Długo myślałem nad umiejscowieniem tego tematu. Ale w końcu zdecydowałem się na dział parapsychologia. Chciałem to wrzucić do zjawisk, ale to było coś zupełnie wewnętrznego, przeżycie psychiczne.
Wydarzyło się to 7-8 lat temu. Być może miałem nieprawdopodobne szczęście. Ale równie dobrze w tamtej chwili czuwała nade mną jakaś siła nadprzyrodzona albo wewnętrzny, podświadomy instynkt...
Były wakacje i wracałem właśnie z gry w piłkę. Musiałem skończyć grę trochę wcześniej bo jechałem gdzieś z rodzicami. Szkoła, na której terenie grałem znajduje się dość blisko mojego domu, jakieś 500 metrów w linii prostej, ale pomiędzy nimi znajduje się droga dwupasmowa pod którą prowadzi przejście podziemne. W tej szkole się uczyłem - i zarówno w roku szkolnym, jak i w wakacje, idąc na szkolne boisko, chodziłem do niej tą samą trasą. Dzień w dzień, za każdym razem przechodziłem przejściem podziemnym na drugą stronę drogi i szedłem prosto do domu.
Tym razem też miało być tak samo. Doszedłem spokojnie do jezdni, dotarłem do schodów prowadzących pod ziemię. Lecz nagle, nie wiadomo skąd, przyszła mi do głowy zupełnie nieracjonalna decyzja, żeby nie schodzić na dół. Postanowiłem zawrócić i przejść przez jezdnię dopiero na rondzie przy moim bloku, nadkładając trochę drogi. Zacząłem iść spokojnie chodnikiem przy jezdni zastanawiając się, czemu właściwie nie przeszedłem od razu pod ziemią. Po niedługim czasie (oceniałem, że mniej więcej w tym czasie znalazłbym się po drugiej stronie przejścia) usłyszałem jakiś huk dobiegający z drugiej strony jezdni. Odwróciłem głowę i ujrzałem co było przyczyną hałasu. Po przeciwnej stronie dwupasmówki (w kierunku, w którym właśnie szedłem) samochód (stary czerwony golf albo polo) -z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na chodnik, przejechał po nim kilkadziesiąt metrów w stronę mojego domu, przekoziołkował i zatrzymał się dachując na lampie ulicznej. Gdybym wybrał zwyczajną trasę powrotu ze szkoły to znalazłbym się na jego drodze...
Jeśli był to wynik czystego szczęścia, to pewnie wykorzystałem już jego limit na całe życie i nie mam co liczyć na wygraną w Lotto.
Nie jestem zdecydowanie osobą religijną. Nie wierzę też raczej w zjawiska paranormalne. Ale jeśli miałbym wskazać jedno wydarzenie z życia, w którym czułem, że na świecie jest coś nadprzyrodzonego wybrałbym właśnie to.