w Coli jest barwnik uzyskiwany z koszenili
Aż nerwowo sprawdziłem - na szczęście E120 w Coli nie ma.
Wystarczy pić szklankę mleka dziennie i takie napoje nam nie straszne.
Mleko zawiera kazeinę. Z tego powstają kopyta i rogi małych krów. Pamiętajmy że mleko to właśnie napój dla rozwijających się cielaków. Tak jak mleko matki ludzkiej pomaga rosnąc ludzkiemu oseskowi. Nam kazeina z mleka krowiego nie pozwala raczej rozwinąc kopyt - najczęsciej oklei jelita i spowoduje biegunkę. Często spożywamy jedynie niewielkie ilości mleka - dolane do kawy, w porcji budyniu, niewielkie na tyle że wymieszane z resztą treści żołądkowej przejdą bezobjawowo przez nasz układ pokarmowy. Piszę przejdą - bo dorosły człowiek raczej tego nie trawi i mimo bzdurnych kampanii w stylu "pij mleko-będziesz wielki", mleko raczej wypłucze z nas wapń, niż nas w go zaopatrzy. Fakt, że z powodu tych dziwnych zapatrywań na przydatność picia tego napoju i faszerowania nas nim przez nasze matki, ludzie w europie w większej ilości procentowej potrafią je trawić, niż na przykład azjaci, ale tak czy siak, po co je spożywać? Dla niedowiarków tego, że po mleku będziecie się czuli źle - wypijcie jego litr (a nie 30 ml do kawy
. A to i tak w większości przypadków (UHT) tylko wygotowana, biała woda, przynosząca kasę przemysłowi mleczarskiemu, która z mlekiem niewiele ma wspólnego. No, ale wracając do tematu - możesz wyjaśnić, w czym mleko pomoże przy piciu coca coli?
Ja stronię od coca coli - poza przypadkami, gdy spożywam whiskey, wtedy popełniam grzech, niszcząc smak alkoholu tym gazowanym napojem. Dlatego też tak się obruszyłem na wiadomość o koszenili, bo nie chciałbym spożywać robaków, dodawanych do jogurtów, galaretek i reszty rzeczy, których z tego powodu unikam. Na szczęście jego zawartośc w coca coli to bzdura. O samej coli powiem tyle - szkoda mi na to zdrowia i kasy. Wyciskam sobie soki, piję wodę, robię herbatę i mleka - sojowe, sezamowe, migdałowe - generalnie jest mnóstwo sposobów na prawie darmowe i zdrowe ugaszenie pragnienia. Nie chciałbym sobie na codzień niszczyć żołądka tym środkiem do czyszczenia toalet, dostarczać takiego kopa cukru że wątroba wysyła sygnał sos i połykać poza tym aspartamu. Nikt mi nie wmówi, że nic się nie dzieje, gdy spożyjemy podgrzany aspartam (na przykład cola leżala z tyłu auta i grzala się przez szybę). Ludzie w końcu doszli do tego, skąd się brały splątania i ślepnięcia żolnieży pijących tego typu napoje podczas operacji pustynna burza. Radzę poszukać badań naukowych na temat tego słodzika i raka mózgu. Unia europejska na nowo wzięła się za badanie szkodliwości tego dopuszczonego do obrotu aspartamu, chyba skumali że mamy internet i nie można ludzi traktować jak kretynów. Z kwasu ortofosforowego robi się nawozy, środki piorące, odrdzewiacze... Z resztą długo by pisać. W każdym bądź razie, poza momentami gdy i tak grzeszę, pijąc 40% alkohol, staram się unikać coli. Ale czasem nie wiem, czy nie zaszkodzi - pewnie tak - ale liczę że genialna ludzka machineria poradzi sobie z tym. A jak nie, i tak po co dożywać późnej, trudnej starości? ; )