Pakt Ribbentrop-Beck
Czy w 1939 roku Polska powinna była dogadać się z Hitlerem i wejść w sojusz z III Rzeszą? Czy odrzucając ofertę przymierza z Niemcami, minister Beck popełnił koszmarny błąd, być może największy błąd życia? Czy w 1939 roku na Zamku Królewskim w Warszawie należało podpisać pakt Ribbentrop–Beck? Czy jednocześnie zmusiłoby to nas do czynnego udziału w Zagładzie Żydów?
I jeszcze: Czy w ten sposób, za cenę bolesnych ustępstw, uniknęlibyśmy apokalipsy? Czy Polska była skazana na klęskę? Czy musieliśmy stracić połowę terytorium, a tak wielu rodaków musiało zginąć?
Na te i na wiele innych pytań odpowiada Piotr Zychowicz w kontrowersyjnej książce „Pakt Ribbentrop-Beck”, która właśnie trafiła do księgarń (Wyd. Rebis). Więcej informacji na temat niedoszłego sojuszu z Hitlerem oraz poświęconej mu książki czytaj na kolejnych stronach galerii.
Czy Zychowicz ma rację? Czy Polska rzeczywiście powinna sprzymierzyć się z Hitlerem? Czy uchroniłoby nas to przed katastrofą? Czy nie są to tezy zbyt radykalne i moralnie wątpliwe?
Koszmarny błąd Becka?
Piotr Zychowicz uważa, że Józef Beck, ostatni minister spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej, popełnił „fatalny, wręcz koszmarny” błąd w 1939 roku:
„Błąd, który potężnie zaciążył na losie Polski i spowodował bezmiar ludzkiego cierpienia, a jego ponure skutki odczuwamy do dziś. Błędem tym było związanie Rzeczpospolitej sojuszem z mocarstwami zachodnimi i jednoczesne odrzucenie oferty przymierza złożonej przez Niemcy”.
Zychowicz, publicysta historyczny i zastępca redaktora naczelnego miesięcznika „Uważam Rze Historia”, doskonale zdaje sobie sprawę, że jego teza jest kontrowersyjna, a pytania, które stawia – niepoprawne politycznie. Dlaczego więc podjął wyzwanie?
Zbyt wysoka cena
„Żadna z licznych klęsk, które spadły na nasze nieszczęsne państwo w jego długich i tragicznych dziejach, nie może się równać z klęską II wojny światowej. W jej trakcie obaj okupanci zamordowali miliony polskich obywateli. Warszawa i tysiące innych miast, miasteczek i wsi Rzeczypospolitej obrócone zostało w perzynę.
Polska straciła połowę terytorium oraz niepodległość na 60 lat. Jeszcze nigdy za swoje fatalne położenie geopolityczne – między niemieckim młotem a rosyjskim kowadłem – nie zapłaciliśmy tak wysokiej ceny” – pisze publicysta „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”.
Właśnie rozmiar naszej klęski skłonił autora do rozważań, które złożyły się na jego pierwszą książkę.
Mieliśmy ustąpić Niemcom?
Publicysta mnoży w swojej książce kolejne pytania: „Czy rzeczywiście Polska była skazana na porażkę? Czy tylu naszych rodaków musiało zginąć? Czy musieliśmy utracić Ziemie Wschodnie? […] Czy skoro przegraliśmy wojnę w sojuszu z Francją i Wielką Brytanią, to czy te sojusze były właściwie dobrane? Czy naprawdę minister spraw zagranicznych Józef Beck nie miał w 1939 roku żadnego pola do manewru?”.
Zychowicz wie, że odpowiedzi na te pytania są niepoprawne politycznie: „Większość historyków i publicystów zajmująca się genezą II wojny światowej unikała ich jak ognia. Jedni obawiali się narażenia „autorytetom moralnym”, inni kierującej się emocjami opinii publicznej”.
A jednak uważa, że najwyższa pora, by powiedzieć to głośno: „Jedynym sposobem na uniknięcie katastrofy było ustąpienie w 1939 roku Niemcom. Zgoda na przeprowadzenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze i wcielenie Wolnego Miasta Gdańsk do Rzeszy”.
Brudne przymierze z nazistami
„Sojusz z III Rzeszą byłby przymierzem przykrym, zawartym kosztem ustępstw stanowiących wielką ujmę na prestiżu i wiążącym Polskę z paskudnym totalitarnym reżimem. Zawierając pakt z Joachimem von Ribbentropem, Beck powinien był jedną ręką składać podpis, a drugą zatykać nos” – wyjaśnia w książce Zychowicz.
Publicysta uważa, że polityka międzynarodowa wymaga czasami naprawdę bolesnych kompromisów. Szczególnie, gdy mowa o ratowaniu państwa i własnych obywateli. Przywódcy muszą wtedy „podejmować wątpliwe moralnie decyzje i zawierać taktyczne sojusze z partnerami, którzy wzbudzają ich niechęć i obrzydzenie. Nazywa się to Realpolitik”.
Tragiczny w skutkach pakt Ribbentrop-Mołotow
Zychowicz pisze, że wszystkie nieszczęścia, które spadły na Rzeczpospolitą po 1 września 1939 i których bolesne konsekwencje odczuwamy do dzisiaj, spowodowane były jednym porozumieniem politycznym.
Mowa o pakcie Ribbentrop-Mołotow opatrzonym tajnym protokołem decydującym o czwartym rozbiorze Polski. Pamiętny pakt o nieagresji pomiędzy III Rzeszą a ZSRR został podpisany na Kremlu nocą z 23 na 24 sierpnia 1939 roku (na zdj.).
„Dziś, w świetle ujawnionych przez ostatnich kilkadziesiąt lat materiałów źródłowych, nie ma już żadnych wątpliwości, że Polska mogła nie dopuścić do podpisania tego paktu” – uważa Zychowicz. Czy ma rację? W jaki sposób to uzasadnia?
Beck wepchnął Hitlera w objęcia Stalina
Hitler zdecydował się na porozumienie ze Stalinem dopiero po tym, jak złożoną przezeń ofertę przymierza odrzucił Józef Beck. „Dla Polaków może to brzmieć szokująco, ale to właśnie ostatni szef dyplomacji II Rzeczypospolitej wepchnął Hitlera w objęcia Stalina, co skończyło się dla nas tak fatalnie” – czytamy.
Zychowicz podkreśla, że „tylko idąc na ustępstwa wobec silniejszego zachodniego sąsiada, Polska mogła wówczas zapobiec realizacji najbardziej niekorzystnego dla niej i najbardziej przerażającego scenariusza – porozumienia między Moskwą a Berlinem”.
Pytanie tylko – czy rzeczywiście by tak było? Czy sojusz z Hitlerem – by tak rzec – wyszedłby Polsce na dobre?
Wcześniejsze plany Hitlera wobec Polski
Zychowicz szczegółowo przypomina w swojej książce, jakie – jeszcze do połowy 1939 roku – plany wobec Polski miał Hitler i na czym dokładnie polegała złożona Warszawie oferta Berlina: „Otóż Polska, przystępując do paktu antykominternowskiego, miała – w wojennych zamysłach wodza III Rzeszy – odegrać rolę kluczową.
Hitler w pierwszej kolejności zamierzał zaatakować Francję i Wielką Brytanię. Podczas tej kampanii Rzeczpospolita miała zabezpieczać tyły Wehrmachtu przed ewentualnym uderzeniem Związku Sowieckiego. Niemcy planowali, że po zajęciu Paryża zwrócą się na Wschód. Wówczas rola Polski miała mieć charakter ofensywny. U boku Niemiec mieliśmy wziąć udział w wyprawie na Związek Sowiecki, a następnie wraz z nimi na nowo urządzić przestrzeń pozostałą po imperium Stalina”.
Gdybyśmy przyjęli pakt Ribbentrop-Beck...
Autor podsumowuje, że – po przyjęciu paktu Ribbentrop-Beck – Polska nie przystąpiłaby do drugiej wojny światowej 1 września 1939 roku, tylko po upadku Francji, na początku wyprawy na Sowiety: „Oznacza to, że obywatelom Rzeczpospolitej w okresie 1939-1941 nie spadłby włos z głowy. Przez prawie dwa lata, a więc jedną trzecią całej wojny, w naszym kraju toczyłoby się normalne, niczym niezakłócone, pokojowe życie”. I dalej:
„Nikt by nikogo w Polsce nie mordował, do nikogo nie strzelał, nikogo nie bombardował, nikogo nie wywoził bydlęcymi wagonami za koło podbiegunowe i nikogo nie zamykał w gettach. Doszłoby co najwyżej do demonstracji i zamieszek urządzanych przez polską opozycję oraz komunistyczne siatki agenturalne”.
Zdaniem Zychowicza już sam fakt, że cierpienia wojenne Polski skrócone zostałyby w ten sposób z sześciu do czterech lat wystarcza za całą argumentację i dowodzi, że odrzucenie przez Becka niemieckiej oferty było fatalnym błędem. Autor kontynuuje wyliczenie korzyści:
„Nie doszłoby do kampanii 1939 roku. Nie byłoby więc wrześniowych bombardowań polskich miast, na czele ze zdemolowaniem Warszawy (na zdj.). Samoloty Luftwaffe nie kosiłyby ogniem karabinów maszynowych tłumów ogarniętych paniką uchodźców na zapchanych drogach. […] Nie byłoby także rozstrzeliwań i innych zbrodni wojennych Września. Nie byłoby niemieckiej okupacji lat 1939–1941, a więc Intelligenzaktion i akcji AB. […] Nie byłoby żadnego Warthegau i żadnego Generalnego Gubernatorstwa. Hans Frank siedziałby spokojnie w Berlinie, zamiast folgować swoim sadystycznym skłonnościom w Krakowie”.
A to zaledwie początek obszernego wyliczenia Zychowicza. W kolejnych akapitach pisze także o pozytywnych konsekwencjach paktu dla innych europejskich państw – Litwy, Łotwy, Estonii czy Finlandii.
W podsumowaniu rozdziału pt. „Ocalić miliony” Zychowicz powtarza raz jeszcze, że najważniejszą korzyścią, jaką miałaby Polska z zawarcia aliansu z Hitlerem, byłoby „zachowanie biologicznej substancji narodu”:
„Godząc się w 1939 roku na bolesne ustępstwa, być może splamilibyśmy honor, ale uratowalibyśmy życie milionom ludzi. Na podparcie tezy o konieczności zawarcia przymierza z Niemcami mam kilka milionów argumentów. Argumentem takim jest bowiem każdy zamordowany przez okupantów obywatel Polski”.
Publicysta twierdzi, że decyzja wojny obronnej z Niemcami nie była decyzją całego narodu polskiego i wynikiem kalkulacji politycznych. Wręcz przeciwnie – „Polacy postąpili wbrew instynktowi samozachowawczemu”.
Wszyscy czytelnicy zgodzą się co do tego, że już sama myśl o sojuszu z Hitlerem budzi tak wielkie kontrowersje i wątpliwości natury moralnej, przede wszystkim z powodu Holokaustu. Czy Polacy jako sojusznicy Rzeszy wzięliby czynny udział w Zagładzie Żydów?
„Rząd w Warszawie mógłby zostać zmuszony do wydania Niemcom swoich Żydów. Presję w tej sprawie Berlin wywierał bowiem podczas wojny na wszystkich swoich sojuszników” – odpowiada Zychowicz – „Na przykład Bułgarzy i Węgrzy skutecznie się jej opierali. […] Z drugiej strony na przykład w Rumunii wielu Żydów jednak zabito. A tam, gdzie Niemcy stworzyli reżimy o charakterze faszystowskim – na przykład w Chorwacji – sytuacja była wręcz katastrofalna”.
Publicysta twierdzi, że to, co naprawdę zrobiliby w takiej sytuacji Polacy, pozostanie historyczną zagadką.
„Badacze zbliżeni do kręgu Jana Tomasza Grossa zapewne przychyliliby się do opinii, że ochoczo wydalibyśmy swoich żydowskich współobywateli. Być może nawet sami byśmy ich wymordowali. Historycy z tzw. szkoły patriotycznej zapewne odpowiedzieliby przeciwnie. Polacy dzielnie broniliby swoich Żydów, nawet ryzykując poważne pogorszenie relacji z niemieckim sojusznikiem” – pisał Zychowicz na łamach „Uważam Rze” w artykule poprzedzającym publikację książki.
Autor zupełnie jednak nie zgadza się z argumentacją Tomasza Łubieńskiego, który twierdzi, że przymierze z III Rzeszą na zawsze skompromitowałoby Polskę. Dlaczego nie jest to takie pewne?
„Podczas II wojny światowej z Niemcami sprzymierzyło się bowiem sporo krajów europejskich, żeby wymienić choćby Włochy, Francję, Węgry, Rumunię, Bułgarię czy Finlandię. I jakoś nikt im tego obecnie nie wypomina”.
Czy zgadzacie się z taką argumentacją?
Sojusz z Niemcami uratowałby Żydów?
Co więcej, Zychowicz uważa, że zawarcie sojuszu z Niemcami uratowałoby polskich Żydów przed Holokaustem. „Polacy nie mieliby również z Zagładą nic wspólnego. Sojusz z Niemcami nie musiał automatycznie oznaczać udziału w niemieckich zbrodniach. […] W Polsce zginęło tylu Żydów dlatego, że znaleźliśmy się pod całkowitą okupacją i Niemcy mogli u nas robić co tylko chcieli” – wyjaśnia publicysta w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl.
Na sugestię, że Hitler najprawdopodobniej naciskałby na wydanie mu polskich Żydów, autor książki odpowiada: „Zapewne by naciskał. A my powiedzielibyśmy — nie. Pomysł, że rząd, poczciwego w gruncie rzeczy Sławoja Składkowskiego, wydałby Niemcom 3,5 miliona własnych obywateli, uważam za obraźliwy dla Polaków. Coś takiego mógłby wymyślić tylko Jan T. Gross albo któryś z jego uczniów”.
Beck mógł przewidzieć katastrofę?
W jednym z ostatnich rozdziałów swojej niespełna 400-stronicowej książki publicysta „Uważam Rze Historia” przyznaje, że jego rozważania mają jeden poważny mankament. Wszystkie jego uwagi zostały napisane post factum: „Można więc uznać, że łatwo jest dziś, z perspektywy ponad siedemdziesięciu lat, oceniać Józefa Becka i jego decyzje. My wiemy, jak katastrofalne były długofalowe skutki jego wyborów, on jednak nie mógł tego przewidzieć”.
A jednak, pisze dalej Zychowicz, argumenty takie trzeba odrzucić. Dlaczego? Po pierwsze, odpowiada, minister spraw zagranicznych ma obowiązek przewidywać konsekwencje własnych działań. Po drugie, można było przewidzieć katastrofę, którą sprowadził na Rzeczpospolitą decyzja Becka: „I to w detalach. Zrobił to konserwatywny polityk i publicysta Władysław Studnicki. Alarmował w tej sprawie Becka, który jednak zignorował jego ostrzeżenia”.
Obszernie na ten temat pisze Zychowicz w osobnym rozdziale poświęconym Studnickiemu, jego biografii, publikacjom i ostrzeżeniom przeciwko odrzuceniu sojuszu z Niemcami w 1939 roku.
O książce i autorze
"Sam bardzo chciałem napisać taką książkę, ale dla czytelnika to dobrze, że nie starczyło mi czasu, bo Piotr Zychowicz napisał ją lepiej” – twierdzi Rafał Ziemkiewicz. Zychowicz konsekwentnie dowodzi w swojej książce, że decyzja o przystąpieniu do wojny z Niemcami w iluzorycznym sojuszu z Wielką Brytanią i Francją była fatalnym błędem, za który zapłaciliśmy straszliwą cenę. Historia mogła się potoczyć inaczej.
Zamiast porywać się z motyką na słońce, twierdzi autor, powinniśmy byli prowadzić Realpolitik. Ustąpić Hitlerowi i zgodzić się na włączenie Gdańska do Rzeszy oraz wytyczenie eksterytorialnej autostrady przez Pomorze. A następnie razem z Niemcami wziąć udział w ataku na Związek Sowiecki. 40 bitnych polskich dywizji na froncie wschodnim przypieczętowałoby los imperium Stalina.
Piotr Zychowicz jest publicystą historycznym. Pisze o drugiej wojnie światowej, zbrodniach bolszewizmu i geopolityce europejskiej XX wieku. Znany jest z antykomunistycznych i antyendeckich poglądów. Jest zwolennikiem wielonarodowej Rzeczypospolitej. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis.
Oprac. GW
źródło:
http://ksiazki.wp.pl...ki,galeria.html