Skocz do zawartości


Zdjęcie

Szyb Gatenbrika


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

#1

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W 1993 roku, świat archeologów, egiptologów jak i wszystkich tych, którzy od dawna, zawodowo lub amatorsko, zajmują się poznawaniem tajemnic Wielkiej Piramidy obiegła elektryzująca informacja. Niejaki Rudolf Gatenbrink - wówczas 33 letni, niemiecki inżynier - za pomocą własnoręcznie zaprojektowanego i skonstruowanego robota, odkrył w jednym z czterech szybów Piramidy (dotychczas uznawanych powszechnie za szyby wentylacyjne) cos w rodzaju kamiennych „drzwi”, niechybnie wskazujących na to, iż za nimi znajduje się najprawdopodobniej nie odkryta jeszcze komora. Świadczyć o tym mogą chociażby metalowe okucia w rodzaju uchwytów, jakie znajdują się na wierzchniej części zamykającej szyb kamiennej płyty. Wydawało by się, że takie odkrycie wstrząśnie podstawami dotychczasowej wiedzy na temat konstrukcji, a przede wszystkim przeznaczenia Wielkiej Piramidy. Dla archeologów musiała być to w końcu nie lada gratka - odnalezienie nieznanej dotąd komnaty dawało im możliwość nowego spojrzenia na całą tę budowlę, skłonić ich do podjęcia działań mających na celu przybliżenie nam aktualniejszej wiedzy na jej temat, lub chociażby wzbudzić ciekawości i chęć porównania tych informacji z dotychczasowymi ustaleniami. Jednakże w tym przypadku było całkiem inaczej - po pewnym czasie cała sprawa dosyć dziwnie i dyskretnie umilkła a sensacja wokół odkrycia Gatenbrinka zniknęła w zasadzie tak samo nagle, jak się pojawiła. Chociaż... Nie, raczej nie można nazwać tego dyskretnym umilknięciem, przynajmniej jeśli popatrzymy na to z punktu widzenia samego Gatenbrinka jak i osób, które w jego odkryciu widziały kolejną nadzieję na wyjaśnienie czym jest i co kryje w sobie Wielka Piramida. Zanim jednak do tego dojdziemy, historię tę trzeba zacząć od samego początku...

Od zarania archeologii, a ściślej egiptologii, uznanym przez nią bezsprzecznym faktem jest to, że Wielka Piramidę zbudował, żyjący w XXVI wieku przed naszą erą, faraon Cheops. Stwierdzenie to zostało przez egiptologię obrane za dogmat po odkryciu wewnątrz Piramidy w latach trzydziestych XIX wieku, przez angielskiego archeologa Howarda Vyse’a, niewielkiego, namalowanego czerwoną farbą kartusza z napisem „Chfw” (po egipsku „Cheops”). Był to jedyny znak, wskazujący na powiązanie z Cheopsem, znajdował się on jednak w jednej z praktycznie nic nie znaczących, tzw. komór odciążających znajdujących się wprost nad Komorą Królewską. Dziwne to trochę, jeśli wiadomo, że każda egipska budowla jaką wznosił dany faraon była wręcz po sam sufit ”zapisana” wskazówkami dla potomnych kto, kiedy i po co ją budował. Wg tego, Wielka Piramida powinna być więc pełna opisów na temat Cheopsa i chwały jaką zapewnił sobie wznosząc najpotężniejszą wówczas budowlę na Ziemi. Niestety tak nie jest, żadna część Piramidy, ani jedna ze ścian, czy kamieni nie jest pokryta najmniejszym nawet malowidłem, skąd więc kartusz z imieniem faraona miałby się wziąć w komorze odciążającej? Warto wspomnieć też, że do tejże komory Vyse dostał się przy użyciu solidnej porcji dynamitu, co w sumie już może rzutować na jego „archeologiczną” dbałość o szczegóły badań, lecz nie to jest tutaj najistotniejsze. Jak się bowiem później okazało, kartusz znaleziony w komorach odciążających wykazuje wszelakie znamiona fałszerstwa, dokonanego przez samego Vyse’a, który - zagrożony całkowitym brakiem efektów swoich badań w kompleksie Giza, a co za tym idzie odebraniem mu funduszy na owe badania - zdecydował się na własnoręczne „podpisanie” piramidy imieniem Cheopsa w języku egipskim. Świadczyć może o tym chociażby fakt, że kartusz z imieniem faraona został namalowany po części pismem semi-hieratycznym i linearno-hieroglificznym, a tego typu pisma nie znano jeszcze w czasach Cheopsa, nie mówiąc już o wymieszaniu obu tych rodzajów. Tym sposobem jednak jeden człowiek, przy użyciu jednego sprytnego posunięcia i za jednym zamachem rozwiązał trapiący egiptologię problem - kto jest budowniczym Wielkiej Piramidy - a przy tym zapewnił sobie poczesne miejsce w panteonie „rzetelnych archeologów odkrywających przed ludzkością tajemnice przeszłości”. I tak też twierdzenie, iż to Cheops wzniósł Wielką Piramidę na stałe i jakby „dla świętego spokoju” zostało przez oficjalną archeologię uznane za prawdziwe, po czym wciska się je wszystkim ludziom poznającym historię Egiptu, czy to z książek, czy też osobiście będącym na miejscu..

