
Z drugiej zas strony, raz taki "sprawiedliwy" (w jego mniemaniu), a zaraz potem, że tak potocznie napiszę "pieści się" i ulega, jest skromny. Jak to prawdą z tą karmą, to znaczy, że żadne modlitwy nie mają sensu...bo i tak wszystko nastąpi w swoim czasie i żadne błagania, choćby największe tego nie zmienią. Ktoś może mieć raka, a jak ma wyzdrowieć, to i tak nie po 5 minutach. Czyli po co ta intensywność modlitw, jak można równie dobrze położyć nogi na biurku i wypowiedzieć żądania, a nie prośby? Da to taki sam efekt = żaden. Na razie temat ten o karmie jest mi obcy, ale przyznam zaciekawiło mnie. Mi z czym innym kojarzyło się prawo przyczyny i skutki, tzn. z tym filmem Sekret. Chętnie przeczytałbym jakąś książkę, ale raz trafiłem na taką, że czytać się nie dało. Jakby ktoś mógł niech poleci o piekle, grzechu itp. np. że trafia grzesznik do piekła i tam jest poddawanym karom, ciężkim, ale taką ciekawą, bez zbędnej cenzury... to tak poza tematem.
tak więc co to właściwie ta cała karma? Czytam i nie mogę zrozumieć, to jest proces czy karma oznacza miejsce, świat (jedno)? Może to proste, ale jakoś trudno mi pojąć..przecież jak ktoś się rodzi nawet w ciężkich warunkach, to jest przyzwyczajony do tego, dla niego istnieje tylko takie życie, tylko takiego życia zaznał, więc to żadna nauka.