Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dzieł zalążek


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Arctur V..
  • Postów: 311
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Modnie mieć treda od prozy; modnie i przyjemnie, to założym. Ale żebyście nie poczuli się zbytnio połechtani, to będę tu publikował tylko drobniutkie próbki; po całokształt w całości to już musicie się za mną bardziej rozejrzeć...



Fragment opowiadania "Ceremonia rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich 535 E.H"



Aż wtem coś bardzo niepokojącego zaczęło się dziać z ekranem. Zakłócenia przecięły go na całej szerokości, obraz jął rwać się, barwy - blaknąć; krzepkie napisy poznikały, zastąpione liniami binarnego kodu; a dźwięk spaczył się i zmienił w okropną kakofonię.

Na wszystkich trybunach rozległy się odgłosy wzburzonego zdziwienia, a tu i tam nawet kpiące pogwizdywania.

B. w swej ogromnej naiwności wyraził głośno i z namaszczeniem "najwyższą obawę" o jakość "tak sowicie opłacanego" zaplecza informatycznego Igrzysk; Peerholm tylko szczerzył zęby głupkowato - widać było, że nawet nie przejrzał broszurki z programem, którą z pewnością, jako działaczowi, niejednokrotnie mu przedkładano.

Ja, mając przed sobą tak czy tak imponującą panoramę wydarzenia, powstrzymałem się z lekkim uśmiechem od jakiejkolwiek reakcji; nie wiem zresztą, co takiego mógłbym wówczas powiedzieć?

Jak się prędko okazało, zupełnie słusznie postąpiłem - oto ekran wybielił się nagle, a sekundę potem niczym diabeł z pudełka wyskoczyło to olbrzymie, bijące w oczy żółcią swojej skóry oblicze i trzęsąc się jak w epilepsji, a rechocząc dziko poczęło gonić dookoła całego stadionu piszczące z przestrachem kilkuletnie dzieciątko płci żeńskiej, pewnikiem chcąc nabić je na swój "pastorał"!

Nie dość tego! Chwilę później w kilku różnych miejscach pojawił się dobrze wszystkim znany - sądząc po gromkim rechocie widowni - łysol o zapadłej, wyniszczonej twarzy, której otępiała fizjognomia ani drgnęła, choć cała reszta jego ciała spadała właśnie na tle niekończącego się wschodnioeuropejskiego bloku komunalnego, wymachując opętańczo członkami.

Postać darła się przy tym wniebogłosy: "MAM JEDNĄ [...] SCHIZOFRENIĘ" do rytmu skocznej klezmerskiej melodyjki!

A obrazów tych przybywało; choć zdawała się być ich nieprawdopodobna mnogość, to wszystkie przecież stanowiły powielenie tego samego schematu - i tu, i tam przewijały się te same postaci i toposy; profanacje i świętości dawnych lat splecione w ciasnym uścisku i wirujące nieustannie jako jedna wrząca zupa cenzopapów, zlew i wykopek!

Narastało wszystko, kumulowało się, wznosiło, i gdy miało się już wrażenie, że aparatura areny nie zniesie więcej i z hukiem odmówi posłuszeństwa, ten nieprawdopodobny festiwal spaczonych tworów kultury zakończył się tak nagle, jak rozpoczął.

W nagłej ciszy i ciemnicy usłyszałem cichutkie westchnienie B. Wiedziałem doskonale - i on tam był, i on w tym ongiś uczestniczył, a kto wie, ile podobnych widowisk kiedyś współtworzył; cała jego powierzchowność świadczyła zresztą o tym; najróżniejsze sposoby w jakie próbował z komicznym pietyzmem oddalać się jak najdalej od tego, do czego właśnie najbliżej mu było.

Osiem punktowych reflektorów, stanowiących teraz całe oświetlenie, skierowało swe snopy ku centralnemu punktowi sali, wydobywając z mroku potężne oko wspomnianego już projektora.

Ten zaś, włączywszy się z cichym szumem, zaczął emitować z siebie powoli jakiś zmętniały, chaotyczny, monumentalny kształt. Ciemna masa z każdą chwilą rosła i wydymała się bardziej, jakby coś pompowało w nią od spodu coraz większe porcje powietrza, choć naturalnie w rzeczywistości to soczewki ogniskowały się, a może był to tylko kolejny element planu estetycznego Vishama?

Cyklopowa forma osiągnęła wreszcie stan zbliżony do ostatecznego i wtedy dały się słyszeć głośne okrzyki zdumienia - szybko przechodzące w ekstatyczny aplauz. I ja mogłem już powiedzieć, z czym mamy do czynienia - pośrodku olimpijskiego stadionu, w reflektorowym ostrym blasku, który teraz począł mienić się fioletowawymi odcieniami, wypiętrzył się majestatycznie ciemny i niezwykle sugestywny czarny prusak!

Opatrzony czułkami łeb owada zdobił elegancki cylinderek, na ślepiu zaś umocowany miał monokl; reflektory rozczepiły promienie, oświetlając rozmieszczone dookoła projektora obiekty, które po uważniejszych oględzinach okazały się być udanymi atrapami klap piwnicznych. Teraz właśnie klapy te rozwarły się z głośnym jękiem torturowanych zawiasów, a z otworów pod nimi wypełzali – no kto, właśnie, kto?

Trzęsąc się i drżąc na chudziutkich nogach, mrużąc oślepione światłem oczy, gramoląc się niezgrabnie na powierzchnię, gromadnie – stulejarze!

O, nie do pomylenia były ich przykrótkie sztruksowe spodnie, najtańsze z syntetycznych bluz lub popaćkanych, spranych koszulek, klocowate ortopedyczne buty, włosy tłuste i obcięte krótko z równą grzywką lub też ukryte pod pomarańczowymi bejsbolówkami na wielkich głowach, wykrzywione plecy, cieniutkie witki zamiast rąk, zapadłe klatki piersiowe, pryszczate, obwisłe, ropne twarze z pożółkłymi zębami – trupy za życia, którego w rzeczy samej nie posiedli; piwniczne demony i największy chyba okaz ówczesnej społecznej ohydy – legiony stulejarskie!

W stronę centralnej wyspy zaczęły przysuwać się podesty, wcześniej służące orkiestrom, a teraz zastawione sugestywnymi makietami przeznaczonymi do dalszych inscenizacji. Niepowtarzalny sznyt Theodora Vishama objawił się tu w pełnej krasie. Publika wpadła w kompletny amok; zdawało się, że tylko podwójne śruby powstrzymują ją od wyrwania siedzeń i ciśnięcia ich w stronę nieporadnych kalek.


***

 Edycja: Dziki Kurak.

Dołączona grafika

Dołączona grafika


3 ostrzeżenie = 30 dni urlopu od forum.



#2

Niecodzienny.
  • Postów: 278
  • Tematów: 9
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Myślisz że ktos to będzie czytał komuchu?

 Edycja: Dziki Kurak.

Dołączona grafika





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych