Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kolejna porcja lokalnych historyjek


  • Please log in to reply
17 replies to this topic

#16

trebmal.
  • Postów: 178
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@wredna, taki Las Samobójców jest też w Japonii.

Las owiany jest złą sławą ze względu na wyjątkową popularność wśród samobójców. Nie istnieją statystyki zbierające sumaryczne dane na temat samobójstw popełnianych na terenie lasu, jednak regularnie pojawiają się informacje na temat ilości ciał znalezionych w danym roku. Książka Cliffs of Despair autorstwa Toma Hunta wysuwa tezę, że jest to drugie najpopularniejsze miejsce pod względem ilości popełnianych samobójstw, tuż po moście Golden Gate w San Francisco. Mimo iż już wcześniej owiany był złą sławą jako miejsce związane z duchami oraz dawnymi rytuałami, swą popularność wśród samobójców las zyskał dzięki dwóm książkom opublikowanym w roku 1960: Pagoda fal autorstwa Seichō Matsumoto (opowieść o duchu kobiety, która popełniła samobójstwo w lesie Aokigahara) oraz Kuroi Jakai tegoż autora (tragiczna opowieść o dwojgu kochanków, którzy decydują, by zakończyć swe życia razem w lesie Aokigahara). Zaowocowało to w prowadzonych od roku 1971 corocznych patrolach prowadzonych przez wolontariuszy. Patrole przeczesują las w poszukiwaniu ciał, zazwyczaj powieszonych na drzewach, niejednokrotnie częściowo zjedzonych przez zwierzęta. Jednak szczególny wzrost ilości samobójstw nastąpił od momentu publikacji książki The Complete Manual of Suicide (Kompletny podręcznik samobójstwa) autorstwa Wataru Tsurumi w 1993. Bestseller sprzedany w ponad milionie egzemplarzy opisuje las jako idealne miejsce na zakończenie życia.

W roku 1998 samobójstwo popełniły tu 73 osoby. W 2002 znaleziono rekordową liczbę ciał - 78. Po tym jak w roku 2003 liczba wzrosła do 100, a w 2004 do 108, miejscowe władze przestały publikować informacje o ilości ciał, mając nadzieję, że Aokigahara przestanie być kojarzony z samobójstwami. Na obrzeżach lasu znajdują się liczne znaki zniechęcające do odebrania sobie życia oraz zachęcające do kontaktu z policją. Miejscowa policja stosuje areszt zapobiegawczy wobec osób, których zachowanie wskazuje na zamiar popełnienia samobójstwa. W 2002 zatrzymano w ten sposób 83 osoby, o 20 więcej niż rok wcześniej.

Zapobieganie samobójstwom ma też wymiar praktyczny. Trzy miejscowości znajdujące się w pobliżu: Kamikuishiki, Narusawa i Ashiwada zgodnie z prawem japońskim muszą skremować niezidentyfikowane zwłoki na własny koszt, co jest poważnym obciążeniem dla budżetów. Prochy są potem przechowywane w urnach, których wg danych na rok 2000 było już 231.


  • 0

#17

piotr81w.
  • Postów: 65
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@piotr81w Nie bierz tego do siebie, ale śmieszą mnie tacy ludzie jak Ty, którzy za wszelką cenę chcą wyjaśnić sobie w racjonalny sposób rzeczy na tle paranormalnym. W Twoim domu (jak napisałeś) dochodzi już do sytuacji, które wydają się dziwne, jak dla mnie za dużo jest tych zbiegów okoliczności. Ciekawe kiedy zaczniesz choć trochę wierzyć w duchy itp. pewnie tak jak większość osób, gdy wydarzy się coś bardzo przykrego w Twoim otoczeniu. Gdyby u mnie w domu pojawiały się już pierwsze symptomy obcej manifestacji to podjąłbym jakieś kroki m.in. udałbym się do Kościoła, aby przyszedł ksiądz i poświęcił mi mieszkanie.

Z własnego doświadczenia wiem, że to pomaga w wielu sytuacjach. Np. w u mnie w domu moja siostra będąc dzieckiem w wieku ~7 lat bardzo często budziła się, i płakała w nocy ponieważ widziała postać mojej zmarłej prababci, która stała przy drzwiach wejściowych do mieszkania i się na nią patrzyła jak ta leżała w łóżku. Przyszedł ksiądz poświęcił to miejsce i całe mieszkanie po czym siostra przestała już ją widzieć.

Dlatego na Twoim miejscu zaczął bym coś działać, bo problemy mogą się nasilać i będą wtedy bardzo uprzykrzać Ci życie.


Bez urazy, ale śmieszą mnie tacy ludzie jak Ty. Ja osobiście uważam, że właśnie Kościół Katolicki wypromował się na duchach i innych zjawach, a super sposobem na wszystko jest kapłan co to pokropi wodą. Gdzie tu sens i logika? Wystarczy lekki przeciąg, trzasną drzwi i już lecimy po księdza, żeby święcił, a 100 zeta w kopercie wypadałoby dać, nie? Za "fatygę".

Co do sytuacji obecnej w moim domu, no wydaje mi się dość dziwna, ale skąd pewność, że akurat ksiądz z sikawką da radę? A może zawołać rabbiego, albo jakiegoś araba? Dla mnie bez sensu.
  • -3

#18

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przypomniały mi się takie historie:

Przepalaczka
Zdarzyło się że mama wróciła do domu z pracy mocno czymś wkurzona. Gdy poszła do swojego pokoju i chciała włączyć główne światło, żarówka błysnęła i przepaliła się; sięgnęła więc po lampkę przy łóżku ale i tu żarówka się przepaliła. Poszła więc do łazienki po zapasowe żarówki i oczywiście przy włączaniu światła przepaliła się żarówka w łazience. Zakazałem jej wtedy dotykania komputera. Niedługo później popsuł się telewizor i pralka. Nieco później stwierdziliśmy że w jednym z gniazdek kabelki nie stykają i czasem w domowej sieci pojawiają się przepięcia, co w końcu wpływa na żywotność żarówek.

Powrót
Tą opowieść znam z trzeciej ręki bo jej bohaterowie już nie żyją. Nasza prababcia urodziła się w okolicach Wysokiego Litewskiego, gdzie jej rodzice mieli obszerne gospodarstwo i dworek, choć byli raczej średnio majętnymi ziemianami. Oprócz niej było jeszcze kilka córek, które należało w odpowiedni sposób wydać za mąż, głównie za włościan w okolicy. Ale jak to często bywa, prababcia zakochała się w kimś niewłaściwym - w cieśli pracującym w pobliskim tartaku i postanowiła się z nim ożenić niezależnie od woli rodziców.
Zdenerwowany ojciec nie chciał jej widzieć na oczy dlatego zamieszkała z mężem w domu po drugiej stronie lasu za dworem. Z drugiej strony gniew rodzicieli chyba z czasem osłabł, skoro prababcia opisywała mojej mamie wygląd dworu, a urodzona tuż przed wojną babcia pamięta jeszcze, jak w święto jechała z dziadkiem na nabożeństwo paradnym wozem zaprzężonym w czwórkę koni.
Teraz jednak w te koleje losu wdarła się historia - po wybuchu wojny i wkroczeniu sowietów, ziemianie, szlachcice i ważniejsi ludzie na wsiach byli wywożeni w głąb Rosji. Tak też stało się z rodziną prababci. Sam dwór spalono. Ocalała tylko prababcia z córką która tak długo mieszkała z mężem, że nikt nie kojarzył jej z włościańską rodziną. Pod koniec wojny mieszkańcy tamtych ziem dostali ultimatum - albo zostaną obywatelami ZSRR albo spakują się i wyjadą. Prababcia wybrała tą drugą opcję i przeniosła się za Bóg, a już w 1945 roku jej mąż zaczął budować chałupę którą jeszcze pamiętam z odwiedzin.

Mniejwięcej w tym czasie zdarzyło się coś dziwnego - prababcia wstała bardzo wcześnie i usłyszała stukanie do drzwi. Gdy otworzyła ze zdumieniem ujrzała rodziców. Zaprosiła ich do środka, ale mówili jej że mogą być tylko na chwilę. Zaczęła się krzątać przy kuchni aby nagrzać i wody i wypytywała ich jak przedostali się do kraju. Obróciła się do paleniska, a gdy odwróciła się z powrotem do nich, izba była pusta. Nikt ich po drodze nie widział. Za miesiąc z czerwonego krzyża przyszedł list że oboje zmarli na Syberii. Prababcia jeszcze przez wiele lat zastanawiała się, czy mogło się to jej przyśnić.

Historia ta ma jeszcze dalszy ciąg - podczas postoju w Brześciu przed wywózką w głąb Rosji, z transportu uciekł brat prababci. Ta przez wiele lat szukała po nim śladów. Pięć lat temu gdy Czerwony Krzyż skomputeryzował swoje katalogi, doszedł do nas list że brat się odnalazł. Uciekł przez Rosję do Szwecji, potem do Wielkiej Brytanii. Żyją tam jeszcze jego dwie córki, jedna z nich nawet całkiem nieźle zna polski, raz nas odwiedzała.

Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 25.10.2013 - 20:58

  • 2




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych