Witam serdecznie. Od bardzo dawna borykam się z pewnym problemem. Często mam wrażenie, że nie pasuję do otaczającego mnie świata. Widzę ile jest obłudy i kłamstwa na tym świecie i ciężko mi jest się z tym pogodzić.
Nie mogę też dojść do porozumienia z rodzicami, ze względu na kompletnie inny tok myślenia, dla nich liczą się tylko i wyłącznie pieniądze.
Obserwuję ludzi, zastanawiam się co oni muszą czuć, czym się zajmują. Wszystko ustało w momencie gdy znalazłem sobie partnerkę. Wtedy czułem, że moge wszystko, nie było dla mnie rzeczy niemożliwych do zrobienia. nie było różowo, ale kochałem ją ponad życie. Niestety związek nie przetrwał próby czasu i musieliśmy się rozstać. Najgorsze jest to, że nie potrafię dać sobie spokoju, cały czas liczę na to, że los (Wszechświat, Bóg) da mi kolejną szansę.
Po rozstaniu wszystko zaczęło niestety wracać. Dużo myślę, mam zamiar się kształcić i rozwijać duchowo, ale uczucie pustki cały czas mi towarzyszy. Nie chcę egzystować, bo to naprawdę straszne uczucie. Chciałbym być w stanie zrozumieć ten świat, jednak nie wiem jak za to sie zabrać. Brakuje mi sensu życia, i przede wszystkim szczęścia. Gdyby ktoś zadał mi pytanie, jak będzie wyglądało moje perfekcyjne życie.. powiedziałbym, że chciałbym być po prostu szczęśliwy. Jest na to jakieś lekarstwo? Czasami myślę sobie, że wolałbym zatrzymać się na poziomie naszych obecnych gimnazjalistów. Przynajmniej wtedy miałbym inne podejście do życia. Zastanawiam się, czy to nie przekleństwo być innym od reszty.