Niech działa na zasadzie mecenatu podobnie jak ma to miejsce w USA czy w Japonii. Niech ludzie przedstawiają projekty a państwo je dofinansowuje albo zleca stworzenie czegoś służącego obronności kraju. To się świetnie sprawdza i dzięki temu mamy wiele wspaniałych wynalazków chociażby internet. Przepraszam bardzo ale to Ty zacząłeś kwestie dotyczącą wydatków firm na naukę, ja Ci pokazałem tylko że państwa wydają dużo dużo więcej i żadna firma tego nie przebije. I różnica między nauką a szpitalem jest taka że państwo dotując szpital zaraz by chciało mieć nad nim nadzór bo jeszcze jakby dawało tylko pieniądze na niego to pół biedy ale zaraz wciska się z przepisami, urzędnicy zastawiają na taki szpital sidła i staje się on nie wydolny w przypadku nauki mogłoby być inaczej.
Narazie to pokazałeś, że najbogatsze i najludniejsze państwa wydają więcej od pojedynczego Intela. Tylko nie bierzesz pod uwagę, że na terenie USA czy Niemiec jest wiele takich firm jak Intel. Internet by powstał i bez pomocy państwa, bo równolegle do programów rządowych rozwijały się sieci lokalne czy usługi typu BBS. To co mamy teraz to konwergencja programów rządowych i prywatnych. Ciężko sobie np. dzisiaj wyobrazić dostarczanie usług internetowych użytkownikom bez Ethernetu, stworzonego całkowicie niezależnie od rządu w laboratoriach Xeroxa.
Dotacje rządowe są bez sensu, bo sytuacja w której genialny wynalazca jest zależny od humoru przeciętnego urzędnika jest chora. Z drugiej strony urzędnik może szastać pieniędzmi dotując mierne przedsięwzięcia albo może zostać skorumpowany i będzie dotował fikcyjne przedsięwzięcia.
Tylko że nie trzyma Cię siłą. Jak już mówiłem możesz wyjechać i masz całkiem sporo swobód oczywiście musisz iść na pewne wyrzeczenia ale na tym polega życie w społeczności. W jurysdykcjach też byś musiał przestrzegać praw i się podporządkować nawet jeżeli byś z czasem stworzył swoją.
Oczywiście, że trzyma siłą - patrz poprzednie linki. Zresztą argument, że mogę sobie wyjechać do mnie nie przemawia, gdyż uważam, że mam prawo do kawałka ziemi nie mniejsze od Ciebie i aparatu państwowego.
Nie chodzi o wolny rynek. Wolny rynek jest dobry ale jedynie w sferze gospodarczej nie społecznej. Nie może ustalać całego życia. Ja nie mam nic do prezesów w prywatnych firmach jednak jestem przeciwnikiem przedrostka słowa kapitalizm w tytule tego wątku a mianowicie anarcho. Anarchia jest zła i nigdy nigdzie się nie sprawdziła. Ludzie jak to pokazała historia dążą do stworzenia społeczeństw zorganizowanych w państwa. Mimo iż ty tego nie czujesz to jednak wielu ma poczucie świadomości narodowej i tej ważnej ideologii czy uczucia nie można zignorować bo ja np. kocham swój kraj bo reprezentuje moja kulturę i mnie. Uważasz że te tysiące ludzi którzy ginęli za Polskę ginęło bez sensu? Państwo w obecnym kształcie sprawia mnóstwu problemów to racja ale spełnia też wiele ważnych funkcji gdyż jest neutralne. W anarchokapitaliźmie nic nie jest neutralne bo są tylko dwie strony klient i dostarczyciel usługi i może dojść do wielu nadużyć bo nie będzie tej 3 neutralnej siły która ograniczy te nadużycia.
Trzeba odróżnić naród od instytucji państwowych. Instytucja państwowa może być nawet antynarodowa czego przykłady mieliśmy w czasie zaborów. Tak samo ludzie, którzy ginęli w czasie II WŚ nigdy nie chcieli by Polska stała się komunistycznym państwem. A jednak stało się tak z powodów politycznych, a nie jakiejś wymyślnej woli narodu do której się odwołujesz.
Już było wiele razy mówione, że anarchizm nie oznacza braku organizacji społeczeństwa. Niektórzy nawet odróżniają w tym celu termin anarchia od terminu anarchizm. Albo można by stosować określenie poliarchia.
Kiedy konkretnie anarchizm się nie sprawdził? Bo wyśmiewana Somalia stała się akurat w wielu dziedzinach liderem regionu i dostaje kopa o jakim mogła pomarzyć za jaśnie oświeconych socjalistycznych rządów, gdy brakowało wszystkiego, a stolica zamierała w ciemnościach. Wiesz ile się czeka na złożenie Internetu w Somalii? 3 dni - krócej niż w Polsce.
With the advantage of being located near the Arabian Peninsula, Somali traders have increasingly begun to challenge Australia's traditional dominance over the Gulf Arab livestock and meat market, offering quality animals at very low price
(...)
Up to 14 private airline firms operating 62 aircraft now also offer commercial flights to international locations, including Daallo Airlines. With competitively priced flight tickets, these companies have helped buttress Somalia's bustling trade networks
(...)
The Bosaso Airport Company is slated to develop the airport complex to meet international standards, including a new 3.4 km runway, main and auxiliary buildings, taxi and apron areas, and security perimeters
(...)
However, primarily as a result of substantial local investment by the Somali diaspora, many of these small-scale plants have re-opened and newer ones have been created. The latter include fish-canning and meat-processing plants in the northern regions, as well as about 25 factories in the Mogadishu area, which manufacture pasta, mineral water, confections, plastic bags, fabric, hides and skins, detergent and soap, aluminum, foam mattresses and pillows, fishing boats, carry out packaging, and stone processing. In 2004, an $8.3 million Coca-Cola bottling plant also opened in the city, with investors hailing from various constituencies in Somalia.[204] Foreign investment also included multinationals like General Motors and Dole Fruit.[205]
(...)
Although Somalia has had no central monetary authority for more than 15 years between the outbreak of the civil war in 1991 and the subsequent re-establishment of the Central Bank of Somalia in 2009, the nation's payment system is fairly advanced primarily due to the widespread existence of private money transfer operators (MTO) that have acted as informal banking networks
These remittance firms (hawalas) have become a large industry in Somalia, with an estimated $1.6 billion USD annually remitted to the region by Somalis in the diaspora via money transfer companies.[2] Most are members of the Somali Money Transfer Association (SOMTA), an umbrella organization that regulates the community's money transfer sector, or its predecessor, the Somali Financial Services Association (SFSA)
(...)
The World Bank reports that electricity is now in large part supplied by local businesses, using generators purchased abroad. By dividing Somalia's cities into specific quarters, the private sector has found a manageable method of providing cities with electricity. A customer is given a menu of choices for electricity tailored to his or her needs, such as evenings only, daytime only, 24 hour-supply or charge per lightbulb. [przyp. kiedyś nawet stolica zamierała w ciemnościach!]
(...)
In mid-2010, Somalia's business community also pledged to invest $1 billion in the national gas and electricity industries over the following five years. Abdullahi Hussein, the director of the just-formed Trans-National Industrial Electricity and Gas Company, predicted that the investment strategy would create 100,000 jobs, with the net effect of stimulating the local economy and discouraging unemployed youngsters from turning to vice. The new firm was established through the merger of five Somali companies from the trade, finance, security and telecommunications sectors. The first phase of the project is scheduled to start within six months of the establishment of the company, and will train youth to supply electricity to economic areas and communities. The second phase, which is slated to begin in mid-to-late 2011, will see the construction of factories in specially designated economic zones for the fishing, agriculture, livestock and mining industries.[217][218]
(...)
Somalia now offers some of the most technologically advanced and competitively priced telecommunications and Internet services in the world.[211] After the start of the civil war, various new telecommunications companies began to spring up and compete to provide missing infrastructure. Funded by Somali entrepreneurs and backed by expertise from China, Korea and Europe, these nascent telecommunications firms offer affordable mobile phone and Internet services that are not available in many other parts of the continent. Customers can conduct money transfers (such as through the popular Dahabshiil) and other banking activities via mobile phones, as well as easily gain wireless Internet access.[219]
(...)
Somalia's public healthcare system was largely destroyed during the ensuing civil war. As with other previously nationalized sectors, informal providers have filled the vacuum and replaced the former government monopoly over healthcare, with access to facilities witnessing a significant increase. Many new healthcare centers, clinics, hospitals and pharmacies have in the process been established through home-grown Somali initiatives.[170] The cost of medical consultations and treatment in these facilities is low, at $5.72 per visit in health centers (with a population coverage of 95%), and between $1.89–$3.97 per outpatient visit and $7.83–$13.95 per bed day in primary through tertiary hospitals. Comparing the 2005–2010 period with the half-decade just prior to the outbreak of the conflict (1985–1990), life expectancy actually increased from an average of 47 years for men and women to 48.2 years for men and 51.0 years for women.[172][173] Similarly, the number of one-year-olds fully immunized against measles rose from 30% in 1985–1990 to 40% in 2000–2005,[172][174] and for tuberculosis, it grew nearly 20% from 31% to 50% over the same period.[172][174] In keeping with the trend, the number of infants with low birth weight fell from 16 per 1000 to 0.3, a 15% drop in total over the same timeframe.[172][175] Between 2005–2010 as compared to the 1985–1990 period, infant mortality per 1,000 births also fell from 152 to 109.6.[172][173] Significantly, maternal mortality per 100,000 births fell from 1,600 in the pre-war 1985–1990 half-decade to 1,100 in the 2000–2005 period.[172][176] The number of physicians per 100,000 people also rose from 3.4 to 4 over the same timeframe,[172][174] as did the percentage of the population with access to sanitation services, which increased from 18% to 26%.[172][174]
(...)
Following the outbreak of the civil war in 1991, the task of running schools in Somalia was initially taken up by community education committees established in 94% of the local schools.
(...)
Higher education in Somalia is now largely private. Several universities in the country, including Mogadishu University, have been scored among the 100 best universities in Africa in spite of the harsh environment, which has been hailed as a triumph for grass-roots initiatives.
http://en.wikipedia.org/wiki/Somalia
Niestety Somalia znalazła się w stanie anarchii przypadkiem i rozmaite "mądre głowy" już dobierają by pomóc ludowi i sprowadzić go na ziemię. A ignorancja wielbicieli reżimów państwowych to ich siła napędowa.
Są rzadkie bo istnieje prawo ogólne i jeżeli je złamią to będzie po firmie tymczasem taka firma jeżeli złamie prawo jakieś jurysdykcji to co jej zrobią? Kto zamknie ich w więzieniu czy ukaże? Ty? Mieszkańcy jurysdykcji którą pilnowali? Zresztą zapominasz że może istnieć coś takiego jak zmowa i podział na strefy wpływów ale pomijam to. Ochroniarze mogą po prostu Cię zastraszyć tak że nie zerwiesz umowy i nie wezwiesz na pomoc innej firmy. Mogą zastraszać mieszkańców i po prostu zbierać haracze jak mafia.
A czym się różni państwo od takiej firmy czy mafii? Tylko ponieważ jest to stan zastany, to nie dla wszystkich jest jasne, że szefów państwa trzeba by zamknąć w więzieniu. W przypadku sektora prywatnego zawiera się umowę i jak ktoś łamię tę umowę, a następnie szantażuje przy użyciu siły to każdy ma prawo i moralne przyzwolenie żeby go w obronie własnej zastrzelić. Wielu pracowników nie chciało by szantażować ludzi i by się z takiej mafii zwolniło.
Czyli gwarantujesz że w anarchokapitalizm i wolny rynek zlikwiduje wszelkie patologie społeczne i ułomności. Zlikwiduje chciwość, zazdrość. Ludzie nie będą się zabijali bo podpiszą umowy na pokój i brak przelewu krwi. Oczywiście że szef nestle nikogo nie wytruje bo on naprawdę by na tym stracił a nic nie zyskał ale szef firmy ochroniarskiej może ze społecznością której pilnuje robić co chce. Zresztą w kraju przerabialiśmy już historie z prywatnymi armiami chociażby przypomnę Michała Wiśniowieckiego który ze swoją armią walczył z Kozakami i wykrwawił pół Ukrainy.
Czytaj ze zrozumieniem. Wolny rynek nie zmieni ludzi ani nie zlikwiduje przestępstw, ale odfiltruje i zredukuje patologię znacznie sprawniej niż robi to państwo, które często samo jest patologią. Nie rozumiem twojego podejścia. Jak państwo robi co chce to jest OK, ale już sama *obawa*, że jakaś firma będzie mógła robić co chce dyskredytuje anarchokapitalizm. Wiśniowiecki to nie wiem który, król?
Zdobędziemy broń chociażby ją kradnąc. Będzie doskonale dostępna wszędzie będą sklepy napewno pare napadów by się udało.
Jeszcze tylko musicie ukraść ziemniaki, masło, chleb, papier toaletowy, mydło, samochody, benzynę i trochę innych rzeczy. Biorąc pod uwagę, że w normalnej jurysdykcji każdy będzie mógł mieć broń, to ukradnijcie jeszcze kamerkę żeby od razu kręcić nową część Mission Impossible. Ale jak zaczniecie od napadu na sklep z bronią, to chyba jedynie wyjdzie z tego filmik do youtube'a z serii epic fail.
Oczywiście ze nie jest do niczego potrzebni. Moja grupa przestępcza byłaby ze mną z własnej woli tak jak członkowie mafii i dokonywalibyśmy różnych patologii na masową skalę.
Mafia nie jest zdolna do dokonania takich zbrodni jak państwa w czasie wojen. Jeszcze nigdy się to nie zdarzyło. A anarchokapitalistyczne terytoria broniły by się znacznie skuteczniej przed mafiami niż obecne państwo, które nie tylko ich nie zwalcza, ale wręcz z nimi współpracuje.
Nauka powinna być jednak sprawą priorytetową to dzięki niej odbywają się skoki cywilizacyjne nie dzięki tym innym dziedzinom.
Czyli twoja racja jest najtwojsza, ale nie każdy tak uważa. Posłowie na przykład uważają, że priorytetową sprawą jest zadłużanie państwa. A ja uważam, że każdy powinien sam decydować na co wydaje swoje pieniądze.
W USA ludzie mają sporo broni, a przestępczość jest bardzo wysoka. Bandyci zawsze mają przewagę, bo fakt że inicjują atak stawia ich w lepszej sytuacji. Do tego zawsze szukają broni o klasę wyżej niż posiadana przez atakowanego. Jeśli atakowany będzie miał pistolet, oni będą chcieli mieć pistolet maszynowy.
Rozwiązaniem problemu jest Szwajcaria, gdzie każdy ma karabin maszynowy. Przestępczość bardzo niska.