Skocz do zawartości


Zdjęcie

Stan wojenny


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1

            .

    Equilibrium

  • Postów: 299
  • Tematów: 43
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Stan wojenny w Polsce 1981-1983





Stan wojenny, według moich opinii, należy do najbardziej dramatycznych, a zarazem kontrowersyjnych wydarzeń w powojennej historii Polski. Kiedy we wrześniu 1983 r. Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło na ten temat poufny sondaż, okazało się, że 48 proc. Polaków oceniło negatywnie wydarzenia z 13 grudnia 1981 r., ale równocześnie aż 43 proc. było przeciwnego zdania. Taki bardzo wyrównany podział opinii dobrze ilustruje złożoność problemu. Obrońcy decyzji podjętej przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego najczęściej twierdzili, że uchroniła ona Polskę przed radziecką interwencją. Krytycy stanu wojennego mieli zaś rozliczne wątpliwości co do rzekomej nieuchronności tej interwencji. Spór nie do-czekał się do dziś jednoznacznego rozstrzygnięcia i nie należy się spodziewać, że nastąpi ono w najbliższej przyszłości .

Przygotowania do stanu wojennego rozpoczęto na ponad rok przed jego wprowadzeniem. Jednak największą obawę i przyczynę jego wprowadzenia stanowiło istnienie Solidarności.
Słowa „solidarność", „niezależność" i „samorządność" przewijały się jednak od roku 1977 w działaniach opozycyjnych, w opozycyjnej publicystyce i nawet w nazwach organizacji, takich jak Studencki Komitet Solidarności lub Niezależna Oficyna Wydawnicza. Opozycjoniści podkreślali, że dążą do odzyskania „podmiotowości". Znamienne, że niełatwo dla tego słowa znaleźć bezpośrednie odpowiedniki w językach obcych . To powstanie tego ruchu spowodował obawy w partii i konieczność działania.

W październiku 1980 r. - a zatem kila tygodni po podpisaniu porozumień społecznych w Szczecinie i Gdań¬sku umożliwiających utworzenie NSZZ „Solidarność" - Komitet Obrony Kraju i działający z jego po¬lecenia Sztab Generalny Wojska Polskiego przystąpiły do opracowywania planów takiej operacji. Zajmowano się tym także w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych - 3 listopada 1980 r. gen. Bogusław Stachura wydał rozkaz przygotowania akcji pod pierwotnymi kryptonimami „Wrzos" (plan internowania 12,9 tyś. osób) i „Malwa" (blokada komunikacji i telekomunikacji).

W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., nie czekając nawet na formalne uchwalenie przez Radę Pań¬stwa dekretu o stanie wojennym, grupy funkcjonariuszy milicji i Służby Bezpieczeństwa zaczęły zajmować siedziby regionalnych struktur „Solidarności" oraz zatrzymywać działaczy Związku. Większość Polaków dowiedziała się o wprowadzeniu stanu wojennego z radiowo-telewizyjnego wystąpienia premiera rządu oraz ministra obrony narodowej (i jednocześnie szefa rządzącej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) gen. Jaruzelskiego, które - wielokrotnie powtarzane - stanowiło 13 grudnia 1981 r. najważniejszy punkt programu telewizyjnego. Działalność większości organizacji społecznych - w tym wszystkich związków zawodowych - została zawieszona. Podobny los spotkał większość tytułów prasowych. Z gazet centralnych wydawano jedynie „Trybunę Ludu" i „Żołnierza Wolności", a poza tym kilka lokalnych dzienników PZPR .
Wśród internowanych 13 grudnia 1981 r. znalazła się większość przywódców „Solidarności", z jej przewodniczącym, Lechem Wałęsą, na czele. Zdecydowanie odrzucił on propozycje współpracy. Został odizolowany od innych działaczy „Solidarności" i, po pobycie w Chylicach i Otwocku, umieszczony ostatecznie w ośrodku rządowym w Arłamowie.
Przyszłe zamiary władz wobec „Solidarności" nie rysowały się jasno. Generał Jaruzelski zapowiadał w swym przemówieniu, że „zdrowy robotniczy nurt „Solidarności’ własnymi siłami i we własnym interesie odsunie od siebie proroków konfrontacji i kontrrewolucji". Na konferencji prasowej 13 grudnia rzecznik rządu Jerzy Urban zapewniał, że Lech Wałęsa nie jest internowany. Jeszcze przed północą rozpoczęły się internowania. Dotknęły one głównie, choć nie wyłącznie, działaczy „Solidarności". Internowano bowiem także działaczy różnych grup opozycyjnych, a nawet legalnych organizacji kulturalnych czy naukowych. Już pierwszej nocy internowano około 5 tysięcy osób , które umieszczono w 49 ośrodkach odosobnienia w całym kraju. Internowania prowadzono także później; łączna liczba internowanych w okresie stanu wojennego sięgnęła 10 tyś.

Aby wywrzeć wrażenie na społeczeństwie, na ulice największych miast skierowano 70 tyś. żołnierzy i 30 tyś. milicjantów wraz z kilkoma tysiącami czołgów, transporterów opancerzonych i wozów bojowych. Mieli oni nadzorować przestrzeganie godziny milicyjnej oraz kontrolować przepustki, bez których nie wolno było opuszczać rejonu zamieszkania. Na podstawie dekretu o stanie wojennym wprowadzono między innymi oficjalną cenzurę korespondencji (w rzeczywistości z różnym nasileniem prowadzoną od momentu powstania Polski Ludowej), zawieszono podstawowe prawa i wolności obywatelskie, wprowadzono tryb doraźny w sądach. Szczególnie dotkliwe było wyłączenie telefonów, uniemożliwiające między innymi szybkie wzywanie pogotowia ratunkowego do osób ciężko chorych oraz ofiar wypadków.

Dla ułatwienia sobie kontroli nad krajem władze zmilitaryzowały większość najważniejszych instytucji oraz zakładów przemysłowych, kierując do nich ponad 8 tyś. komisarzy wojskowych. Stanowiło to symboliczne potwierdzenie zmiany układu sił w PRL- owskiej elicie władzy. PZPR w dalszym ciągu pozostawała partią rządzącą, ale stopień jej uzależnienia od ludzi w mundurach wzrósł w sposób zasadniczy. Znalazło to swój wyraz w wyeksponowaniu roli 21-osobowej Wojskowej Rady Ocalenia Na¬rodowego, którą w oficjalnej propagandzie przedstawiano jako „administratora stanu wojennego". W rzeczywistości WRON nie stała się najważniejszym ośrodkiem dyspozycyjnym, ale nie pozostało nim też Biuro Polityczne Komitetu Centralnego PZPR. Najważniejsze decyzje w Polsce stanu wojennego podejmowała nieformalna grupa wojskowych oraz funkcjonariuszy partyjnych, nazywana dyrektoriatem. W jego skład obok gen. Jaruzelskiego wchodzili: gen. Florian Siwicki (wiceminister obrony narodowej), gen. Czesław Kiszczak (minister spraw wewnętrznych), gen. MO Mirosław Milewski (sekretarz KC), Mieczysław Rakowski (wicepremier), Kazimierz Barcikowski (sekretarz KC) oraz Stefan Olszowski (sekretarz KC) .
Podejmowane wówczas po wprowadzeniu stanu wojennego i nieco później działania świadczyć mogą za tym, że jego inicjatorzy nie dysponowali planem dalszego konsekwentnego działania. Paraliż decyzji przejawił się we wszelkich dziedzinach. Częściowo wynikało to z głębokich podziałów wewnątrz kierownictwa partii, a zapewne także wśród czołowych przedstawicieli wojska i aparatu bezpieczeństwa było wielu zwolenników „Solidarności” .
Kierownictwo „Solidarności", mimo pojawiających się wcześniej sygnałów o możliwości uderzenia ze strony władz, zostało zaskoczone wprowadzeniem stanu wojennego. Nieliczni przywódcy Związku - Bogdan Borusewicz, Władysław Frasyniuk, Mirosław Krupiński czy Zbigniew Bujak -zdołali uniknąć internowania w nocy z 12 na 13 grudnia. Pozbawieni łączności oraz szerszego zaplecza, znaleźli się w faktycznej izolacji. W rezultacie, przy narastającym zmęczeniu społeczeństwa, skala protestów przeciwko stanowi wojennemu okazała się ograniczona.
Najpowszechniejszą formą oporu w pierwszych dniach były strajki okupacyjne. Władze likwidowały je stopniowo, zakład po zakładzie, przy użyciu milicyjno-wojskowych grup szturmowych. Schemat ich działania był podobny: po kilku pozorowanych atakach, mających na celu zmęczenie i zastraszenie uczestników protestu, forsowano czołgami ogrodzenie, a następnie za pomocą pałek, gazu łzawiącego i armatek wodnych usuwano strajkujących z zakładu, aresztując równocześnie przywódców. Z reguły zastraszona załoga nie wznawiała już strajku. W taki właśnie sposób spacyfikowano między innymi strajki w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, krakowskiej Hucie im. Lenina, świdnickiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego, Hucie Katowice oraz lubelskiej Fabryce Samochodów Ciężarowych.
Szczególnie dramatyczny przebieg miały strajki w kopalniach górnośląskich, gdzie górnicy stawili czynny opór. 16 grudnia 1981 r. w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek" w Katowicach w trakcie kilkugodzinnych walk milicjanci użyli broni palnej, zabijając dziewięciu górników. Nie zdecydowano się natomiast na pacyfikację tych kopalń, w których protest prowadzono pod ziemią. Dlatego najdłużej trwającymi strajkami po wprowadzeniu stanu wojennego były te w kopalniach „Ziemowit" (zakończony 24 grudnia) i „Piast" (28 grudnia).

W Warszawie, Krakowie, Łodzi i Gdańsku oraz w kilku innych ośrodkach w grudniu 1981 r. doszło do demonstracji ulicznych. Jednak poza Gdańskiem, gdzie milicjanci zastrzelili jednego z uczest¬ników manifestacji, nie przybrały one większych rozmiarów. Niektórym z zatrzymanych podczas manifestacji, a przede wszystkim przywódcom strajków urządzano procesy sądowe w trybie przyspieszonym, ferowano wyroki od kilku miesięcy do 10 lat więzienia.
Z końcem grudnia 1981 r. stało się jasne, że władze PRL panują nad sytuacją, a „Solidarność" nie jest zdolna do stawienia oporu na wielką skalę. Przed ekipą Jaruzelskiego stanęło więc zadanie określenia kierunku dalszej polityki. Ostatecznie generał zdecydował się na utrzymanie umiarkowanego kursu, zakładającego zarówno ograniczenie skali represji, jak i odrzucenie dialogu z opozycją. Dlatego w pierwszych miesiącach stanu wojennego z kierowniczych funkcji w aparacie partyjnym i państwowym usuwano osoby podejrzewane o sympatię do „Solidarności" lub przynajmniej nadmierny liberalizm, jak też najbardziej fanatycznych dogmatyków, żądających bardziej zdecydowanych form walki z „kontrrewolucją". Oczywiście tych ostatnich było znacznie mniej, z reguły też lepiej ich trak-towano, lokując na intratnych posadach w służbie dyplomatycznej.

W celu przywrócenia pełnej kontroli nad prasą, która w okresie legalnego istnienia „Solidarności" uzyskała sporą autonomię, przeprowadzono weryfikację całego środowiska dziennikarskiego. W jej wyniku pozbawiono prawa wykonywania zawodu blisko tysiąc dziennikarzy. Wiele pism wznowiono pod częściowo lub całkowicie nową redakcją, a niektóre tytuły w ogóle nie doczekały się powrotu na rynek. 20 marca 1982 r. rozwiązano zawieszone dotąd Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i przystąpiono do tworzenia nowej, całkowicie lojalnej wobec władz organizacji dziennikarskiej - Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL. Podobne czystki - na proporcjonalnie mniejsza skalę - przeprowadzono również w szkolnictwie i innych służbach publicznych. Szczególnie rozległe represje dotknęły szkol-nictwa wyższego.

Równolegle z akcjami o charakterze represyjnym władze próbowały przeprowadzić reformę ekono¬miczną, która poprawiłaby niezwykle trudną sytuację gospodarczą kraju. Wstępem do niej miała być drakońska podwyżka cen ogłoszona l lutego 1982 r. Żywność podrożała wówczas średnio o 241 proc., a opał i energia o 171 proc. Po tej operacji dochody realne ludności spadły o jedną trzecią, ale nie doszło do poważniejszych protestów. Obrazuje to rozmiary zastraszenia i apatii społeczeństwa sześć tygodni po wprowadzeniu stanu wojennego. Podwyżka pozwoliła wprawdzie na krótkotrwałe ogranicze¬nie inflacji, ale związana z tym szansa na wprowadzenie rzeczywistych zmian w gospodarce została zmarnowana. Mimo posiadania pełni władzy Jaruzelski okazał się bezsilny wobec kryzysu ekonomicznego (w 1982 r. dochód narodowy spadł o kolejne 5,5 proc.), który w okresie jego rządów stał się trwałym zjawiskiem .

Jednym z głównych problemów gospodarki w okresie stanu wojennego i w latach późniejszych by¬ła konieczność drastycznego ograniczenia importu z tak zwanego drugiego obszaru płatniczego, czyli państw kapitalistycznych. Wynikało to zarówno z sankcji ekonomicznych, jak i z chronicznego braku dewiz. Rozwiązania szukano w zwiększaniu wymiany z krajami bloku radzieckiego, a także w produkcji różnego rodzaju towarów zastępczych, co było szczególnie istotne w przypadku artykułów konsumpcyjnych. „Towarzysz Tadeusz Czechowicz zwrócił uwagę na konieczność zwiększenia produkcji substytutów kawy i herbaty" - zapisano w protokole jednego z posiedzeń Biura Politycznego w kwietniu 1982 r. W maju Włodzimierz Mokrzyszczak na tym samym forum proponował, aby „iść na tanie budownictwo, z odpadów z drzewa".
Wprowadzenie stanu wojennego, a następnie spacyfikowanie przez władze pierwszej fali oporu społecznego postawiło przywódców „Solidarności" wobec konieczności wyboru strategii dalszego działania. W pierwszej połowie 1982 r. zarysowały się dwie główne koncepcje, które określano najczęściej jako „krótki skok" (gwałtowna konfrontacja z władzą w postaci strajku generalnego lub nawet powstania) i „długi marsz" (budowa zdecentralizowanych struktur tworzących szkielet „społeczeństwa podziemnego"). Za rozpoczęciem przygotowań do strajku generalnego opowiadali się zimą i wiosną 1982 r. między innymi Jacek Kuroń, Bogdan Borusewicz, Zbigniew Romaszewski i Władysław Frasyniuk. Odmienną strategię działania proponował Zbigniew Bujak, który - obok Wiktora Kulerskiego, Adama Michnika i Aleksandra Halla - należał do głównych zwolenników „długiego marszu".
Z chwilą utworzenia 22 kwietnia 1982 r. Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, która stała się ogólnopolskim kierownictwem podziemnej „Solidarności", spory wokół wyboru strategii przeniosły się na jej forum. Wśród czterech członków TKK, którzy sygnowali jej pierwsze dokumenty, Władysław Frasyniuk był zwolennikiem przygotowania strajku generalnego, Zbigniew Bujak opowiadał się przeciw tej koncepcji, natomiast Bogdan Lis i Władysław Hardek zajmowali niejednoznaczne stanowisko. Początkowo TKK zajęła wyraźnie defensywne stanowisko, które znalazło swój wyraz w oświadczeniach zapowiadających budowę zrębów społeczeństwa podziemnego oraz szukanie poro¬zumienia z władzami. Na umiarkowaną taktykę TKK niewątpliwy wpływ miał słaby przebieg akcji protestacyjnych w okresie od lutego do kwietnia 1982 r.

Mimo że skala masowych demonstracji l i 3 maja 1982 r. stanowiła dla przywódców solidarnościowego podziemia duże zaskoczenie, TKK nie zmieniła strategii. Wręcz przeciwnie - po dużych demonstracjach 13 maja (w Krakowie) i 13 czerwca (w Gdańsku, Wrocławiu i Krakowie) - 26 czerwca 1982 r. zaleciła wstrzymanie wszelkich strajków i demonstracji ulicznych do 22 lipca.
Dopiero utworzenie przez władze fasadowego Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego i gwałtowny atak na „Solidarność", jaki 21 lipca 1982 r. gen. Jaruzelski przypuścił z trybuny sejmowej, skłoniły TKK do zmiany tonu. W wydanym 28 lipca 1982 r. oświadczeniu Komisja wezwała do zorganizowania 31 sierpnia manifestacji ulicznych pod hasłami przywrócenia NSZZ „Solidarność" oraz uwolnienia wszystkich internowanych, aresztowanych i skazanych. Demonstracje te, które objęły co najmniej 66 miast w 34 województwach, okazały się największym protestem, jaki podziemna „Solidarność" zdołała zorganizować. Niespodziewanie tragiczny przebieg miała demonstracja w Lubinie (w województwie legnickim), gdzie milicja bez wyraźnego powodu użyła broni, zabijając trzy osoby. W starciach we Wrocławiu oraz Gdańsku zginęło jeszcze dwóch uczestników manifestacji, a w całym kraju rannych było kilkuset. Za udział w demonstracjach zatrzymano ponad 5 tyś. osób, ponad 3 tyś. z nich postawiono przed kolegiami do spraw wykroczeń, a 126 osobom wytoczono procesy.
Wydarzenia z 31 sierpnia 1982 r. stanowiły apogeum poparcia społecznego dla podziemnej „Solidarności" i od tego momentu jego skala systematycznie się zmniejszała. Kiedy jednak 8 października 1982 r. Sejm przyjął (przy 12 głosach przeciwnych i 10 wstrzymujących się) ustawę o związkach zawodowych, która przesądziła o rozwiązaniu „Solidarności", TKK wezwała do bojkotu mających powstać związków, a także zaapelowała o przeprowadzenie powszechnego strajku protestacyjnego 10 listopada 1982 r., czyli w drugą rocznicę rejestracji NSZZ „Solidarność". Decyzja Sejmu doprowadziła do nowych demonstracji ulicznych, najpoważniejszych w Gdańsku, Wrocławiu oraz krakowskiej Nowej Hucie. Jednak odroczenie o ponad miesiąc strajku powszechnego okazało się błędem TKK, dało bowiem władzom czas na przeciwdziałanie. W zakładach pracy uważanych za bastiony „Solidarności" funkcjonariusze SB przeprowadzili masowe rozmowy ostrzegawcze, a przez kraj przeszła kolejna fala aresztowań i internowań .

Władze nie zaniedbały też działań mających na celu poprawę nastrojów: 8 listopada 1982 r. gen. Jaruzelski spotkał się z prymasem Polski Józefem Glempem, a w komunikacie wydanym z tej okazji znalazła się zapowiedź pielgrzymki Jana Pawła II do kraju w czerwcu 1983 r. Wszystko to, a nade wszystko utrwalenie się w zmęczonym i zastraszonym społeczeństwie apatii i zniechęcenia, sprawiło, że protesty 10 listopada 1982 r. stały się porażką podziemnej „Solidarności". Do krótkich przerw w pracy (trwających od 10 minut do dwóch godzin - zamiast planowanych ośmiu) doszło w zaledwie 28 zakładach w trzynastu województwach. Przodował Wrocław, gdzie odnotowano strajki w dziewięciu przed-siębiorstwach. Mały zasięg miały też demonstracje uliczne, do poważniejszych doszło jedynie we Wrocławiu i w Krakowie Nowej Hucie.

Poza manifestacjami najważniejszym przejawem istnienia opozycji stała się podziemna działalność wydawnicza. W 1982 r. ukazało się poza zasięgiem cenzury co najmniej osiemset czasopism, wydano też ponad trzysta broszur i książek. Nakład większości pism oczywiście nie przekraczał kilkuset eg¬zemplarzy, a ich żywot kończył się często po kilku numerach. Zdarzały się wszakże gazety, których nakład liczono w tysiącach egzemplarzy, a zasięg wykraczał daleko poza jedno miasto. Najbardziej znany był „Tygodnik Mazowsze", największe znaczenie lokalne posiadały krakowski „Biuletyn Małopolski", poznański „Obserwator Wielkopolski", wrocławskie „Z dnia na dzień". Duże znaczenie psychologiczne miały też audycje podziemnego Radia „Solidarność", rozpoczęte 12 kwietnia 1982 r. w Warszawie. W późniejszym okresie udało się również uruchomić nadajniki w Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu.

Niepowodzenie proklamowanej przez kierownictwo „Solidarności" listopadowej akcji strajkowej skłoniło władze do kolejnego gestu. 11 listopada 1982 r. rzecznik rządu Jerzy Urban przedstawił utrzymany w pojednawczym tonie list przewodniczącego „Solidarności" do gen. Jaruzelskiego. Pismo, podpisane „kapral Lech Wałęsa", oraz rozmowa pomiędzy nim a gen. Kiszczakiem, która odbyła się w Arłamowie, zostały uznane za podstawę do cofnięcia decyzji o internowaniu Wałęsy. 12 grudnia w przemówieniu telewizyjnym gen. Jaruzelski poinformował, że zdaniem WRON powstały warunki do zawieszenia stanu wojennego. 19 grudnia Rada Państwa podjęła decyzję o zawieszeniu 31 grudnia 1982 r. stanu wojennego. Dzień wcześniej Sejm uchwalił ustawę O szczególnej regulacji prawnej w okresie zawieszenia stanu wojennego, utrzymującą wiele nadzwyczajnych uprawnień władz. Wraz z zawieszeniem stanu wojennego zwolniono resztę internowanych, ale w więzieniach pozostali skazani za działalność opozycyjną prowadzoną po 13 grudnia 1981 r. (około 1,5 rys. osób) oraz jedenastu internowanych dotąd czołowych działaczy „Solidarności" i dawnego Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR", których - nie zwalniając - aresztowano pod zarzutem prowadzenia działalności antypaństwowej przed 13 grudnia 1981 r .
Zawieszenie, a następnie zniesienie 22 lipca 1983 r. stanu wojennego miało w dużym stopniu charakter propagandowy. Większość przepisów i rygorów ograniczających swobody obywatelskie pozo¬stała w mocy, a zasadnicze zmiany w tym zakresie nastąpiły dopiero w 1989 r.

Przeżycia stanu wojennego stały się przede wszystkim doświadczeniem nagiej przemocy i siły państwa, skonfrontowanej z bezradnością jednostek. Okres ten jest także postrzegany jako czas, w którym nastąpiło wyzwolenie inicjatywy społecznej, gdy „zwykli ludzie" mogli bez obawy powiedzieć władzy, co o niej myślą, czego od niej oczekują i co jej radzą.
Pierwsze doświadczenia stanu wojennego podzieliły głęboko Polaków. Stan wojenny przez to, że był zaskoczeniem (co zarazem stanowiło kluczowy czynnik jego powodzenia), że wielu uważało go za sprzeniewierzenie się podpisanym 30 i 31 sierpnia 1980 r. zobowiązaniom oraz dlatego że siła i przemoc na długo stały się głównym instrumentem władzy, sprawił, że wiele środowisk społecznych i politycznych podzieliło się jeszcze bardziej.
Według mnie stan wojenny nie był koniecznością, jak przez lata próbowali nas przekonać różni politycy, był próbą ratowania nadchwianej starej rzeczywistości i starego ładu. Gdyby nie on wydarzenia okrągłego stołu miałyby racje bytu dużo wcześniej, bez rozlewu krwi wielu niewinnych ofiar. Wystarczy przyjrzeć się relacjom internowanych, posłuchać biografii zwykłego robotnika, żeby zauważyć zło jakie wynikło z wprowadzenia stanu wojennego. Ponadto nie można popierać czegoś, co z założenia ma doprowadzić do zachowania zależności państwowości jakiegokolwiek kraju wobec innego narodu. Dziwi mnie jedynie fakt braku odpowiedzialności gen. Jaruzelskiego za zbrodnie jakie dokonał. Z drugiej strony rozumiem przyczyny, dla których proces gen. nie rozpoczął się bezpośrednio po utworzeniu demokratycznego państwa. Uważam, że lata 1989-1990 były ogromnym sukcesem „Solidarności”, Wałęsy i dojrzałego demokratyzmu, który za wszelką cenę postawił sobie dobro obywateli na pieszym planie nie rewolucyjne przejęcie władzy. Stąd nie można było w tamtym delikatnym okresie doprowadzać do dodatkowych konfliktów, gdy demokracja Polski byłą chwiejna i wciąż jeszcze zależna, a autorytet generała wciąż zbyt silny w społeczeństwie.


Opracowanie własne, źródełkiem jest moja żona :) oraz literatura tematyczna.
  • 11





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych