Będąc w przedszkolu znalazłem w ziemi dziwne twory, wielkości małego jabłka. Były to galaretowate kulki szarego koloru, jednak na tyle przezroczyste, że można było dojrzeć białe jądro w środku. Od każdej z kulek odchodził cienki ogonek. Wydaje mi się, że każda z kulek była pokryta jakąś błoną, jednak nie pamiętam czy na pewno tak było. Nie wiedząc co to jest, wzięliśmy je i ukryliśmy za jednym z drzew na terenie przedszkola. Nie wspominaliśmy przedszkolance, bo ona pewnie zabrałaby nam to i wyrzuciła, nie interesując się nawet co to może być. Zapytaliśmy jednak znajomego, który racji tego, że chodził już do podstawoówki, był uznawany za eksperta we wszystkim

Z dzisiejszego punktu widzenia najbardziej prawdopodobne jest, że to jakaś bulwiasta roślina, a "ogonek" to po prostu korzeń. Ale i tak to jest dziwne, bo nigdy w życiu nie słyszałem o takiej roślinie.