Witam wszystkich
Odrazu przejde dorzeczy W snach jest cos tajemniczego moze nie we wszystkich i nie za kazdym razem.Napisze tu pewne zdarzenie ktore jest prawda.
Przysnilo mi sie takie cos
Znajduje sie chyba w wiezeniu,uswiadamiam sobie ze jest to wiezienie zaraz potem widze dziewczynke,cos miala w rece chyba lalke.Widze ze ta mala dziewczynka jest bardzo zatroskana chyba placze.Nie przygladalem sie jej, jednak odczuwalem to co ona.
Nie wiem czemu patrzylem na sciany byly koloru zoltego cos w tym stylu. Po chwili zobaczylem jak kraty wiezienne zamykaja sie przed moimi oczami, wtedy tez spogladalem na dziewczynke ktora plakala a ja czulem to samo co ona.I znowu zaczalem spogladac na sciany ogarnal mnie wielki strach rany bylem w wiezeniu i wtedy te sciany zaczynaly sie zminiac na sciany mojego pokoju.Ja lezalem w lozku,czulem niesamowita ulge ze to byl tylko sen.
Okolo godziny 10 rano zaszedl po mnie kolega, poszlismy do miasta.Ogolnie nic nie robilsmy zaszlismy po kolejnego znajomego pozniej wypilismy piwko zapalilsmy trawke.Zblizala sie godzina 15.Wracalem do dmu na obiad.Kiedy przechodzilem niedaleko mojego domu zauwazylem policjanta z psem, nic nadzwyczajnego wiec poszedlem dalej.Wchodze do domu mama placze ojciec wnerwiony widze dwoch policjantow,mysle o Boze cos sie dzieje.Zapinaja mnie w kajdanki,znalezli u mnie w szawce woreczek marichuany...Tak wiec trafilem do wiezenia w zasadzie do aresztu sledczego.Bedac w prokuraturze dowiedzialem sie ze ide na 3 miesiace "siedziec".Przez pierwsze pare dni plakalem jak mala dziewczynka>nigdy wczesniej tak sie nie balem.Wydarzylo to sie w 2001r.