Jednak to wydaje się za mało. Szukam metody, która raz na zawsze rozwiąże ten problem.
Myślę, że szybko nie znajdziesz metody na rozwiązanie twojego problemu. Trzeba poczekać na rozwiązania rodem z filmów SF - wszczepy bezpośrednie do mózgu. Czyli jakiś rodzaj pamięci masowej, do której będziesz miał dostęp wydając polecenie myślą, ewentualnie głosem. Wtedy wydasz polecenie i odpowiedni program wyłuska ci dany problem. Jednakże będzie to wiedza teleturniejowa/krzyżówkowa. Czyli w którym roku umarł Mozart lub jak nazywa się klamra spinająca mury.
Nie wyobrażam sobie bowiem, że nagle zapragniesz przeprowadzać operację transplantacji nerki i sobie wygooglujesz w mózgu 30 tys. stron dokumentów dotyczących danego zabiegu.
Wiedza musi być połączona z praktyką.
Co z tego, że za młodu, tj w latach 80 przeczytałem każdą moją ulubioną kilka bądź kilkanaście razy, a przygody moich bohaterów znałem na pamięć. Potem czyli przez kolejne 20 lat do nich nie zajrzałem. Mózg zrobił porządki i wyrzucił zbędne dane. Dziś mam ogólny zarys i pamiętam nazwiska głównych bohaterów. Ale próbowałem czytać prawie po 30 latach jedną z takich książek i co? Nuda, mój umysł podpowiada, po co ci to, przecież to czytałeś.
Mało, ja nie pamiętam nazwisk niektórych osób ze szkoły podstawowej a chodziłem z nimi przez 8 lat do jednej klasy i jeszcze wcześniej rok do zerówki (lata 1981-1990).
Teraz od ponad lat 10 siedzę w branży GSM i muszę dużo czytać, non stop się dokształcać, a danych do przyswojenia coraz więcej. Niektóre więc sobie pozapisywałem - porobiłem notatki, do których wracam (jak przyjdzie klient z telefonem Satio, to muszę wiedzieć co w jakiej zakładce danego programu zaznaczyć, żeby telefon naprawić a nie zepsuć).
W internecie okazuje się, że wiedza też zanika - potrzebowałem programu do obsługi Siemensów, a że ja już nie posiadam (gdzieś tam się delete zrobiło), to googluje i googluje. Co prawda wyszukiwarka ma zindeksowane hasła ale po kliknięciu na link - sorry strona nie istnieje. A minęło może tylko 8-10 lat.
Więc muszę robić swoje notatki, swoje backupy itd.
Jak chcesz wiedzieć coś o tym i owym na teraz i powierzchownie, to rzeczywiście wystarczy google i internet. Jak chcesz mieć wiedzę na lata to doświadczenie i własne notatki, książki i encyklopedie. Informacja jest coraz bardziej cenna.
Jak przychodzi klient i się pyta, jaki procesor ma dany telefon to odpalam pewną stronę i mu czytam, po co mam to zapamiętywać, skoro za miesiąc będzie następny smartfon z tej serii i następny, i następny (Galaxy Y, Galaxy Young, Wave Young, Galaxy Y Pro, Ace, Ace 2, Ace 3, S, S+, SII, SII+, SIII, SIV, mini, SII mini, SIII mini, SIV mini, Fame, Trend, Advance, W, Beam, i jeszcze kilkanaście innych, przy czym każdy ma swój symbol).
Szybkość zmian wymusza dostosowanie się do nich. Mój 5-letni syn lepiej obsługuje komputer niż moja 66-letnia matka. Mój 12-letni syn zna wszystkich ważniejszych piłkarzy włącznie z tym jakie kto ma buty (musiał sobie jakieś korki Hypervenomy kupić jak jakiś Neymar). Książek nie czytają - jeden nie umie, drugi nie chce. U jednego ważna jest telewizja u drugiego internet. Ja czytam młodszemu książki, a drugiemu pomagam w lekcjach, do czego zresztą nie mam cierpliwości (nie rozumiem, czego on nie rozumie).
I jeszcze jedno na koniec:
student - musi umieć wszystko
asystent - musi umieć większość z określonej dziedziny
magister - musi wiedzieć co jest, w której książce
doktor - musi wiedzieć, gdzie leży która książka
docent - musi wiedzieć gdzie jest biblioteka
profesor - musi wiedzieć gdzie jest docent.
(ten kawał znałem ale wcześniej go wygooglowałem, żeby sie nie pomylić).
Użytkownik daxx edytował ten post 02.08.2013 - 07:40