Witam, zjawiskami paranormalnymi interesuje się raczej nie bardzo, i mam dość sceptyczne podejscie do tej kwestii. Jednakże czasami lubię posiedziec na tej stronie oraz poczytać to i owo. Przy okazji takiego siedzenia postanowiłem napisać swoją krótką dziwną historie która miała miejsce gdy miałem około lat 15 (teraz mam 28, ale pamiętam ja doskonale). To była zima, godzina grobo po północy, duży pokój gościnny w którym zarywalem kolejną nieckę grając w Total war. Obok pokoju gościnnego duży salon w którym stała ubrana na święta choinka. W obu pokojach ułożony jest parkiet , przejście miedzy pokojami jest swobodne niczym nie oddzielone . I właśnie w tym przejściu oddzielajacym dwa pokoje parkiet ma drobną wadę, a mianowicie gdy staje się na nim charakterystycznie trzeszczy. Choinka o której wczesniej była mowa znajdowała się jakiś metr od miejsca w którym ten parkiet ma wadę . A wiec , gram sobie w najlepsze .. a tu nagle ,, trzask ,, ..... pierwszą moją myślą było to ze któryś z domowników wstał za potrzebą , odwracam głowę a tu nikogo nie ma -.- w dodatku jedna bombka znajdująca się nisko na choince obraca się jak by właśnie ktos przechodząc zawadzil ja noga. Oczywiście widząc to szybko dalem dyla do swojego pokoju

......... i tyle z moich paranormalnych doświadczeń :-) ale przyznam się ze do dziś wytłumaczyć tego nie potrafię o.o