Skocz do zawartości


Zdjęcie

Albert Göring


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Lista Göringa
21 mar, 15:08 Gerhard Spörl / Der Spiegel Der Spiegel

Nie miał kryształowego charakteru, był snobem i rozpustnikiem, w barbarzyńskich czasach okazał się jednak człowiekiem. Uratował od śmierci wielu Żydów – niektórych wyciągnął z obozów koncentracyjnych, innych wysyłał za granicę i zakładał im konta w szwajcarskich bankach. Był Niemcem, a nazywał się Albert Göring – brat Hermanna, człowieka numer jeden zaraz po Hitlerze w nazistowskiej hierarchii. Jak to się stało, że jego historia popadła w zapomnienie?

Dołączona grafika

Irena Steinfeldt jest trochę wystraszona, patrzy na zegarek, nie, nie przyszła za późno do kawiarni "Paradiso” w centrum Jerozolimy, wszystko w porządku.
Chce od razu coś sprostować, to dla niej ważne. Jest jej naprawdę obojętne, jakie kto miał nazwisko albo stopień wojskowy, jeśli tylko uratował choćby jednego Żyda, jeśli okazał się dobrym człowiekiem w złych czasach. Nieskazitelni bohaterowie, którzy przez całe życie czynią tylko dobro, zdarzają się niesłychanie rzadko, a już na pewno nie w czasach Holokaustu.
Irena Steinfeldt ma wystarczająco wiele doświadczenia z tym, co aż nazbyt ludzkie. Na jej biurko trafiają listy, dokumenty i akta, które opowiadają o godnym postępowaniu w niegodnych czasach. O wyspach dobra w oceanie zła. Wydaje wyroki na temat tego, kto jest bohaterem. Współdecyduje o tym, kto otrzyma najwyższe odznaczenie przyznawane przez państwo Izrael. Ten, kto je dostanie, za życia lub już po śmierci, będzie zaliczał się do ”Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”.
Irena Steinfeldt kieruje w instytucie pamięci Jad Vashem działem, który rozpatruje wnioski o przyjęcie do owego grona szlachetnych. (…) Decyzję, czy dany kandydat rzeczywiście na to zasługuje, podejmuje komisja, składająca się z dziesięciu osób – wszystkie one ocalały z holokaustu.
Sprawiedliwych nie ma aż tak wielu. Tytuł ten przyznawany jest od 1953 roku i od tamtej pory otrzymało go 24 356 osób z 47 krajów. Wśród nich jest 510 Niemców, na przykład Cläre Barwitzky, asystentka duszpasterska, która w 1943 roku uratowała trzydzieścioro dzieci przed deportacją, czy Willi Ahrem, komendant obozu przymusowej pracy, który ostrzegał i ukrywał Żydów, gdy groziła im śmierć z rąk esesmanów.
Prawdziwa, ludzka twarz Adolfa Hitlera
Od jakiegoś czasu Irenę Steinfeldt pochłania pewna sprawa, dość skomplikowana, ponieważ jest dość spektakularna. Chodzi o pewnego bohatera, nieznanego nawet w Niemczech, który okazał człowieczeństwo w barbarzyńskich czasach.
Akta leżące na jej biurku sprawiają wrażenie bardzo solidnych. Są tam raporty gestapo, przesłuchania armii USA po zakończeniu wojny, wyrok sądowy z Pragi z 1947 roku, a do tego oświadczenia ocalonych, wyjaśniające, w jaki sposób im pomagano. Dobre przesłanki, by oddać sprawiedliwość, zarówno w Niemczech, jak i w Izraelu, owemu nieopiewanemu przez nikogo bohaterowi. Czy też wcale nie?
Istnieją zdjęcia tego mężczyzny, eleganckiego, z wąsikiem a la lata dwudzieste, papierosem w lufce, o melancholijnym spojrzeniu. Lubił grywać na fortepianie, podobał się kobietom i niekoniecznie był wzorem wierności, raczej snobem i rozpustnikiem. Hołdował mieszczańskim obyczajom, z zawodu był inżynierem. A jednak był dobrym człowiekiem, o głęboko moralnych przekonaniach, jak mówi z podziwem George Pilzner, syn uratowanego przezeń człowieka.
Ilu ludzi ocalił, Żydów i nie tylko, dokładnie nie wiadomo. Przypuszczalnie sam tego nie wiedział, bo nie znał wszystkich, którym pomagał. Niektórych wyciągał z obozów koncentracyjnych, innych umieszczał za granicą i zakładał im konta w szwajcarskich bankach, by mogli poradzić sobie na emigracji. Dawał pieniądze bojownikom z ruchu oporu i udawał, że nic nie widzi, gdy w fabryce zbrojeniowej, w której zajmował wysokie stanowisko, uprawiali oni sabotaż lub podbierali broń do nielegalnej walki.
Nazywał się Göring, Albert Göring. Był młodszym bratem wielkiego nazisty Hermanna Göringa, stojącego w hierarchii zaraz za Adolfem Hitlerem. Jego brat dowodził wojną powietrzną o Anglię i zbroił gospodarkę oraz przemysł na potrzeby wojny, której pragnął w równym stopniu co Hitler. W 1941 roku wydał polecenie wszczęcia ”przygotowań do rozwiązania kwestii żydowskiej”. Odegrał ogromną rolę w zdobywaniu wpływów przez nazistów.
Albert Göring był jego zupełnym przeciwieństwem. Nienawidził nazizmu, wcześnie stwierdził, że Hitler oznacza wojnę i upadek. Nie wstąpił do NSDAP i gardził bratem za to, że podporządkował się führerowi. Opuścił Niemcy, pojechał najpierw do Austrii i przyjął tamtejsze obywatelstwo. Po przyłączeniu tego kraju do Rzeszy przeniósł się do Pragi, potem do Budapesztu i Bukaresztu. I wszędzie pomagał prześladowanym, jeszcze przed wojną oraz w jej trakcie.
W ciągu owych dwunastu lat między przejęciem władzy a kapitulacją bracia widywali się rzadko, głównie na rodzinnych uroczystościach. Ale Albert potrzebował Hermanna i wykorzystywał go. Bez niego byłby bowiem stracony, bez jego oparcia gestapo, które dokładnie wiedziało, z kim Albert Göring utrzymywał kontakty i co robił, aresztowałoby go i zabiło.
Göringowie pozostali wobec siebie lojalni. To mój brat – mówił Hermann i przypominał gestapowskim siepaczom, że członkowie rodziny są tabu. Tak oto cały obłęd tamtych czasów można opowiedzieć na przykładzie obu braci. Jest w tym znakomity materiał na podwójną biografię i oczywiście film. Żyją jeszcze członkowie rodziny, świadkowie tamtych czasów, którzy znali ich obu: jedyna córka Hermanna, jedyna córka Alberta oraz wnuczki ich rodzeństwa.
Pasjonujący materiał. Ale mała ankieta wśród renomowanych historyków pokazuje, że niewielu z nich wiedziało cokolwiek o istnieniu tego brata, tak różnego od pozostałych członków rodziny.
Tymczasem nietrudno jest się dowiedzieć, kim był Albert Göring. Już ponad 50 lat temu obszerny artykuł na jego temat napisał Ernst Neubach. (…) Był on Żydem i wiele mu zawdzięczał. W 1938 roku uciekł do Francji.
W tekście tym można przeczytać o pewnym epizodzie, który miał miejsce w Wiedniu, tuż przed wejściem nazistów. Splądrowano tam sklep, SA nie znalazło jednak właściciela, więc schwytało jego 75-letnia matkę. Powiesili jej na szyi tabliczkę z napisem ”Jestem żydowską świnią” i zmusili, by usiadła w oknie wystawowym. Przypadkowo przechodził tamtędy Albert Göring. Przebił się przez tłum wrzeszczących gapiów, zdjął z upokorzonej kobiety tablicę i wyprowadził ją ze zgrai motłochu. Drogę zastąpili mu esesmani. Pokazał im swoje dokumenty i sprawa była zakończona.
”Wielu zawdzięczało wtedy bratu wszechmocnego Hermanna Göringa życie i wolność” – pisze Neubach. Uratował on swego lekarza Maksa Wolfa przed wywiezieniem do Dachau, innym Żydom załatwił pozwolenie na wyjazd i transfer majątku do Zurychu. Swego przyjaciela, producenta filmowego Oskara Pilznera, w ostatniej chwili sam odstawił na granicę.
Później, już w Pradze, wysłał pismo do komendanta obozu w Dachau, napisane na papierze listowym, na którym widniało jedynie nazwisko ”Göring”, z żądaniem wypuszczenia Josefa Charváta, lekarza i bojownika ruchu oporu. Komendant miał u siebie dwóch ludzi o tym nazwisku, na wszelki wypadek zwolnił więc obu, i tym samym na wolność wyszedł również przywódca komunistów.
Tak oto poważna historia o ratowaniu ”znajomych i nieznajomych Żydów“ nabiera momentami rysów wręcz humorystycznych. O tym jednak, że również w przypadku Alberta Göringa gra toczyła się o śmierć i życie, świadczą nazistowskie raporty z Pragi.
Do protektoratu Czech i Moraw przyjechał on w 1939 roku, jako dyrektor do spraw eksportu zakładów Škoda. Firma ta należała wówczas do największych w Europie producentów uzbrojenia i została włączona do koncernu Hermanna Göringa. Ale Albert otrzymał to wysokie stanowisko nie dzięki protekcji brata – kierownictwo samo złożyło mu taką propozycję, bo opinia o nim była już znana.
Gestapo zaczęło go śledzić i zbierać obciążające materiały. Raport z 1944 roku podaje, że wyróżnia się on ”częstym przebywaniem w kręgach żydowskich“, wstawia się za poszczególnymi przedstawicielami tej narodowości i prawdopodobnie sam jest żonaty z Żydówką. W rzeczywistości poślubił on Czeszkę, ale także Słowianie uważani byli przez nazistów za ludzi podrzędnego gatunku.
Nie życzył sobie również kultywowania nazistowskich obyczajów. Pewien niemiecki dyrektor przed wejściem do pokoju Göringa został ostrzeżony przez czeskiego urzędnika, by nie witał go pozdrowieniem ”Heil Hitler“, bo szef natychmiast go wyrzuci.
O tym, co najchętniej zrobiliby z nim naziści, można wywnioskować z lakonicznego pisma praskiego rezydenta skierowanego do centrali w Berlinie. ”Pan Albert Göring, którego osobiście uważam co najmniej za defetystę najpodlejszego gatunku, wrócił wczoraj z Bukaresztu z okropnymi wiadomościami. Jako że utrzymuje stosunki z niepewnymi czeskimi przemysłowcami, uważam jego brak skrępowania za niebezpieczny politycznie i proszę o pozwolenie przekazanie go do Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie celem przesłuchania i wyjaśnienia ciążących na nim poważnych podejrzeń”.
Skończyło się na pobożnych życzeniach. Starszy brat wciąż chronił Alberta, który robił rzeczy dokładnie odwrotne niż to, co on sam uważał za słuszne. Brat to jednak brat, mimo wszelkich przeciwieństw. Na to Albert zawsze mógł liczyć, nawet jeśli obaj prawdopodobnie nigdy o tych sprawach nie rozmawiali.
Członkowie licznej rodziny Göringów opowiadają, że nie mówili oni o sprawach, które ich dzieliły. Podczas spotkań rodzinnych nigdy nie dochodziło do sporów politycznych. Przypuszczalnie bracia chcieli oszczędzić tego sobie nawzajem i woleli nie wiedzieć dokładnie, co robi ten drugi.
Albert Göring wielokrotnie trafiał do aresztu, ale po konsultacji z Berlinem natychmiast go wypuszczano. W perspektywie dzisiejszej wiedzy można domyślać się, że nie groziło mu niebezpieczeństwo utraty życia, chociaż naziści chętnie daliby mu się porządnie we znaki.
Dlaczego jednak postanowił pomagać prześladowanym? Nie ma niczego na piśmie, co wyjaśniałoby jego motywy. Hitler był mu wstrętny, to wiadomo na pewno. Starszy brat stanowił jego zupełne przeciwieństwo, również obie siostry były żonami gorliwych nazistów. Albert był wyjątkiem w swojej rodzinie, autsajderem, poważanym i wyśmiewanym jednocześnie. W jego biografii znaleźć można jeden powód, który przypadek owego cichego bohatera obraca w groteskę.
W rodzinie tajemnicą poliszynela był fakt – opowiada jedna z krewnych, która prosi o nieujawnianie jej tożsamości – że Albert był jedynie przyrodnim bratem. Stanowił owoc romansu matki z lekarzem familii Göringów. Na zdjęciach rzeczywiście bardzo przypomina Hermanna von Epensteina. Był to człowiek kulturalny i bogaty, miał dwa zamki we Frankonii i landzie Salzburg. I był pochodzenia żydowskiego.
Jeżeli Epenstein był jego ojcem, Albert, zgodnie z nazistowską nauką o rasach, był żydowskim mieszańcem. Kto chce, może z owej historii wysnuć taki motyw, że Albert Göring wolał ratować ofiary nazizmu, niż samemu stać się nazistą lub prowadzić luksusowe życie w cieniu starszego brata. (…) Gestapo najwyraźniej nie znało owej tajemnicy, w przeciwnym razie bowiem zarówno Albert, jak Hermann mieliby poważne kłopoty.
Potem wojna się skończyła i dla Alberta nastały ciężkie czasy. 9 maja 1945 roku w Salzburgu oddal się w ręce Amerykanów. Sądził, że za swoje humanitarne czyny w okresie władzy nazistów spotka się z szacunkiem. Podczas przesłuchań opowiedział, kim jest i co robił. Nikt mu jednak nie uwierzył.
Nazywał się Göring, był bratem marszałka Rzeszy, mógł więc być tylko nazistą najgorszego sortu. Był typem więźnia, który rozpaczliwie i ogromnie nerwowo szuka wymówek – opowiadał w wywiadzie telewizyjnym Richard Sonnenfeldt, amerykański główny tłumacz w procesie norymberskim.
Albert Göring musiał być zdumiony sceptycyzmem Amerykanów. Na dowód swoich czynów sporządził listę 34 nazwisk ”ludzi, którym uratowałem życie bądź egzystencję, narażając siebie (trzy nakazy aresztowania z gestapo!)”. (…) Były wśród nich takie osobistości jak Kurt Schuschnigg, ostatni kanclerz Austrii przed przyłączeniem jej do Rzeszy, oraz żona króla operetek Franza Lehára, Żydówka – i to właśnie ona uratowała z kolei jego.
Przebywał w niewoli już od roku, kiedy służbę objął nowy specjalista od przesłuchań Victor Parker. Gdy zobaczył listę 34 nazwisk i przeczytał nazwisko ”Lehár“ zdumiał się ogromnie. Przypadek chciał, że żona kompozytora była jego ciotką. Amerykanie uwierzyli wreszcie w historię opowiadaną przez więźnia i wypuścili go na wolność. Co prawda nie do końca byli pewni, bo przewieźli go do Pragi na wypadek, gdyby tam ciążyły na nim jakieś podejrzenia.
I tak Albert Göring znalazł się w areszcie w dzielnicy Pankrác, gdzie wraz z nim siedzieli niemieccy zbrodniarze wojenni, grabieżcy i mordercy. Czechosłowacki sąd ludowy urządził mu proces.
Stać w 1947 roku przed sądem w Pradze jako Niemiec o nazwisku Göring było niemal równoznaczne z wyrokiem śmierci. Ale robotnicy z zakładów Škoda i bojownicy ruchu oporu występowali po kolei jako świadkowie i wychwalali oskarżonego. Ernst Neubach napisał list do czechosłowackiego prezydenta Edvarda Beneša, w którym zwrócił uwagę, że ”setki mężczyzn i kobiet uratowanie przed gestapo, obozem koncentracyjnym i katami” zawdzięcza nie komu innemu, jak Albertowi Göringowi. W marcu 1947 roku sąd go uniewinnił.
Kiedy Ernst Neubach w 1962 roku chciał zainteresować świat ową niezwykłą postacią, powojenni Niemcy zajęci byli jeszcze wypieraniem swojej przeszłości. Nikt, ani opinia publiczna ani historycy, nie był wtedy zainteresowany jakimś Göringiem, tak różnym od reszty swojej rodziny. Dwadzieścia lat później zaczęły ukazywać się jedna po drugiej biografie nazisty numer dwa, w których o jego młodszym bracie wspominano jedynie na marginesie, bez uczczenia go jako tego, który ratował prześladowanych.
Mijały lata. W 1998 roku brytyjska stacja telewizyjna Channel 4 nadała przejmujący dokument zatytułowany "The Real Albert Goering". Dzieci uratowanych opowiadały o tym człowieku, jego charakterze i czynach. Film zawierał również oryginalne materiały z tamtego okresu. Piękna i elegancka dama opowiadała o przeciwieństwach między jej wujem Albertem, którego nazywała ”Bertl”, a jej ojcem Hermannem. Była to Edda Göring, jego jedyna córka, mieszkająca dzisiaj w Monachium.
Ale również ten dokument trafił w próżnię. Potem, parę lat później, przypadkowo natknął się na niego młody Australijczyk William Hastings Burke i zafascynowała go owa historia. Pojechał do Niemiec, odwiedził archiwa, podróżował przez Austrię, Czechy, Węgry i Rumunię śladami Alberta Göringa. Odnalazł jego jedyną córkę Elizabeth oraz innych krewnych.
Postanowił samodzielnie nadrobić wieloletnie zaniedbania. Powstała z tego książka zatytułowana ”Brat Hermanna. Kim był Albert Göring?“. (…) Burke odtworzył w niej jego życie po wyjściu z praskiego więzienia. Miał wtedy 52 lata, jego majątek przepadł, a pracy w swoim zawodzie inżyniera nie mógł znaleźć. Nazwisko stało się jego przekleństwem, Göringa nikt nie chciał zatrudnić. Pomału zaczął popadać w rozpacz, oszukiwał żonę, która w końcu się z nim rozwiodła i wraz z ich córką wyemigrowała do Peru.
Mógł zmienić nazwisko, jak zrobiło to wielu nazistów. Ale zrezygnował z tego z
z poczucia rodzinnej solidarności – przypuszcza krewna, która pragnie pozostać anonimowa. Heinrich Göring traktował go jak własnego syna, moralista Albert wyrzeczenie się swego nazwiska uznawał więc za zdradę.
Ostatnie lata spędził w Monachium, żyjąc w biedzie w kamienicy czynszowej u swojej dawnej gospodyni, którą poślubił na krótko przed śmiercią. Zmarł 20 grudnia 1966 roku, jego grobu już nie ma, w 2008 roku został zrównany z ziemią.
William Hastings Burke był tym, który przed dwoma laty wysłał dokumenty do Yad Vashem. Uważa, że jego bohater zasłużył na to, by zostać 511. sprawiedliwym Niemcem.
Czy tak się stanie? Irena Steinfeldt marszczy czoło i mówi, że Albert Göring był bez wątpienia fascynującym człowiekiem, prowokatorem, uprzywilejowanym samotnikiem. Uważa za niezmiernie dziwne, że w Niemczech tak niewielu ludzi o nim wie. Być może Niemcy mają większy problem z kimś, kto nazywał się Göring, niż Izraelczycy – przypuszcza. Ważne jednak, by został on wreszcie doceniony, właśnie w swojej ojczyźnie.
(…) Do Sprawiedliwych wśród Narodów Świata może być jednak zaliczony tylko ten, kto narażał własne życie, by uratować inne. I ten ktoś nie może sam być Żydem. Oficjalnie Albert Göring nim nie był, ale czy to prawda, czy jedynie legenda? I czy do pomyślenia jest, by państwo Izrael przyznawało swoje najwyższe wyróżnienie komuś, kto nosił nazwisko Göring?
Pewnego dnia – mówi Irena Steinfeldt – przedłoży jego akta komisji.

Autor: Gerhard Spörl
Źródło: Der Spiegel

http://wiadomosci.on...-wiadomosc.html
  • 2



#2

Vaas.
  • Postów: 104
  • Tematów: 11
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Goering zawsze mnie fascynowal, zarowno hermann jak i albert. Obydwoje mieli charakter i charyzmę. Hermann był uzależniony od władzy, kochal to dlatego przylaczyl się do NSDAP.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych