki ogień. Niemożliwe, żeby w ciągu minuty zdążyłą się tak nagrzać! Zgasiłam ogień i przestałam o tym myśleć. Przez następne dni czułam te wszystkie klasyczne objawy nawiedzenia: zmiany temperatury (zauważył to też mały, skarżył się, że jest mu za zimno/za ciepło), uczucie obserwowania, dziwne cienie, skrzypienie mebli, drzwi. Nie chciałam popadać w paranoje, bo to wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć. Najbardziej przerażało mnie kiedy Franek gaworzył sam do siebie kiedy byłam w innym pomieszczeniu. Raz, przysięgam, ktoś jakby przygniótł go do podłogi i zaczął łaskotać. Słyszałam dźwięk uderzenia kolanami w ziemię, chłopiec położył się na plecach i zaczął się histerycznie śmiać i szamotać rękami. Nigdy nie słyszłam jednak, żeby używał imienia Adriana, wołał go czy coś w tym stylu. Postanowiłam podpytać o niego Frankową babcię. Chłopiec go uwielbiał, był z nim zżyty, znał go od urodzenia praktycznie, rodzice powiedzieli mu, że tylko wyjechał na jakiś czas. Pewnej nocy (koło 1:30/2) usłyszałam kroki na zewnątrz bloku. Wywołało to we mnie dziwny niepokój. Jednak kiedy popatrzyłam przez okno nikogo tam nie było. Uznałam, że na pewno ta osoba weszła już do klatki. Mieszkanie jest na parterze, więc nie ma szans żebym przegapiła tą osobę. Wyjrzałam przez wizjer. Po chwili światło się zapaliło. Przez dłuższą chwilę nikt się nie pojawił... Potem w wizjerze pojawiło się oko. Nie, nikt nie podszedł, po prostu spoglądało na mnie oko. Miało jasny kolor: niebieski, szary albo zielony. Ja mam ciemnobrązowe, więc to nie mogło być odbicie! Przeraziłam się na tyle, że zaczęłam płakać. Zapaliłam światła w całym mieszkaniu, włączyłam głośno telewizje, zadzwoniłam do przyjaciółki i starałam się uspokoić. Wymyśliłyśmy, że te kroki i zapalone światło to na pewno jakiś bezdomny, który postanowił się przespać w przedsionku klatki (co już się pare razy zdarzało), a oko było dziełem mojej wyobraźni. Jakoś dotrwałam do rana skulona na kanapie. Ale wiem co widziałam! Tam ktoś MUSIAŁ BYĆ. Adrian miał właśnie szaroniebieskie oczy, ale to stało się zbyt szybko żebym mogła na sto procent powiedzieć, że to on... Następnego dnia mój chłopak przyszedł ze mną do pracy. To bardzo mi pomogło, mama Franka zgodziła się, żeby przychodził kiedy tylko chce, bo zna jego rodzinę i wie, że to dobry chłopak. Ale on nie zawsze ma czas... Właściwie to rzadko kiedy ma. Poza tym dziwne rzeczy dalej się dzieją, mimo że tam jest. Mówi, że czuje się "nie na miejscu", ale zupełnie nie wiąże tego z duchem Adriana, on bardzo mocno stąpa po ziemi. Ale nawet będąc taką zachowawczą osobą wyczuwa tą dziwną atmosferę. Kiedy na laptopie szła jedna z ulubionych piosenek Adriana poleciały iskry z kontaktu i przepaliła się ładowarka do komputera. Na to jest w sumie racjonalne wytłumaczenie, ja też często słucham tej piosenki, a ładowarka jest już stara. Są dni w których nic specjalnie się nie dzieje, poza tym uczuciem obecności, które czasem ciągnie się za mną jeszcze kiedy idę ulicą do domu. Ostatnie zdarzenie miało miejsce dwa dni temu. Oglądałam z Frankiem bajkę, jedliśmy kanapki. Był środek dnia. W pewnym momencie musiałam zasnąć, czy raczej stracić przytomność. Obudziła mnie dopiero wchodzący do domu tata chłopca o godzinie 19. Na szczęście Franek grzecznie bawił się niedaleko mnie. Ta sytuacja przeraziła mnie chyba nawet bardziej niż ta z okiem... Byłam wyspana, w trakcie jedzenia, zdążyłam dosłownie tylko mrugnąć. A normalnie zasypiam przynajmniej pół godziny.

Co ja mam o tym wszystkim myśleć? Czy to może być jeden wielki zbieg okoliczności? Jeśli nie to dlaczego Adrian to robi? Jest zazdrosny o Franka? Chcę się z nim pożegnać? Może jest zły na mnie? Co ja mam zrobić? Przecież pożegnałam się już z nim w dzień pogrzebu. Myślałam, żeby może wziąć chłopca na spacer i przy okazji odwiedzić cmentarz i zapalić mu znicza. Może tego właśnie chce... To dobry pomysł? Błagam pomóżcie!!! Nie znam innego miejsca w którym mogła bym o to zapytac :/
  • -1

#2

Wrty.
  • Postów: 193
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Chciałam zrobić nam kolacje. Dałam trochę masła na patelnie i poszłam zobaczyć co u chłopca. Wróciłam dosłownie minutę później. Śmierdziało spalenizną. Na patelni palił się niewielki ogień. Niemożliwe, żeby w ciągu minuty zdążyłą się tak nagrzać!

Może w tym domu był sprzęt dużo różniący się od twojego, coś źle ustawiłaś i taki tego efekt.

skrzypienie mebli, drzwi

Zapewne klasyczny przypadek "żyjącego domu". Zdarza się. Spytaj rodzinę dziecka, czy często słyszą tego typu rzeczy.

Najbardziej przerażało mnie kiedy Franek gaworzył sam do siebie kiedy byłam w innym pomieszczeniu. Raz, przysięgam, ktoś jakby przygniótł go do podłogi i zaczął łaskotać. Słyszałam dźwięk uderzenia kolanami w ziemię, chłopiec położył się na plecach i zaczął się histerycznie śmiać i szamotać rękami.

Ot, dzieciak się bawił.

Pewnej nocy (koło 1:30/2) usłyszałam kroki na zewnątrz bloku. Wywołało to we mnie dziwny niepokój.

Jeżeli kroki na zewnątrz bloku w wakacyjną noc wywołują u ciebie niepokój, to całkiem prawdopodobne, że dużo rzeczy sobie uroiłaś. Ja prawie codziennie słyszę w tych godzinach kroki, tłuczone butelki, wrzeszczące koty i przeboje disco-polo w wykonaniu wracających z klubu sąsiadów.

Był środek dnia. W pewnym momencie musiałam zasnąć, czy raczej stracić przytomność. Obudziła mnie dopiero wchodzący do domu tata chłopca o godzinie 19.

Może to wina pogody? Na forum jest temat o niedawnej burzy i uczuciu senności, możliwe, że chodzi o to.

Resztę można wyjaśnić jako dzieło przypadku.

Użytkownik Wrty edytował ten post 10.08.2013 - 20:36

  • 0

#3

daxx.
  • Postów: 558
  • Tematów: 116
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niektórzy są bardziej podatni na sugestię niż inni. Jesteś jedną z takich osób.

Nie masz przypadkiem problemów ze swoim telefonem komórkowym? Gubi zasięg, zawiesza się lub bateria krótko w nim trzyma?
  • 0



#4

Scypion.
  • Postów: 38
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jak dla mnie to za bardzo jesteś nastawiona, że "tam coś musi być". Zapach spalenizny można łatwo wytłumaczyć - np. jeżeli patelnia ma uszkodzoną powierzchnię, starty teflon albo po prostu nawet głupie masło jest bardzo kiepskiej jakości nie rozpuści się ładnie tylko zacznie brzydko śmierdzieć tłuszczem - co może przypominać zapach spalenizny. To samo z iskrami z ładowarki - jest na to racjonalne wytłumaczenie. Nie sądzisz, że po prostu za bardzo się wkręcasz? Poza tym może podjadłaś trochę i Ci się nagle zachciało spać. Nieraz miałem tak po posiłku, że na minutę się położyłem i od razu odpływałem. Najlepiej by było gdyby ktoś tam został oprócz Ciebie z małym - tak na spróbowanie czy sytuacja się powtórzy. Wiadomo, to może być trudne i może nawet niewykonalne jeżeli rodzice malucha się nie zgodzą. W każdym bądź razie na Twoim miejscu nie martwiłbym się, bo nawet jeśli to byłby faktycznie duch zmarłego Adriana to nie ma on zapewne wrogich zamiarów, przecież nie niszczy domu, nie atakuje nikogo. Spróbuj się wyluzować i nie myśleć o tym, że coś musi się wydarzyć albo się wydarzy. Większość z tych incydentów może być dziełem przypadku, naprawdę! :)
Tak więc głowa do góry i nie panikuj bo jeszcze jakiejś nerwicy się nabawisz :P
  • 0

#5

Arielle.
  • Postów: 2
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wrty- spytam jutro rodziców o to skrzypanie itd. Co do tych kroków na zewnątrz: ja też nie widzę nic dziwnego w takich hałasach o 1:30, dlatego tym bardziej się sobie dziwie, że podeszłam do okna...

daxx- nie, wszystko jest ok z moim telefonem. A co mogłoby oznaczać takie zawieszanie itd? o.O

Scypion- dzięki za pocieszenie :). Naprawdę staram się zachować zimną głowę. Jestem typem człowieka, który stara się na wszystko znaleźć rozwiązanie, poradzić sobie w każdej sytuacji. Ale to uczucie, które się pojawia gdy tam jestem jest naprawdę, paranormalne. Nie odczułam tego nigdy wcześniej, a chodziłam po cmentarzach, nawiedzonych domach i bunkrach.

Jutro wybieram się na cmentarz, żeby jeszcze raz się pożegnać z Adrianem. Bo po tym jak napisałam tu tego posta to paranoiczne uczucie się pogłębiło. Wydawało mi się, że słyszę nawet jakieś szepty... I ostatnio jakby często ludzie o nim wspominają, już dwa razy przypadkowo wpadłam na jego rodzinę. A nie mieszkamy blisko siebie i widywałam ich może raz na miesiąc czy dwa. Wiem jak to brzmi, jakbym była chora psychicznie, miała jakąś manię prześladowczą, ale ja po prostu jestem przestraszona i chcę, żeby to się po prostu skończyło!
  • -1

#6

Scypion.
  • Postów: 38
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardzo łatwo można poprzez takie nastawienie popaść w depresję czy nerwicę, a z tego wyjść nie jest łatwo. Przede wszystkim uspokój się i nie zwracaj uwagi na przypadkowe zdarzenia - człowiek ma to do siebie, że bardzo lubi łączyć wszystko w jedną układankę, tak więc dla Ciebie to może nawet wpadnięcie na tę rodzinę o której wspomniałaś może mieć jakiś głębszy sens. Jeżeli pójście na grób i zapalenie świeczki przyniesie Ci ulgę, to po prostu to zrób. Na pewno będzie to miły gest. Przy okazji nie pomyślałaś sobie przypadkiem po napisaniu tego, że źle zrobiłaś lub coś w ten deseń? Być może teraz sobie wyobrażasz, że możesz go tym rozzłościć, co by wyjaśniało to dlaczego zjawiska stały się bardziej intensywne.

Niemniej jednak nie uważam Cię za osobę psychiczną, spokojnie :) Jeżeli faktycznie naprawdę działoby się coś intensywnego spróbuj dokładnie to opisać, ew. spróbuj nawiązać kontakt i spokojnie spytać np. "Czego ode mnie oczekujesz?" lub "Dlaczego tutaj jesteś?" i nie bać się. Duchy (o ile w nie wierzysz) to są ludzie, tacy jak my, tylko, że martwi. Ta MAŁA różnica :D Oczywiście, zrób to jeżeli masz pewność z jakim duchem będziesz obcować. W każdym bądź razie jeżeli nic się nie będzie działo, nie szukaj na siłę kontaktu i nie wracaj myślami do tych wydarzeń - słyszałem teorie, że często wspominanie kogoś może nie dać mu odejść - sam nie wiem czy w to wierzyć ale jak to się mówi, być może jest w tym ziarenko prawdy.

Pozdrawiam i głowa do góry :)

Użytkownik Scypion edytował ten post 14.08.2013 - 01:00

  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych