Podczas kocenia różne rzeczy się wyprawia, ale to jest... no nie wiem, jak to określić.
W moim dawnym gimnazjum otrzęsiny były oficjalne, na apelu. Sumowane były punkty, które klasa zdobyła, a nagroda była symboliczna, chyba jakieś cukierki. Pamiętam niektóre konkurencje ( napiszę te, które pamiętam z 3 lat):
-jedzenie jabłka z miski bez użycia rąk (CZYSTA miska znajdowała się na posadzce),
-śpiewanie artykułu prasowego pod melodię ''
Mydełka Fa'',
-tor przeszkód, mając w ustach łyżeczkę z jajkiem ugotowanym na twardo,
-taniec z miotłą (reprezentant mojej klasy wylosował taniec wolny... na koniec nawet pocałował ''partnerkę''),
-konkurs na najlepiej przebraną maskotkę klasy,
-przebieranie wychowawcy, mając do użycia kilka rolek papieru toaletowego, papier, klej i nożyczki,
-rysowanie karykatury wychowawcy, później ''dzieło'' było przyklejane na drzwiach klasy,
-wymyślanie jakichś krótkich przedstawień i piosenek.
Ogólnie dzień kocenia był bardzo radosny, nawet pierwszoklasiści się śmiali, chociaż oczywiście każdy w głębi duszy się modlił, aby nie zostać wylosowanym do żadnej konkurencji...
Oprócz tego w kilku miejscach szkoły były galerie zdjęć i rysunków z kotami (zwierzętami). Za pierwszoklasistami wołało się także na przerwach ''kici kici'', niektórzy nawet odpowiadali ''miau miau''.
Wychowawczyni opowiadała nam, że w poprzednich latach były ''mikstury'', a jedną z konkurencji było zjedzenie wielkiej pajdy chleba ze smalcem. Podobno prawie wymiotowali. Później odstąpiono od takich konkurencji, bo powinny one być powodem do śmiechu, a nie upokarzać ludzi.
Tak to się powinno odbywać, a nie lizanie kogokolwiek. Kot to też człowiek. Z drugiej strony, nikogo nie będę potępiać. Nie wiem, co tam się stało, nie było mnie tam, a wnioskowanie na podstawie kilku fotografii może doprowadzić do mylnych wniosków.
Użytkownik Lepusa edytował ten post 20.09.2012 - 12:25