Jak to mamy z kolegą w zwyczaju, siedzieliśmy sobie w ciepłą letnią noc na jego podwórzu na starej kanapie. Niebo było bezchmurne, panowała cisza. Rozmawiając na jakiś luźniejszy temat, ujrzałem w pewnym momencie zbliżający się ze wschodu obiekt. Poruszał się nie wydając żadnych dźwięków. Wyciągnąłem rękę w tamtym kierunku, i rzuciłem do kumpla "ty zobacz ** co to jest ?" Tak jak siedzieliśmy, tak momentalnie się poderwaliśmy z tej kanapy. Obiekt kierował się w kierunku zachodnim. przelatywał nad nami na wysokości kilkunastu metrów. Jego rozpiętość miała ok 30 metrów (maks 35) i na jego krawędziach znajdowały się światła koloru czerwonego, rozmieszczone w odległości ok metra od siebie. Pod tym obiektem rozpościerała się jakby taka mgiełka, poszlaka, która odbijając w pewnym stopniu to światło powodowała, że obiekt ten jeszcze bardziej rzucał się w oczy. Głównie ze względu na to oświetlenie rysował się określony kształt obiektu, i przypominał on coś na wzór bumeragna, półksiężyca z charakterystycznymi dwoma wycięciami na tyle tego obiektu. W późniejszym czasie poszukiwałem w necie zdjęć tego co widzieliśmy, i znalazłem, poniżej zamieszczam fotografie. Warunki świetlne jakie wtedy panowały, nie pozwoliły na wykonanie fotografi telefonem. Jeżeli jest tu ktoś z Wielunia lub okolic, i spotkał się z obserwacją opisywanego obiektu, proszę o info.


edycja:
ultimate
Dodano:
Drodzy moderatorzy, nie napisałem wulgaryzmu w tym poście, ale zastosowałem słowo wykropkowane. Dlatego w moim subiektywnym odczuciu upominanie mnie o zastosowaniu wulgaryzmu, nie powinno mieć miejsca. Z wykropkowanego ciągu znaków mogło powstać kilka innych słów, nie koniecznie wulgarnych, ale merytorycznie poprawnych. Zastosowałem cytat starając się odnieść jak najdokładniej do tamtej obserwacji i okoliczności. Odnosząc się do wykropkowanego słowa, nie miałem na uwadze wulgaryzmu, a jedynie "ksywę" znajomego która jednocześnie jest jego nazwiskiem.