Z tego co wiem to Chmielnicki zawsze dobrze wypowiadał się nt. króal i Rzeczypospolitej, natomiast powstania kozackie były głównie skierowane w polskich magnatów rządzących Ukrainą.
Nie do końca. Nienawiść była wymierzona głównie z pobudek czysto personalnych. Jeden z polskich magnatów dogłębnie poniżył Chmielnickiego, a więc ten zaczął przekonywać chłopów ruskich i kozaków do idei powstańczych, widząc w nich dobrego sojusznika. Podchwycił chęć przynależności Kozaków zaporskich do tych rejestrowych - niejednokrotnie król Korony obiecywał im zwiększenie rejestru. Fakt faktem powstanie było wymierzone w magnaterię, która ówcześnie miała dość silną pozycję w Rzeczypospolitej, przez co "bratanie się" z nią było piętnowane i niszczone przez Kozaków zbratanych z Tatarami w pierwszej fazie powstania. Padły nawet rokowania ze strony Rzeczypospolitej, by zaniechać walk i poddać się rozmowom pokojowym z Chmielnickim, lecz nowo wybrany król Waza pod wpływem Wiśniowieckich uznał, iż jedynym rozwiązaniem będzie tu podjęcie dalszych walk i odpowiedź Korony. Po szeregu walk nastąpiły działania kapitulacyjne, tj. szereg obietnic ze strony Rzeczypospolitej, miniejszym zwiększenie rejestru Kozaków zaciąganych do wojska. Nie spodobało się to Ukrainie, zaczęły wybuchać powstania i zamieszki chłopskie (min. na Podhalu). Ostatecznie, co by nie przeciągając wywodu zamieszana w sprawę została Rosja, która poczęła toczyć z Koroną odrębną wojnę.W 1658 r. za sprawą pokoju w Hadziaczu Ukraina została przyłączona do Rosji, a naród ukraiński pozostał pod silnym pejoratywnym wrażeniem odnośnie obietnic, jak i postawy Rzeczypospolitej. Naleciałość ta przetrwała bardzo długo.
Najbardziej załuję, że fiaskiem skończył się projekt stworzenia Rzeczypospolitej Trojga Nardów, który w moim mniemaniu mógłby zrobić z naszego państwa prawdziwą europejską potęgę.
Historia pokazała, że takie zapędy zawsze kończyły się fiaskiem. Zapędzę się jak stwierdzę, jak padł pomysł stworzenia "Wszechrzeszy."

A wracając w czasy XVII wieku - myśmy cudem nie otarli się od wcześniejszego pierwszego rozbioru, niźli znamy obecnie. Naturalnie mam tutaj na myśli chęci Chmielnickiego i próby działań w tym celu.
Ja nie chcę zemsty, pewnie jak większość ogarniętych polskich narodowców, ale na pewne sprawy trzeba reagować jak np na takie incydenty Mój odnośnik
Warto zacząć od podjęcia tego tematu, chociażby w polskich szkołach. Mniemam, że niewielu z Was miało tę "przyjemność" (piszę w cudzysłowie, bo jednak nie jest to przyjemna tematyka) uczyć się o konkretnych działaniach UPA i mogę dać sobie uciąć rękę, że znaczna liczba młodych słysząc hasło "Wołyń" nie kojarzy tego z rzezią, jaka się tam rozegrała w '43. Osobiście ubolewam nad reformą oświaty pod kątem nauczania historii w polskich szkołach. Okrojenie historii w szkołach jest niesamowicie ogromne, a wybierając po pierwszej klasie liceum nauczanie historii dodatkowo, jest się skazanym na podręczniki napisane pod nową reformę oświaty, które są kompletnie tendencyjne - zapewne ci z Was, którzy mieli przyjemność zaznać się z pierwszymi próbkami tego przybytku edukacji, potwierdzą moje słowa.
Nie od parady zbrodnie nazistowskie były wykonywane głównie przez bardzo silnie zindoktrynowane SS, nie przez Wehrmacht.
To prawda, potęgował skrajny nacjonalizm. Ideologia nazistowska celowała również w starożytne wierzenia, wymieszane z nią. Ta papka serwowana spragnionym chwały i słabym Niemcom zadziałała bardzo indoktrynacyjnie. Wehrmacht początkowo był silnie indoktrynowany. Z czasem, gdy siły militarne słabły, a do służby zaciągano każdego, indoktrynacja nie była tak silna, a wręcz znikoma - skoro żołnierze ginęli jako mięso armatnie. Inaczej było w Hitlerjugend - chłopcom robiono istne pranie mózgu, ale o tym w temacie pasującym, i tak już silnie zeszłam z tematu, wybaczcie. Uwielbiam historię.
Wracając do UPA - faktycznie, temat sam w sobie jest medialnie spychany pod dywan. Ostał się głównie w pamięci ludzi starszej daty, lub narodowców. Niemniej ta kurtyna powinna już dawno opaść, by dać miejsce pamięci ofiar poległych, zabitych. Z jedną róznicą - nie powinno się oczekiwać od Ukrainy przeprosin, czy zywić dalej glębokiego żalu. Większość z tych ludzi zwyczajnie już nie żyje, a realia kapkę się zmieniły przez te kilkadziesiąt lat. Ważne, by historia i pamięć została zachowana taka jaka była. Bez niepotrzebnego zmieniania jej na potrzeby wybielenia jej.