Kolejnym, w zasadzie nie poruszonym z miejsca dogmatem egiptologii dotyczącym Wielkiej Piramidy jest, może nieco mniej znana od twierdzenia iż Cheops jest jej budowniczym, tzw. teoria trzech komór. Jej autorem jest profesor Rainer Stadelmann, uczony z Niemieckiego Instytutu Archeologicznego jak i jego dyrektor. Stwierdził on swego czasu, że układ trzech, powiązanych ze sobą przejściami pomieszczeń, jest cechą charakterystyczną wszystkich egipskich piramid. Podstawowym powodem w wyniku którego tak stwierdził jest fakt, że wszystkie komory w piramidach egipskich były do cna obrabowane przez złodziei, którzy na pewno zdołali by znaleźć także i inne pomieszczenia w tych budowlach. Oni to też mieli wykraść z piramid mumie spoczywających tam ciał faraonów, co tłumaczy dlaczego po otwarciu Piramidy złożonych wewnątrz zwłok nie znaleziono. Ile w tym prawdy a ile skrótowego myślenia, dokładnie wie tylko sam Stadelmann. Wiadomo jednak, że teoria trzech komór w zastosowaniu do Wielkiej Piramidy jest w zasadzie sprzeczna sama w sobie. Dlaczego? Wystarczy tylko policzyć kubaturę wszystkich odkrytych korytarzy i pomieszczeń tej budowli aby zauważyć że coś się tutaj nie zgadza - łączna ich objętość wynosi mniej więcej 2000 metrów sześciennych. Jednakże sama tylko, tzw. Wielka Galeria - wymyślnie skonstruowany, ukośny korytarz o długości ponad 46, wysokości 8,5 i szerokości ponad 2 metrów, prowadzący do tzw. Komory Królewskiej - ma objętość 1800 metrów sześciennych. W liczbie tej objętość pozostałych trzech komór razem wziętych mieści się kilka razy, teoretycznie więc Wielka Galeria też powinna być uznana za komorę, a tak nie jest. A wszystko dlatego, że teoria trzech komór profesora Stadelmanna jest nienaruszalna i nie można poddawać jej w wątpliwość. Dziwną sprawą jest tylko fakt, że po trzy komory mają w zasadzie tylko Piramida Cheopsa i Mykerinosa, podczas gdy wszystkie pozostałe, budowane później, mają ich już tylko po dwie lub tylko po jednej. Kolejnym dowodem na to, jak bardzo Stadelmann myli się w swoich ustaleniach i że ma to związek z wcześniejszym, błędnym przypisaniem Cheopsowi budowy piramidy są po pierwsze: cały szereg tekstów pochodzących nie tylko z różnych innych kultur ale również i z samego Egiptu, jednoznacznie wskazujących, że Cheops nie ma nic wspólnego z budową Piramidy oraz że budowla ta stała już na terenie tego państwa za jego królewskiej kadencji. Oto np. co o budowniczym Piramidy pisze staro arabski kronikarz, geograf i historyk Tahi-ad-Din Ahmad ben’Ali ben’Abd al-Kadir ben Muhammad al.-Makrizi w swoim dziele „Chitat”: „Pierwszy Hermes, którego zwano Trzykroć Wielkim w jego właściwościach jako proroka, króla i mędrca (on jest tym, którego Hebrajczycy zwą Henochem, synem Jareda, syna Mahalaleela, syna Kenana, syna Enosza, syna Seta, syna Adama - niech mu Allah błogosławi - to jest Idrysem), wyczytał w gwiazdach, ze przyjdzie potop. Wtedy kazał zbudować piramidy i pomieścić w nich skarby, uczone pisma i wszystko, czym się martwił, że przepaść i zginąć może, aby było chronione i zachowane”.

Podobne wzmianki znajdujemy u arabskiego badacza, podróżnika i pisarza Ibn Battuta, który pisze w jednym ze swoich dzieł: „Dowodzą oni, że wszelkie znane przed potopem nauki pochodzą od Hermesa [...] który zwał się także Chunuch albo Idris [...]. To on naprawdę przepowiedział ludziom potop, a powodowany troską, aby nie zginęły nauki i nie przepadły dzieła sztuki, wzniósł piramidy [...].

Kolejny raz mamy więc do czynienia z wyraźnym wskazaniem ówczesnych historyków, kto jest faktycznie odpowiedzialnym za wzniesienie Wielkiej Piramidy, jednakże archeologia nie chciała się widocznie „ośmieszać” czerpaniem informacji z tego typu źródeł, gdyż był to pewnie „nieodpowiedni” obszar kulturowy. Przyjmijmy więc taki wybieg za chwilowe wytłumaczenie dla egiptologii. Co jednak począć z przypadkiem, kiedy pomimo takiego samego wyraźnego stwierdzenia, pochodzącego jednak z tegoż rejonu kulturowego co Piramida - właśnie starożytnego Egiptu - nauka ta dalej upiera się przy swoim i dalej twierdzi, że to Cheops wzniósł Piramidę? Oto bowiem jaki tekst znajdujemy na steli (kamiennej tablicy pamiątkowej) wykopanej w 1850 roku w ruinach świątyni bogini Izydy i pochodzącej z czasów panowania tegoż faraona: „Władca nasz, Cheops, wzniósł dom Izydy, Pani Piramidy, obok domu Sfinksa”. Wyraźnie jest tutaj napisane, iż świątynia Izydy została zbudowana na cześć „Pani Piramidy”, a więc ta budowla musiała już wówczas istnieć i mieć się całkiem dobrze. Nawiasem mówiąc stela wskazuje również na to, ze istniał już wówczas Sfinks! A ten jak wiemy, wg oficjalnej archeologii został wzniesiony dopiero przez faraona Chefrena, panującego grubo po Cheopsie. Jednak i tutaj nie zdają się przemawiać do egiptologów najnowsze badania wskazujące, że Sfinks jest w znacznej części zerodowany przez opływającą go wodę, gdyż ta znajdowała się na tych terenach Afryki około 12000 lat temu, a taka data nie pasuje przecież kompletnie do obranego z góry „egiptologicznego szablonu”. Kolejnym dowodem świadczącym tutaj przeciwko archeologii jest również inna stela, wykonana dla upamiętnienia prac remontowych Sfinksa, które miały miejsce w 2900 roku pne, a wiec 300 lat przed panowaniem Chefrena. Jednakże wróćmy ponownie do samej Piramidy.

Jak już było to wspomniane wyżej, egiptolodzy nie dopuszczają również do siebie w ogóle jakichkolwiek prób zauważenia, że w Piramidzie mogą kryć się jeszcze nie odkryte komory. W tej kwestii znów przychodzą w sukurs teksty, spisane przez dawnych kronikarzy, podróżników i mędrców. Oto o czym wspomina na temat komnat Wielkiej Piramidy cytowany już wyżej Tahi-ad-Din Ahmad. Opisuje on, że Henoch - „[...] kazał wybudować w zachodniej piramidzie trzydzieści skarbców z barwnego granitu i wypełniono je bogatymi skarbami, różnymi przyrządami i pokrytymi mnogością rysunków kolumnami z kosztownych kamieni szlachetnych, z przyrządami ze znakomitego żelaza, takimi jak broń która nigdy nie rdzewieje, ze szkłem, które daje się składać i nie pęka, z dziwnymi talizmanami, z różnego rodzaju prostymi i złożonymi lekami i śmiertelnymi truciznami. We wschodniej piramidzie kazał umieścić przedstawienia różnych sklepień niebieskich i planet, a także wizerunki, jakie kazali sporządzić przodkowie, do tego doszło kadzidło, które poświęcono gwiazdom i księgi o tychże. Są tam również gwiazdy stałe i to, co się z nimi od czasu do czasu dzieje [...]. Wreszcie do kolorowej piramidy kazał wnieść ciała proroków w trumnach z czarnego granitu, obok każdego proroka leżała księga, w której opisane były jego cudowne czyny, dzieje jego życia oraz dzieła, których za życia dokonał [...]. Nie było też żadnej nauki, której nie kazałby utrwalić w piśmie i rysunku. Ponadto umieścić tam kazał skarby gwiazd, które przekazano tymże w ofierze, jak też skarby proroków, a było ich wielkie i nieprzeliczone mnóstwo”.

Czy to wszystko to tylko bajka i wymysł orientalnych skrybów? Wg egiptologii jak najbardziej tak, chociaż nie wskazuje ona na żaden dowód, na podstawie którego można by owe zapiski tak oceniać. Na szczęście jednak nie cały świat naukowy jest tak skrajnie w sobie zadufany i pewna grupka badaczy zdecydowała się wziąć pod uwagę tego typu dawne przekazy. Postanowili oni dokładnie zbadać Wielką Piramidę i sprawdzić, czy nie ma w niej innych komór, poza trzema dotąd odkrytymi. Pierwsze badanie tego typu zostało przeprowadzone w latach 1968-69 roku przez fizyka - noblistę, dr Luisa Alvareza. Wpadł on na pomysł aby Piramidę „prześwietlić” za pomocą naturalnego promieniowania kosmicznego docierającego do powierzchni naszej planety. Wiadomo bowiem, że cząstki tegoż promieniowania potrafią przenikać przez stałą materię, w tym i przez kamień, jednakże tracą wtedy część swojej energii. Alvarez za pomocą pomiarów wartości tej energii w cząstkach, które przeszły przez Wielką Piramidę, usiłował zlokalizować w budowli nie odkryte jeszcze, puste przestrzenie. Wszystkie punkty kontrolne, mierzące energię cząstek, zostały podłączone do najnowocześniejszego wówczas komputera firmy IBM, po czym rozpoczęto pomiary. Zmierzono ponad dwa i pół miliona torów cząstek i... Nastąpiło wielkie zdziwienie - wyniki wskazywały na totalny chaos podczas przechodzenia cząstek przez wnętrze Wielkiej Piramidy, kompletnie niczego nie udało się jednoznacznie ustalić. Co najciekawsze - kiedy identyczne dane na temat pomiarów wielokrotnie wprowadzano do komputera, ten dawał za każdym razem inne wyniki i całkiem inne wykresy. Koniec końców ekipa doktora Alvareza ostatecznie musiała się poddać i pozostało jej tylko bezradnie rozłożyć ręce Cały eksperyment zaś, przez doktora Amr Goheda z kairskiego uniwersytetu został skwitowany następująco: „Wyniki tych badań są z naukowego punktu widzenia niemożliwe. Albo struktura piramidy jest jedną wielką gmatwaniną, albo jest w tym jakaś zagadka, której nie potrafimy wyjaśnić - mogą to sobie państwo nazywać jak chcą: okultyzmem, przekleństwem faraona, czarami czy magią”. Tutaj trzeba śmiało przyznać jedną rzecz - doprawdy, ścieżki nauki są czasem bardzo kręte - zamiast wziąć pod uwagę informację o Piramidzie, zawarte w starych przekazach i księgach, decyduje się ona przyznać do własnej bezradności, a nawet zaryzykować wzmianki o magii czy klątwie. Ale w końcu... Czegóż to się nie robi się zachowania dotychczasowego, „niepodważalnego” wizerunku egiptologii - to Cheops zbudował Wielką Piramidę i nie ma w niej nic poza trzema pustymi komorami. Tak ma być i zawsze będzie, koniec, kropka.

Jednakże ku ubolewaniu świata egiptologii, dalej nie wszyscy dawali za wygraną i wciąż usiłowali swoimi badaniami wskazać, iż w Wielkiej Piramidzie faktycznie znajdują się ciągle nie odkryte i nie znane komory. Kolejne tego typu badania rozpoczęto w 1986 roku i prowadzone były one przez dwóch francuskich architektów - Jean-Patrice Dormiona i Gillesa Goidina. Przy użyciu elektronicznych detektorów odkryli oni bardzo szybko puste przestrzenie w piramidzie, po czym, (o dziwo!) za zgodą Egipskiego Departamentu Wykopalisk przepuszczono do tych komór mikrosondy. W ten sposób okazało się między innymi, że pod korytarzem prowadzącym do tzw. Komory Królowej, znajduje się pomieszczenie o wymiarach 3 na 5,5 metra, wypełnione z jakichś przyczyn czystym, krystalicznym piaskiem kwarcowym. Inne puste pomieszczenie Francuzi zlokalizowali tuż za ścianą Komory Królowej. Pomimo jednak, że pomieszczenia te znajdują się tak blisko znanych już wszystkim komór i korytarzy, nie udało się dotąd trafić na wejście, które by do nich prowadziło. A więc gdzie ono jest? Jeśli zupełnie gdzie indziej niż znane dotąd wejście do samej Piramidy to jakim prawem odrzuca się możliwość istnienia kilku, lub kilkunastu innych wejść lub chociażby nieznanych korytarzy? Widocznie jest to niedopuszczalne tym bardziej zaś, że kiedy archeolodzy zapoznali się dokładniej z efektami francuskich badań, zdecydowali się na... uznanie, że nie są nic one warte, gdyż to tylko chwyt reklamowy francuskiego konsorcjum Electricte de France, które brało udział w badaniu Piramidy. Kolejny niesamowity wybieg - po potencjalnej magii czy klątwie faraona nagle okazuje się, że próba odnalezienia w Piramidzie ukrytych komnat jest zagraniem czysto marketingowym! I nie miał tutaj znaczenia fakt, że Francuzi nie tylko na całej sprawie nic nie zarobili, ale wręcz musieli sami wyłożyć pieniądze na badania, jak i nie miał znaczenia fakt, ze odkryte komory nadal pozostają zamknięte...

Lecz pomimo wszystkich tych wybiegów nadal znajdowali się ludzie, dla których prawda o Wielkiej Piramidzie była na pierwszym miejscu, bez względu na to, co koniec końców osądzi na jej temat grupka zatwardziałych archeologów. Kolejnego badania, mającego na celu zlokalizowanie w budowli ukrytych komór, podjęła się w 1987 następna grupka specjalistów, tym razem z Uniwersytetu Waseda z Tokio. Byli to: egiptolog Sakuji Yoshimura, geofizyk dr Shijoi Tonouchi, architekt dr Takeshi Nakagawa oraz architekt egiptolog Kazuaki Seki. Pod projektową nazwą „Nieniszczących badań Piramidy metodą wykorzystującą falę elektromagnetyczną” rozpoczęli oni pracę, „prześwietlając” ściany Piramidy za pomocą własnoręcznie skonstruowanej aparatury elektronicznej. Zajęli się jednak nie tylko samą budowlą ale również przyległym do niej najbliższym terenem. Efekt badań nie odbiegał w żaden znaczący sposób od tego, co odkryli wcześniej Francuzi - zarówno w samej Wielkiej Piramidzie, jak i wokół niej, japońscy specjaliści potwierdzili istnienie całego labiryntu korytarzy jak również istnienie wielu pustych komór. Wydawać by się mogło, że to już powinno przekonać egiptologów, jednak to tylko płonne nadzieje - po zapoznaniu się z raportem na temat japońskich badań stwierdzono, że to tylko... kolejny przypadek kampanii reklamowej, tym razem jednak japońskiego przemysłu elektronicznego! Dlaczego zatem, aby dowieść fałszywości tych wyników archeolodzy nie udowodnią w żaden sposób, iż faktycznie owych komór w Piramidzie nie ma? Przecież to byłby najlepszy dowód na to, że zarówno francuskie jak i japońskie badania były błędne i faktycznie był to tylko chwyt reklamowy. Jak widać jednak, egiptologia boi się tutaj przyznać do swojego błędu i w obliczu rzetelnie przeprowadzonych badań, motywowanych prawdziwą chęcią odkrycia tajemnicy Piramid, a nie opartych o fałszerstwa i stosowanie dynamitu jak to uczynił Vyse, staje wszystkim na przekór, aby tylko nie przyznać się, iż tyle lat karmiono nas błędnymi stwierdzeniami.

Wreszcie nadchodzi pamiętny dla wspomnianego na samym początku Rudolfa Gatenbrinka rok 1993. Przeznaczeniem jak i sposobem budowy Wielkiej Piramidy zainteresował się on w czasie swojej wizyty w Egipcie, podczas trwania Wojny w Zatoce Perskiej. Wtedy też zaproponował on, wspominanemu już wyżej, profesorowi Stadelmannowi zbadanie dwóch z czterech tzw. „szybów wentylacyjnych”, jakie znajdują się w Piramidzie. Pierwsze dwa, górne, zaczynają się w Komorze Królewskiej i biegnąc od razu na ukos w górę, przez całą Piramidę, znajdują ujście na zewnętrznej powierzchni budowli, kilkanaście metrów poniżej jej szczytu. Gatenbrink zdecydował się nawet skonstruować i zamontować w tychże szybach swoje urządzenia klimatyzacyjne, które faktycznie zaczęły bez żadnych trudności dostarczać świeżego powietrza do Komory Królewskiej. Siłą rzeczy jednak, ciągle jego zainteresowanie wzbudzały dwa następne „szyby wentylacyjne”, znajdujące się dla odmiany w Komorze Królowej. Pierwszy z nich skierowany jest w stronę południową, drugi - przeciwległy do pierwszego - biegnie na północ. Są jednak pewne różnice w konstrukcji tychże szybów w stosunku do tych, znajdujących się w Komorze Królewskiej, nie biegną one bowiem od razu ukośnie w górę w kierunku powierzchni bocznej piramidy, tylko zaczynają się poziomo, po czym dopiero po kilku metrach zakręcają w górę pod kątem 39 stopni, 36 minut i 28 sekund, nie znaleziono też nigdy żadnych ich ujść na zewnątrz Piramidy. Sami egiptolodzy uważali zatem, iż oba te szyby „kończą się ślepo po niewielkim odcinku”. W sumie jednak nie byli oni nigdy całkowicie zgodni co do faktycznej roli tych szybów - część badaczy twierdziła, że są to szyby którymi miała „ulecieć w niebo dusza faraona”, inni mówili o „kanałach modelowych” jeszcze zaś inni o „kanałach napowietrzających” czy w końcu o „szybach wentylacyjnych”. Koniec końców ostatecznie zostało uznane za obowiązujące to ostatnie wytłumaczenie, chociaż zarówno sama archeologia jak i każdy kto się nad tym dłużej zastanowi, wie że nie jest to prawda! Mianowicie szyby te nie mogły służyć do wentylacji, gdyż pierwotnie były całkowicie zasklepione i nikt nie wiedział nawet o ich istnieniu! Dopiero w 1872 poszukiwacz Brite Dixon opukując ściany Komory Królowej w poszukiwaniu ukrytych tuneli usłyszał w pewnym miejscu głuchy odgłos. Kiedy uderzył w nie kilofem, odkrył dopiero oba szyby, każdy o przekroju kwadratu o boku 20 centymetrów. Zatem jakim cudem mogły służyć one do wentylowania Komory Królowej, skoro zostały przez budowniczych Piramidy zasłonięte i nie miały swego ujścia w Komorze? Poza tym - po co zmarłemu faraonowi wentylacja??? Ale klamka już zapadła - wg archeologii są to koniec końców szyby wentylacyjne. Kolejny raz koniec, kropka, i biada każdemu kto myśli inaczej.

Zaintrygowany tajemnicą dolnych szybów Gatenbrink zdecydował się zatem na skonstruowanie robota, który byłby wstanie wjechać do jednego z dwóch szybów, sprawdzić jaką ma on długość a przede wszystkim gdzie znajduje się jego ujście, jak dotąd nie odnalezione. Prace nad robotem prowadził przez kilkanaście miesięcy, wydając na jego skonstruowanie przeszło 400 tysięcy marek. Dzięki pomocy takich firm jak SONY, ESCAP, HILTI AG oraz GORE, zajmujących się mechaniką precyzyjną, w końcu udało mu się ukończyć swoje dzieło - robot miał 37 cm długości, ważył 6 kg, wyposażony był w dwa reflektory halogenowe, maleńką video kamerę, laserowy wskaźnik oraz niebywale pomysłowy układ jezdny w postaci dwóch par gumowych gąsienic, dzięki którym w czasie jazdy mógł opierać się nie tylko o „podłogę” szybu, ale przywierał też niejako do jego „sufitu”. Całość została nazwana UPUAUT, co w języku staroegipskim oznacza po prostu „otwierający drogi”. Swoją pracę robot rozpoczął rankiem 22 marca 1993 roku, kiedy to Gatenbrink zdecydował się wpuścić UPUAUTa do południowego szybu, po czym prowadzać go zdalnie za pomocą kilku małych dźwigni, obserwował na ekranie monitora obraz przekazywany przez kamerę robota. Przez pierwsze kilka godzin trzeba było go jeszcze kilkakrotnie sprowadzać z powrotem, aby dokonać paru regulacji w funkcjonowaniu UPUAUTa. Wreszcie jednak robot ruszył w swoja najbardziej pamiętna podróż - pokonał pierwszy prosty odcinek szybu, po czym pomału począł wznosić się w górę ukośnym korytarzem. Przejechał nim około 60 metrów, kiedy natknął się na pierwszą ciekawostkę - na „podłodze szybu” leżał odłamany gdzieś kawałek okrągłego uchwytu, najprawdopodobniej metalowego. Skąd jednak się tam wziął i skąd odpadł? A może ktoś go tam wrzucił? Ale jak i którędy? Odpowiedz na to pytanie znana była już chwilę później, kiedy to UPUAUT po przejechaniu pełnych 60 metrów natknął się na kolejna przeszkodę, tym razem już nie do pokonania - w świetle jego małych, ale silnych lamp, widoczny był jednolity kawałek bloku skalnego, przesłaniającego całkowicie cały szyb. Na jego powierzchni zauważyć można było wyraźnie dwa, podłużne metalowe uchwyty, najprawdopodobniej służące do zablokowania kamienia w ten sposób, aby po opuszczeniu nie można było go podnieść do góry. W zasadzie był to jeden uchwyt - po drugim, lewym, ostał się tylko wystający z bloku kawałek, podczas gdy większa część została właśnie znaleziona w szybie poniżej. UPUAUT bacznie „przyglądał” się stojącym przed nimi kamiennym drzwiom, przesyłając obraz z kamery na monitor. Po bliższym przyjrzeniu się, na jaw wyszły kolejne szczegóły: prawy dolny róg drzwi był odłamany, a z powstałej w ten sposób trójkątnej szparki wywiany został dziwny, czarny pył. Okazało się poza tym że drzwi nie dotykają swoją dolną krawędzią do „podłogi” szybu - promień włączonego wskaźnika laserowego UPUAUTa znikał bowiem w maleńkiej szparce pod drzwiami, przenikając na ich drugą stronę. A więc? Czyżby za drzwiami znajdowała się jakaś nie odkryta dotąd komora? A może za nimi biegnie po prostu kolejna część szybu, wychodząc na powierzchnię Piramidy? Jednak gdzie miałby się on kończyć, skoro nigdy, pomimo poszukiwań, owego ujścia nie odnaleziono? A tak w ogóle jaki sens miałoby zamykanie szybu wentylacyjnego w tak dziwaczny i skomplikowany sposób, skoro można go było zamknąć od strony Komory Królowej (co zresztą, jak już wiemy, faktycznie zostało przez budowniczych wykonane) albo od strony ujścia? Wszelkie próby odpowiedzi na te pytania wskazywały tylko na jedno - za drzwiami musi znajdować się kolejne, nieznane dotąd pomieszczenie, które zostało zabudowane w Piramidzie, niejako „od góry” jeszcze w chwili, gdy trwała jej budowa. Sam Gatenbrink nie był co prawda jednoznacznie przekonany co do faktycznego istnienia takiej komory i nigdy się przy tym nie upierał, aczkolwiek sama tajemnica zamkniętego w ten sposób szybu bardzo go zaintrygowała, napełniając przy tym nadzieją, że rzuci to trochę nowego światła na sposób i cel w jakim Wielka Piramida została wzniesiona. Nie mógł się jednak spodziewać jak bardzo się przeliczy. W końcu za takie odkrycie środowisko egiptologów powinno być wdzięczne Gatenbrinkowi - jakby nie było własnym nakładem sił i środków dał im kolejny punkt zaczepienia, który mógłby zostać użyty do wyjaśnienia tajemnicy Piramidy. Niestety, reakcja środowisk archeologicznych przybrała całkiem inną formę, a sam Gatenbrink wyszedł na tym wszystkim niczym przysłowiowy Zabłocki na mydle.

Otóż po odkryciu drzwi w szybie nabrali wody w usta nie tylko oficjalni specjaliści zajmujący się do tej pory badaniami kompleksu w Gizie, lecz również Niemiecki Instytut Archeologiczny z prof. Stadelmannem na czele. Cała sprawa jakby dla nich nie istniała, co lepsze - nie wolno było komukolwiek z tych placówek przekazywać na temat żadnych informacji. Było to pewne zaskoczenie dla Gatenbrinka, który zdecydował się więc pokazać film nakręcony kamerą robota w szybie Piramidy kilku niezależnym specjalistom. Dopiero to sprawiło, że cała sprawa trafiła do powszechnej wiadomości, aczkolwiek też nie od razu i nie w sposób odpowiadający randze samego odkrycia - 2 tygodnie (!!!) po misji UPUAUta, w prasie brytyjskiej pojawił się niewielki artykulik, wciśnięty niemalże w gąszcz innych tekstów, zatytułowany „Robot zablokowany w Piramidzie”. Najważniejsze jednak, że w ogóle wzmianka ta trafiła do opinii publicznej, bo czyż nie była tego warta? Z pewnością tak, chociaż dopiero wtedy na wierzch wyszedł fakt, jak bardzo cała sprawa szybu Gatenbrinka „nie widzi” się egiptologom i że oni oddali by chyba wszystko, żeby ją uciszyć. Nie mogąc już jednak tego zrobić, sięgnięto po bardziej radykalne środki, byle by tylko zaszkodzić samemu Gatenbrinkowi.

„To jest kompletna bzdura!” - takie stwierdzenie padło z ust rzecznika Niemieckiego Instytutu Archeologicznego w Kairze, pani Christel Egorov, kiedy dziennikarze z agencji Reutera zapytali ją o odkrycia Gatenbrinka w południowym szybie Wielkiej Piramidy. Można w zasadzie uznać, że od tej wypowiedzi zaczęła się kręta nagonka na niemieckiego inżyniera. W dalszych wyjaśnieniach złożonych przez Instytut wciąż bowiem powtarzano uparcie, że szyby które sprawdzał robot to „szyby odpowietrzające” a sam Gatenbrink skonstruował UPUATa i wpuścił go do jednego z nich tylko po to, aby zmierzyć wilgotność wewnątrz Piramidy. Nie wiadomo tylko jakim cudem takich pomiarów miano by dokonać, skoro robot Gatenbrinka nie był wyposażony w żadne czujniki do pomiaru wilgotności!! Pracownicy Instytutu, w tym sam prof. Stadelmann, dobrze przecież o tym wiedzieli - w końcu sami na początku wyrazili zgodę na to, aby Gatenbrink skonstruował robota mającego za cel ustalenie GDZIE i JAK kończy się pierwszy z szybów, a nie jaka jest w tym szybie wilgotność. Było to pierwsze kłamstwo użyte w całej sprawie przez „rzetelnych” archeologów. Pierwsze lecz, niestety, nie ostatnie. Kolejne posypały się po tym, kiedy to dziennikarzom polującym na samego Gatenbrinka udało się wreszcie z nim porozmawiać. Konstruktor UPUAUTa nie chciał początkowo robić wokół swojej osoby zbyt wielkiego szumu, zdecydował się jednak w końcu udzielić paru informacji mediom - wyjaśnił po co skonstruował robota i co robot znalazł w szybie, bez żadnego fantazjowania czy przekonywania kogokolwiek do swoich domysłów. Zresztą, jak już wspomniałem, sam Gatenbrink twierdził zawsze, że nie ma pojęcia co może kryć się za drzwiami szyby, o ile cokolwiek może tam być. Jedyne czego chciał, to poinformować archeologię i ludzi o swoim odkryciu, by ktoś ewentualnie zajął się problemem otworzenia znalezionych w szybie drzwi. Tymczasem w prasie pojawiły się takie oto wzmianki na temat jego rzekomego podejścia do sprawy: „Już od setek lat gigantyczne Piramidy z Gizy prowokują do snucia owianych mgiełką tajemnicy, mistycznych fantazji [...] Dyskusja rozgorzała przed rokiem [...] Specjalista od robotów, Rudolf Gatenbrink z Monachium, samowolnie podał do prasy wiadomość o swoim odkryciu i wyraził przypuszczenie, iż za drzwiami znajduje się komora grobowa. Jedna z niemieckich gazet bulwarowych pisała już nawet o odnalezieniu prochów faraona i złotych skarbów, przypomina sobie dyrektor Niemieckiego Instytutu Archeologicznego, profesor Rainer Stadelmann, mówiąc o bzdurach jakie w tym kontekście nawypisywano”. Samemu Gatenbrinkowi nigdy przez gardło nie przeszły słowa zamieszczone w tekście, jednakże jak widać archeolodzy nie tylko lepiej od niego samego wiedzą, w co wyposażony był UPUAUT, ale i też doskonale się orientują, co Gatenbrink opowiadał w udzielonym wywiadzie, pomimo, że wcale nie miało to miejsca. Zapomnieli też tym samym, że „wiadomość” podana przez Gatenbrikna mediom nie była tylko sama wypowiedzią, lecz załączony był do niej film z wyprawy UPUAUTa w głąb szybu! Doprawdy, bezczelna wybiórczość sformułowań stosowana przez przeciwników Gatenbrinka potrafi wprost powalić na kolana. Dochodzą później do tego rzecz jasna kolejne rewelacje na temat jego rzekomych wypowiedzi, ot np. stwierdzenia dyrektora Muzeum Egipskiego w Berlinie, profesora Dietricha Wildunga: „Jest to wystarczający powód dla egiptologa, żeby złożyć serdeczne podziękowania inżynierowi (mowa oczywiście o Gatenbrinku). Ten jednak nie potrafi oprzeć się pokusie taniej sensacji i nie zdając sobie z tego sprawy, wchodzi na grząski teren fantasmagorii na temat Piramid i zawartych w nich skarbów [...]”. Zaczęło się więc najprostsze odbijanie oszczerstw na temat Gatenbrinka wśród coraz większej rzeszy egiptologów. Ale i na tym jeszcze nie koniec, gdyż jakby tego było mało zaczyna się torpedować nie tylko jego samego, ale także przypuszczenia na temat potencjalnego istnienia komory za drzwiami, jak i tego co się w niej znajduje: ”Archeolog (mowa tu o prof. Stadelmannie) kategorycznie wyklucza możliwość istnienia komory. Po dokonaniu analizy przekazanych przez zdalnie sterowaną kamerę wideo obrazów i porównaniu z trzema innymi szybami tej Piramidy uważa, iż w pełni potwierdza to jego pogląd, że szyb ten to jedynie modelowy korytarz. Wedle wierzeń starożytnych Egipcjan przez otwór prowadzący do tzw. Komory Królowej w górę miała wydostawać się dusza faraona. Widoczny przed kamiennym blokiem czarny pył to, zdaniem prof. Stadelmanna, resztki skorodowanych metalowych okuć modelowych drzwi. Zdroworozsądkowa teoria profesora i wielokrotne wskazywanie na fakt, że przez niezwykle wąski szyb nie przeciśnie się żaden człowiek, nie mówiąc już o sarkofagu czy skarbach, niewielkie jednak wzbudza zrozumienie”. Każdy kto czytał uważnie cały ten tekst, zauważy już teraz z pewnością, jak bezsensowne są takie wytłumaczenia. Po pierwsze - szyb, w którym Gatenbrink znalazł drzwi, był do 1872 roku nieznany, gdyż oba szyby - południowy jak i północny - były przez twórców Piramidy zamurowane, jakim cudem więc miała by nimi ulatywać dusza faraona? Po drugie - skąd wzięła by się dusza faraona w komorze z której wybiega ów szyb, jeśli egiptolodzy twierdzą, że była to zawsze Komora Królowej???? Komora Króla znajduje się przecież w zupełnie innym miejscu, spory kawałek nad tym pomieszczeniem, na końcu Wielkiej Galerii w której to właśnie rozdzielają się korytarze prowadzące do obu tych pomieszczeń. I wreszcie po trzecie - wytłumaczenie, że przez szyb Gatenbrinka nie przeciśnie się żaden większy przedmiot, „sarkofag czy skarby”, jest w zasadzie jednocześnie samobójstwem innego egiptologicznego, upartego twierdzenia - że sarkofag, który znajduje się w Komorze Królewskiej został tam umieszczony przez wniesienie go tzw. Korytarzem Wstępującym, prowadzącym w zasadzie do samego wyjścia z Piramidy. Każdy rzetelniejszy badacz Piramidy dobrze wie, że wymiary tego sarkofagu są dużo większe niż przestrzeń w Korytarzu Wstępującym więc za żadne skarby świata nie zdołano by go tamtędy wnieść aż do samej Komory Królewskiej! Tym bardziej, że po drodze znajduje się jeszcze cały szereg bardzo małych przejść, którymi na pewno sarkofag by się nie przecisnął. Widocznie jednak takie paradoksy nikomu z egiptologów nie przeszkadzają i można na nich śmiało budować swoje ustalenia, byle by tylko nie pojawił się ktoś, kto tym ustaleniom zagrozi. Powróćmy też jeszcze na moment do twierdzenia prof. Stadelmanna, że za drzwiami kończącymi szyb Gatenbrinka nic nie ma i wyobraźmy sobie taka sytuację - wejście do Wielkiej Piramidy jest jeszcze nam nie znane, nie znamy żadnej z komór w niej się znajdujących, a więc nie znamy też żadnych z czterech szybów z tychże komór prowadzących. Któregoś dnia jednak, ktoś wyłupuje w ścianie piramidy dziurę i odsłania kawałek jednego z tychże szybów, właśnie ów dolny szyb południowy. Pojawia się jakiś czas później jakiś hipotetyczny „Gatenbrink nr 2” który wysyła swojego robota w głąb odkrytego korytarzyka. I co się dzieje? Jeśli robot pojedzie w dół, dojedzie po prostu do dolnego ujścia szybu (tego znajdującego się w dzisiejszej Komorze Królowej) i zatrzyma się, gdyż jak wiemy ujście to było zamurowane, zanim odkryto w ogóle Komorę Królewską jak i długi czas potem. A co gdyby robot pojechał w górę? Oczywiście natknął by się na drzwi z uchwytami i odłamanym rogiem, które „prawdziwy” Gatenbrink odkrył w 1993 roku! Czy w takiej sytuacji również postanowiono by, że za każdym z końców szybu „nic nie ma” i ze wyklucza się „kategorycznie możliwość istnienia komory”? Na pewno nie, więc czym taka sytuacja różni się od tej obecnej???? Widocznie tylko tym, że w dzisiejsza archeologia Egiptu, a szczególnie Wielkich Piramid, wydaje się być kolosem na glinianych nogach. Kolosem bojącym się, aby ktoś mu tychże nóg nie podciął swoimi nowymi odkryciami.

Ale, ale... Na koniec pozostała przecież egiptologom do podważenia jeszcze jedna sprawa - istnienie metalowych uchwytów na drzwiach w szybie Gatenbrinka oraz tajemniczy czarny pył znajdujący się w obrębie ich odłamanego, prawego, dolnego narożnika. W końcu nie można było tego zostawić samemu sobie, musiał znaleźć się ktoś kto najlepiej będzie wiedział do czego miały by służyć owe uchwyty i czym jest czarny pył. Co prawda na pierwszy rzut oka widać wyraźnie, że uchwyty te pełnią w największym stopniu rolę jakiegoś zabezpieczenia, aby kamień zamykający szyb nie mógł być zbyt łatwo podniesiony do góry - końce uchwytów po prostu oparły by się o krawędź górnej powierzchni szybu. Takie przypuszczenia wysuwali już różni, niezależni badacze Piramid, w tym m.in. Graham Hancock, zajmujący się od lat tematem przedpotopowych cywilizacji i ich zaginiona wiedzą. Jednak widocznie to zbytnio zalatuje stwierdzeniem, że za drzwiami może się znajdować jakaś ukryta komora, więc tutaj, rzecz jasna, w odsiecz na pomoc w wyjaśnieniu roli uchwytów przychodzi ponownie prof. Stadelmann wraz ze swoją grupką badaczy: „[...] Na początku zakładaliśmy, że jest to jakiś element techniczny. Zważywszy jego cienkość, wykluczyłbym jednak dzisiaj taką możliwość i uznałbym raczej że chodzi o hieroglify. O znaki hieroglificzne umieszczone tam jako ozdoby. Jeśli zaś były to hieroglify, to miały oczywiście treść symboliczną. Musimy zatem dojść, co mogły oznaczać. Nasuwają się tutaj znaki przypominające kwiat lotosu. Kwiat lotosu symbolizuje południe - południową część kraju - to by mogło być to. Albo może jeszcze wyraźniej - staroegipski znak shuut, czyli coś w rodzaju parasola przeciwsłonecznego, który noszono za władcą w czasie uroczystych procesji. Mogłoby być czymś zupełnie naturalnym, że te parasole przeciwsłoneczne przygotowywano dla duszy władcy, by mogła je ze sobą zabrać, ulatując do nieba”. Za przeproszeniem - idiotyzm tego wytłumaczenia przebija chyba już wszystkie poprzednie. Wiemy już, że szyb ów znajduje się w Komorze Królowej, więc nie ma on absolutnie żadnego związku z duszą potencjalnego faraona. A do tego hieroglify w kształcie lotosu???? We wnętrzu niewidocznego szybu o średnicy 20 cm, w przypadku kiedy to żaden z korytarzy, żadna z trzech komór Wielkiej Piramidy i żaden jej kamień nie ma na sobie nawet najmniejszego śladu jakiegokolwiek malowidła???? Było by chyba czystym wręcz szaleństwem umieszczanie jakichkolwiek napisów czy symboli w środku tak trudno dostępnego szybu, podczas gdy calutka Piramida jest co do centymetra pozbawiona jakichkolwiek fresków, malowideł czy najmniejszych nawet podpisów i zbudowana jest z czystego kamienia. Raptem jednak jeden blok w zamurowanym przez jej budowniczych szybie opatrzony zostaje symbolem lotosu, czy jak kto woli parasola przeciwsłonecznego, aby ulatującej duszy faraona nie było w niebiosach za gorąco. Czy to nie jest istny absurd??? To samo dotyczy też czarnego pyłu widocznego przy odłupanym narożniku drzwi w szybie - wg prof. Stadelmanna, jest to nic innego jak tylko „pył ze skorodowanych metalowych okuć modelowych drzwiczek”. Dziwne tylko że gdyby było tak istotnie, to pył ów znajdował by się wprost pod nimi, przy dolnej krawędzi drzwi i były by dwie jego kupki, a nie przybierał postać pojedynczej, jakby nawianej od drugiej strony drzwi smugi. Widać bowiem wyraźnie, że jest on właśnie nawiany a nie usypany, co świadczyć musi jednoznacznie, że szyb za drzwiami ma swój dalszy ciąg i że przechodzi przez niego prąd powietrza. Zresztą jak pamiętamy, promień lasera UPUAUTa zniknął w szparce pod blokującymi szyb kamiennymi drzwiami. Niemniej jednak to oczywiście dla egiptologów nie może być w żaden sposób powód, aby zainteresować się tym, co faktycznie kryje się w dalszej części szybu Gatenbrinka.

Obserwując to wszystko nie sposób nie odnieść wrażenia, że po pierwsze - „zacna i poważana” egiptologia, bo przecież zawsze za takową była ona uważana, z prawdziwą zacnością nie ma tak naprawdę nic wspólnego, a po drugie - że niewielkie kręgi wysoko postawionych na swoich stanowiskach osób potrafią wedle własnego „widzimisię” decydować, w co mają wierzyć inni ludzie, pragnący w tychże osobach widzieć zaufanych i rzetelnych badaczy. Oczywiście nie wszyscy archeologowie i egiptolodzy uciekają się do takich postępków jak wykorzystanie czasu, chęci i zasobów jednego człowieka tylko po to, aby w obliczu tego co odkrył odwrócić się do niego plecami. Niemniej jednak dopóki takie zagrywki ze strony nauki będą miały miejsce to w okryciu kolejnych tajemnic naszej planety, nie tylko tych związanych z Piramidami, nie pomoże nam nawet stu tysięczna armia Gatenbrinków ze swoimi robotami. Bo czy przypominając sobie stwierdzenie, że „ludzkość lubuje się w oszukiwaniu siebie samej na dwa sposoby - albo uparcie wierzy w coś, co zawsze było nieprawdą, albo nie chce uwierzyć w coś, co tą prawdą jest od tysiącleci” nie można nie zauważyć, że tak właśnie przedstawia się ta cała, wyżej opisana historia?

źródło: aho-online.idysk.com
  • 0

#2

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No cóż. Jeśli wszystko opisane w tym aartukule jest prawdą, to nie ma wątpliwości, że egipt długo pozostanie tajemnicą. Dla takich "egiptologów" ważne jest to, że na tym co wymyślili dalej mońa zarobić kase i przy okazji utrzymać swój poglą.

A tak swoją drogą, to czego oni się boją? Sami się zapierają, że szukają prawdy, a tymczasem ją ukrywają... Działanie nielogiczne? A jednak ma miejsce.
I jak tu Projekt Cheops miałby odnieść skutek?!


Przy okazji. Czy to nie o tym szybie był kiedyś artykuł, że przewiercili się przez pierwsze drzwi, za którymi były kolejne?
  • 0



#3

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Traper, traper tak o tym szybie była mowa...
  • 0

#4

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

no właśnie... a o tych drugich drzwiach cisza. Cała sprawa po tym ucichła, troche to dziwne.
Mam tylko nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto nie patrząc na zachcianki i fochy "elity egipskiej" zbada co, gdzie i jak i zamieści wyniki swoich badań gdzieś, gdzie będzie mógł je obejżeć każdy....
  • 0



#5

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Zobaczcie jak niewiele się dzieje w okół tej piramidy biorąc pod uwagę fakt iż może się w niej znajdować najznakomitszy zabytek świata - mumia faraona. Troche to zadziwia... Może się czegoś obawiają?? A mianowicie tego, że nauka stanie na głowie...
  • 0

#6

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pytanie tylko na czyjej głowie ma stanąć ta nauka? :P Pewnie na znany zkąd inąd Zahi Hawass?
Ja tam czekam, aż ktoś rozwiąże jedną z najiększych zagadek ludzkości i naszych, ziemskich dziejów.
  • 0



#7

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Traper, wierzę, iż owa zagadka zostanie rozwiązana jeszcze za naszego żywota.. Przynajmniej będzie wiadomo, że białe jest białe, a czarne jest czarne... Jak narazie każdy wie że nie wszysscy o tym wiedzą ;)
  • 0

#8

Baal.
  • Postów: 399
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ogladalem w wiadomosciach o tym korytarzu. Powiedzieli ze boja sie otworzyc bo moze byc tam nieznany wirus :lol :
  • 0

#9

marek7.
  • Postów: 14
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Albo otworzyli te 2 drzwi coś ciekawego znaleźli i teraz cicho sza
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych